Skocz do zawartości

Hoffman

Brony
  • Zawartość

    1159
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    46

Wszystko napisane przez Hoffman

  1. Nareszcie. Po kilku dosyć znacznych opóźnieniach, nadszedł czas na zaserwowanie odpowiedzi na Wasze pytania. Gdybym był kapitanem, powiedziałbym "baczność!", ale nim nie jestem, więc pozostawię tę przyjemność (?) Shining Armorowi. - Wolałbym już przejść do pytań. Stan pełnej gotowości nie jest konieczny. - Zaraz się przekonamy. Przygotuj się na lawinę pytań! Tamara pyta: "Co twoi rodzice na to że idziesz do "wojska"?" Długo myślałem o tym, jak możliwie najłagodniej powiedzieć im o swojej decyzji. Spodziewałem się sprzeciwów, bo byłem wówczas znacznie młodszy niż przeciętny nowy rekrut. No i… Owszem, sprzeciw był. Mama próbowała odwieść mnie od tego pomysłu. Sądziła, że najzwyczajniej w świecie nie poradzę sobie i cała ta wojskowa dyscyplina i treningi mnie wykończą. Tata z kolei powiedział coś w stylu „wiedziałem, że tak będzie”. W ogóle zachowywał się tak, jakby tylko czekał na taką nowinę. Wydaje mi się, że to było takie jego skryte marzenie. Postanowiłem, że dam z siebie wszystko, by uspokoić mamę i jednocześnie sprawić, by wraz z tatą była ze mnie dumna. Jasne, kilka razy myślałem o tym, by zrezygnować i za jakiś czas spróbować jeszcze raz, jednakże za każdym razem przypominałem sobie o Twilight. Nie wiem czemu, ale myśl o niej dodawała mi energii i chęci do działania. Tamara zadaje drugie pytanie: "Znasz Flash Sentry'ego?" Osobiście – nie. Aczkolwiek słyszałem o kimś takim. Nie chciałbym nikogo wprowadzić w błąd, ani kogoś błędnie ocenić, więc… Może następne pytanie? Następne pytanie od Tamary: "Kto BYŁ twoim kapitanem gdy zaczynałeś?" Przy aprobacie księżniczki Celestii, awansował mnie kapitan Saphire Spear, zanim odszedł na zasłużoną emeryturę. Zapamiętałem go jako surowego, ale sprawiedliwego i obiektywnego kapitana i doświadczonego żołnierza. To on był moim mentorem i silnym kopytem dowodził oddziałem do którego należałem. Kolejne pytanie: "Twilight wspominała że pomogła ci ziścić marzenia,wspierając cię //w piosence BBBFF// w jaki sposób?" Możliwe, że to jest właśnie to źródło dodatkowej energii i chęci, o których wspominałem. Twilight myślami była ze mną i wierzyła we mnie. Wierzyła, że jeśli tylko się postaram, będę w stanie zrobić wszystko i przekraczać kolejne granice swych możliwości. To zapewne ta „więź” między bratem a siostrą, o której tyle słyszałem. Tego się nie da opisać słowami. Numer pięć: "Miałeś jeszcze jakąś miłość prócz Cadance?" Nie. Gdy byłem „młodzikiem”, czy też „mięsem armatnim” prawie nie miałem wolnego czasu, dopiero wtedy gdy zostałem kapitanem, mogłem nieco odsapnąć i zacząć myśleć… O „tych” sprawach. Pomyślałem sobie wówczas, że młodszy już nie będę. Szóste pytanie brzmi: "Jak się czujesz gdy Twilight jest prawie wyższa od Ciebie ?" Oj tam… Jestem z niej dumny! Wzrost nie ma tu znaczenia. To już ostatnie pytanie od Tamary: "Jaki był wyraz twarzy Cadance,kiedy się jej oświadczyłeś ?" Nigdy nie zapomnę tego momentu, ale też nigdy nie znajdę słów, które w stu procentach opisały by jej zaskoczenie. Widząc szok, ale też lekkie zaniepokojenie w jej oczach przeszło mi przez myśl, że mógłby by odmówić, ale ten delikatny uśmieszek zdradzał, że tylko na to czekała. Owszem, trochę się pospieszyłem, ale w innym przypadku, nie było by mowy o niespodziance. A teraz czas na pytania od Magicznej! Oto pierwsze z nich: "Od kiedy zacząłeś interesować się Cadence?" Prawdę mówiąc, od momentu gdy po raz pierwszy ją zobaczyłem. Niby nic, ale nie mogłem przestać o niej myśleć. Cały czas zastanawiałem się co porabia, co sobie myśli, wyobrażałem też sobie nasze spotkania. Pytanie drugie: "Za co ją tak bardzo lubisz(kochasz)?" Przede wszystkim za to, że jest sobą i że się nie zmienia. Za to, że jest dla mnie idealna no i za to, że rozumiemy się bez słów. Aha, jeszcze za to, że dzięki niej czuję się ”kompletny”, czyli szczęśliwy. Pytanie numer trzy: "Jaka była data pierwszego pocałunku?" Cóż, pierwsza randka i pierwszy pocałunek. Niezbyt długi, gdyż sami wtedy nie wiedzieliśmy jak to się dalej potoczy, ale zawsze. Gdzieś w królewskim parku, niedaleko skweru księżniczki Celestii. Pamiętam, że była wtedy pełnia Księżyca, no i