Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Są. W tym problem. Ale jeśli podmieńca walnie się mocno w tył łba, przez chwilę traci zdolność podszywania się. I wtedy problem jest, jeśli walniesz kompana w łeb. Dlatego też nosimy specjalne wstążki na grzywach. Wyglądają zabawnie, ale podmieńce dopiero po jakimś czasie je rozpracowują. Większość z nich jest spostrzegawcza, co nie zmienia faktu, że to straszne debile. - Zakończył.

  2. - Już wszystko wiem. Nieźle całkiem się ukryliście. Ale zanim tu doszłam, kilka razy miałam zadyszkę - zachichotała, po czym wstała z łóżka i podeszła bliżej. - Veritas po coś mnie wzywa. Dzięki za rozmowę! - dokończyła, przekraczając próg swojej komnaty.

  3. Przepraszam, postaram się pisać lepiej.

    ***

    Dopiero teraz rzucił mu się w oczy pewien szczegół. Tuż za drzewami kamieni i głazów było więcej. Niektóre małe, inne zaś spore, a jeszcze inne ogromne. Tych nikt raczej nie mógł przetoczyć. Za każdym z kamieni była długa wstęga rozoranej ziemi. Wyglądało na to, że kamienie migrują, choć w sposób dziwnie chaotyczny, bowiem każdy z głazów obrał sobie inną drogę.

  4. Podeszła do Wave'a i spojrzała mu w oczy.

    - Nie obchodzi mnie twoja narzeczona. Nie byłam ani nią, ani Chrysalis. Nie będę słuchać twoich rozkazów. Przed sformułowaniem prośby, sprawdź, czy zawiera ona w sobie "proszę"- Wysyczała ze złością.

  5. - Nie wytrzymałbym przy takim ustrojstwie. Musisz być bardzo cierpliwy. Ja zdecydowanie wolę "czysty front". Nerwowo, ale mogę więcej zdziałać - roześmiał się - Jak już dojdzie do starcia, będę pamiętał żeby przypadkiem nie znaleźć się na przeciwko twojej wyrzutni.

  6. - Ona - wskazała na Socks - jest owcą. Ty też jesteś owcą - zwróciła się do Wave'a. - Myślicie tak samo i jesteście tak samo ślepi. Tym są owce. A jedna z nich idealnie mnie opisała. Teraz już wszystko o mnie wiesz. - Wybuchła śmiechem.

  7. Ślad zaczynał się kilka metrów za kamieniem, a kończył w miejscu gdzie kamień w tej chwili odpoczywał. Żadnych śladów łap, kopyt, ani nawet płetw. Gdyby nie tajemniczy ruch, na polanie panowałaby sielanka. Ptaki śpiewały, drzewa - jak to drzewa - rosły, a kwiaty i zioła kwitły.

  8. Nie wyróżniało się od żadnej z części lasu. Wydawało się wręcz niesamowicie przeciętne i żaden szczegół nie mącił tej aury. Żaden, poza sporej wielkości głazem. Za nim powstało długie wgłębienie z powyrywaną trawą i rozoraną ziemią. Zupełnie jakby kamień został przesunięty, lub przetoczony.

  9. Ani dom, ani ewentualni lokatorzy nie zaatakowali Ashena. Nie zdarzył się wszelki wypadek. Nie zdarzyło się nic, czyli to, czego spodziewać się było można. Przy próbie wtargnięcia do domu drzwi skrzypnęły ostrzegawczo. W środku panował mrok. Drobinki kurzu wirowały w świetle, które wdarło się razem z kucem. Wnętrze było opustoszałe. Zostało kilka starych mebli i ciężki kocioł. Zecory ani jej pomnika nie było.

  10. - Nie. Poradzę sobie - powiedziała i odeszła od sadzawki w stronę lasu. Chciała być sama. Nie żeby czuła nostalgię jakiegokolwiek rodzaju; Ona nic nie czuła. Victo był dla niej dobry, to prawda. Dobrze się czuła w jego towarzystwie. Ale jeszcze lepiej czuła się w towarzystwie swoich dusz.

×
×
  • Utwórz nowe...