-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
- Byłeś wybrańcem - odparła tylko z wyrzutem. Spojrzała na ziemię, wzięła o ręki najbliższe źdźbło trawy i gwizdnęła. Wysoki dźwięk rozszedł się po okolicy.
- Jak ci dzień minął?
-
- Wiedziałam! Od zawsze wiedziałam. Jak można być tak złym człowiekiem? - zapytała.
-
- Bo jesteś wyższy. Albo nosisz trampki na obcasach - odparła.
-
(przecież cały dzień nic nie pisałeś)
-
Syd patrzył na kroki towarzyszy z góry, bezszelestnie przemykając się między koronami drzew. Kiedy był już niedaleko oponentów, skinął na żywego trupa. Szkielet przy akompaniamencie skrzypnięć i trzasków wybiegł wprost na drużynę Aresa.
-
- Pan się i tak wywyższa. I to o całą głowę, sugeruję, by ją odciąć - rzekła i skrzyżowała ręce na piersi.
-
Syd między drzewami zauważył już kilku ludzi z przeciwnej drużyny.
- Najpierw wyślemy zombie - powiedział. - Potem sami zaatakujemy, z różnych stron - rzekł. - Eleanor, idź z lewej. Pagan, z prawej. - Sam zaś zaczął wspinać się niezauważenie na drzewo.
-
- No, to pozostaje trawa, mości panie - odrzekła i usiadła na ziemi.
-
(Nie wiemy gdzie jest flaga. Nie opisałeś)
-
- Starsza pani może się nawet położyć. Krzesło to musi być w tym wieku ortopedyczne - stwierdziła z wielką powagą.
-
(Ale to nie znaczy, że nie mogło być takich przypadków. A teraz proszę łaskawie ruszyć z fabułą)
- JEJ się nie poszczęściło - poprawił Syd. Szkielet biegł teraz obok niego.
-
- Nie przestraszyłem się, przykro mi... Wyczuwam tu ciekawy element krajobrazu. Ciekawe, jaka jest jego historia - rzekł. Niedaleko biegnących w ziemi powstał kopiec, który rósł aż nie wyłoniła się z niego pożółkła, szkieletowa ręka, za nią zaś cała reszta trupa. Szkielet zaczął biec za grupką.
-
Syd zdjął bluzę, związał wokół pasa i pobiegł do lasu. Zrównał się z Eleanor i w skupieniu patrzył przed siebie.
- Zemsta? A co takiego mogą zrobić? To durnie.
-
- Krzesła szkolne... Dobra - stwierdziła Tori. - Kiedy pierwszy stos zapłonie?
-
- Dobra. Z tego co pamiętam, Tom ma wodę na smyczy, nie? Więc Tom zostanie z Kelly bo jezioro raczej za nim nie pobiegnie po flagę. Ja idę z wami. Przydadzą się moje stare znajomości - stwierdził. - Ruchy, panie Pagan i pani Eleanor.
-
- I tak nikt nie chciałby rządzić... Dobra tam, raz się żyje. Kelly zostaje, Eleanor idzie, Pagan, jaka decyzja?
-
- No. To chyba wypadałoby się zorganizować, prawda? - zapytał Syd. - Kelly, widzę że przywiązałaś się do tej flagi. Zostaniesz tu? Kto chce iść na ewentualne mordobicie, a kto chce bić się na miejscu? - zapytał.
-
- Swoją drogą... Rozpalenie w internacie ogniska to byłaby bardzo, bardzo ciekawa rzecz... A miejsce korzystne.
-
- Mniemam, iżli jest to tron istoty, której zwyczajem może być siedzenie na nim i podziwianie widoków - odparła.
-
Tori po kilku minutach marszu zauważyła Kenta i po chwili wahania podeszła do niego.
- Czy pan pozwoli, że mu potowarzyszę, czy też każe mi brać dupę w troki?
-
- Kolego, jesteśmy chyba w innych drużynach - stwierdził Syd z triumfalnym uśmiechem. - Ale ciche przemknięcie się nie jest głupie... - ostatnie zdanie skierowane już było do siebie samego.
-
- Czy wiemy gdzie jest flaga? - zapytał Syd. - Ewentualnie: czy są jakieś wskazówki co do jej położenia? - zapytał.
-
Tori wstała spod drzewa i ruszyła w stronę lasu, tę, która akurat dobrze wyglądała i zaczęła gwizdać.
-
Syd zabrał kilka swoich noży i wybrał drużynę Ateny. Poszedł do reszty pogwizdując wesoło, a wcześniej jeszcze związał włosy z tyłu głowy. Położył szkielet szczura na trawę, pozwalając by trup dotarł do jeziora.
Obóz herosów [zapisy/gra]
w Archiwum
Napisano
Syd, widząc wrogów, rzucił na ziemię kilka kamieni, zabranych ze sobą z ziemi. Wyrzucał je daleko, żeby zmylić wroga co do położenia dwójki towarzszy na dole i utrudnienia zniszczenia szarżującego zombie.