zbliżała się północ, więc sam do końca nie wiem kiedy to się stało. Cadance twierdzi, że już po północy, 13 czerwca, ale moim zdaniem, to jeszcze był dwunasty. - A czy trzynastego czerwca nie wypadło przypadkiem w piątek? - Tak wypadł, ale nie martw się. Żadnego pana w hokejowej masce nie widziałem. - Nie, nie, ja tylko chciałem nakreślić fakt, że te wszystkie przesądy są nic nie warte i nawet taki trzynasty piątek może okazać się nadzwyczaj szczęśliwym dniem. (Jason, wychodzisz z formy...) - Co ty tam mamroczesz?! - Nic, już czas na następne pytanie! "Jak czułeś się w obecności Cadence?" Na początku to było coś nieznanego i nowego, potem zaczynałem czuć się co raz swobodniej, aż w końcu zdałem sobie sprawę, że to przy niej będę w pełni sobą i to przy niej będę mógł, że tak powiem, „rozwinąć skrzydła”. No i ostatnie pytanie od Magicznej: "Ile czasu minęło, zanim się jej oświdczyłeś?" Sądzę, że upłynęły jakieś dwa lata od chwili w której po raz pierwszy ją ujrzałem, do dnia oświadczyn. Moim zdaniem, czekałem wystarczająco długo, aż za długo, ale jednocześnie nie chciałem się spieszyć, bo bałem się, że to wszystko potoczy się za szybko dla Cadance. Dance_Bass pyta: "Jak znajdowałeś czas dla Candence??" Zwyczajnie – jak tylko miałem mniej obowiązków, albo gdy jakieś sprawy mogłem odłożyć na później, nie wahałem się ani chwili. Zwłaszcza, że w pracy nie zawsze było tak ciekawie. Nie to, żebym życzył najgorszego, ale gdy mamy pokój, gwardziści się nudzą, ale pilnować ich i tak trzeba. Następne pytanie: "Flirtowaliście ze sobą??" Pewnie. Było całkiem zabawnie, choć czasami gubiłem się w tych swoich dziwnych pomysłach i przesadzonych aluzji do różnych rzeczy. Cóż, nie byłem w tym zbyt dobry. Pytanie trzecie, od Dance_Bassa: "Jeśli ze sobą flirtowaliście to przez jaki czas??" Prawdę mówiąc, to sporadycznie. Cadance od razu wyczuła, że lepiej sobie radzę ze „zwykłymi” rozmowami, na zupełnie zwyczajne tematy. Kolejne pytanie: "Kiedy i do jakiego miejsca zabrałeś Candence na pierwszą randkę??" Cóż, prawda jest taka, że w dniu pierwszej randki wszystko poszło nie tak... To znaczy, inaczej niż sobie wyobrażałem. Kilku niesubordynowanych gwardzistów wpędziło młodszych kolegów w niezłe kłopoty, więc musiałem popracować nieco dłużej i przez to nie byłem w stanie wybrać jakiegoś miejsca. Dałem zatem Cadance wolne kopytko w tej sprawie, ale restauracja jaką wybrała tego wieczora była odizolowana i otoczona przez strażników. Że też ktoś musiał się włamać akurat wtedy… Chciałem jak najszybciej stamtąd odejść, żeby ktoś nie zagonił mnie do prowadzenia śledztwa. Wolałem zająć się tym incydentem następnego dnia. W ten sposób postanowiliśmy, że po prostu pospacerujemy ulicami Canterlotu i lepiej się poznamy. Znacznie później pomyślałem, że moglibyśmy udać się do królewskiego parku. To był świetny pomysł… Ostatnie pytanie od Dance_Bassa: "Co ci się najbardziej spodobało w Candence kiedy ją ujrzałeś??" Cóż, kiedy pierwszy raz ją ujrzałem nie miałem okazji porozmawiać, więc ciężko było ocenić jej charakter i ogólnie – wnętrze. Pozostał zatem wygląd zewnętrzny. Dosyć trudny wybór, ale myślę, że największe wrażenie zrobiło na mnie jej piękne oczy i pełne ciepła spojrzenie. No i jeszcze grzywa, a raczej jej bezbłędnie uczesanie. No i w ogóle, miałem wrażenie, że patrzę na prawdziwą boginię. Czas na serię pytań od Dayana! Lecimy: "Co robiliście razem?" Cóż… Wiele rzeczy. Za długo by wymieniać. Poza tym, część z tych rzeczy to sprawy osobiste, sam rozumiesz… Drugie pytania od Dayana: "Jaka Cadence jest według ciebie?" Krótko – jest idealna. Posiada wszystkie cechy charakteru, które sobie cenię i jest przy tym nieprzewidywalna, ale także ma w sobie mnóstwo empatii, mogę jej się ze wszystkiego zwierzyć, no i jest też niesamowicie zaradna i pełna energii. Na szczęście na tronie w Kryształowym Imperium nie stała się próżna i pyszna, nadal jest sobą i za to także ją cenię. Podsumowując, ma bardzo bogate wnętrze, a poza tym, jest przepiękna. Jak już mówiłem, dla mnie jest ideałem. Pytanie trzecie: "Poznała Cię ze swoją rodziną?" Oczywiście! Choć na początku poczułem się taki… mało znaczący, „zwyczajny”, to wrażenie szybko minęło. Dzięki Cadance u swego boku ja też poczułem się tak jakby… lepszy, czy też wyjątkowy. Sam nie