Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Wszystko napisane przez Po prostu Tomek

  1. Po prostu Tomek

    MG/Gracz szuka...

    Ze swoimi zwyczajami prowadzenia sesji, choć nie jestem oficjalnym MG, to mogę ci powiedzieć że u mnie ten twój ciemny władca by się nie tylko nie odkupił, a stałby się jeszcze gorszy xD Spróbuj skontaktować się z kimś z luźnej gry ról, tak na sam początek, tak myślę że to może pomóc.
  2. W jednej chwili Hamzat stawiał swobodnie krok w stronę oczekującej go Sigrid, by ogarnąć coś do żarcia, a w następnej już nie. Tak po prostu nie. Nagła zmiana otoczenia sprawiła że mężczyzna zachwiał się, zbity z tropu, i krzyknął lekko jak baba nagle będąc znowu na szczycie tej naprawdę wysokiej góry. Słuchał kiedy Bóg mówił, bo nie sposób było nie słuchać, jednak prawie od razu zaczął też myśleć nad pytaniami, które chciał zadać oraz nad tym jak powiedzieć Księżycowemu by więcej proszę uprzejmie tak nie robił. Nadżibullah kiwnął głową, potakując i zaznaczając że tak, tak, oczywiście słucha, i podniósł palec żeby zacząć zadawać pytania. - Ale dopiero... - powiedział, zdając sobie w tym czasie sprawę, że stoi głupio z palcem w górze tam, gdzie znajdował się przed jednostronną konwersacją z bladym bóstwem. - ... kurwa mać!
  3. Przez bardzo krótką chwilę przez Iriela przeszedł miękki impuls i anioł mógł mieć niejasne wrażenie, że po pierwsze ktoś nad nim trochę czuwał, a po drugie, owego kogoś chyba nieźle rozbawił ten tok rozumowania anioła. Może był to Autorytet, a może też nie. Niebianin mógł także dostrzec, że herst wciąż wydaje się przyjazny i generalnie pozytywnie nastawiony do jego rad i życzeń, bowiem względnie szybko ogarniał wydawanie odpowiednich dyspozycji, a nawet sam przytachał jakieś koce i łachy żeby okryć mniej zagrożonego niespodziewanymi, kompletnie losowymi wypadkami chorego. W tym momencie już praktycznie cały obóz uwijał się na wzór mrowiska, zajmując się tymi różnymi poleceniami, pokrewnymi sprawami, albo po prostu schodząc innym zajętym z drogi. W tym zamieszaniu zapewne nie tylko ucieczka byłaby możliwa. Z hersztem owiniętym wokół palca zesłaniec mógłby prawdopodobnie nawet mieć z tych bandziorków osobistą gwardię. Czyż nie łatwiej byłoby mu dostać się do cywilizacji, lub kto wie, może przy ich pomocy ogarnąć jakąś przyjemną posadkę? Ostateczna decyzja co zrobi należy tylko do Iriela, jednak została jeszcze sprawa tego nadspodziewanie agresywnego choróbska. Jego próby osłabienia go spełzły na niczym, bowiem organizm człowieka jest już solidnie osłabiony. Skupiając myśli na ciele poszkodowanego rozbójnika anioł odkrywa powoli różne inne dolegliwości przyległe, wywołane chlaniem na umór i generalnie naprawdę pożałowania godnym stylem życia. Szkarlatyna jest silna, bo organizm żywiciela ledwo stawia opór. Znacznie lepiej poszła Irielowi próba nie dopuszczenia do dalszych zarażeń. Ogólnie sytuacja jest trudna, jednak wydaje się, że akcje anioła długofalowo pomogą nieszczęśnikowi, bo wzmocnią jego organizm. Oczywiście jeśli jego plan się powiedzie i nikt niedawnego kompana nie kropnie.
  4. Po prostu Tomek

    Czy boicie się śmierci?

    Po dwóch latach od mojego poprzedniego posta utrzymuję to co powiedziałem wcześniej. Z małą zmianą. Tak jak napisałem, z punktu biologicznego boję się śmierci jak każdy, po objaśnienie zapraszam do oryginalnego posta. Z punktu psychicznego, z perspektywy czasu, już nie.
  5. Nienawidzę zjebów, którzy włączają kierunkowskazy ZA sygnalizatorem świetlnym lub dopiero na środku skrzyżowania. Wieszać sukinsynów.

    1. Lemi

      Lemi

      Gorsi są tacy co ich nie używają

    2. turbo638

      turbo638

      Wieszać ich razem z tymi co jeżdżą na dziennych w nocy i dają kierunek w lewo a skręcają w prawo.

    3. Po prostu Tomek

      Po prostu Tomek

      Zbierzmy 100k podpisów i prześlijmy petycje żeby tymi trzema grupami latarnie ozdabiać.

