Skocz do zawartości

Hoffman

Brony
  • Zawartość

    1158
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    45

Wszystko napisane przez Hoffman

  1. Zabawa nieco przykryła się kurzem, lecz temu da się zaradzić… Może na początek podsumujemy historię, która została napisana: Pewnego pięknego słonecznego dnia, Twilight robiła porządki w bibliotece z książkami. Gdy już wysprzątała górę, postanowiła zrobić porządki na dolnym piętrze (piwnica) i znalazła tam dziwną grubą książkę, która nie była w spisie ksiąg w bibliotece. Nazywała się „Magia dla bardziej ambitnych od najbardziej ambitnych jednorożców”, co zachęciło Twilight do jej przeczytania, gdy nagle usłyszała głośny łoskot i krzyk Spike'a. Gdy weszła do kuchni żeby sprawdzić co się stało, zobaczyła Spika który był w fartuszku kucharskim i pustą miską po diamentach, więc Twilight nakrzyczała na niego, że zjadł jej wszystkie diamenty, które miała podarować Rarity na nowy kostium, poszła szukać nowych, lecz gdy wychodziła z biblioteki zauważyła że Spikowi jest przykro i zrozumiała że nie powinna na niego krzyczeć, bo smok może chciał sobie zrobić ciasto i nie wiedział że to było dla Rarity. Więc poszła go przeprosić i nagle doznała niesamowitej ochoty by przeczytać książkę, którą znalazła. I wtedy, kompletnie niespodziewanie znalazła zaklęcie, które pozwala przy rzuceniu na kogoś mówić tylko prawdę przez 24 godziny. Po chwili namysłu rzuciła je na Spika i zadała mu pytanie, które brzmiało: - Spike, czy jesteś łabędziem? - Nieee - powiedział Spike nieco dziwnym głosem. Twilight chciała zadać Spike'owi jakieś pytanie z haczykiem, ale nie zdążyła, ponieważ Pinkie z impetem otworzyła drzwi do biblioteki naszej klaczy. Spytała czy pójdzie z nią na imprezę. Twilight odpowiedziała że nie może iść ale może zostać z nią i obejrzeć księgę z zaklęciami która wydawała się być trochę dziwna. Dziewczyny siedziały nad nią całą noc i kiedy był już ranek Twilight stwierdziła że ta księga oprócz normalnej magii zawiera także czarną magię więc postanowiła ją spalić w specjalnym piecu znajdującym się w Canterlocie ale musiała spytać o zgodę samą Siebie. Zgadzając się ze swoją wewnętrzną Twi, ruszyła w stronę Canterlotu. Gdy tam dotarła i już miała wrzucić do pieca tą księgę nastał wielki mrok i wtedy księga wyleciała z kopyt Twilight i otworzyła się na stronie, na której było zaklęcie służące do zmiany w najpotężniejszą panią mroku, która miała silniejszą moc od klejnotów harmonii. Twilight bardzo się wystraszyła, opanowała ją żądza władzy, lecz szybko przeszło jej przez myśl, że i tak mogła być pokonana przez Celestię i panią nocy Lunę. Tak więc postanowiła spalić książkę, lecz książka była odporna na wszystko, wtedy Twilight postanowiła użyć Pinkiemitu (dynamitu) Cukrowo-babeczkowo-muffinowe boom tylko ubrudziło książkę i okolicę. Wewnętrzna Twi poczuła, że książka robi facepalm'a. I wtedy Twilight postanowiła oddać księgę Celestii, któraż to zadecydowała, że przestudiuje ją Luna, w końcu była kiedyś Panią Mroku! Księżniczka nocy po przeczytaniu, znowu stała się rządna zazdrości i władzy i wypowiedziała zaklęcie, po którym zamieniła się w potężną Nightmare Moon. Wtedy Celestia i Twilight skończyły jeść swoje lody czekoladowe i Celestia zabrała książkę z przed oczu Nightmare Moon a ta zamieniła się w Lunę. Po tej jakże fascynującej akcji Twilight postanowiła zapieczętować księgę na wszelkie możliwe sposoby. Użyła gwoździ, zabezpieczeń antywłamaniowych, taśmy i wszystkie możliwe materiały, jednak wszystko zniszczyła książka i postanowiła, że po prostu da ją Derpy, ale książka dostała zawału, ponieważ Derpy chciała się do niej przytulić i rozpadła się na 3000 kawałków, a to co zostało znowu się rozpadło i tak w kółko aż nie został pył. Derpy pomyślała, że książka jej nie lubi i popłakała się, wtedy Twi pocieszyła ją, dając jej muffina, lecz gdy Derpy go zjadła, zaczęła mówić jak książka, bo był tam z niej pył. Twilight w końcu postanowiła, że zabierze Twilight na lody. Kupiły sobie po gałce hugnęły się, Twi poszła do domu gdzie Spike trzymał zdjęcie jego i Rarity. Gdy Spike zobaczył, że za nim stoi Twi szybko schował zdjęcie pod swoją poduszkę i powiedział że chyba przez przypadek ktoś podmienił zdjęcia. Twi, wiedząc o kłamstwie, przelewitowała go na przyjęcie do Dr Whooves'a, gdzie znajdowała się wybranka serca Spike'a. Gdy Rarity dostrzegła smoka, spytała go dlaczego Twilight nie przyszła na imprezę. W tym momencie Spike wypluł magiczny zwój. Jego treść brzmiała: „Nie mogę wbić na to party, mam melanż z książkami w domu, happy fun, ziomeczki. Ekhm. Czytam nową książkę o ”slangu” czy jakoś tak, więc nie będzie mnie na przyjęciu” Spike i Rarity spojrzeli po sobie zdziwieni. Tymczasem Twilight była już w drodze do Canterlotu, gdyż skończyła czytać książkę i perfekcyjnie operowała slangiem. „Wbiła” na „melanżyk” i wtedy ujrzała wielką przyciemnioną salę pełną kolorowych świateł oraz tłum kucyków. Zdezorientowana klacz nie wiedziała jak się zachować. Wtedy podszedł do niej Discord i zaproponował taniec. Twilight zgodziła się na to, pod warunkiem tego , że nie będzie używać swoich mocy na co Discord powiedział: „Ależ Twilight, ja JUŻ ich używam” i zaśmiał się. Klacz rozejrzała się po sali. Zobaczyła bunt lewitujących babeczek, i w tej chwili Twi użyła.... No tego... Specjalnego głosu Luny, tylko, że dodała slang. A więc zaczęła cholernie głośną przemowę do zbuntowanych babeczek zaczynając słowami: Muffiny, macie bana na Red-Bull'a... Nie zdążyła jednak dokończyć, bo cały świat zaczął się rozmywać, aż nie widziała nic poza ciemnością. Twilight otworzyła oczy i zorientowała się, że to był tylko sen. Odwróciła się na drugi bok i uśmiechnęła się w duchu, lecz wtedy zauważyła, że Discord leży obok niej Twi krzyknęła i wyskoczyła z łóżka. Discord trzymając w kopyto-ręko-czymś muffiny, zaśmiał się i powiedział: "Czemu się boisz muffinów? To tylko ptaki." Okazało się że Discord był po melanżu. Jeszcze trochę pijany, podchodzi chwiejnym krokiem do fioletowej klaczy rzucając w nią muffinami, śmieje się i opowiada jaka to impreza była i ile muffinów latało, na co Twilight. Okazało się, że Celestia jest tak naprawdę podmienioną Chrysalis, która zabrała księgę Twi i chciała zyskać wielką moc. Na co Twilight postanowiła razem z przyjaciółkami znaleźć Celestie, lecz nagle pojawił się Discord z kilkoma nowymi listami od Fluttershy, z których Twilight nie była by zadowolona, więc Discord specjalnie by zrobić im na złość przeczytał wszystkie na głos, a napisane było w nich tak… ... ... (co tam było napisane?)