wiem, pierwsze spotkanie było dosyć dziwne… Zbyt wiele koronowanych głów naraz, jak sądzę. Pytanie numer cztery: "Opowiesz mi swoją randomową przygodę z Cadence?" Prawdę mówiąc, staraliśmy się, aby zawsze wszystko było zaplanowane i dopięte na ostatni guzik, aczkolwiek było kilka nieco… „dziwnych” sytuacji, których nikt nie mógł przewidzieć. Na przykład, pewnego deszczowego dnia, byłem z nią umówiony w moim gabinecie, ale znów, jacyś lekkomyślni rekruci myśleli, że są zabawni i w związku z tym musiałem wyjść. Kiedy już wszystko pozałatwiałem okazało się, że jestem spóźniony. Przekraczając próg gabinetu zastanawiałem się co powiedzieć, ale jak tylko podniosłem głowę… Po prostu mowę mi odjęło. Zobaczyłem jak Cadance dla żartu przymierza moje zbroje i przegląda się w jedynym lustrze jakie tam stało. W pewnym momencie chwyciła za włócznię, którą zapomniałem odłożyć na miejsce i przyjęła pozycję bojową. Nie wiem jakim cudem jej się to udało, w końcu mój pancerz „trochę” waży. Nie jestem w stanie opisać jej wyrazu twarzy, gdy spostrzegła, że widziałem ją nie tylko ja, ale też dwaj moi podwładni. Aczkolwiek, przychodzi mi na myśl jedno słowo – wstyd. Ale z drugiej strony, przecież to były tylko żarty, więc… Do dziś nie wiem, co ona sobie myślała. Ale cóż, koniec końców, było fajnie. Kolejne pytanie brzmi: "Legenda głosi, że Alicorny w związku z jednorożcami rodzą alicorny. Czy to prawda? Jak jest naprawdę?" Tak, słyszałem o tym. Musiałem zastanowić się nad tą kwestią przed ślubem. Z tego, co udało mnie się ustalić, faktycznie, z takiego związku będą alicorny. Przy okazji, dowiedziałem się, że w sytuacji odwrotnej, to znaczy, gdy klacz jednorożca wiąże się z ogierem, alicornem, wówczas na świat przyjdzie jednorożec. Wnioskuję stąd, że by urodził się skrzydlaty jednorożec, to jego matką również musi być skrzydlaty jednorożec. Ostatnie pytanie od Dayana: "Wyjechałeś z nią gdzieś za granicę w noc poślubną?" Nie. Że tak powiem, wszystko odbyło się w Canterlotcie, dopiero potem wyjechaliśmy do Kryształowego Imperium. No i na zakończenie, pytanie od Twilight66: "Jak poznałeś Cadance?" Pamiętam, że był środek ważnej uroczystości i wraz ze swym oddziałem maszerowałem ulicami stolicy. Nie podobało mi się to, że żołnierze z przodu trzymali sztandar Equestrii tak, jakby chcieli, ale nie mogli. Ale to nieważne. Cadance dostrzegłem kątem oka, na szczycie jednej ze strażnic. Miałem wrażenie, że interesował ją nie tyle obchód, co… Ja. Szybko wpadła mi w oko. Widziałem ją także po uroczystości, ale nie miałem okazji z nią porozmawiać. Nie mogłem przestać o niej myśleć, ale też nie wiedziałem jak się z nią skontaktować. To znaczy, może nie tyle nie wiedziałem, co nie miałem śmiałości. Myślałem, że tak piękna klacz już od dawna kogoś ma. Na szczęście się myliłem. Sam nie wiem jak doszło do naszego drugiego spotkania. Pamiętam tylko, że tak ni stąd, ni zowąd Cadance poprosiła mnie o pomoc. Myślałem, że faktycznie miała jakiś problem, a to był jedynie pretekst do najzwyczajniejszej w świecie rozmowy. Ona też myślała, że kogoś mam! Tego się nie spodziewałem. Od tamtej pory nasza znajomość zaczęła się rozwijać, całkiem dynamicznie. Nie minęło wiele czasu i przeszliśmy na „ty”, zaczęliśmy do siebie pisać, szybko też zaplanowaliśmy naszą pierwszą randkę. Cóż, plany swoją drogą, a rzeczywistość swoją, ale i tak wyszło całkiem romantycznie. - Ależ szkoda. Dopiero się rozgrzewałeś, co nie? - Taaak, ale już nic na to nie poradzimy. Tak więc, Event ostatecznie dobiegł końca. Dzięki Waszym pytaniom jego druga część zakończyła się sukcesem! Mamy nadzieję, że podróże do krainy wspomnień pozwoliły rozwiać wątpliwości i wyjaśnić co niewyjaśnione! Dziękuję za Wasze wsparcie oraz zainteresowanie samym Eventem! Z pozdrowieniami dla wytrwałych fanów oraz fanek, a także dociekliwych forumowiczów, ~ Shining Armor
  2. Hoffman

    Odgadnij stwora!

    Zgadliście. Tym razem ukrytym stworem był Leviatan, znany też jako wąż, czy też smok morski. Znakomicie, a kto zdobył najwięcej punktów? Biorąc pod uwagę ilość informacji... 1 - Zegarmistrz 2 - Generalek 3 - Gandzia Tak przy okazji - moje poprzednie posty zedytowałem linkując oryginalne obrazki. A teraz czas na kolejną zagadkę. Co tym razem? Sam chciałbym wiedzieć... Jak sądzicie, co to takiego?
