-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
- Ojej... No i co teraz? Ale spójrz na to z innej strony: Pokonasz lęki!
-
Hammer uśmiechnął się. Wiedział. - Szybciej, kochani! - ponaglił Arrow wysuwając głowę z gęstych krzewów. Pochył zbocza stawał się coraz bardziej stromy.
-
Do niczego chyba nie mogę się doczepić. Tylko muszę mieć chwilę na ogarnięcie. Napiszę, kiedy już sesja się rozpocznie. I ślę pozdrowienia zwrotne. I wracaj do zdrowia.
-
W pierwszym chodzi o to, na jakiej podstawie mam prowadzić sesję. Chciałam znać miejsce, okoliczności, sytuację. Przykładem niech będzie Silent Ponyville. Czyli w jakim stylu (ogólnie) to ma być i co ma się dziać.
-
Hammer prychnął i ruszył za swoimi towarzyszami. Ścieżka była ledwie widoczna i pięła się stromo, aż przechodziła blisko koło szczytu.
-
Kuc przedzierał się przez krzewy, aż wbiegł do lasu. Było w nim wyjątkowo ciemno, mokro i zimno. Czarny ogier wyszeptał do siebie kilka dziwnych, chrapliwych słów, po czym powoli i ostrożnie ruszył przed siebie. W miejscach, gdzie stawiał kopyta, widniały oszronione ślady.
-
- Zależy od sytuacji, oczywiście. Pewnie tylko sprawdzimy ewentualne ślady. I wyciągniemy wnioski. I zameldujemy Celestii. - odpowiedziała Pinkie, po czym z hukiem otwarła drzwi i pognała do pokoju.
-
- Och... Tak. Już to robię - Kuc zaśmiał się szyderczo, po czym wylądował miękko na ziemi. Przez chwilę za czymś się rozglądał. Ruffian zauważyła, że Violet'a nie ma w pokoju. A gdyby tak pobiec za tajemniczym gościem...?
-
Jeśli Ci się będzie chciało, czekam na ewentualne poprawki.
-
- Elementy Harmonii. Tak na wszelki wypadek - wyjaśniła Twilight Sparkle. Pinkie niemalże wyfrunęła z domu, wlokąc za sobą Fiury'ego. Pozostałe uczestniczki spotkania pożegnały się i odeszły do swoich domów.
-
- Dobra, jest - Hammer wyłonił się zza krzaka z kilkoma gałązkami wplątanymi w grzywę i w ogon. - Tędy - rzucił. Arrow podbiegł i zniknął w skłębionej roślinności. Słychać było szelesty. Hammer poczekał na towarzyszkę.
-
A i jeszcze więcej ich mogła uczynić. Teraz tylko należało uciec wyżej, w przełęcz. Była wąska, co dawało większą możliwość na ucieczkę. Należało także mieć nadzieję, że horda nie otoczyła ich, i że tylko te dwa odkryły obecność dwóch żywych. Wind nie robiąc hałasu pobiegła w górę, omijając co większe krzewy. Co chwilę oglądała się za siebie.
-
Odwrócił w jej stronę głowę i wbił w Ruffian spojrzenie, które wręcz paraliżowało. Do tego były drobne zęby w kształcie trójkątów, dziwnie zaostrzone. Dziwny przybysz wyskoczył przez okno.
-
Treści erotyczne... Nie mam pojęcia jak takowe pisać. Naprawdę. Nie żebym miała coś przeciwko nim, ale wydaje mi się że nie jestem dobra w pisaniu opowiadań tego typu. Obawiam się, że nie podołałabym. (A wtedy to już tylko hańba i pieniek katowski). Przepraszam.
-
- Somado, jakie zostawialiśmy znaki, co? Bo nie do końca pamiętam, gdzie leżała ścieżka... - Hammer grzebał w zaroślach i nic co mogłoby być ukrytą ścieżką dotąd mu się nie objawiło.