  2. Trzydniowy urlop przed kampanią wrześniową. Pozdrawiam!

  3. @Kapi - Serdecznie dziękuję za obszerny komentarz do całego pojedynku, podsumowanie go ze swojej stopy, jak również odniesienie się do osoby uczestników. Głos ten stanowił miłe urozmaicenie i przerywnik między ogłoszeniem zakończenia starcia, a wyłonieniem zwycięzcy. Jednocześnie, wyrażam lekkie ubolewanie, iż od dłuższego czasu nie przyszło nam ponownie zobaczyć w akcji Ciebie Natomiast co do dokończenia pojedynku, ja również chętnie bym to uczynił, jednakże obaj uczestnicy wyrazili aprobatę co do zakończenia tego starcia. Pomysłów z całą pewnością im nie brakuje, czego dowodem są nowe pojedynki, w których biorą udział a które rozpoczęły się bardzo niedawno. Dziękuję również za wyrażenie opinii na temat pojedynków ogólnie Owszem, ma to znaczenie i zostało uznane. A teraz, przechodząc do sedna sprawy, czas podliczyć głosy i poznać zwycięzcę. Starcie było bardzo wyrównane i bogate, jednakże zatryumfować może tylko jeden z nich. Uwaga... Sajback Gray - 9 Jaenr Linnre - 10 Cóż za napięcie. Przewagą jednego tylko punkcika, starcie wygrywa Jaenr Linnre! Jego oponent, Sajback Gray, był bardzo trudny do pokonania i niezłomny, tak więc wygrana ta jest niemałym osiągnięciem. Gratulujemy serdecznie zarówno Jaenrowi, jak i Sajbackowi! Spisali się znakomicie! Ich nowe pojedynki już trwają. Cóż, możemy mieć nadzieję, że ich moc będzie tylko wzrastać a ich nowi oponenci dotrzymają im kroku. Jesteście wielcy!
  4. Czas przeznaczony na typowanie swej faworytki minął! Sprawdźmy zatem jak rozłożyły się głosy! Gotowi? Hidoi - 3 Koschei O'Clock - 7 A więc wszystko jasne! Oto przed Państwem zwyciężczyni magicznego starcia! Przewagą czterech głosów, na arenie tryumfuje Koschei O'Clock! Gratulujemy zarówno jej, jak i przeciwniczce, którą tym razem była Hidoi! Obie wojowniczki wykazały się wielką potęgą i kunsztem w doborze zaklęć, lecz wygrać mogła tylko jedna z nich... Tym razem była to Koschei, ale czy podobnie będzie następnym razem? I na kogo w przyszłości trafi Hidoi? Tylko czas nam powie. Póki co, gratulujemy im i życzymy powodzenia! Mamy nadzieję, że jeszcze nie raz zaszczycicie swoją osobą mury sali magicznych pojedynków!
  5. Najwyższy czas ocenić Wasze wizje ciągu dalszego tejże sytuacji! Trochę ich mamy, toteż wybór nie należał do najłatwiejszych, jednakże w końcu doszedłem do wniosku, że na wyróżnienie zasługuje tu opis autorstwa MnemonikaTM! Był on najobszerniejszy, przemyślenia Twilight były opisane zwięźle i ciekawie. Niemniej jednak, gratulacje należą się także pozostałym. Każda wizja była pomysłowa, co samo w sobie zasługuje na pochwałę. Oby tak dalej. A okazja do uraczenia nas nowym, interesującym pomysłem na ciąg dalszy nadarza się… Teraz. Oto kolejna sytuacja. Ostatnie sukcesy najmłodszej księżniczki Equestrii wzbudziły nie mniejszy entuzjazm i sensację wśród mieszkańców kraju. De facto, pogoda ducha kucyków była jeszcze większa i jeszcze bardziej zauważalna, niż podczas uroczystej koronacji. Nie trzeba było długo czekać, by do nowego pałacyku Twilight Sparkle zaczęły docierać różnorakie podarki, z różnych zakątków świata. Jeden z nich nie miał nadawcy. Było to oprawione oko smoka, połączone pozłacaną konstrukcją ze średnich rozmiarów kryształową kulą. Do podarku dołączona była wiadomość. Zapytaj kulę o przyszłość najbliższych, lub spójrz w oko smoka, by poznać swe przyszłe wcielenie. Kuszące i intrygujące. Co zrobi Twilight? Czy zapyta kulę o przyszłość przyjaciółek, rodziny, czy też księżniczek? A może skupi się na sobie? A może przestraszy się przyszłości? A może uczyni coś zupełnie innego? Czekamy na propozycje. Co zrobi Twilight?
  6. Hoffman

    Odgadnij stwora!