  3. W porządku, czas sprawdzić rady od przyjaciół i skonfrontować je z problemem Twilight. Zobaczmy czy i tym razem uda się uspokoić lawendową klacz… Niegłupi pomysł. Ale mam wątpliwości, czy te moje kopie wykonają wszystkie prace tak, jakbym sobie tego życzyła. Ja, czyli oryginał. A jeśli one same zdecydują wykonać własne kopie? Co jeśli w ciągu kilku minut całe Ponyville zostanie zalane przez lawendowe klacze? Nie, zbyt duże ryzyko. Poza tym, kopia nigdy nie dorówna oryginałowi. To zdecydowanie bezpieczniejsze rozwiązanie. W zasadzie już o tym pomyślałam, ale ilekroć próbuję jakoś to wszystko zaplanować, zawsze brakuje mi czasu. Coś takiego nigdy wcześniej mi się nie przytrafiało i to dlatego czuję się jak w potrzasku! Doba jest po prostu za krótka! Albo ja mam zbyt wiele obowiązków! Na litość, jeszcze księżniczka Celestia pomyśli, że Twilight Sparkle jest nieobowiązkowa! Czyżby syndrom Trixie? Że mówię w trzeciej osobie? Nie, to po prostu za dużo stresu naraz. Dzięki Wam wiem, że rozwiązywanie każdego problemu powinno się zaczynać od zebrania myśli, uspokojenia się i tak dalej… I teraz postąpię podobnie. Nie ma emocji, jest spokój… Nie ma emocji, jest spokój… Nie ma emocji… Racja. Korepetycje przede wszystkim. Zobowiązałam się pomóc innym i nie mogę ich zawieść. Ale też nie mogę zawieść swych przyjaciółek, ale znów, siłą rzeczy, muszę dokonać wyboru. Dlaczego w ogóle przechodzi mi przez myśl, że którakolwiek z nich mogłaby mi mieć coś za złe? Przecież zrozumieją… Na pewno. Przez te nerwy zaczynam wątpić we własne przyjaciółki. Nie rozumiem… Przecież miewałam takie problemy w przeszłości i Wy nauczyliście mnie, że nie mogę tak myśleć… Cóż, wygląda na to, że będę musiała spędzić jeszcze długie godziny na głębokiej kontemplacji. Mówię ci, Twa ciągle rosnąca moc nakręca negatywne emocje i potęguje wszelkie wewnętrzne lęki. Musisz nauczyć się nad tym panować. Projekt to dosyć obszerna i bardzo ważna sprawa, która wymaga poświęcenia całej mojej uwagi. Chyba nie skorzystam z pomocy przyjaciółek. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić takiej Pinkie Pie pracującej przy delikatnym, naukowym projekcie... Bardzo bym chciała, lecz jak wspominałam, doba jest za krótka. Nie to, że wszystko chciałabym załatwić od kopyta, w jeden dzień. Po prostu ja potrzebuję znacznie więcej czasu by wykonać to i owo tak jak należy. Zwłaszcza projekt. To nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Po tak długim czasie spędzonym na leniuchowaniu ciężko jest tak nagle zebrać się i wrócić do swych obowiązków. Tym samym, trudniej sobie ułożyć grafik. Trzy dni… Byłoby super, ale wydaje mi się, że raczej nie będę miała tyle czasu. Góra dwa dni. Chyba już wiem co czują leniwi studenci, którzy nagle budzą się i uświadamiają sobie, że został im już tylko jeden weekend na wypełnienie swych obowiązków. Czas zaczyna wtedy szybciej płynąć, a oni nie wiedzą za co się zabrać. A miałam nadzieję, że nigdy nie będę musiała przez to przechodzić... Oczywiście, uwielbiam eksperymenty, jednakże ulepszanie tak starego i skomplikowanego zaklęcia potrwa sto razy dłużej, niż całkiem zwyczajne ułożenie grafiku. Poza tym, z autopsji wiem, że gdybym się za to zabrała, przy okazji zwróciłabym uwagę na całą masę innych zagadnień, które z kolei zabrałyby mi jeszcze więcej czasu. To nie czas na eksperymenty. Ale coś wzmacniającego nie jest złym pomysłem. Wręcz przeciwnie! Wręcz mam na to wielką ochotę. I owszem, procenty z całą pewnością poprawią mi humor! Ach, to studenckie życie! Pfff... Żartowałam. ...aha. No proszę, przecież to oczywiste! Spike! Przecież mogę go poprosić o pomoc! I może faktycznie, niektóre rzeczy mogłabym odłożyć na później… Za kawą aż tak nie przepadam, a babeczki w nadmiarze tracą swój niepowtarzalny smak, więc lepiej nie przesadzać. Możliwe. Osobiście, wolałabym zdążyć ze wszystkim i to porządnie, ale chyba nie będzie to możliwe. Trudno mi cokolwiek wybrać. Może faktycznie dobrze będzie spotkać się z przyjaciółkami i nieco odpocząć? Potem zajęłabym się korepetycjami, a projekty odłożyłabym na potem. Jakoś bym to wytłumaczyła. Chyba… Zatem jaka jest Twoja decyzja? Chwila, chwila… Może podsumuję wszystkie rady. Andrzej poradził mi stworzenie swych kopii, co raczej nie skończy się dobrze, ale poradził też ustalenie nowego grafiku. Nikern zalecił zebranie myśli i wewnętrzny spokój, poza tym, też polecił zajęcie się tymi bardziej ważnymi sprawami, czyli ustalenie pewniej