-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
- W rzeczy samej. Jestem, chłopcze - odparł Syd. - Śmiercią ode mnie czuć? Byłem pewien, że po ostatniej akcji zmyłem z siebie zapach trupa... - zastanowił się. - Septymiuszu, nie zapomnieliśmy o czymś ważnym?
-
- Dawaj, Kent - rzekła Tori i rzuciła mu butelkę.
-
- Tak? No cóż, bywa. W zasadzie, ludzie którzy o tym nie wiedzą też się boją. Na przykład wieczorem, kiedy przechodzę koło nich i prowadzę dialog...
-
- Żadna kicha. - Tori wyjęła z torby na ramię pustą, plastikową butelkę. - Znowu ja stawiam.
-
- O, tak. Naprawdę starałem się go zobaczyć. Kiedy już doszło do spotkania, byłem po dwóch morderstwach i dziewięciu kradzieżach dusz z Tartaru. Nieźle mnie ochrzanił - odpowiedział.
-
- Jestem synem Marthy Owens i Hadesa - odparł. - Ożywiam zwłoki, sprowadzam koszmary... I nie tylko.
-
- Tak? No cóż, możliwe. Niemniej miło mi poznać - rzekł. - Potrafisz oddychać pod wodą?
-
- Nazywam się Syd Owens - przedstawił się.
-
Syd wypadł z domu i ruszył do wskazanego budynku. Zrównał się krokiem z dziewczyną.
- Witam - rzekł do niej i podał rękę.
-
- Tradycyjne metody ssą. Wybuchy są najlepsze! Spalmy wszystko, najlepiej cały las! - Powiedziała Tori tonem maniaka, po czym odchrząknęła. - To znaczy... Wiecie. Tak, zapalmy to normalnie, bo komuś coś złego może się stać...
-
- Masz ją i dopiero teraz mi o tym mówisz? - zapytała płaczliwym głosem.
-
-To też prawd...aaaj - ostatnie słowo zostało przeciągnięte, ponieważ Tori ze swoim mistrzowskim zmysłem równowagi potknęła się o kolejną nierówność na drodze.
- Nie lubię nocnych wycieczek.
-
Syd stanął przed niewielkim budynkiem niedaleko jeziora. Z zewnątrz prezentował się całkiem dobrze, chociaż niektóre elementy wskazywały na to, że domek ma pewne związki z kaplicami cmentarnymi - tak jak dwie kolumny wbudowane w ścianę, zakończone łukiem i zwieńczone zwornikiem, oraz drobne zdobienia w kształcie liści akantu. Ściany zrobione były z kamienia, ale okna z drewnianymi ramami zakończone u góry łukami pozwalały dojść do wnętrza budynku dużej ilości światła.
Chłopak pokiwał głową w zamyśleniu.
- Prezentuje się całkiem dobrze, to fakt. Niestety nie wiem, jak wyglądał twój grób. Sam rozumiesz, nie mogę ocenić czy był bardziej okazały - powiedział do niewidzialnego towarzysza. Albo do siebie. Hades znany był ze swojego nieco szalonego usposobienia, więc jego potomek także miał prawo nie do końca być normalnym.
Nacisnął mosiężną klamkę i wszedł do środka. Po kilku sekundach zamknął za sobą drzwi i rzucił torbę na podłogę z ciemnych desek.
Domek podzielony był na trzy części - niewielki przedpokój, łazienkę i pokój - największe pomieszczenie.
Przedpokój był wąskim pomieszczeniem prostopadłym do drzwi wejściowych. Kamienne ściany były wygładzone i pokryte różnymi, skomplikowanymi wzorami. W lewym rogu, tuż obok wejścia do pokoju stała szafa z czarnego drewna.
Łazienka od przedpokoju oddzielona była drzwiami, które - jak łatwo było się domyślić - skonstruowane były z czarnego drewna. Pomieszczenie było niewielkie, podłoga wyłożona była czarnymi płytkami zaakcentowanymi wiązkami srebra. Znajdowały się w niej prysznic, umywalka, toaleta i lustro w ciemnoszarym kolorze. W tym pomieszczeniu nie było okien, ale wystarczającą ilość światła dawały naścienne lampy włączane przyciskiem przy drzwiach.
