Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Susan również podbiegła do wampirzycy. - Co się stało? Oparzenia słoneczne? Zaraz przyniosę opatrunki... - powiedziała. Klaus zdjął kaptur z twarzy i spojrzał z pogardą na Lee.
  2. - Chciałaś iść na polowanie, tak? No to dobra, chodźm... Kat? Kat, co się stało? - zapytał Finn, dobiegając do wampirzycy i zamykając drzwi. Podniósł ją i zaniósł do pokoju, na kanapę.
  3. - Mnie również miło poznać - powiedziała Susan. Pod domem stała postać. Mężczyzna w bluzie, kaptur zasłaniał mu twarz. Jedna była rzecz charaktrystyczna - jego dłonie nie miały przeciwstawnych palców, a w ich miejscach były tylko blizny. Kilkadziesiąt metrów dalej stała jszcze jedna postać. W cieniu stała, pozostając niezauważoną przez nikogo. Uśmiechała się nieprzyjmnie.
  4. - Kuchnia prosto korytarzem i na lewo, poznasz. Mnie również, mnie również. Tymczasem przedstawiam wam panią Susan Willow - rzekł. Zza rogu wyszła średniego wzrostu kobieta o bladej cerze i jasnych, niemal platynowych włosach opadających prostymi liniami na ramiona. Miała jasnoniebieskie oczy, drobny nos, wąskie usta i łagodne rysy twarzy. Wyglądała tak, jakby drobniejszy podmuch mógł zrobić jej krzywdę. Podeszła do Kateriny i podała jej rękę, uśmiechając się lekko. - Susan jest... - zaczął Finn. - ... Jestem człowiekiem - dokończyła. - I bardzo miło mi was poznać.
  5. - Jak się spało moi drodzy? - zapytał.
  6. Imię: Arya Nazwisko: Brass Wiek: 21 lat Płeć: samica Rasa: Gryf Instrument: Gitara elektryczna, akustyczna, basowa Klan: Ardens sonus Wygląd: Niezbyt wysoka samica gryfa o czarnych piórach, czarnym futrze, żółtawych przednich łapach i dziobie. Ma duże, błękitne oczy. Historia: Mocna, silna muzyka - oto co od zawsze przemawiało do Aryi. Muzyka buntu, prawdy, gniewu, muzyka zmienna jak rzeka i różnorodna - rock i metal od wielu, wielu lat były jej pasją. To zainspirowało ją do nauki gry na instrumentach. Od gitary akustycznej, przez elektryczną, po basową, nie omijając śpiewu. Samica gryfa stwierdziła, że z takimi kwalifikacjami nadaje się do klanu, do którego też przyłączyła z zamiarem stworzenia zespołu rockowego. Cechy charakteru: Impulsywna - ma problem z opanowaniem się, z czego wynikają czasem problemy. Nietolerancyjna - 'skrajne' zachowania budzą w niej agresję. Oprócz tego złośliwa. Zyskuje dopiero po bliższym poznaniu, bo wtedy ukazuje się jej dobra i troskliwa strona. Cel: Założenie zespołu, zdobycie rozgłosu i życie na miarę znanych jej dobrze artystów.
  7. - Gdybyście czegoś potrzebowali, to zejdźcie na dół. Przedstawię was Susan, ale to jutro. Dzisiaj jeszcze jej nie ma - rzucił Finn, po czym zamknął drzwi.
  8. - Niedaleko, niedaleko... - odrzekł. I faktycznie, kilka minut później samochód stanął przed willą o dużych rozmiarach. Automatyczna brama zamknęła się za auten.
  9. - Zgodnie z przewidywaniami zaskoczyło. I ty go zabiłaś? - zapytał.
  10. - Świetnie, świetnie. Zapraszam do samochodu - rzekł, podszedł do czarnego Land Cruisera i otworzył drzwi przed wampirzycą. - Co mu się stało? Charakterek to on zawsze miał, ale z kim zadarł tym razem?
  11. - Chyba że... - zatrzymał się. - Chcecie skorzystać z mojego domu. Powierzchni w nim w końcu dużo, a na przyjaciół zawsze otwarty. To jak? A, Katerina. Jak tam Klaus?
  12. - Całkiem niedaleko. Zaprowadzę was, co? - Finn wyszedł na prowadzenie i ruszył szybkim krokiem przed siebie.
  13. - Jeśli tylko moje towarzystwo nie będzie problemem... Czemu nie.