hierarchii.. Kretes_PL miał kilka ciekawych pomysłów na eksperymenty z czasem, ale koniec końców, jego zalecenia najbardziej skupiły się na ustalaniu grafiku i wyborze tych najważniejszych rzeczy, tych najbardziej niecierpiących zwłoki. No i Muffinxd także polecił relaks, uspokojenie myśli i ustalenie planu. Czyli wszyscy radzą mi to samo! <chrapie> Na litość, zbudź się, ty leniu! Co? Ach, wybacz, ostatnio też miałem sporo zajęć i muszę to odespać. Akurat teraz? Dobra, nieważne. Tak więc, wszyscy macie rację. Tak naprawdę, mój problem wcale nie był aż tak poważny, po prostu uległam emocjom, stres nie pozwolił mi trzeźwo myśleć! Nie wiem, jak mogłam doprowadzić się do takiego stanu! Przecież rozwiązanie było takie proste! Cóż, wszyscy miewamy chwile słabości. Czasem nawet najprostsze problemy potrafią nas rozjuszyć i sprawić, że zwątpimy we własne siły. Racja. Cóż, zatem oświadczam, że na początku zajmę się tymi najprostszymi rzeczami i korepetycjami. Potem zaplanuje sobie projekty. W międzyczasie spotkam się z przyjaciółkami, może poproszę o pomoc. Zobaczymy. Naprawdę, to wszystko od początku było banalnie proste i nie wiem z czego zrobiłam aż taki dramat! Dziękuję Wam! Jesteście wspaniali! Wsparliście mnie w tak błahym problemie, wiele to dla mnie znaczy! Dzięki pomocy Andrzeja, Nikerna, Kretesa_PL i Muffinxd wiem już, że nie było czym się martwić i że wystarczy spokój, opanowanie i dobry plan. Cóż, czasem tak bywa. Nie można zająć się wszystkim naraz. Zwłaszcza, jeśli zdecydujemy się na małe leniuchowanie. Każdy potrzebuje od czasu do czasu nie robić nic. Nawet ja. Poradzę sobie. Prędzej, czy później, wypełnię swoje obowiązki, a Celestia będzie ze mnie dumna! Wspaniale. Dzięki Waszej pomocy Twilight zrozumiała, że leniuchowanie to rzecz naturalna, a nawet wtedy gdy zegar tyka, trzeba stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością i zmierzyć się ze swymi zaległościami. Trzeba być odpowiedzialnym za swe wybory i umieć rozróżniać sprawy bardziej ważne od mniej ważnych. No i najważniejsze, wszystko da się załatwić. Dzięki determinacji i niezłomności możemy dokonać wspaniałych rzeczy i… EKHM! No już, już. Co tym razem… Ano, faktycznie! Cóż, gratuluję awansu! Te skrzydła wyglądają świetnie! Zawsze mówiłem, że dobry alicorn nie jest zły, znaczy się… Tak, wiem. A co powiesz na zbliżający się czwarty sezon? Poważna sprawa. Ale co cię tak martwi? Sama nie wiem… To był mój wielki dzień, myślałam, że wszystko będzie dobrze, że sobie poradzę, ale teraz… Nie wiem, martwię się, że wszystko pójdzie nie tak! Że zawiodę wszystkich, że nie nadaję się na księżniczkę! Oj tam, oj tam, nie od razu Canterlot zbudowano! Możliwe, ale wciąż, nie wiem czy sobie poradzę! Nie wszystkim pasuje moja przemiana! A tak się cieszyłam, tak chciałam uczestniczyć w czymś wielkim! Co się teraz ze mną stanie? Zatem sami widzicie! Taki awans potrafi być błogosławieństwem, ale też i przekleństwem! Księżniczka Twilight Sparkle martwi się, że nie podoła nowym obowiązkom, że jej nowe, nadchodzące przygody okażą się nieciekawe i mdłe. Wszystko przez tą ogromną rozbieżność zdań. W takim stanie łatwo wpaść w depresję. Drodzy przyjaciele, pomóżcie świeżo upieczonej księżniczce uwierzyć w siebie i przekonajcie ją, że wszystko będzie dobrze!
  4. Cóż, tym razem mamy tylko jedną, ale za to bardzo obszerną i rozbudowaną koncepcję dalszego rozwoju wydarzeń. Jej autorem jest Lorak! Kolejna ciekawa koncepcja na jego koncie i kolejna sytuacja, której ciąg dalszy będziecie dopisywać. Oto ona: Wyobraźcie sobie, że Twilight Sparkle zapadła w głęboki sen, będący częścią jej wielkiego eksperymentu. Wszak badania nad śnieniem i wszelakimi wizjami, obrazami pojawiającymi się w świadomości rokują szansę na nowe, zaskakujące rozwiązania w dziedzinie leczenia depresji, bezsenności i amnezji. A zatem - lawendowa klacz zapada w sen… Kroczy spokojnie po lśniącej, chłodnej ścieżce, obserwując wszechobecną pustkę… Aż tu nagle natrafia na samego Starswila Brodatego! Jest z nim księżniczka Celestia! Brodaty jednorożec mówi o rychłej katastrofie, natomiast Celestia uspokaja Twilight mówiąc, że to wszystko ją ominie. Dziwna sytuacja… Co zrobi Twilight? Czy dla dobra nauki pozostanie w swym śnie? A może wybudzi się i z miejsca zabierze się za interpretację swej wizji? A może będzie brnąć dalej w świat snów, poznając historię Equestrii, życie Starswila, a może nawet spotka samego Freddy’ego Kruegera? Popuśćcie wodze wyobraźni!
