-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
- W Canterlocie o tym nie uczyli, jeśli gdziekolwiek o czymś takim ktokolwiek się uczył... - powiedziała Twilight. Podeszła do klaczy z uśmiechem przypatrującej się bestii i uderzyła ją mocno w głowę. Skutecznie, bo klacz straciła przytomność. W tym samym momencie bestia porzuciła zainteresowanie Midnightem, ryknęła gniewnie i rzuciła się na Twilight.
-
- Oczywiście że mogę, synu - powiedziała i uśmiechnęła się. Discord również uśmiechnął się, a naokoło Fluttershy rozbłysła świetlista powłoka. Mirage znów się zaśmiała.
- Odpowiedz mi, drogi gościu... Co sprawia, że podmieńce są silniejsze? - zapytała z uśmiechem. Powłoka kryjąca pegazicę trzasnęła i rozprysła się, a klacz zniknęła. Po kilku sekundach dało się słyszeć pisk. Fluttershy znalazła się tuż przy Królowej, w dziwnych, łuskowatych kajdanach, trzymana przez dwóch żołnierzy. Discord wybałuszył oczy. Pierwszy raz Fiury miał okazję widzieć Pana Chaosu przerażonego.
-
Klacz nie wpadła do mazi. Zatrzymała się kilka centymetrów nad nią, po czym została odstawiona na bok... Czyżby to miało świadomość? Czarne coś nagle urosło i przybrało postać. W mroku trudno było określić czym było, z pewnością jednak miało cztery odnóża i dwie pary świecących, fioletowych ślepi. Otworzyło paszczę i kłapnęło na Midnighta. Zbliżyło się wolno, miękko stąpając. Twilight przybiegła i strzeliła promieniem w potwora. Niewidzialna osłona zdołała uchronić go od uszkodzeń.
- Ciiii... Spokojnie - powiedziała mała klacz. - Muszą rozwiązać to między sobą SAMI.
-
Oponent zdjął kaptur. Przed Lockdownem stała teraz klacz o czarnej grzywie przecinanej ledwo widocznymi, siwymi pasemkami. Jej oczy miały bardzo szerokie źrenice i żółte tęczówki które mogły przyprawić o lekki niepokój. Jej futro było granatowe. Wbiła w zebrę spojrzenie i uśmiechnęła się szeroko. Wszystkie jej zęby były spiłowane na ostre trójkąty.
- Czy zechciałbyś przywitać się z moimi towarzyszami? - zapytała.
-
zaatakował atakując?
* * *
Klacz stała w miejscu. Z pomiędzy kamieni zaczęła sączyć się czarna maź, zbierająca się w kałuży na podłodze. Niepokojącym było, że maż bulgotała dziwnie, a jej glutowate wstęgi ciągnęły się i wyrzucało je w górę. W końcu zaczęła przesuwać się w stronę Midnighta. Źrebię w tym czasie leżało pod ścianą, kopane przez ogiera.
-
W końcu jednak i Saggicie zachciało się spać. W tym momencie koc zrobił się bardzo przydatny. Odsunęła się odrobinę od krawędzi skały i zasnęła.
We śnie ujrzała Florence i Violeta. On leżał przygnieciony wozem. Żył, i krzyczał do Saggity. Prosił o pomoc. Florence tymczasem podchodziła i powoli odrywała kawałki skóry z jego szyi, aż ukazała się tętnica. Florence z ohydnym uśmiechem wgryzła się i rozerwała ją.
-
Mirage zignorowała uwagę źrebaka.
- Warunki pokoju? Warunki? W twojej obecnej sytuacji powinieneś błagać nas o pozwolenie wyjścia stąd bez większych cielesnych i psychicznych. Spójrz, Discordzie. Jesteś na naszej łasce, tak jak pegazica. Twoja magia jest potężna, ale ja znam sposób żeby cię pokonać. O, tak. I nie jest to zamknięcie w kamieniu, w żadnym razie. To coś gorszego. Coś, co odbierze ci wszystko co masz... - uśmiechnęła się. Żołnierze przystanęli w miejscu i przestali się zbliżać do wysepki.