-
- A potem pomyślimy. Masz nas w końcu, co nie? - odezwała się Pinkie Pie. Rainbow Dash pokiwała głową. - Dobrze dziewczyny - powiedziała Twilight. - I... Chłopaki - dodała. - Musimy się zbierać. Elementy wezmę ze sobą.
-
- Dam radę - rzekł Arrow z uśmiechem. Wstał i z zadziwiającą zręcznością zaczął chodzić po jaskini. - Widzicie? W porządku. Ruszajmy. - zarządził. Po wyruszeniu z groty pozostało kilka metrów stromej, krętej ścieżki. Potem nagle zanikała wśród bujnej roślinności.
-
- Tak, złociutki. Tu chodzi o Equestrię. Podmieńce wróciły, jak wynika z twojej relacji. A to... - Wróży kłopoty - dokończyła dramatycznym tonem Fluttershy za Rarity.
-
- To co, o 16 zbieramy się pod moim domem, tak? - zapytała Applejack. - Spakujmy się porządnie. Nie wiem, ile będziemy poza domem. Ach, Rarity. Ty wiesz, o co mi chodzi. - Spojrzała na jednorożca wymownie. Rarity napuszyła się.
-
- Ja wiem... Może po prostu został tu po przejściu hordy? Pewnie biedaczek nie wyrobił, i... został tutaj. Myślę, że jest pozostałości... - urwała, bo oto zza gęsto rosnących krzewów wyłonił się następny, powoli kuśtykający w ich stronę. Jego skóra złuszczała się i odpadała płatami. Jedno kopyto wlokło się bezwładnie za nim. - Dobra, spadamy - rzuciła klacz, założyła szybko plecak, chwyciła katanę i w niepokoju poczekała na odpowiedź Darkness'a.
-
Noc minęła spokojnie i bez zagrożeń. Wczesnym rankiem obudził się Hammer i zbudził grupę. Musieli teraz znaleźć tylko dobrze ukrytą ścieżkę, prowadzącą przez przełęcz.
-
Obudził ją dziwny, nienaturalny dźwięk. Cała dolna część pokoju pochłonięta była przez czarną mgłę, mieniącą się w świetle księżyca. Przed oknem stał kuc z szeroko rozłożonymi, wielkimi skrzydłami. Biała grzywa powiewała na wietrze. Słychać było cichy szelest piór. Oczy świeciły w ciemności na czerwono. Przypatrywał się jednemu punktowi, gdzieś w oddali.
-
- Tylko nie we mnie. Jak trafisz we mnie, to ci oddam. Choćbym była w innym stanie. - krzyknęła Wind i położyła się na ziemi. Zza drzewa usłyszała cichy warkot. Wstała, wzięła katanę i z bojowym wyrazem twarzy wychyliła głowę. Przed nią leżał szwendacz, który nie był w stanie nawet się czołgać. Kończyny były obgryzione do kości, a i z głowy niewiele zostało. Nie wzbudzał strachu. Wzbudzał litość. Wind przyjrzała się mu dokładnie. - Smutne jest to, co cię spotkało - wyszeptała. Podniosła katanę i spojrzała na nią, po czym jeszcze raz spojrzała na szwendacza i wbiła mu w głowę broń.
-
- Tak. Zdecydowanie jest to dobry pomysł. Zresztą, i tak nie wiemy ile będziemy musieli iść. - stwierdziła. Zdjęła plecak i odeszła kawałek od ścieżki, żeby usiąść.
Equestria: Życie w biegu
w Archiwum RPG
Napisano
Las zagęścił się. Gdyby Ruffian miała wracać, nie odniosłaby sukcesu. Wszędzie wydawało się tak samo mrocznie i nieprzyjemnie. Powoli za tajemniczym ogierem zaczęła przesuwać się czarna mgła. Znaleźli się przy wąskim strumyku, oddzielającym las od polany. Kuc przystanął.