  5. Zatem EverTree zostaje ekspertem także w dziedzinie biologii! Spoglądając na listę widzę, że to już trzeci przedmiot na jego koncie. Chodząca encyklopedia? Cóż, chyba jednak coś jest na rzeczy. To dobrze, znakomicie wręcz, gdyż wykształcenie to ważna sprawa. Teraz czas znaleźć najlepszego ucznia, eksperta, omnibusa, niepotrzebne skreślić, w… Mechanice klasycznej! Jak sądzicie, kto najlepiej sprawdzi się na tym polu?
  6. Jak wspominałem, wyciąłem dość istotny dialog między głównymi bohaterami, a to właśnie podczas niego miały zostać nakreślone ich charaktery. Dlatego też tego elementu nieco brakuje. A dwa błędy w ostatnim akapicie wyłapałem już po tym, jak zamieściłem opowiadanie. Cóż, wypadek przy pracy. Bardzo się cieszę, że mimo tych braków Gleipnir i spółka zajęli drugie miejsce. To bardzo dobry wynik, jak na chyba najbardziej skrócone opowiadanie jakie dotychczas napisałem. Jednakże, bardziej cieszy mnie to, że w tej edycji pojawiło się więcej prac, niż w edycji Gore. To znaczy, że te wyjątkowe wersje Konkursu Literackiego zyskują na popularności. Tym samym, nie mogę się doczekać kolejnej i aż zżera mnie ciekawość jaki będzie jej motyw przewodni. I to jest właściwa postawa! Ubaw podczas tworzenia i satysfakcja z gotowego dzieła to najlepsza nagroda. Pamiętaj, przegrywasz dopiero wtedy, gdy ostatecznie się poddajesz. Pragnę pogratulować wszystkim uczestnikom i wyrazić nadzieję, że pojawicie się w następnej edycji specjalnej, z jeszcze lepszymi pracami. Kto wie, może liczba nadesłanych opowiadań znów wzrośnie? Przekonamy się we właściwym czasie. Pozdrawiam wszystkich pisarzy!
  7. Hoffman

    [ZABAWA] Jabłeczne zawody

    AppleThrow Dyscyplina znana i lubiana od dawna. Nikt nie wie kto był jej pomysłodawcą i od kiedy dokładnie stała się ona nieodłącznym elementem Jabłecznych Zawodów. Istnieje wiele teorii. Najpopularniejsza z nich mówi, że grupa sportowców pewnego razu podpatrzyła popularną zabawę źrebiąt i zmieniła ją w pełnoprawną dyscyplinę sportową. Najstarsi twierdzą, że w przedsięwzięcie najbardziej zaangażowany był Apple Juicer, pierwszy znany mistrz w tej dyscyplinie. Gdyby tylko znany był rok pierwszych mistrzostw w „Rzucie Jabłkiem”… Obecnie, AppleThrow to głęboko zakorzeniona w tradycji i historii Jabłecznych Zawodów dyscyplina, w której może wystartować każdy. Największą popularnością cieszy się wersja dla juniorów, choć zmagania seniorów także przyciągają tłumy kibiców. Zasady AppleThrow są bardzo proste. Celem popularnego „Rzutu Jabłkiem” jest wyrzucenie jabłka lub jabłek na jak największą odległość i zebranie punktów. W zależności od wariantu, każdy uczestnik wyrzuca jedno, bądź więcej jabłek (zazwyczaj do pięciu owoców). Jabłka wyrzuca się z klatki piersiowej, bądź zza głowy. Uczestnicy stają w jednej linii, po czym na sygnał wyrzucają owoce. Zbyt szybkie, bądź zbyt opóźnione wyrzucenie skutkuje punktami karnymi. Odległość mierzy się od prawego kopytka do miejsca w którym wylądowało jabłko i na tej podstawie przyznaje się punkty. Należy jednak uważać, by owoc nie wylądował poza obszarem punktowanym. Jeśli tak się stanie, uczestnik nie otrzymuje punktów. Surowy wariant gry zakłada dyskwalifikację. Warto wspomnieć, że w zależności od odległości rzutu, punkty inaczej przyznaje się klaczom i ogierom. Kategoria wiekowa także wpływa na przyznawanie punktów. Owe zasady niejeden raz ulegały zmianom, by rywalizacja była jak najuczciwsza, a szanse – jak najbardziej równe. Istnieją wersje ”Rzutu Jabłkiem”, które obecnie są uprawianie jedynie przez pasjonatów. Chodzi o wyrzucanie jabłka z rozbiegu, lub też z półobrotu. Ze względu na ogromne różnice zdań co do zasad przyznawania punktów oraz zwiększone ryzyko kontuzji, wersje te nie są uwzględniane na Jabłecznych Zawodach. Kiedyś istniała specjalna wersja AppleThrow dla pegazów, jednakże szybko straciła ona zainteresowanie.
