Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - W rzeczy samej. Jestem, chłopcze - odparł Syd. - Śmiercią ode mnie czuć? Byłem pewien, że po ostatniej akcji zmyłem z siebie zapach trupa... - zastanowił się. - Septymiuszu, nie zapomnieliśmy o czymś ważnym?

  2. - O, tak. Naprawdę starałem się go zobaczyć. Kiedy już doszło do spotkania, byłem po dwóch morderstwach i dziewięciu kradzieżach dusz z Tartaru. Nieźle mnie ochrzanił - odpowiedział.

  3. Syd stanął przed niewielkim budynkiem niedaleko jeziora. Z zewnątrz prezentował się całkiem dobrze, chociaż niektóre elementy wskazywały na to, że domek ma pewne związki z kaplicami cmentarnymi - tak jak dwie kolumny wbudowane w ścianę, zakończone łukiem i zwieńczone zwornikiem, oraz drobne zdobienia w kształcie liści akantu. Ściany zrobione były z kamienia, ale okna z drewnianymi ramami zakończone u góry łukami pozwalały dojść do wnętrza budynku dużej ilości światła.

    Chłopak pokiwał głową w zamyśleniu.

    - Prezentuje się całkiem dobrze, to fakt. Niestety nie wiem, jak wyglądał twój grób. Sam rozumiesz, nie mogę ocenić czy był bardziej okazały - powiedział do niewidzialnego towarzysza. Albo do siebie. Hades znany był ze swojego nieco szalonego usposobienia, więc jego potomek także miał prawo nie do końca być normalnym.

    Nacisnął mosiężną klamkę i wszedł do środka. Po kilku sekundach zamknął za sobą drzwi i rzucił torbę na podłogę z ciemnych desek.

    Domek podzielony był na trzy części - niewielki przedpokój, łazienkę i pokój - największe pomieszczenie.

    Przedpokój był wąskim pomieszczeniem prostopadłym do drzwi wejściowych. Kamienne ściany były wygładzone i pokryte różnymi, skomplikowanymi wzorami. W lewym rogu, tuż obok wejścia do pokoju stała szafa z czarnego drewna.

    Łazienka od przedpokoju oddzielona była drzwiami, które - jak łatwo było się domyślić - skonstruowane były z czarnego drewna. Pomieszczenie było niewielkie, podłoga wyłożona była czarnymi płytkami zaakcentowanymi wiązkami srebra. Znajdowały się w niej prysznic, umywalka, toaleta i lustro w ciemnoszarym kolorze. W tym pomieszczeniu nie było okien, ale wystarczającą ilość światła dawały naścienne lampy włączane przyciskiem przy drzwiach.

    Pokój znajdował się po prawej stronie od wejścia. Największe pomieszczenie również miało podłogę z ciemnych desek i kamienne, gładzone ściany. Pod oknem stało łóżko z przygotowaną już, srebrno-czarną pościelą i dużą ilością poduszek. Obok stała szafka z ciemnego drewna, na niej zaś stała niewielka lampka dająca ciepłe światło. Tu również znajdowało się lustro, oprawione w przecieraną, srebrną ramę. Wisiało tuż obok wąskiego regału z książkami. Całe pomieszczenie sprawiało dość przytłaczające wrażenie, chociaż srebrne dodatki nadawały wnętrzu lekkości. Syd podszedł do regału i przez kilka minut przeglądał tytuły książek, dotykając koniuszkami palców ich grzbietów. Na regale stała też ludzka czaszka.

    - Całkiem nieźle - ocenił Syd i usiadł na łóżku, sprawdzając jednocześnie jego miękkość.

    Po oględzinach swojej kwatery wyszedł i udał się nad brzeg jeziora.

  4. - Nie wiem jak ty, ja idę dalej - wyjaśnił chłopak i ruszył w kierunku swojego domu, pierwszego od jeziora. Po drodze zauważył dziewczynę siedzącą pod domem poprzedzającym jego kwaterę. Pomachał do niej.

  5. - I jedna i druga opcja zostały przeze mnie wypróbowane. Jak zabierałem dusze, to mnie ignorował. Jak dodawałem roboty, to pojawiał się mocno zdenerwowany Tanatos. - wzruszył ramionami. - To chyba twój dom. Ja idę dalej, mój jest pierwszy od jeziora - rzekł.

  6. Syd roześmiał się na wspomnienie o ośmionogim koniu.

    - A twój ojciec nie zawsze był ojcem - dodał. - Ale nie myśl sobie, że go nie szanuję... - dopowiedział ostrożnie. - Co mam na myśli mówiąc "nabroiłem"? Jak najłatwiej przywołać kogoś, kto rządzi światem umarłych?

  7. - Tak, miałem okazję. Przez pewien czas usilnie się starałem go spotkać... Trochę za bardzo się aż w to zaangażowałem i nie wynikały z tego dobre rzeczy... W końcu nabroiłem tak, że sprowadził mnie do siebie żeby mnie opieprzyć - powiedział.

  8. Tori kilka minut po wyjściu Krasnoluda wyszła z łóżka.

    - Koleżanki, wychodzimy - powiedziała szeptem. Na sukienkę nocną założyła bluzę, na nogi trampki. Ostrożnie otwarła okno, łapiąc w międzyczasie doniczkę z kwiatkiem, którą niemal zrzuciła na ziemię. Usiadła na parapecie, przełożyła nogi, po czym zeskoczyła na trawnik, po drodze potykając się i przewracając na ziemię. Na szczęście nie narobiła hałasu.

×
×
  • Utwórz nowe...