- Nie można ziszczyć chaosu, moja droga. Gdzie chaos, tam i ja. A jak zapewne wiesz, nie ma miejsca gdzie panuje idealny porządek. Ho, ho, ho... Skoro nie zamkniesz mnie w więzieniu, nie masz innej możliwości zapanowania nade mną. Prawda?
- Nieprawda, Discordzie. Zaraz zobaczysz jak bardzo się mylisz... - Mirage skierowała wzrok na Fiury'ego.
-
Lek nie wywołał uczucia ulgi, a raczej spotęgował ból przez pieczenie. Trudno. Krussk musiał wytrzymać i gonić tak niewdzięczny cel dalej. I oto ujrzał między ludźmi swoje uciekające tysiąc kredytów, które nie oglądało się za siebie i pędziło niemal na złamanie karku. Kobieta przepychała się między tłumem, a w pewnym momencie specjalnie popchnęła któregoś z nic nieświadomych przechodniów tak, by się specjalnie przewrócił. Zapewne zostanie na śmierć stratowany i wywoła zator, a na tym jej zależało.
-
Twilight kiwnęła głową i oświeciła Midnightowi drogę do potwora. Potwór tymczasem siedział w jednym z kątów i patrzał złośliwie niczym mały troll w oczy kuca.
-
- Do ciebie właśnie, prostaczku - padło w odpowiedzi. Kuc, nie odsłaniając twarzy podszedł bliżej. Był zdecydowanie niższy od Lockdowna, a mimo to nie bał się podejść. Barman szczerzył się z bezpiecznej odległości. Na sali zapadła cisza, ale kuce, mimo iż skupione na Lockdownie i ewentualnym oponencie, wydawały się mieć w oczach błysk satysfakcji.
-
Ares, niedobry chłopcze. Ja tu Master of gra jestem, nie zabieraj mi ukochanej władzy!
- Oj, ktoś tu chyba troszkę się zagalopował, nie sądzicie chłopcy? - odezwał się kaptur pod ścianą. W dalszym ciągu nie zaszczycił zebry spojrzeniem, i nie wyglądało na to, by zamierzał to zmienić. Barman wolno podniósł się z podłogi i pomacał kopytem sine oko i starł krew z pyska. Spojrzał na zakapturzonego typa i lekki uśmiech rozjaśnił jego twarz.
-
- No widzisz, szwendo. - Zaczął barman. - Musiałeś upaść naprawdę nisko, skoro rozpaczliwie szukasz zajęcia nawet w takiej wiosce zabitej dechami. - uśmiechnął się drwiąco. Kilku gości lokalu parsknęło śmiechem.
-
- Moi drodzy zebrani - rozpoczął Discord. Na jego ciele pojawił się garnitur i podwyższenie z mikrofonem. - Zebraliśmy się tutaj nie po to, droga królowo by złamać prawa fizyki i pojmać mnie oraz obecną tu Fluttershy, a kolegę obok - wskazał Fiury'ego - zamienić w niecnego króla, ale po to,by omówić warunki pokoju między wami, a Equestrią.
Mirage wybuchnęła śmiechem.
-
Po jakimś czasie i zadyszce kucom udało się dotrzeć na szczyt schodów. Teraz stała przed nimi tylko bariera w postaci srebrnych drzwi. Arrow westchnął.
-
- Teraz już nic. Weź i zbierz się do kupy - polecił Discord. Naokoło całej trójki wytworzyła się zasłona z lodowych igieł.
-
On nie krzyczy. To ostatnie tchnienia przepełnione agonalnym świstem.
* * *
- A co masz zamiar robić, jeśli nie wracać? - zapytała wilczyca. Wilk musiał mieć spore problemy ze sobą.
-
- Mając wystarczająco energii - odezwała się Zmora, odłączając się od pacjentki - nie potrzebuję broni. Potrzebuję tylko lustra... Czy ma je ktoś z was? Może być małe.
-
- Dalej, mój synu... Uwolnij się od słabej powłoki. Wiesz, że zwyciężyć możesz tylko uwalniając się... - Powiedziała Mirage, opierając się o podłokietnik tronu. I wtedy Discord chwycił Fiury'ego i potrząsnął nim.