  8. Lepiej późno niż wcale. A więc - jeśli tylko chcecie, możecie kontynuować pojedynek na zasadach opcji [C]. Jeśli tak, nie krępujcie się i zacznijcie na nowo zasypywać się zaklęciami. Dajcie z siebie wszystko!
  9. Na tym Czyli wychodzi na to, że będziesz musiał przeczytać parę dzieł osadzonych w realiach tegoż uniwersum. Niby nic, ale jak to połączyć z pozostałymi tagami i zmieścić się w limicie? Sam nie wiem, z całą pewnością jest to wyzwanie, ale nie potrafię powiedzieć, czy uda mi się coś napisać na czas. Ostatnio zauważyłem, że z jakiegoś powodu zacząłem "zjadać" pojedyncze wyrazy w swych opowiadaniach, więc o tej edycji pomyślę na poważnie, jak już się doprowadzę do porządku. Niemniej jednak, życzę powodzenia... I przepraszam, bo chyba wykrakałem "wyśrubowaną kombinację tagów". Z drugiej strony, dzięki temu ta edycja z pewnością będzie wyjątkowa, więc już chylę czoła tym, którzy mają pomysł i wiedzą, że go zrealizują.
  10. Pragnę ogłosić, iż pod wpływem sukcesu "Ponybiusa" w edycji Gore oraz Waszych pozytywnych komentarzy, za które bardzo dziękuję, postanowiłem kontynuować historię o tajemniczym automacie do gry, który powoli wymazuje umysły niczego nieświadomych graczy. W pierwszym poście już pojawiły się linki do prologu i pierwszego rozdziału. Tak, będą rozdziały, ale spokojnie - część druga nie będzie (zbyt) długa. Pojawił się tag [slice of Life], gdyż chciałbym skupić się także na ofiarach automatu i przy okazji powyjaśniać kilka spraw z nim związanych. Wszak pierwowzorem opowiadania była miejska legenda, w której nie brakowało teorii spiskowych. Tak więc, zapraszam do czytania i komentowania.
  11. Runda druga skończyła się. Sprawdźcie kto zmierzy się z kim w nadchodzącej rundzie trzeciej! Na razie nie wiadomo na 100% kiedy ruszy runda trzecia. W planach jest zrobienie generalnych porządków w całej Sali Magicznych Pojedynków i aktualizacja tablicy informacyjnej. Tak więc, póki co, odpocznijcie, wojownicy. Gdy nadejdzie właściwy czas, dowiecie się, że wrota nowych aren stanęły przed Wami otworem.
  12. Ten pojedynek był wyjątkowy. W każdym calu. Najdłuższy, najbardziej pomysłowy, jego uczestnicy walczyli do końca wykazując się wolą walki i niegasnącą mocą. Wyniki ogłaszam z bólem serca, gdyż zarówno Zegarmistrzowi jak i Chemikowi należy się zwycięstwo. Ale cóż, zwycięzca może być tylko jeden i tylko jeden z nich może przejść do trzeciej rundy... Zobaczmy zatem jak rozłożyły się głosy... KochamChemie - 17 Zegarmistrz - 18 Niesamowite. W żadnym pojedynku turniejowym nie mieliśmy tylu głosów! Świadczy to tylko o wielkiej popularności tego starcia, które wygrywa Zagarmistrz mając na swym koncie jeden głos przewagi. Gratulujemy! Panowie, to było coś. Wasz pojedynek był chyba najdramatyczniejszy - aż do końca nie można było przewidzieć kto wygra. No i ten jeden głos przewagi... Niesamowity pojedynek! Oby pojedynki trzeciej rundy dostarczyły nam podobnych emocji!
  13. Najwyższy czas poznać zwycięzcę tego pojedynku! Już na chwilę zobaczymy jak rozłożyły się głosy... A to co? Z urny wypadły zaledwie dwa głosy? Cóż, dobre i to... PiekielneCiastko - 0 Zmara - 2 A więc to Zmara przechodzi do trzeciej rundy turnieju. Zwycięstwo w tym pojedynku należy do niego! Gratulujemy! Jednocześnie, mając na uwadze ostatnią wypowiedź PiekielnegoCiastka, mam nadzieję, że istotnie pojedynek ten zostanie kiedyś dokończony, bo z całą pewnością był on on ciekawy... Tylko czemu głosów tak mało?
  14. Nadszedł czas podliczyć głosy i przekonać się kto przejdzie do rundy trzeciej. Urna się otwiera... A w niej... Magiczna (Sparkle) - 1 Hilianus - 4 Przewagą trzech punktów wygrywa Hilianus! Te trzy punkty przewagi zagwarantowały mu przejście do trzeciej rundy turnieju! Gratulujemy zwycięstwa i życzymy powodzenia, zarówno jemu, jak i Magicznej, gdyż z całą pewnością jeszcze nie raz będzie miała okazję by dać pokaz swych umiejętności, tak samo jak Hilianus, dla którego najbliższa taka okazja nadarzy się w kolejnym pojedynku turniejowym!
  15. Wybiła właściwa godzina. Zaraz dowiemy się kto przejdzie do następnej rundy turnieju. Zobaczmy jak rozłożyły się głosy... S443556 (Lamoka) - 0 Fisk Adored - 5 Muszę przyznać, że jestem zaskoczony. Pojedynek wydał mi się bardzo wyrównany, co moim zdaniem powinny odzwierciedlić głosy, ale jak widać, Fisk Adored przewagą aż pięciu głosów wygrywa starcie i przechodzi do trzeciej rundy! Gratulujemy!