    Nadszedł czas na ujawnienie odpowiedzi. Jak widać, rzeczywiście chodziło o syrenę. Morską syrenę warto dodać. Zgadliście bezbłędnie, lecz kto otrzyma ile punktów tym razem? Pierwsze miejsce przypada Arkane Whisperowi, za co otrzymuje on trzy punkty. Na miejscu drugim ląduje Gandzia, co gwarantuje mu zwiększenie konta o dwa punkty. Trzecie miejsce na podium należy natomiast do Uszatki, za co ta otrzymuje jeden punkt. Czas na kolejną zagadkę. Obym tym razem Was zagiął Co to takiego?
  7. Najwyższy czas pomyśleć o nowym motywie! Dzięki Wam mamy pokaźny zbiór lektur Science-Fiction, lecz czy równie pokaźny okaże się zbiór książek, w których możemy odnaleźć następujący motyw… …Tęsknota… Czyżby melancholia spowodowana wspomnieniami? A może tęsknota za znajomym miejscem? A może za kimś bliskim? Jak sądzicie?
  8. Czas rozstrzygnąć kwestię, czyjego autorstwa opis będzie charakteryzować Anette pośród kart księgi. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw, analizie i naradzie, licznych porównaniach i masie innych dziwnych rzeczy, doszliśmy do wniosku, że ze w kompendium znajdzie się opis autorstwa Arkane Whispera! Gratulujemy! Czas na kolejnego maga? Cóż, nie tym razem. Chwilowo nie dysponujemy ani wizerunkiem nowej postaci, ani nową postacią w ogóle. Nie martwcie się jednak, we właściwym czasie powrócimy z nowym magiem, którego będziecie mogli opisać! Zostańcie z nami!
  9. Co nowego? Po pierwsze, w sekcji Casual rozpoczęte zostały nowe pojedynki: Dżuma vs Rexumbra Zena92 vs KubaGR8 Oksymoron Greyjoy vs Sajback Gray SolarIsEpic vs Jaenr Linnre Poza tym, reaktywacji uległ pojedynek Sosny i Burning Question Po drugie, w następujących pojedynkach wciąż możecie zagłosować: Sajback Gray vs Jaenr Linnre Hidoi vs Koschei O'Clock Głosowanie zakończy się jutro (tj. 13.08.), o godzinie 0:00. Wtedy również poznamy zwycięzców. Poślizg ten wynika z problemu z nową wersją tablicy informacyjnej, jak również koniecznością sprawdzenia aktualności nicków pojedynkujących się magów. Nowa tablica będzie zaktualizowana także o najnowszych zwycięzców. Nowa kategoria magicznych pojedynków, o której pisałem poprzednio, spotkała się z pewnymi opóźnieniami. Ale projekt powraca i w końcu dojdzie do jego realizacji. Zostańcie z nami!
  10. Solidna i ciężka płyta z marmuru zawieszona była nad basenem wody o kształcie sześciokąta foremnego. Drugi koniec grubych łańcuchów „trzymany” był przez monumentalne posągi wężoludzi. Ich długie języki sterczały z uśmiechniętych pysków. W oczodołach znajdowały się błyszczące szafiry. Sklepienie areny zdobiła płaskorzeźba przedstawiająca pierzastego węża, którego ogon okalał jednorożce, które wbrew ostrzeżeniom pokusiły się wyzwać go na pojedynek. Lewitujące tu i ówdzie kule energii emitowały mocne światło, w którym połyskiwała płyta. Ona także była przyozdobiona płaskorzeźbami. Jej srebrne wykończenie cieszyło oko. Specjalne zaklęcie, pod wpływem którego znajduje się arena, powoduje powstawanie sztucznych fal, wynurzanie się słupów wodnych i spiral, a także fałszywe deszcze. Jest jeszcze jedna rzecz, która nadaje tej arenie charakteru. Patrząc pod właściwym kątem, możecie dostrzec malowidła na jej ścianach. W wyżłobione w nich wzory i kształty wlano specjalną farbę, która reaguje na światło magicznych kul. Jedni twierdzą, że widzą na ścianach mniejsze pierzaste węże, drudzy, dostrzegają pośród nich więcej nierozważnych śmiałków. Jeszcze inni utrzymują, że ustawienie i pozy węży układają się w niewyraźny kształt skrzydła. Jesteście gotowi na kolejne starcie weteranów? Tym razem na arenie zmierzą się SolarIsEpic i Jaenr Linnre! Doskonale znani wojownicy powracają, by dać Wam kolejne pamiętne widowisko! W tym pojedynku, poza zasadami działu, walczących magów ogranicza limit dwunastu postów. Jesteście gotowi? Niech rozpocznie się pojedynek!
  11. Taki widok nie zdarza się na co dzień. Arena wydawała się być „żywa”. Była bardzo bogato porośnięta najróżniejszymi roślinami i kwiatami. Bujne krzewy, chyba we wszystkich odcieniach zieleni, zawładnęły rzeźbami zdobiącymi arenę. Porosty „mieszały się” z bluszczem porastającym ściany, pnącym się ku górze, ku okrągłemu oknu przez które do środka wpadały promienie słoneczne. Ze szczelin w podłożu przebijały się jeszcze inne, dużo bardziej rozłożyste krzewy, by czym prędzej połączyć się z resztą. Różnokolorowe, połyskujące w świetle kwiaty dały się odnaleźć na każdym kroku. Z trudem dało się dojrzeć chociażby kawałeczek litej skały – podstawowego budulca tego pomieszczenia. Przysięgam, że jeszcze kilka dni temu pamiętałem wszystkie oryginalne nazwy tych niezwykłych roślin… Lecz jeżeli miałbym je wyrecytować teraz, to nie liczcie na zbyt wiele. Nie tylko dlatego, że bez otwartej encyklopedii byłoby mi ciężko wymówić te poskręcane i maksymalnie udziwnione nazwy. Cóż, po prostu przyjmijcie do wiadomości, że to wszystko jest szczytem badań prowadzonych przez biologów, florystów, magów i chemików. Rośliny te są znacznie silniejsze, posiadają wzmocnioną zdolność regeneracji, a także szczycą się „pierwiastkiem wolnej woli”. Nie zdziwcie się więc, gdy krzewy zaczną błyskawicznie odrastać, a także regenerować gałęzie i kwiaty, czasem także zwiększając swoje rozmiary. Nawet magiczny ogień niewiele tu wskóra. Jednakże, w związku ze wspomnianym pierwiastkiem, rośliny mogą odpowiedzieć na Waszą moc i podporządkować się mocy Waszych umysłów. Może przy okazji dowiemy się, czemu arena ta została ochrzczona mianem „zielonego piekła”. Oto przed Państwem kolejny magiczny pojedynek! Już za chwilę przyjdzie Wam zobaczyć starcie zaprawionych w bojach, słynących z wielkiej mocy magów! Mowa oczywiście o wiernej i oddanej Nightmare Moon Oksymoron Greyjoy, oraz niezłomnym i roztańczonym Sajbacku Gray! Tak jest, znów mamy okazję obejrzeć tych dwoje na arenie! Tym razem, poza zasadami działu, ogranicza ich limit dwunastu postów. Ale chyba nikt nie ma wątpliwości, czy należycie go wykorzystają, prawda? Z całą pewnością nie zabraknie fajerwerków i widowiskowych akcji. Na co więc czekamy? Niech rozpocznie się pojedynek!