- Dalej, słodziak. Przestań odwalać teatr i skup się na negocjacjach pokojowych - jego oczy zaczęły wirować i hipnotyzować źrebaka. Poczuł mrowienie na całym ciele, a potem chwilowo utracił przytomność. Po owej chwili obudził się, a mrowienie i dziwne objawy zniknęły. Fluttershy cofnęła się bliżej Discorda.
-
- Szukaj na własne kopyto. Raczej rzadko ktokolwiek się zgłasza, bo rzadko cokolwiek wychyla rzyć z lasu. Czasem się tacy zdarzają... Czasem. A co, chwilowo bezrobotny? - zapytał barman z chytrym uśmieszkiem.
-
- Fiury, cicho... Uspokój się, wszystk będzie dobrze... O rany, o rany... - Fluttershy nerwowo przestąpiła kopytami. Discord przestał się śmiać i patrzał groźnie na strażników, którzy ostrożnie się zbliżali.
-
Twilight spojrzała w mrok, gdzie nie dotarło jej światło.
- Nie mamy innego wyjścia.
-
Arrow podniósł brwi w bezgranicznym zdziwieniu. Że też musiał mówić coś takiego swojej najbliższej towarzyszce i przyjaciółce. Nigdy by się nie spodziewał... W zamyśleniu potknął się o jeden ze stopni. Spiralne schody. Księżniczka Luna. Otrząsnąć się... Pegaz skupił się na wspinaczce.
-
Spojrzenia pełne pogardy nie ominęły zebry, podobnie jak nagła cisza, która zapadła po przekroczeniu przez niego progu. Był obserwowany w sposób tak dyskretny, że na jego miejscu i krowa poczułaby, że weszła na złe pastwisko, a następnie porzuciłaby je i z chęcią poszłaby szukać innego. Ale że Lockdown krową nie był, został przy barze.
- Coś podać? - zapytał barman leniwie. Jego ton głosu sugerował, że pytanie to było zadane tylko i wyłącznie z obowiązku, a wykonanie czynności powiązanej z nim jest ostatnią rzeczą na którą miał ochotę.
-
W środku panował półmrok. W nozdrza Lockdowna uderzył zapach stęchlizny. W pomieszczeniu stało kilka okragłych, ciężkich stołów. Nad każdym z nich paliły się świece, oprócz małych stolików pod ścianami. Te były nieoświetlone, a ich tymczasowi lokatorzy zapewne to właśnie sobie cenili. Na pięć stolików pod ścianą zajęte były dwa. Jeden z bywalców na twarz naciągnięty miał czary kaptur, drugi był plecami odwrócony do wejścia i był pegazem. Na końcu sali stał bar, przy którym stał znudzony jednorożec i czyścił jakąś szklankę.
Odzew Królowej Ciemności czyli "Odpowiedzi Nightmare Moon"
w Zapytaj Nightmare Moon
Napisano
Nad wybaczeniem jeszcze się zastanowię.
1 + 2. To jest coś więcej niż wiara. To jest pewność. Wiesz co odróżnia Equestrię od innych krain? Jest w niej szczęście i pokój. To nie podoba się innym, sąsiadującym z nią krainom. Potrzebuję zaledwie iskry... tak samo niewielkiej, jak ta która mnie uwięziła. Wystarczy czyjeś cierpienie, chwilowa słabość Luny, a będę wolna.
3. Nie, nie sądzę. Czy są jakieś podstawy do takiego pomysłu? Wątpisz w moje możliwości?
4. Zakładając, że zamierzam rozwiązać ten problem...
5. Rewolucja, rewolucja... Po cóż mi coś takiego i ktoś taki? Przy odpowiedniej groźbie każdego da się sobie podporządkować.
Ze względu na to, że mam dzisiaj dobry humor, zezwalam na zadanie dalszych, z pewnością dręczących Cię pytań.
Doprawdy, zabawne. Sądzisz że stanęłabym po stronie moich wrogów? Naprawdę? Ho, ho, ho... Nie rozśmieszaj mnie.