  16. W porządku, po małych opóźnieniach zjawiam się by przedstawić wyniki ankiety i wyłonić zwycięzcę. Przechodząc do rzeczy... Bellamina - 5 Wiej007 - 0 ...pragnę ogłosić, że w tym starciu zwyciężyła Bellamina! To właśnie ją zobaczymy w kolejnej rundzie! Gratulujemy i życzymy powodzenia w następnym starciu. Oby było ono dłuższe i pozwoliło na pełną prezentację mocy zwyciężczyni...
  17. Generalnie, opowiadanie było skończone już wcześniej, ale sprawdzić błędy i co nieco poprawić miałem okazję dopiero dziś wieczorem. Powinno być OK. Oto opowiadanie na edycję specjalną "4000", wynik kolejnych eksperymentów z tagami - "Kuzyn, który stał się dla mnie obcy" Liczba słów według Worda - 4026. Poniżej garść dodatkowych informacji. To by było na tyle. Na początku myślałem, że nie będę musiał niczego z opowiadania wycinać, ale cóż. Znów się myliłem. Pozdrawiam!
  18. W tej edycji walka była bardzo wyrównana, a prace na zbliżonym, wysokim poziomie, więc nawet nie próbowałem zgadywać kto zwycięży (ale nie skłamię, jeśli wspomnę, że o pierwsze miejsce podejrzewałem Testara). Poza tym, patrząc na ocenę techniczną opowiadań widać, że jest lepiej i między innymi za to wszystkim należą się gratulacje. Myślę, że dzięki tej edycji wielu uczestników przekona się, że tag [Romans] to jednak nic strasznego i do opowiadań z tymże tagiem można się spokojnie przyznawać. W tym miejscu na myśl przychodzi mi opowiadanie Foleya, do którego jakości on sam chyba nie był tak do końca przekonany. Zupełnie niepotrzebnie, bo istotnie wyszło bardzo dobrze, miła odskocznia od opowiadań batalistycznych. Tak więc, warto próbować nowych rzeczy (nie żebym sugerował jakieś wyśrubowane kombinacje tagów w przyszłej edycji...), gratuluję wszystkim i mam nadzieję, że spotkamy się przy okazji kolejnej edycji. Pozdrawiam!
  19. Możliwe, aczkolwiek nie przywiązywałbym to tego aż tak dużej uwagi. Podobnie jak do pisania "włosy" zamiast "grzywa", czy też tej nieszczęsnej kwestii chwytania różnych przedmiotów za pomocą kopyta*. Nie dopatrywałbym się tutaj jakichś znaczących błędów, a przynajmniej nie w tym momencie. Wszak wiadomo o co chodzi. *Cartoon logic
  20. Cóż, przez dłuższy czas na arenie niewiele się działo, ale wreszcie ktoś na nią wkroczył. Tym kimś była Nimfadora Enigma, która najwyraźniej swą mocą odstraszyła swego rywala, gdyż ten na miejscu potyczki się nie pojawił. Turniej musi trwać, tak więc kończąc ten pojedynek ogłaszam, że do następnej rundy przechodzi Nimfadora Enigma. Kto wie kogo spotka w następnym starciu...
  21. W porządku, nadszedł moment wyłonienia zwycięzcy pojedynku. Było to skromne i niedługie starcie, jednakże jego uczestnicy mieli w sobie moc, temu nie można zaprzeczyć. A zatem, kogo zobaczymy w następnej rundzie? Magiczną? A może Hilianusa? Zapraszam do głosowania.
  22. Wygląda na to, że po raz kolejny zwycięża Tęczowa Mgiełka. Jej rywal, Pan Neonowaty nie pojawił się na arenie. Tęczowa Mgiełka przechodzi zatem do rundy trzeciej. Nie wiadomo jeszcze z kim się zmierzy, jednakże mamy nadzieję, że cała ta skumulowana i niewykorzystana w tym starciu energia magiczna przyda się podczas następnego pojedynku.
  23. Cóż za starcie... Nie było może porażająco długie, ale... Ale za to JAKIE ono było! Z całą pewnością będzie niemały problem z wyłonieniem zwycięzcy. Nadeszła zatem chwila prawdy. Kto okazał się lepszym magiem? Kogo zobaczymy w następnej rundzie? Czy będzie to S443556, czy Fisk Adored? Wybór należy do Was. Głosujcie!
  24. Cóż. Po jednej odpowiedzi na uczestnika. Niezbyt wiele, ale wystarczy, by utrudnić wybór zwycięzcy. Zatem czekamy na głosy. Kto przejdzie do rundy trzeciej? Kto Waszym zdaniem był lepszy? Bellamina, czy Wiej007?
  25. To był bez wątpienia najdłuższy i najbardziej emocjonujący pojedynek tej rundy! [Zgadzam się ~Tric] Aż żal przerywać to przepełnione magią starcie, ale cóż... Kiedyś trzeba. Kiedyś trzeba wyłonić zwycięzcę. To z całą pewnością będzie bardzo trudny wybór. KochamChemie, czy Zegarmistrz? Kto był lepszy? Kto przejdzie do rundy trzeciej? Czekamy na Wasze głosy.
×
×
  • Utwórz nowe...