Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Kilka minut później zjawił się strażni, ale zamiast pójść do lochu, skierował się do drzwi, za którymi schowana była Meekness. Zapadła cisza.

    - A ty co tutaj robisz? Nie, nie, nie! Tutaj nie wolno wchodzić nawet gościom! - Rozległ się głos strażnika. Trzasnęły drzwi i Fiury mógł zobaczyć Meekness prowadzoną przez owego podmieńca.

    - Potrafię pójść sobie stąd SAMA - warknęła klacz.

    - Świetnie. Sądzę jednak, że ta część zamku nie jest odpowiednia dla źrebaków. No, już. Im szybciej będziesz na górze, tym szybciej wrócisz do zabawy.

  2. - Dobra, wychodzi... Gdzie Red? - zapytała. I kiedy pani kapitan chciała się zerwać żeby pobiec szukać bądź opieprzyć zaginionego, trzaski przerodziły się w poważne pęknięcia, a pokład przekrzywił się na prawy bok.

    - Wyłazić! - zawołała Victoria. Hałasy nie ustawały.

     

    * * *

     

    Dym który unosił się nad statkiem nie tworzył już chmury. Rozwiewał się w atmosferze planety i słabł. Jego źródło zaś, otoczone zewsząd tutejszymi, wysokimi, drzewopodobnymi roślinami lekko zapadało się w grząskim podłożu. Wszędzie wokół widać było zniszczenia: nadpalone kawałki metalowych części, szczątki organiczne. Kilka kroków dalej leżał człowiek. Nie ruszał się.

  3. - W takim razie jak tu wleźli? No bo przecież nie oszukał nas Violet, prawda? Znam go od urodzenia i za bliskich dałby się pociąć. Mniejsza. Kiedy był w domu, zabrał twój łuk. Gdzieś tam leży. Nie... - przerwała, bo oto obie klacze zobaczyły przelatującego nieopodal, zielonego pegaza.

  4. Wspięłam się na górę, a Ty mnie nie dostrzegłeś. W pewnym momencie skały zatrzęsły się, a z ogromnej groty pod górą wyszedł wielki, niebieski królik z oklapłymi uszami. Królik ten wyraźnie był głody, wobec czego kilkoma susami pokonał odległość dzielącą go od szczytu. Ujrzawszy Ciebie, zionął ogniem. Szansa aby przeżyć ten atak wynosiła jeden do miliona. Mnie się udało, a Ty jesteś obiadem. Smacznego, króliczku.

    Moja góra.

  5. - Nie powinno? To niemożliwe! One przecież nie powinny w ogóle znaleźć wejścia. Są zbyt głupie. Widzisz? Potykają się o własne kopyta. Nie wiem co tu robią.No bo przecież nas nie wywęszyły. To co, potrafią się teleportować? Ah! - Klacz z furią rzuciła kamieniem w jednego z szwendaczy na dole. Trafiła prosto w czoło. Trup zatoczył się, po czym zawarczał gniewnie.

  6. Klacz westchnęła.

    - Ohydy to też były kucyki - odpowiedziała i wróciła na swoje miejsce. Na polanę tymczasem weszła nowa grupka szwendaczy, niewiadomo skąd. Zastanawiającym było, którędy się dostawały. Violet kilka razy sprawdzał wejścia na polanę, i były one zamknięte. Coś tu się nie zgadzało...

  7. - Świetnie. A teraz napadniemy jednego z nich żeby nie było że po zamku chodzą klony, dobra? Choć i się ukryj! - syknęła klaczka i rozejrzała się wokół. Świetnie. Akurat niedaleko były niewielkie drzwiczki. Bez wahania podeszła do nich, otwarła je i schowała się do środka.

  8. - Zabawne dla nas. Zapomniałeś dodać. Porozmawiamy sobie, koledzy, ale sądzę że lepiej znaleźć jakieś miłe, ciche i niewidoczne miejsce. Las Everfree, na przykład. No, już Midnighcie. Idziemy! - Zarządził draconequus i spokojnym krokiem ruszył w kierunku puszczy. Twilight podniosła oba kozły, drące się na całe gardła.

    - Nikt was nie usłyszy. Oszczędzajcie siły na przesłuchanie - rzekła Twilight.