  12. Sklepienie tej areny było podtrzymywane przez grupę filarów, ułożonych w krąg. Środek owego kręgu stanowiło centrum pomieszczenia. Każdy z filarów obłożony był kilkoma błogosławieństwami, by podczas pojedynku żaden z nich nie obrócił się w kupę pyłu. Co prawda sklepienie i tak było dodatkowo zabezpieczone, ale eksperci pouczyli mnie, że w razie zniszczenia filarów, ich odbudowa mogłaby by być kłopotliwa. A bez nich nie byłoby już tego charakterystycznego efektu. Że nie wspomnę o drogich i pozłacanych wykończeniach na filarach, jak również ich bogato zdobionych podstawach. Szkoda by było je stracić. Z kolei ogromny posąg zrywającej łańcuchy chimery w centrum areny, możecie śmiało sponiewierać. Próżno szukać osób, które wypowiadałyby się o niej jakkolwiek pozytywnie. Bez wątpienia, lepiej pasowałoby tu coś innego. Ściany areny przypominają rzymskie Koloseum. Są jednak w mniejszym stopniu naznaczone przez czas i ogólnie solidniejsze. Cóż, te kilkaset lat w tę czy w tamtą jednak robi różnicę. W okienkach palą się lampiony. Ich tańcujące z werwą błękitne płomienie rozświetlają co nieco. Już za chwilę mechanizm napełni szczeliny podłoża eliksirem przypominającym w swej konsystencji i barwie lawę. Nie obawiajcie się, nie sparzycie się, ani nie ucierpicie na zdrowiu w żaden inny sposób. To ma się jarzyć i podkreślać atmosferę. Panie i panowie, już za moment rozpocznie się kolejny magiczny pojedynek! Tym razem, naprzeciw siebie staną Zena92 i KubaGR8! Jest to ich pierwszy raz pośród murów sali magicznych pojedynków, jednakże śmiem twierdzić, że widowisko jakie nam za moment zaserwują będzie godne zapamiętania. W tym starciu jedynym ograniczeniem walczących śmiałków, poza regulaminem forum i działu, jest limit postów wynoszący dwanaście postów. Dobrze go wykorzystajcie! Udanej walki!
  13. Żar się leje z nieba, toteż najrozsądniej będzie skorzystać z jednej z tych aren, które są wiecznie chłodne. Korzystne warunki w obliczu upałów są wynikiem nie tylko magii, ale również właściwej lokacji obiektu, jak również doboru materiałów. Kamień, marmur, kryształ, a także szkło. Grube, uzbrojone zaklęciem szkło. Ogólnie rzecz biorąc, znajdująca się pod ziemią arena przypominała rozświetloną, ogromną fontannę, zasilaną przez naturalne wody. Najniższe poziomy wyrzeźbiono w kamieniu, z którego to zbudowane były także ściany areny. Z marmuru stworzono ozdoby w postaci rzeźb, a także wyższe poziomy fontanny, natomiast kryształ stanowił budulec zwieńczenia całej konstrukcji. Co by nie mówić, wyglądało to bogato. Zupełnie, jakby to nie była arena, lecz kunsztowna atrakcja, kaprys kogoś całkiem majętnego. Głęboka na półtora metra fosa otaczała wielką fontannę. Strumienie wody wylewały się z góry, trafiając do wyżłobionych w materiale korytek, z których następnie mierzyły co raz bardziej w dół, osiągając wspomnianą fosę. Jakby się dłużej nad tym zastanowić, konstrukcja ta przypominała fontannę, zaś jej stylistyka przychodziła na myśl klatkę. Klatkę, której pręty, o nieregularnych kształtach, stanowiły strumienie wody. Czyżby to właśnie taki był zamiar twórcy tego miejsca? Magiczne lampiony podkreślały tajemniczość tej areny i ujawniały połysk, jaki posiadały poszczególne części fontanny. W ogóle, całość szczyciła się błękitnawym odcieniem. Co najlepsze, było chłodno i przyjemnie. Czas, by na pierwszy poziom tej wielkiej fontanny wkroczyli kolejni śmiałkowie. To z tej pozycji rozpoczną starcie. Już wkrótce... Tym razem będziemy świadkami pojedynku między Dżumą a Rexumbrem! Będzie to ich pierwszy pojedynek! Mamy nadzieję, że nie zawiodą nas i uraczą pamiętnym widowiskiem, które będzie najlepszym symbolem początku ich przygody pośród sal magicznych pojedynków! W tym pojedynku ogranicza Was jedynie limit postów. Wszystko jasne? Zatem do dzieła!
  14. Najwyższy czas. Przepraszając za znaczne opóźnienia, ogłaszam zakończenie pojedynku. Pora na zweryfikowanie mocy każdej z uczestniczek i wyłonienie tej, która swymi umiejętnościami podbiła większą ilość serc szanownej publiczności. Starcie wyrównane i całkiem obszerne, nie zabrakło w nim widowiskowych akcji. Wskażcie zatem swoją faworytkę! Czy to Hidoi Mesu Okami okazała się potężniejsza? A może Koshei O'Clock? Zdradźcie nam która z nich, Waszym zdaniem, zasługuje na miano zwyciężczyni!
  15. Minęło całkiem sporo czasu od ostatniej akcji. Odpowiedzi mamy dość dużo by o pomoc w wyborze zwycięzcy poprosić wierną publiczność. Obaj wojownicy nie szczędzili swej energii, choć zasady przewidywały dwa razy więcej odpowiedzi na każdego z nich. Cóż, nie można mieć wszystkiego... A zatem prosimy Was, wskażcie swojego faworyta! Czy jest nim Sajback? A może Jaenr Linnre? Wybór należy do Was!