Pokój znajdował się po prawej stronie od wejścia. Największe pomieszczenie również miało podłogę z ciemnych desek i kamienne, gładzone ściany. Pod oknem stało łóżko z przygotowaną już, srebrno-czarną pościelą i dużą ilością poduszek. Obok stała szafka z ciemnego drewna, na niej zaś stała niewielka lampka dająca ciepłe światło. Tu również znajdowało się lustro, oprawione w przecieraną, srebrną ramę. Wisiało tuż obok wąskiego regału z książkami. Całe pomieszczenie sprawiało dość przytłaczające wrażenie, chociaż srebrne dodatki nadawały wnętrzu lekkości. Syd podszedł do regału i przez kilka minut przeglądał tytuły książek, dotykając koniuszkami palców ich grzbietów. Na regale stała też ludzka czaszka.
- Całkiem nieźle - ocenił Syd i usiadł na łóżku, sprawdzając jednocześnie jego miękkość.
Po oględzinach swojej kwatery wyszedł i udał się nad brzeg jeziora.
-
- Jakby za każdym razem jak się wywracam miało mi się coś dziać, już dawno byłabym martwa - odpowiedziała z uśmiechem, niewidocznym w ciemności.
-
- Nie. Nie bardzo - przyznała. - Ale za to jestem już przyzwyczajona. Dzięki - odrzekła.
-
Tori podążyła za swoimi towarzyszami w ciszy, aż w pewnym momencie wyłożyła się jak długa na ziemi.
- Wybaczcie - rzekła zakłopotanym tonem. - Kamień... chyba.
-
- Ha, to dobrze - odezwała się Tori w ciemnościach. - Jak daleko jeszcze?
-
Tori patrzyła co chwilę, czy Cat idzie za nią. Szły już kilka minut, a przed sobą usłyszały kroki i ciche rozmowy.
-
- Nie wiem jak ty, ja idę dalej - wyjaśnił chłopak i ruszył w kierunku swojego domu, pierwszego od jeziora. Po drodze zauważył dziewczynę siedzącą pod domem poprzedzającym jego kwaterę. Pomachał do niej.
-
Tori chwyciła Cat za ramię.
- Do lasu, bo nie wiem, czy wtedy mnie usłyszałaś - rzekła i po cichu ruszyła w stronę drzew.
-
- I jedna i druga opcja zostały przeze mnie wypróbowane. Jak zabierałem dusze, to mnie ignorował. Jak dodawałem roboty, to pojawiał się mocno zdenerwowany Tanatos. - wzruszył ramionami. - To chyba twój dom. Ja idę dalej, mój jest pierwszy od jeziora - rzekł.
-
Syd roześmiał się na wspomnienie o ośmionogim koniu.
- A twój ojciec nie zawsze był ojcem - dodał. - Ale nie myśl sobie, że go nie szanuję... - dopowiedział ostrożnie. - Co mam na myśli mówiąc "nabroiłem"? Jak najłatwiej przywołać kogoś, kto rządzi światem umarłych?
-
- Tak, miałem okazję. Przez pewien czas usilnie się starałem go spotkać... Trochę za bardzo się aż w to zaangażowałem i nie wynikały z tego dobre rzeczy... W końcu nabroiłem tak, że sprowadził mnie do siebie żeby mnie opieprzyć - powiedział.
-
Tori kilka minut po wyjściu Krasnoluda wyszła z łóżka.
- Koleżanki, wychodzimy - powiedziała szeptem. Na sukienkę nocną założyła bluzę, na nogi trampki. Ostrożnie otwarła okno, łapiąc w międzyczasie doniczkę z kwiatkiem, którą niemal zrzuciła na ziemię. Usiadła na parapecie, przełożyła nogi, po czym zeskoczyła na trawnik, po drodze potykając się i przewracając na ziemię. Na szczęście nie narobiła hałasu.
Herosi [Gra]
w Archiwum
Napisano
- To powinniście akurat wiedzieć z historii w szkole. Lucjusz Septymiusz Sewer, cesarz rzymski panujący w latach 193-211 - odpowiedział Syd. - Wita was uprzejmie.