-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
- A pójdziesz ze mną na badania, jeśli obiecam ci że zrobię wszystko, żeby jak najmniej bolało? - zapytała.
-
- Rozumiem - odpowiedziała i puściła dłoń chłopaka. - Przyznać ci się do czegoś?
-
- Cieszę się. - Clarice podniosła dłoń Bastarda do światła, nie puszczając jej. - Imponujące. Rosną cały czas?
-
- Nie z mojej strony - odpowiedziała z uśmiechem. - Sojusz? - znowu podała chłopakowi rękę.
-
Doktor Starling wcisnęła chłopakowi smakołyk w dłoń.
- Pamiętaj, to łapówka - powiedziała.
-
Clarice westchnęła. Położyła rękę na ramieniu chłopaka i pogłaskała delikatnie, po czym opuściła rękę. Sięgnęła do kitla i podała mutantowi cukierek.
- Przyjmij tę oto drobną próbę przekupstwa - powiedziała.
-
- Nie przeczę. Trzeba być durniem, żeby odwalać doktorat a potem zapieprzać za taką stawkę i wycierać buty innym idiotom - odpowiedziała, również patrząc w oczy Bastardowi.
-
Clarice podeszła bliżej chłopaka, a kiedy była już niemal o krok od niego, wyciągnęła do niego rękę.
-
Clarice przewróciła oczami.
- I tak będziesz musiał pójść. Albo ze mną, albo z paralizatorem.
-
- Jestem tu nowa - powiedziała Clarice. - I dużo rzeczy mnie przerasta. Tak, jesteście mutantami. Zmutowanymi ludźmi. Ale ja nie chcę waszej krzywdy, naprawdę. Proszę, chodź.
-
- Nie, nie. To ty tutaj zakładasz, że jestem potworem. Poza tym, gdybym ja siedziała tutaj zamknięta, z pewnością chciłabym rozszarpać gardło pierwszemu, kto tu wejdzie. Proszę cię więc jeszcze raz: chodź ze mną, bo ani nie chcę skończyć bez ręki, ani nie chcę cię krzywdzić.
-
- Pewnie, że się boję. Chodź - poprosiła raz jeszcze. - Chodź, bo po ciebie przyjdę... A do piachu mi się nie spieszy.
-
Clarice otwarła barierę, ale nie weszła do środka. Była gotowa na ewentualny atak ze strony mutanta.
-
- Suką nie jestem - odezwała się Clarice. - Sądziłam, że to widać. Nie mam ogona i tych innych... Kolego, wiesz, że i tak będziesz musiał tam iść - mówiła dalej.
-
- Zapewne masz to gdzieś, ale nazywam się Doktor Clarice Starling i mam za zadanie doprowadzić cię do sali, w której zostanie pobrany od ciebie materiał genetyczny. Nie chcę zrobić ci krzywdy.
-
Clarice ruszyła do klatki Bastarda. Zbliżyła się do bariery.
- Cześć - powiedziała głośno, aby mutant ją usłyszał.
-
Clarice objęła Eve i szła na równi z dziewczynką.
- Jeśli to ja będę prowadzić badania, postaram się, żeby nie bolało - obiecała. Sprowadziła mutantkę do miejsca docelowego.
-
Clarice skinęła głową i wyszła z gabinetu. Ruszyła do celi Eve, a kiedy już się przy niej znalazła, wyłączyła barierę za pomocą karty. Wkroczyła do środka.
- Eve. Eve, obudź się - poprosiła kobieta.
-
- Alicio, mam pytanie. Czy te eksperymenty muszą koniecznie wywoływać u nich tyle bólu? Spójrz na to z tej strony: Są tykającą bombą zegarową. Im więcej bólu, tym gorsi się stają i jednocześnie silniejsi. Co jeśli któryś z nich ucieknie? Będziemy mieć tu rzeźnię...- powiedziała Doktor Clarice.
-
Clarice wyszła z celi, włączyła barierę i skierowała się do gabinetu Alicii, żeby dowiedzieć się nieco o dalszych zadaniach.
-
Karta postaci przyjęta. Wyślę wiadomość z linkiem do sesji.
-
- To co zrobisz? Zabijesz mnie? Zupełnie ci się to nie opłaca - stwierdziła Clarice. Wyłączyła barierę, weszła do środka i podała mutantowi zawinięty w fioletową folię cukierek.
-
Clarice uśmiechnęła się.
- Tak, mam pewne obawy co do tego. Ale...
Jeśli coś mi zrobisz, to ucierpię nie tylko ja, ale i ty. W dodatku bardziej ode mnie, wiesz, że prawa człowieka tu nie obowiązują. Jeśli mi nic nie zrobisz, zyskasz. Co jest lepsze?
-
- Ha. Właśnie. Powinnam być teraz światowej sławy chirurgiem, wydać książkę, podróżować po świecie... A kończy się na nocnym wcinaniu lodów i narzekaniu, że tyłek mi rośnie. Po to tutaj jestem. W swoim okrucieństwie stwierdzam, że nie tylko ja powinnam być niedługo gruba. Chcesz cukierka? - zapytała.
[Zapisy/Gra] Laboratorium (Human)
w Archiwum
Napisano
- To prawda. Byłabym w stanie cię wynieść - powiedziała. - Chodź więc.