  16. Najwyższy czas ostatecznie rozstrzygnąć pojedynek. Ostatnio nie mieliśmy większości. Jak zatem mają się sprawy teraz? Khornel - 4 SolarIsEpic - 0 Wszystko wskazuje na to, że Khornel wygrał przewagą czterech głosów. Cóż, starcie z całą pewnością było wyrównane, zaś na jego wynik przyszło nam czekać o wiele za długo. Teraz jednak, nie pozostaje nam nic innego jak pogratulować zarówno zwycięzcy, jak również jego rywalowi. Jednocześnie, żywimy nadzieję, że jeszcze nie raz zaszczycą swoją obecnością mury sal magicznych pojedynków!
  17. Wiedziałem, że się na Tobie nie zawiodę ^^ Przede wszystkim, cieszy mnie tak wysoka ocena kreacji postaci, jak również fakt, że tekst sprawdził się jako komedia z przesadnymi wręcz ilościami randomu w sobie. Poza tym, fajnie że wyłapałaś znakomitą większość nawiązań (jak i to, że „na końcu był boss”) Zarówno w poszczególnych odcinkach przygód Crasha, jak i w serialu z kucami odwołań do różnych rzeczy nie brakuje, toteż i ja postanowiłem spróbować. Było trochę do szeroko rozumianej kultury, trochę do Polski, a także co nieco do fandomu i rzeczy jakie potrafi wyprodukować. Tak jak po ukończeniu drugiego „Ponybiusa”, tak i po nowych „Złodziejach”, jestem trochę wyczyszczony z, nazwę to, „bardziej egzotycznych” pomysłów. Tak więc chwilowo nie będzie gore, creepypast, crossoverów, komedii, a zamiast tego wrócą zupełnie zwyczajne obyczajówki, przy których co nieco odpocznę (a obok których, mam nadzieję, jako miłośniczka gatunku nie przejdziesz obojętnie). ACZKOLWIEK, niewykluczone że będę eksperymentował z co niektórymi tagami. Ale ze zdrowym rozsądkiem, co by nie przesadzić… Choć ostatnio korci mnie, by polecieć w jakiś lekki surrealizm. A teraz przechodząc do konkretów… No… Seria w 1996 zadebiutowała, a potem była długo kontynuowana. Wszak laboratorium z maszynką do skakania po wymiarach pochodzi z gry wydanej w 2004, zaś samo N-V wzięte jest z gry wyprodukowanej w roku 2008. Czerpałem elementy z różnych części, także tych nowszych… Czyli chyba nie jestem aż tak stary? Prawdę mówiąc, gwara ta wzięła się trochę z tego i trochę z tego. Sam nie pochodzę z miejsca, które szczyciło by się takową, więc miałem świadomość, że w oparciu o same słowniki po prostu nie zrobię tego dobrze. Dlatego też nie ograniczałem się wyłącznie do jednego źródła. Część wziąłem z literatury, część z głowy, kilka wymyśliłem, pobawiłem się tu i ówdzie szykiem, by nie oddawać idealnie istniejącej już gwary, ale stworzyć inną, jedynie opartą (w większym lub mniejszym stopniu) na takowej. Sadząc po Twojej opinii, eksperyment się opłacił i wyszło sympatycznie, jednakże ciekawi mnie, czy przy nie-komediach również widziałabyś ten styl wypowiadania się. Jak myślisz? Szczerze, dopiero po napisaniu kwestii „muszę ich zniszczyć”, zdałem sobie sprawę o czym tak naprawdę myślałem tworząc te mutację. Dla mnie też było to „en fał”… Dopóki nie usłyszałem jak w grze wypowiadają tę nazwę podobnie do słówka „envy”. Czyli jest to takie „en wii”, z lekkim przeciągnięciem głoski „i”. Dopiero potem skapnąłem się, że w Stanach "V" to nie "fał", tylko "wii", więc wszystko gra Jak podaje Bandipedia, twórcy gry chcieli by to urządzenie było parodią Iphona i ma to związek z taką a nie inną wymową, czego ja nie do końca rozumiem. W ten sposób było mi wygodnie nawiązać do narratora z „Siewczyni niezgody”, który na końcu również w siebie zwątpił. Chyba powinienem dać mu podwyżkę. Poza tym, uniknąłem sytuacji w której powstałaby mała sprzeczność, bo skoro Crash i cała reszta mają przybywać niby ze świata rzeczywistego, to jak to możliwe, że kucy żadnych nie znają? Dlatego też dodałem nieco dziwną, filozoficzną otoczkę, by zasugerować, że to jedynie „podobny” wymiar, ale nie dokładnie taki sam jak nasz. Czytasz fanfiki uważnie i ze zrozumieniem, skutecznie wyłapując nie tylko błędy ortograficzne i stylistyczne, jak również potknięcia w kwestii prowadzenia fabuły. Tag [Random] w tym przypadku nie byłby usprawiedliwieniem, toteż skoro kwestia ta nie znalazła się pod piątym punktem Twej analizy, toteż jest to dla mnie znak, że zabieg na zakończenie się udał ^^ Bardzo dziękuję za długi i obszerny komentarz jak i wydanie pozytywnej opinii na temat fanfika. Miałem względem niego sporo wątpliwości. Cieszy mnie to, że znalazło się trochę cytatów, które szczególnie zapadły w pamięć, jak i to że historia nie jawiła się w Twoich oczach jako zbyt rozciągnięta. W ogóle, jest mi bardzo miło, że znalazłaś tyle pozytywów i że Aż nie mogę w to uwierzyć Naprawdę dziękuję, nie spodziewałem się aż tak dobrego wrażenia i mam nadzieję, że jak już jakimś cudem opowiadanie wpadnie w ręce kogoś jeszcze, wówczas będzie ono podobne. Pozdrawiam!
