Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Aż dziw brał, że Twilight Sparkle trzymała w bibliotece takie rzeczy. Książka istotnie była zła i ciemnomagiczna, bo strony zapisane były - jak na złe niesamowicie księgi przystało - starożytnymi runami. Na każdej stronie leżała jednak kartka z tłumaczeniem. Autor książki umieścił na niej obrazki, potęgujące tylko ciekawość i kuszące, żeby jakiś lekkomyślny idiota przyzwał coś na miarę Jeźdźców Apokalipsy.

  2. - Nie da się być dobrym, ani złym. Wszyscy mają różne odcienie szarości. Masz w sobie demona, o, tak. Ale masz coś w środku. Ze mnie nic nie zostało. - Po raz kolejny się roześmiała. - A nawet nic jest czymś dla głupich owiec!

  3. - Stale próbujesz wymyślić jak się mnie pozbyć? Typowe dla owiec. - Dearme zmaterializowała się kilka kroków od Socks. Wbijała w nią lodowate spojrzenie. - Jeden kuc ziemny wystarcza, żeby przestraszyć owcę, o tak. Teraz to widzę. Aż czuję twój lęk.

  4. - To o ciebie - zwróciła się do Śmierci - o ciebie tyle razy się upominałam. Nigdy nie przyszedłeś, kiedy potrzebowałam. Aż w końcu sama o to zadbałam. O, tak. Sama się uwolniłam. Przychodzisz zwykle po szczęśliwe owce. Czemu nie odwiedziłeś mnie, kiedy byłam nieszczęśliwa? - Wysyczała ze złością. Przez chwilę wbijała wzrok w Kosiarza, w końcu wybuchła śmiechem.

  5. Czarny alicorn siedział odwrócony plecami do drzwi. Wpatrywał się w lśniącą, niematerialną kulę usadowioną na chmurze mgły spływającej z niewielkiego wodospadu.

    - Witajcie, moi drodzy. Rad jestem że znów was tu widzę. Poznaliście się już z Twirael. Jest szpiegiem. Informatorką. Niedługo pójdzie dowiedzieć się, dlaczego wasza misja miała skutki uboczne. Najpierw jednak przejdzie test lojalności, który przechodziło każde z was. Idźcie do swoich komnat, odpocznijcie. Wiem, że jesteście znużeni wyczerpującą misją i podróżą.

  6. - Fajnie. Jestem Laurie. I w dalszym ciągu nic mi to nie daje. - Zdecydowała się wziąć do ust łyżkę pożywienia i przeżuła ją dokładnie, rażąc wzrokiem każdego, kto tylko ośmielił się na nią spojrzeć. - Szkoda gadać - dodała, po czym odniosła talerz i wyszła z namiotu służącego za stołówkę.

  7. Oczywiście, nie był zupełnie sam. Swojej obecności dowiadywały gryzonie, różniące się od siebie rozmiarami i kolorami, ale nie zapachem. Przez głośne piski dawały znać, że nie są zadowolone z powodu obecności intruza. I właśnie kiedy jeden z odważniejszych szczurów miał zamiar sprawdzić, czy Ashen jest zdatny do jedzenia, kuc wyciągnął z półki opasłe tomiszcze oprawione w czarną skórę. Na okładce miało czerwoną, pięcioramienną gwiazdę. Pewnym było, że Ashen skorzysta z księgi. Tego typu dzieła prawie zawsze sprowadzały kłopoty, i były jednymi z tych, które zaraz po odkryciu z pewnością zostaną przeczytane, lub przynajmniej dokładnie zlustrowane.

  8. Dearme spojrzała na niego dziwnie. - Nie ma we mnie cząstki twojej przyjaciółki. Możesz. Ale nie spodziewaj się, że nią zostanę. - powiedziała i wciąż lustrowała go zielonymi oczyma.

    ________________________________

    Drogi Miszczu. Tu nikt nikomu nie groził. Tu były sprzeczki między postaciami.

×
×
  • Utwórz nowe...