Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Oczywiście że wiem. Uśmiech jednak powoduje że wszystko staje się piękniejsze, nie sądzisz? - zapytała. Była nieco rozczarowana wyglądem dzisiejszych wampirów. Liza przekonana była, że za jej czasów wyglądały lepiej i zachowywały się, jak na morderczych krwiopijców przystało. No i wzbudzały lęk. Na pewno wzbudzały lęk. Ileż to nasłuchała się o monstrach czyhających w murach zamkowych...

  2. Okazało się, że wyjście z więzienia nie było takim prostym, jak mogłoby się wydawać. Musieli minąć kilka korytarzy i pokonać dziesiątki stopni, by w końcu dotrzeć do drzwi prowadzących na zewnątrz. Discord widocznie zapamiętał, bądź dla siebie tylko widocznymi znakami oznaczał drogę powrotną.

    - I proszę. jesteście wolni. Teraz przedstawcie mi swój plan działnia. Mieliście w celi dość dużo czasu na namyślanie się, prawda?  

  3. Mrugnięcie okiem. Tyle właśnie trwała teleportacja do kryjówki. Arrow stał nieruchomo, zerkając ukradkiem na Księżniczkę Lunę. Milczał - cóż za zbawienny wpływ księżycowej klaczy. Ta zaś rozglądała się po jaskini. Chwilę to trwało, po czym skupiła wzrok na wzdobionych wrotach. Światło które pojawiło się na jej rogu wskazywało na to, że używała magii.

    - Imponujący mechanizm. Trudno byłoby go złamać i się tu dostać. Nie jestem przekonana, czy byłabym w stanie tego dokonać.

  4. - Więc tak. Notuj. Musimy znaleźć klucz, ewentualnie coś do zniszczenia celi. Wiesz o co mi chodzi? Dynamit, bomba, antymateria, nitrogliceryna... Nie, stój. Applejack musi przeżyć... Wystarczy klucz jak na razie. I lek dla Discorda. Żeby wyleczyć Discorda, trzeba wiedzieć co mu jest... Co mu Mirage zrobiła, czyli dostać się do celi. Klucz. Albo... Przenikanie przez ściany! Tak! Tyle że przenikać przez ściany potrafią tylko duchy. Chcesz być duchem? Ha? Nie, nie. WIm dobrze że to nie wchodzi w grę. Rany, czy tylko ja w tym towarzystwie muszę myślć? Rusz głową! - rozkazała towarzyszka i z zacięciem w oczch popukała Fiury'ego w czoło.

  5. - Och, nic, nic. Nie przejmuj się. O czym to my...? Ach. A więc jesteś wampirem. Nigdy nie przypuszczałabym, że tak wyglądają wampiry. Czy gdyby pojawiło się słońce... Spłonęłabyś? Nie widziałam u ciebie ostrych zębów. Czyją krew pijesz? opowiedz mi o tym, proszę! - powiedziała, po czym stwierdziła że chyba trochę się zagalopowała.

    - Och, jeśli możesz... Ja dość długo z nikim nie rozmawiałam...

  6. - Nie wiem nic o wampirze, droga pani. Pod wodą niewiele widać, a ja sama... Cóż. Nigdy nie widziałam prawdziwego wampira, więc trudno mi powiedzieć czy gdybym była na powierzchni... Nie, raczej bym nie rozpoznała waszego poszukiwanego.
    - o tej - powiedziała do pierwszej rozmówczyni - która stoi przede mną. Odpowiedziałam jej, tak więc i ona powinna mi odpowiedzieć - uśmiechnęła się lekko.

  7. Liza leżała przy brzegu, rysując palcem na piasku podobne do niczego konkretnego cosie, kiedy usłyszała kroki. Podniosła głowę z niedowierzaniem. Nieznajoma stojąca nieopodal też na nią patrzała. Topielica skrzywiła się ze zdziwieniem. Wstała szybko, otrzepała ręce z piasku, a następnie ruszyła w kierunku intruza z coraz szerszym uśmiechem. Czyżby jezioro zaczęło spełniać jej zachcianki?

  8. Pisz, nie czekaj. Reaguj jakoś. Chciałabym żeby ta zabawa w końcu ruszyła...

     

    * * *

     

    W zamyśleniu Liza zaczęła wrzucać kamienie do wody. Niewiele też brakowało, żeby wrzuciła jedną z żab niewinnie siedzących przy brzegu. Płaz z żalem w wyłupiastych oczach wskoczył do jeziora i zniknął pod wodą. Topielica poszła w jego ślady, choć nie zanurzyła się zupełnie. Wciąż miała nadzieję, że może ktoś przypomni sobie o jeziorze i przyjdzie spędzić nad nim swój czas.

×
×
  • Utwórz nowe...