  18. Celem nadrobienia zaległości już miałem otwierać link, a tu proszę - jeszcze jeden nowy rozdział. Nie potrafiąc sobie odmówić, przeczytałem oba. Ujmując rzecz najogólniej - nie zawiodłem się. Opisy otoczenia, myśli postaci, jak również tempo prowadzenia akcji i zaprezentowane wątki, wszystko wypada bardzo dobrze. Choć mam obsesję na punkcie zdań złożonych, to jednak jak tak sobie brnąłem przez kolejne akapity, to pomału zaczynałem zazdrościć Ci umiejętności pisania zdań krótszych, skupiających się przede wszystkim na przekazie, aby było sprawnie, zwięźle i klimatycznie. I w sumie nawet teraz, po tym jak już zamknąłem karty... Nadal troszeczkę Ci zazdroszczę ;P Czytając odnosi się wrażenie, że zupełnie swobodnie stawiasz kropki i przecinki, niczego nie przedłużając i nie męcząc czytelnika, zaś dobór słów nie sprawia Ci najmniejszego problemu. No, może poza kwestiami Orange Tail. A przecież jest tu tyle opcji - "zamknij papę/ paszczę/ gębę/ mordę/ jadaczkę", "zawrzyj się", "morda", "skończ", "&#$@&%"... I wiele innych Znów, uwagę zwracają na siebie barwne opisy przyrody oraz przemyśleń, jak również dość obszerna relacja ze ślubu i wesela Dark Mane'a i Diamond Lady. Jak już pisałem, wyszło barwnie, na bogato i zarazem bez dłużyzn. Nic tylko pochwalić. Zaraz na drugim miejscu jest wątek "polowania" Night Shadow na wampira. Zdziwiłem się przy fragmencie, w którym ta poczuła na sobie jego oddech, podczas pościgu. Zawsze myślałem, że wampiry, jako dumni (choć w niczym nie dorównujący liszom) przedstawiciele nieumarłych nie oddychają. Ale kłócić się nie będę - taka wizja autorki. Sama scena walki jak również ucieczki została poprowadzona sprawnie, budując napięcie, jednakże po Night Shadow spodziewałem się więcej. Ucięcie akurat w tym miejscu tego wątku stwarza wiele pytań i zachęca do dalszego czytania i przekonania się, jak sprawy dalej się potoczą... No bo ciężko stwierdzić co tak naprawdę się stało... Ale tylko dlatego, że Night Shadow jest główną bohaterką ;P Jakoś na trzecim miejscu postawiłem scenę przy ognisku. Nie wiem czemu, ale wydała mi się taka troszeczkę... Nijaka. Na szczęście w porę zjawiła się Orange Tail, podburzyła Bastarda, to ten jej nagadał, Nnoitra za nią poleciał, co znalazło kontynuację w rozdziale XIX, w postaci zdecydowanego ciosu i wykorzystania skrzydeł w celu zostawienia za sobą wszystkiego. Na tę trójcę zawsze można liczyć Byle tylko podczas tego nocnego lotu nic się Orange nie stało! A tak poza tym, dziwi mnie ta łatwość, z jaką dociera do Poszukiwaczy Przygód to, że zmierzają na ten sam dwór, z którego wziął się Nnoitra. Do tego samego króla, któremu służyli ci sami żołnierze, których powybijali. Niby mają wątpliwości, ale jakoś... Na dłuższą metę odnosi się wrażenie, że niespecjalnie się tym przyjmują. Dark Mane zyskuje. Jego rodzice również. W ogóle, zauważyłem, że szala przechyla się co raz bardziej i bardziej na korzyść postaci wszystkich, tylko nie Night Shadow. W sensie, poczynania czarnej klaczy zaczynają tonąć na tle pozostałych wątków, które co raz bardziej zyskują na znaczeniu, przez co stają się bardziej interesujące. Po prostu. I może to właśnie z tego wynika zmniejszenie obaw o zdrowie i życie Night Shadow? Nie dlatego, że ale dlatego, że im brnie się dalej w historię... Tym bardziej interesują nas poczynania pozostałych postaci? Wędrówka poszukiwaczy przygód, obrywanie po pysku Nnoitry, tudzież wydarzenia na królewskim dworze, gdzie na tle wszystkich zdecydowanie najwyraźniej kreśli się sylwetka i charakter brata Night Shadow. Mimo faktu, że to ona ciągle jawi się jako ta najlepiej przedstawiona, najobszerniej opisana, to jednak brat zaczyna ją doganiać. A zaraz za nim widzę wątek Nnoitry i Orange Tail... A może poczynania królewskiej pary? Nie wiem jak to zrobiłaś, ale po lekturze najnowszych rozdziałów czuję, że kampania Night Shadow zostaje wypierana przez wszystko inne. Wszystko, o czym wspomniałem powyżej. Rozpoczął się wyścig o to który wątek stanie się dominujący i który będzie chłonąć najwięcej uwagi i najlepiej rozbudzać zainteresowanie ciągiem dalszym historii. I nie zanosi się, aby był to wątek wędrówki czarnej klaczy. Tak więc, styl świetny. Żadnych zastrzeżeń, może poza kilkoma łatwymi do poprawy literówkami. Tempo akcji jest ani za szybkie, ani za wolne, opisy zadowalają, słowa są dobrane znakomicie, możemy sobie wyobrazić jak wyglądają lokacje i co raz łatwiej wchodzimy w skórę poszczególnych postaci, głównie za sprawą opisu ich przemyśleń. Póki co, jest co raz lepiej. Przy okazji - które z poprzednich rozdziałów uległy już poprawie? Chciałbym co nieco porównać, a ostatnio z tym "zaspałem". Może się wydawać, że wychwalam niemalże wszystko co autorka zaserwowała, bez najmniejszych prób przyczepiania się i szukania usterek... Cóż, co ja na to poradzę, że lekturą nowych rozdziałów czuję się aż tak usatysfakcjonowany? Mając na względzie rozdziały wcześniejsze i wszelakie kłopoty, raz z nierównym tempem akcji, raz z niedosytem, bardzo cieszy mnie spory, zauważalny postęp i wzrost jakości. Tylko tak dalej. Zdaje się, że tylko jedno byłoby w stanie zrujnować całe dobre wrażenie i zgasić ciekawość związaną z poznaniem ciągu dalszego - killing fest. Ciachanie wątków w dobrych momentach i wymienianie ich na nowe, wrzucanie kolejnych postaci, których sylwetki trzeba będzie od nowa przybliżać to ostatnia rzecz, jakiej temu dziełu trzeba. Czy kampania Night odzyska "pałeczkę"? Przekonamy się. Pozdrawiam!
