-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
- Nie wiem, jaki cel będą miały badania. Nie chcę zadać ci bólu - odpowiedziała. Wyłączyła barierę i weszła do środka. Podała chłopakowi rękę. - Idziesz?
-
- Cześć Rage - przywitała się tradycyjnie Clarice, stojąc przed klatką obiektu. - Nazywam się Doktor Clarice Starling. Czy pozwolisz mi zaprowadzić się na badania? - zapytała.
-
- Dobra jest. Chodź, wracamy - powiedziała, zdejmując rękawiczki lateksowe i wrzucając je do jednego z koszy. Wyprowadziła chłopaka na zewnątrz i wróciła z nim do jego celi.
- Dziękuję - rzekła i uśmiechnęła się do niego ciepło.
-
- Chciałabym obiecać ci, że zobaczysz kiedyś świat, ale nie mogę. Mam tylko nadzieję, że kiedyś uda wam się opuścić to miejsce - powiedziała. - Otwórz paszczę.
-
- Rozumiem - powiedziała. Założyła lateksowe rękawiczki na dłonie, wyjęła z opakowania cienką igłę, włożyła ją do strzykawki i odkaziła rękę Flame'a. Delikatnie chwyciła między dwa palce jego skórę, po czym powoli wbiła igłę w zgięcie ręki.
- Na szczęście widać ci żyły. Znam takich, co to kilka razy im się trzeba wbijać, żeby krew poleciała, a i tak skutki są mierne... - mówiła. gdy strzykawka była pełna, wyjęła igłę i przyłożyła wacik do miejsca wkłucia.
- Trzymaj mocno - powiedziała Clarice. Przelała krew do specjalnej probówki, wyrzuciła igłę i strzykawkę i wyjąwszy z kieszeni kitla fioletowego cukierka, podała go Flame'owi.
-
- Usiądź tutaj - poprosiła, wskazując na zielone krzesło z oparciami na ręce.
- Boisz się igieł? - zapytała.
-
- Jakim cudem jesteś taki radosny? - zapytała Doktor Clarice. - Nie zrozum mnie źle. Chodzi tylko o to, że nie rozumiem jak ktoś siedząc całe dnie w klitce może być tak pogodny... - poprowadziła chłopaka do przydzielonego sobie gabinetu i otwarła przed nim drzwi.
-
- Mam nadzieję, że to był komplement - odpowiedziała. Otwarła barierę, weszła do środka i podała rękę mutantowi.
-
- Jesteś pierwszym uśmiechniętym, którego tu widzę. Nazywam się Clarice - przedstawiła się. - I mam przeprowadzić rutynowe badania. Pójdziesz ze mną? Proszę? - zapytała.
-
- Świetnie. Cieszę się - odpowiedziała kobieta i zeszła, kierując się do celi mutanta o nazwie Flame. Kiedy już była przy jego klatce, ostrożnie zapukała w ścianę obok bariery, sygnalizując, że tam jest.
- Flame, witaj - powiedziała.
-
Doktor Clarice Starling zaczęła nowy dzień w pracy. Po wejściu do szatni i przebraniu się w służbowe ubrania, ruszyła do gabinetu Alicii z kubkiem kawy w ręku.
- Dzień dobry - powiedziała. - Jakie zadania na dziś?
-
Clarice wyszła z celi Eve, po czym ruszyła do szatni, przebrała się i wyszła do domu.
-
- Do zobaczenia - mruknęła Clarice, zamykając barierę za sobą. Chwyciła Eve za rękę i poprowadziła ją do jej celi. Weszła do środka razem z dziewczynką.
-
-To przez okulary - usprawiedliwiła się Clarice, szczerząc zęby w zabawnym, zakłopotanym uśmiechu.
Laborantka dotarła do celi Bastarda. Bariera zniknęła dzięki jej karcie.
- Potrzebujesz czegoś, co jestem w stanie załatwić? - zapytała.
-
Clarice spojrzała z zakłopotaniem na kotka, potem znowu na Bastarda.
- Gdzie ty widzisz podobieństwo, to ja nie wiem... Kolega raczej nie przypomina czarnego kotka - stwierdziła Clarice.
-
Clarice odwróciła się do chłopaka i mrugnęła do niego porozumiewawczo. Położyła dłoń z kotkiem na ramieniu Eve.
-
Doktor Starling zauważyła sprzątających i maskotkę na szczycie pudeł. Spojrzała na dwóch podopiecznych, po czym udała że potknęła się i wytrąciła karton z rąk jednego z nich.
- Strasznie przepraszam! - powiedziała z żalem i zaczęła zbierać rzeczy z podłogi. Kiedy jej ręka trafiła na kotka, ukradkiem i bardzo dyskretnie schowała go do kieszeni kitla.
- Ależ ze mnie niezdara... - zaśmiała się przepraszająco, po czym ruszyła korytarzem, dalej prowadząc Eve i bastarda.
-
- Mogli tak zrobić - odpowiedziała kobieta. - W takim wypadku postaram się przynieść ci inną.
-
- Czego się boisz? - zapytała. - Bastard, chodź - poprosiła Clarice. W międzyczasie wyciągnęła z kieszeni małego cukierka i wcisnęła do ręki Eve. Czekała, aż Bastard podejdzie, żeby zrobić to samo.
-
- Dobrze, jasne - odpowiedziała Clarice. Odjęła igłę od skóry Eve i przycisnęła w to miejsce wacik. - I po kłopocie. Idziemy? - zapytała.
-
Clarice podeszła do Eve i usiadła na krześle naprzeciwko niej, wystarczająco blisko, by móc pobrać materiał. Pogłaskała dziewczynkę po ręce, po czym powoli i jak najbardziej delikatnie wbiła igłę w jej rękę.
- Nie ruszaj się teraz, dobrze?
-
- Alicio, czy mogę pobrać materiał genetyczny od obiektów? - zapytała Clarice.
-
- Już ci raz przyznałam rację - odpowiedziała kobieta.
-
Kobieta doprowadziła chłopaka do wskazanego przez Alicię pomieszczenia. - Nie miałam przy sobie paralizatora - powiedziała do niego.
[Zapisy/Gra] Laboratorium (Human)
w Archiwum
Napisano
- Cieszę się - odpowiedziała. Wzięła Rage'a pod ramię i ruszyła we wskazane miejsce, po drodze zahaczając o celę Eve.
- Jak się spało? - zapytała, prowadząc ją za rękę.