Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Najlepiej jak potrafię. Zobaczysz. Chociaż nie... Nie zobaczysz, pod warunkiem że nie będziesz próbować. Rozumiesz? Im mniej uwagi mi poświęcisz, tym mniejsza szansa na zobaczenie przez kogokolwiek - powiedziała. Hipotetycznie powinno zadziałać. Liza potrafiła być niewidoczna przy odrobinie starań.

    - Możesz do mnie mówić, ale szeptem. Żeby nikt tego nie dostrzegł, dobrze?

  2. - Domyśliłam się, drogie dziecko. Chodziło mi tylko o to, że mechanizm jest bardzo przemyślany. To wszystko - odrzekła. Wrota tymczasem ukazały wejście do kryjówki, niezmienione mimo ostatnich wydarzeń. Luna spojrzała pytająco na Somadę, a potem Arrowa.

    - Proszę wejść, pani - rzekł pegaz.

  3. Strażnik okazał się zwinny. Bardzo zwinny. Uniknął ciosu, błyskawicznie okrążył Fiury'ego, podciął go i przewrócił na ziemię. Potem uniemożliwił mu wstanie.

    - Następnym razem powinieneś trochę odpuścić, jeśli chodzi o pewność siebie - powiedział.

  4. - Odświeżyć? - Liza naprawdę była pod wrażeniem optymizmu wampirzycy. - Pomyśl tylko, ile ton pudru musiałabyś na mnie nałożyć, żeby moja skóra miała normalny kolor. Jasne, to jest do zrobienia, ale obawiam się... Obawiam się, że ja chyba jednak nie chcę się spotkać ze zbyt dużą ilością ludzi jeszcze bardziej niż oni ze mną. Minęło zbyt dużo lat. Jestem ciekawa jak to wszystko wygląda, ale... Ale jednocześnie się boję, rozumiesz?

  5. - Jaki numer? Czego? - zapytała. Czuła że przez lata hibernacji na dnie zbiornika wodnego wiele ją ominęło. Numer buta? Nie... Na co komu jej rozmiar stopy. Numer jako dowcip? Czyżby jakaś skomplikowana gra słowna? Też nie, bo to zwykle nie ułatwiało przekazu informacji... Numer jako adres? Tak, to jak najbardziej pasowało, jednak Liza wątpiła czy nad jezioro docierają listonosze.

  6. Victoria wypadła ze statku zasapana. Powoli zaczęła dochodzić do wniosku, że ten dzień nie będzie dniem udanym i nie ma już nawet cienia możliwości na uratowanie go.

    - Nie mamy kolejnego... - wdech - członka. Red nie żyje... - poinformowała wszystkich zgromadzonych. Miała nadzieję, że niektórych to zainteresuje.

  7. Podwodna grota była duża i zupełnie wystarczała do pełnienia funkcji sypialni. Teraz jeszcze tylko jakoś to urządzić, i będzie świetnie. Topielica wyszła z jeziora i wspięła się na brzeg, a następnie ruszyła do lasu po większy kawał drewna. Długo nie musiała szukać, a gdy już znalazła odpowiedni konar, zataszczyła go z trudem do jeziora. Trochę to trwało, a gdy już wrzuciła drzewo do wody, okazało się - co niesamowite - że drań pływa. Liza poczuła się oszukana. I wtedy ujrzała na gałęzi ptaka. Gołębia. Za życia nie znosiła gołębi. Strasznie ją irytowały. Gołąb siedział i ze złośliwym wyrazem dzioba się w nią wpatrywał. O co temu bezmózgowi mogło chodzić?

    - Idź sobie stąd. A sio! - krzyknęła.

×
×
  • Utwórz nowe...