  19. A co sądzicie o tezie, że na temat dzieł o wątpliwej jakości najzwyczajniej w świecie, pisze się łatwiej? Że rozmowa na ich temat klei się o wiele lepiej, niż miałoby to miejsce w przypadku czegoś... Bardziej ambitnego, czy też poprawnego pod względem kwestii technicznych? Z doświadczenia wiem, że bardzo łatwo jest coś skrytykować, czy nawytykać różnego rodzaju usterki, ale jak przychodzi napisać coś więcej, "na poważnie", to pojawia się problem. Jak by to napisać, by nie powielić tego, co już zostało napisane, a jednocześnie dobrać słowa tak, by nie posądzono nas o usilne szukanie dziury w całym. Ciekawa wzmianka o kulcie przeciętności. Czy myślicie, że jak trend ten nadal będzie się rozwijał, wówczas byle crap (że też pozwolę sobie na takie nieeleganckie określenie) będzie odnosił większy "sukces", niż coś od początku do końca przemyślanego, dopracowanego w każdym calu? Ale co to wówczas za sukces będzie... Zależy, czy ktoś woli utrwalić się w pamięci, jako twórca tworu słabego, ale jednak - utrwalić się, czy też woli pozostać "tak trochę" w cieniu, ale z czymś, co przez węższy krąg odbiorców uznawane będzie za coś wartościowego. Czy zatem lepiej tworzyć pod większość (obojętnie, czy odtwarzając znane klisze, czy po prostu tworząc dziadostwo*), czy dążyć do najwyższej jakości, ryzykując zwężenie grona osób, które mogłyby się naszym tworem zainteresować i zostawić po sobie konstruktywny komentarz? Przypomniałem sobie, że wcześniej chciałem odnieść się do kwestii tłumaczeń - czy jest to zajęcie trudniejsze niż samo pisanie i jeśli tak to w jakim stopniu. Cóż... Znów, to zależy. Tłumaczenie wcale a wcale nie musi okazać się czasochłonne i wymagać myślenia. Jeśli na jakości nam nie zależy, to wrzucamy tekst w translator no i mamy gotowe "tłumaczenie". W innym przypadku, siadamy i tłumaczymy "odręcznie". Wciąż, dla mnie od wchodzenia w skórę autora oryginału ważniejsze jest ustalenie, czy chcemy tekst przetłumaczyć dosłownie, czy też spolszczyć go dla Polaka. Dlaczego? Bo takie głowienie się "co autor miał na myśli" jest strasznie nieprecyzyjne, natomiast jeśli sami, jako tłumacze, ustalimy sobie jak to chcemy przetłumaczyć, wówczas zawsze jesteśmy trochę bliżej celu, bo wiemy co chcemy osiągnąć. W każdym razie, ja do tłumaczeń się nie nadaję Jak chcę być dosłowny to dochodzę do wniosku, że zdania brzmią dziwnie, nie po polsku i sztucznie, a jak spolszczam dla Polaka, to czuję, że gubię po drodze wszystkie smaczki. A starając się zrozumieć intencje autora oryginału, dochodzę do wniosku, że w sumie sam bardzo chętnie bym coś napisał. @Scyfer - dyskusja zaczynała schodzić na niebezpieczny tor, zahaczając (delikatnie, ale jednak) o światopogląd. A poza tym, co raz więcej było o biologii, co zresztą zauważyła Cahan i w porę zasugerowała przeniesienie rozmowy do nowego wątku. Może warto tam zajrzeć? *Tylko, czy dziadostwo stworzone świadomie i celowo będzie zabawne?
  20. Apeluję o natychmiastowe ucięcie dyskusji na tematy niezwiązane z pisaniem fanfikcji, zanim ktoś się poczuje urażony i wpadnie na pomysł, by prewencyjnie wywalić temat do kosza. Oczywistym jest, że (mocno uproszczając) „domyślnym” celem aktu seksualnego jest przedłużenie gatunku. Tak chciała natura. Ale że pyszna rasa ludzka ustaliła sobie, że będzie „wyższa”, to natworzyliśmy sobie różne instytucje, wyróżniliśmy podmioty, które objęliśmy ochroną prawną i jak to co niektórzy mawiają - narobiliśmy ogólnego bałaganu. Po to na przestrzeni lat wymyśliliśmy sobie, że będziemy planować przyszłość, organizować życie prywatne, zakładać rodziny, przekazywać nazwiska, tworzyć więzi emocjonalne, żeby nie być bezimiennymi, „zwykłymi” zwierzętami, które żadnych więzi nie czują, tylko robią to, bo tak każe instynkt. I chociażby w tym kontekście pewne sprawy stają się skomplikowane, możliwe do przedstawienia pod kątem różnych płaszczyzn. Z tego tytułu możemy wyodrębnić romanse, które właśnie opowiadają o tej bardziej skomplikowanej stronie, bądź też skupiają się na przeżyciach i przemyśleniach wewnętrznych. Czy to będzie „w 5 minut”, czy też będzie się rozwijać długo, czy zakończy się szczęśliwie, czy też nie, proponuję zostawić to autorom. Sami sobie skomplikowaliśmy świat. Sami wyróżniliśmy masę nowych pojęć, sami rozbudowaliśmy pewne rzeczy i dziedziny życia (z czego poniekąd jesteśmy dumni), zdominowaliśmy świat i przeszliśmy długą drogę. A że uniwersum w którym osadzona jest omawiana fanfikcja zdominowany jest przez magiczne kucyki, które nabrały cech ludzkich, dobrze by było również się do tej złożoności odnosić. Znaczy się, po co ograniczać sobie pole do popisu? Słynną debatę zapodaną w tym temacie oglądałem wiele razy. Do kanonu najgłupszych wypowiedzi lewicy doszły nowe cytaty, ciekaw jestem kto przebije poziom niedorzeczności i wymyśli coś jeszcze bardziej pretensjonalnego. W każdym razie, ostatnio naszła mnie taka myśl – czy my, jako czytelnicy fanfikcji, bardziej wolimy czytać te słabsze tytuły? Dosyć często można zaobserwować, jak pewna część zupełnie zwyczajnych (to jest „relatywnie solidnych technicznie i merytorycznie”) dzieł tonie w dziale, przechodząc bez większego echa, zaś gdy pojawią się jakieś czarne pegazy albo polaki, to temat z miejsca staje się gorący i nawet po jego zamknięciu fiki te wciąż są na naszych ustach i nierzadko do nich się odnosimy, na przykład w formie parodii. Myśl ta przyszła mi do głowy, gdy całą paczką spotkaliśmy się przy chipsach i piwku, a gdy ktoś wpadł na pomysł załączenia jakiegoś filmu, jakoś wszyscy chcieli oglądać „The Room”, albo „Birdemica” ;P Jak to zatem jest? Tracimy zainteresowanie zwyczajnymi fanfikami? Nie chcemy kolejnych kamieni milowych? Nie chcemy czytać dobrych fanfików, wolimy pastwić się nad błędami, głupotą fabularną i błędami wynikających z „to moj pierwszy fanfik, prosze o wyrozumialosc plx”?