  9. - Akurat. Przyznaj, że sama w to nie wierzysz. Nic nie wiemy tak naprawdę, a oni wszyscy, ci, którzy... którzy... którzy mówili że będzie dobrze... Oni też kłamali. I też nie wierzyli w to, co mówią. Co z tego że stworzą obóz by chronić innych? Co z tego? Jeden żywy trup w obozie. JEDEN! I co? I wszyscy są martwi! Gdzie nasze obrończynie? Gdzie Księżniczka Twilight? Nie ma ich! Nic już nie ma! - krzyknęła i zaczęła płakać.

  10. Ja narzie książek nie czytałem, bo w sumie u mnie kontakt z sagą zaczął się dosyć dziwnie, bowiem od facebokwej gierki na podstawie serialu, w której stwarzasz własną rodzinę, która oprócz własnych interesów służy jednemu z 5 rodów Westros. na początki szłem oczywiscie na żywioł i w ogóle nie znając fabuły, wybrałem Ród Bearthearon, bo podobał mi się ich herb, ale gdzieś tak po 2 miesiącach grania zaczynam się interesować o co w tym wszystkim biega i z ciekawości puścilem sobie 1 odcinek 1 sezonu , i z mnie wciągnęło :).. Można powiedzieć że moją ulubioną postacią jak na razie po 3 odcinkach jest John Snow, a ulubionym rodem Starkowie, a nienawidzę Lannisterów, choź Tirriona lubię, bo wydaje mi się najmniej zepsuty z tego gniazda węży zaś jego braciszka bym na szafot zesłał za to co zrobił Branowi Starkowi  :lunawarth:,. Zasnawiam się nawet czy jak obejrzę cały 1 sezon to  sięgnąć do książek ? czy raczej sobie odpuścić ?

     

    Nic nie wiesz, Jonie Snow. Pierwsze, powinieneś ZACZĄĆ od książek. Drugie, Lannisterowie niby gniazdo węży, ale bardzo opłacalnie jest być Lannisterem. Trzecie, na Starków lepiej nie liczyć, tak jak na powodzenie Tyriona. Zaiste, bardzo inteligentna, błyskotliwa postać. Szkoda tylko, że taki pech go prześladuje. Najlepiej liczyć na Littlefingera. On zawsze się wywinie z najgorszej opresji i jeszcze na niej zarobi.

  11. Sny są dziwne

     

    Śniło mi się że Ojciec dostał pieniądze z banku a przed moim domem był konwent i była maskotka Luny za 60 zł. Brakowało mi pieniędzy bo zamówiliśmy pizze i chciałem pożyczyć je od kolegi. Było to 23 złote. Pojawił się tam też znajomy z klasy i chciał kupić lego Duplo za 50 zł. Kiedy zdobyłem te pieniądze, Luny już nie było, była maskotka Rudolfa z Little Fighters 2. Później byłem u jakiejś dziewczyny w domu i ona powiedziała mi że ma Lunę na sprzedaż. Kiedy mi ją pokazała to wyglądało jak jakiś czarny pies i odmówiłem. 

     

    Kto to wymyśla? xD

     

    Popieram postawę. Księżniczka jest warta każdych pieniędzy. (Może później zmieniła postać za karę? Sądzę że Księżniczka nie toleruje spóźnień)

  12. - Tak. Tak chyba być powinno. Ale w gruncie rzeczy jezioro dało mi schronienie i bezpieczeństwo. Miejsce, do którego należę. No bo jak inaczej wytłumaczyć to, że rozmawiam teraz z panem mimo śmierci? Wiem, że nigdy nie dowiem się dlaczego nie umarłam do końca, ale przeraźliwie mnie to męczy. Samo przebywanie w miejscu zgonu też mnie drażni, ale jednocześnie wiem, że nie mogę się z niego wyrwać.

  13. - Hmm... Całkiem nieźle. Dziurawe skrzydła. Żółte, świecące gały... Wykrzywiony róg, szary pancerz. Dobrze. Ale musisz być wyższy. Dużo wyższy. Jesteś teraz mojego wzrostu, podczas gdy podmieńczy strażnicy są więksi niż normalne podmieńce. I zbroja. Srebrna zbroja. Obowiązkowo.

×
×
  • Utwórz nowe...