  14. - Bardzo stary... - podał Lee rękę. - Co tu robię? Podróżuję sobie służbowo. Czy jestem? Tak, jestem.
  15. - Katerina? Dobrze cię widzieć! - Powiedział wesoło mężczyzna.
  16. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Dobra decyzja, przyznam że jestem już trochę zmęczona. Znajomków, co? Nie wiem dlaczego, ale to nie brzmi najlepiej... - powiedziała klacz. Po kilkudziesięciu minutach słońce zaszło, a niebo zrobiło się ciemne.
  17. - Pewnie - rzekła dziewczyna i dziarsko ruszyła za Nadią.
  18. Grim podniosła ręce i wzruszyła ramionami. - Nie mam pojęcia gdzie tu można iść - powiedziała.
  19. - Cześć - rzekła do Lawrence'a. - A bo może skusiłabyś się na spacer? Gubię się w tym mieście. Nie miałabyś ochoty mnie troszeczkę chociaż oprowadzić? - zapytała.
  20. - Jutro znaczy się? W porządku - odpowiedziała. - Masz jakieś plany na teraz?
  21. - He, he... U higienistki, co nie? A potem poszłam się przewietrzyć. Jestem w Australii od miesiąca i jak dla mnie jest trochę za gorąco - wyjaśniła i mrugnęła do rozmówczyni.
  22. - Nie mogę powiedzieć, że się tego nie spodziewałam. Dzięki za informację w każdym razie - powiedziała i uśmiechnęła się promiennie do dziewczyny. - Było coś ciekawego na lekcjach?
  23. Wiedźma uniosła srebrne ostrze i wycelowała w serce konającego mieszańca. Ręka opadła, ale ostrze zatopiło się w ramieniu, nie w klatce piersiowej. Klaus jęknął, a wiedźma uśmiechnęła się. Poczekała aż samochód z demonem i wampirzycąą odjedzie. Spojrzała z wyższością na niedawnego wroga. - Wiesz, czuję się zawiedziona. Miałeś być wyzwaniem, a jesteś tylko małym, pełnym złości chłopcem. Powinnam cię teraz zabić, prawda? Ale tego nie zrobię... - Kucnęła przy leżącym i pogładziła jego twarz opuszkami palców. - Żal mi cię, chłopcze. Żal. Myślałeś, żeś silny. Czy i ty czujesz się zawiedziony sam sobą? Zmarnowałeś mój cenny czas. Oni także to zrobili, bo spójrz tylko... Twoja ukochana powiedziała mi, że jesteś naprawdę groźny. Bała się... Zrobiła z ciebie niemal samego Złego, Ojca Kłamstw, oponenta Boga. Co ja zastaję tymczasem? Kulącego się szczeniaka, nic więcej. Upadły anioł, wilkołak, wampir... Czy naprawdę nimi jesteś? Z tego też powodu nie widzę potrzeby żeby zakończyć twój żywot. Nie jesteś warty mojego noża, więc daruję ci życie. Za wszystko jednak trzeba zapłacić. - Pochyliła się, wyjęła nóż i po chwili oba kciuki Klausa leżały w jej dłoni. Grimalkin opatrzyła jego dłonie, aby się nie wykrwawił. Odsunęła się od niego, uprzednio wyjąwszy ostrza z jego ciała. - Kiedyś pewien diabeł zabrał mi to, co miałam. Jedyną rzecz, którą kochałam. Dlatego też nigdy naprawdę nie gram w ich parszywe, pełne pychy gierki. Wiem, że potrafisz się regenerować. Zaraz ci się polepszy. Idź i zrób ze swoim życiem co tylko chcesz, nie do mnie teraz należy. Nie usłyszałam od twoich wrogów ani "dziękuję", ani "proszę", to bardzo niegrzeczne. Bywaj - rzuciła. Wstała i opuściła halę odprowadzana zdziwionym spojrzeniem Klausa.
  24. Klaus odwinął się, uderzył Lee w twarz i strzelił do niego dwa razy. Pociski uderzyły o klatkę piersiową demona i przebiły ją, odrzucając go na kilka metrów. Może i nie poczyniły strat w jego ciele, ale bolały cholernie. Grimalkin zwinnie podbiegła do mieszańca i korzystając z okazji wbiła mu w drugie ramię ostrze. Było srebrne, toteż wywołało ból i Klaus nie mógł go wyjąć. Sama wiedźma nie mogłaby tego zrobić. Wbijając broń miała na dłoniach rękawice.
×
×
  • Utwórz nowe...