  21. Zabawmy się w tematonekromantę… Mija okrągły rok od publikacji pierwszych „Złodziei” (będących jednocześnie moim pierwszym fanfikiem), toteż najwyższy czas oficjalnie ogłosić, że powstał sequel (z wypaśną jak na moje możliwości okładką! Yay!) Historia sprzed roku została zamknięta, więc nie będzie mnie już nawiedzać. Numer dwa jakimś sposobem wyszedł znacznie dłuższy, toteż jest więcej akcji, więcej głupot, więcej Pinkie Pie, więcej biegania i skakania, więcej łamiących prawa fizyki i logiki sytuacji, więcej postaci i całej reszty. Przy okazji, oryginalni „Złodzieje jabłek” zostali poprawieni i zaktualizowani do najwyższej wersji. Jednym z głównych „ficzerów”, jest nowa kreacja Applejack. Czytając jej kwestie wyobraźcie sobie wiejski akcent. Albo pomieszany z rosyjskim. Albo z góralskim. Albo jaki tam chcecie ;P Jeszcze raz dziękuję osobom, które pomogły mi w kwestii pre-readingu/ przedpremierowych opinii, to jest GoForGold, Mei oraz Tricowi. Bez Was to by się nie udało. Nie przedłużając, zapraszam do lektury tego wariactwa. Czytajcie i komentujcie, to może powstanie nowy Crash na PS4 ;P Pozdrawiam!
  22. Hoffman

    Odgadnij stwora!

    Miało być szybciej, a wyszło jak wyszło Cóż, nie ma co powiększać przepaści czasowej, zatem od razu przejdę do rozwiązania. Jak nietrudno się domyślić, mieliście rację także i tym razem, gdyż faktycznie chodziło o Wilkołaka. Komu zostaną przyznane punkty i w jakich ilościach? Na pierwszym miejscu ląduje Arkane Whisper, który z tego tytułu otrzymuje trzy punkty. Znajdującemu się na miejscu drugim Gandzi, stan konta poprawia się o punkty dwa, zaś Uszatce, która zajęła miejsce trzecie, konto wzbogaca się o jeden punkcik. Osiągnięty został balans między zwięzłością i prostotą, a najważniejszymi właściwościami stwora. Tylko tak dalej! Jednocześnie, muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony, że THEKOSZMAR77 jednak nie sprostał wyzwaniu, oczywiście w pozytywnym sensie Choć w myśl powrotu do zasad opis ten nie mógł zająć miejsca, to jednak dostarczył nam niemało informacji o tym jakże rozpoznawalnym stworzeniu. Trzeba będzie pomyśleć o jakiejś edycji rozszerzonej, czy cuś. Trzymam Cię za słowo, że przyszłe posty będą dwa razy dłuższe ;P A teraz czas na nową zagadkę. Oto ona.
  23. Wszystko w porządku, można już wykreślić mnie z listy. Dziękuję!
  24. Najwyższy czas zmienić motyw. Otrzymaliśmy od Was pokaźny zbiór tytułów, w których zbrodni nie brakuje, więc liczę, że także teraz będzie podobnie. Nowym motywem będzie tym razem... ...Science-fiction... Fantastyka naukowa. Coś niepojętego, nieosiągalnego na chwilę obecną, a może również i na swój sposób przerażającego? Podróże kosmiczne? A może postępująca eksploatacja niebieskiej planety? Jakie macie pomysły?
  25. Solidna, syto uzbrojona winda powoli sunęła ku wydawać by się mogło bezdennej otchłani. Do uszu docierają charakterystyczne odgłosy "obcierania się", raz po raz, zza niewielkiego okienka dostrzec można było spadający pył i niewielkie kamyczki. Gdyby nie jarzące się jasnym światłem znaki runicze, w windzie nie dałoby się dostrzec absolutnie niczego. Wreszcie, coś zazgrzytało, a drzwiczki same otworzyły się. Ciemności korytarza uległy rozproszeniu za sprawą lampionów, które zajmując miejsca po obu ścianach zaczęły się zapalać, w miarę kolejnych kroków. Wreszcie, ostatnia para lampionów zapłonęła czerwonym ogniem, oświetlając wrota prowadzące na arenę. Jak się okazało, otchłań ta jednak miała dno... I to nie byle jakie! Mocno uzbrojone, uodpornione na wstrząsy sklepienia,liczne runy pozwalające wzmocnić działanie zaklęć zabezpieczających, a także tańczące w sporych rozmiarów kuli świetliki, stanowiące podstawowe źródło światła. Ulokowana w centrum areny kula to jednak nie było wszystko. W górze dało się dostrzec wyrzeźbionych w skale zwierzoludzi, w których oczach umieszczono połyskujące, czerwone kamienie, które nie tylko odbijają światło, ale również dają własne. Pozwólcie, że rozpalę ogień wewnątrz tych rzeźb... Podłoże jest tu nierówne i skaliste, toteż uważajcie. Zaleca się zaklęcie lewitacji lub lotu. Poza tym, nie musicie się martwić o zawalenie tej głębokiej areny - dzięki specjalnym kombinacjom nic takiego Wam nie grozi. Możecie zatem miotać zaklęciami do woli, tylko uwaga na kulę, bo pouciekają wszystkie świetliki! Panie i panowie, czas na kolejny magiczny pojedynek! Przed Wami starcie Cameda i Cyanera, którzy z płonącą determinacją w sercach i niespożytymi zapasami energii magicznej wyczekują na specjalny znak rozpoczynający bitwę! Potrzymamy ich w tym stanie jeszcze trochę. Ogłaszam, iż zgodnie z wolą uczestników,obowiązuje ich limit dwunastu postów. Poza tym, należy pamiętać także o panującej w tej sekcji zasadach. Skoro wszystko już jasne, nie pozostaje mi nic innego jak rozpocząć pojedynek. Powodzenia!
×
×
  • Utwórz nowe...