  6. Po prostu Tomek

    [Zabawa] X czy Y

    Chyba PS4, nie mam żadnego bo bjeda XD Las czy łąka?
  7. Jak zapewne anioł się spodziewał kiedy myślał o tym co powiedzieć, ludzie byli jako rodzaj w sumie dość przesądni. Znaczna większość zbójników słuchając słów Iriela, opisujących wymyślone wydarzenia, pobladła. Niektórzy mniej a niektórzy bardziej, bali się tego co usłyszeli. Pośród nich niebianin mógł zauważyć tych, którzy nie wyglądali na specjalnie przekonanych, lecz zarówno żywe obrazy malowane opowieścią jaki i większość obecnych wierzących w nią szczerze sprawiły, że owi nieprzekonani się niespecjalnie wypowiadali. Porozumiewawcze spojrzenie jakie wygnaniec posłał hersztowi spotkało się z odrobiną strachu, szacunku, ale tez i zrozumienia. Wąsaty zbójnik po chwili uśmiechnął się lekko. Skinął też głową. - Drzazga, Kola, przygotujcie dobre posłanie. Zwis, pchnij kogoś by podstawił kilka więcej wiader pod źródełko. Dziękuję za rady, panie medyk. Oczywiście całemu zdarzeniu znów towarzyszyło trochę szeptów, które iriel zdawał się słyszeć choć może niekoniecznie powinien. 'O kurwa' przewijało się najczęściej i w sumie samo to dawało zesłańcowi generalne pojęcie, w jakich szerokościach mógł się znajdować zważywszy na nazwę kraju. Najbardziej rozwinięty, oraz najbardziej skomplikowany, kontynent. Rozbójnicy zabrali się zdumiewająco raźno do ogarniania całej sprawy, dając aniołowi na tyle spokoju, by mógł faktycznie coś popróbować swoją mocą. I tutaj czekała go niespodzianka. Sam dotyk pozwolił mu stwierdzić, że ironicznie mógł faktycznie wykrakać coś paskudnego, bowiem ognisko choroby jakie wyczuwał w ciele poszkodowanego było, chociaż niezbyt silne, bardzo agresywne. Kiedy większość ludzi wokół zajęła się poleceniami herszta lub po prostu uswaniem się z drogi i wywoływaniem chaosu, ten ostatni zbliżył się do anioła. Iriel został zaprowadzony do następnego chorego, który na pierwszy rzut oka po prostu miał żółtaczkę. Herszt szedł blisko, i w pewnym momencie pochylił się bliżej. - Mistrzu - wyszeptał, a od tytułu bił cichy szacunek - A kołek? Tak jakby co, na wszelki wypadek, jeśli ogień choroby zabierze chorego?
  8. No nic, skoro Bóg ma większe problemy na głowie, zdecydowanie należało zatroszczyć się o swój dalszy byt w tych niesprzyjających warunkach. Na przykład o jedzenie, by nie umrzeć jak cioty śmiercią głodową w trakcie tak ważkiego zadania. Byłoby to troszkę upokarzające. Hamzat spojrzał na wielbłąda, któremu przerwano sen, ciesząc się że w sumie nie musi do niego teraz podchodzić. Niech sobie z powrotem zaśnie, jemu też się należy. Po chwili wstał, przeciągnął się i ruszył do Sigrid, dobywając broni. Nadziewanie skorpionów na szpic i tak pozbywanie się ich z dystansu brzmiało dobrze, a poza tym kto wie czy nie trafi im się coś innego. - Idą idą - odparł dziewczynie Nadżibullah względnie przyjaznym, choć zmęczonym głosem. - Kapłanie, wybacz że zapomniałem kompletnie jak się nazywasz, znasz się co nieco na łapaniu jedzenia na pustyni? To szczere pytanie, nie żeby cię zdenerwować, ale jeśli nie to zostań tutaj. Brak znajomości takich rzeczy przyniesie więcej szkody niż pożytku.
  9. Rozbójnicy mimo twarzy niespecjalnie wskazujących na wysokie osiągi pod względem inteligencji ponownie po prostu pokiwali głowami na słowa Iriela. Ponownie wydawali się słuchać z tym pewnym specjalnym szacunkiem do człowieka obdarzonego wiedzą. Można było być prawie pewnym, że wedle swoich możliwości posłuchają rad domniemanego cyrulika. Kiwali głowami między sobą z uznaniem, wymieniając uwagi i rozkminając jak wykonać jego życzenia co do chorego. Niestety tutaj pokazała się jednak trochę gorsza część tego wszystkiego, nie byli w końcu bandytami tak o bo lubili przygody. Iriel mógł dosłyszeć mówione półgosem uwagi oraz gesty ludzi, którzy uważali, że jest to za duży poziom zaangażowania. Że może lepiej byłoby coś zrobić. 'Może arsen', ktoś kiwa głową, 'albo sztychnąć przy szyi, nie będzie się męczył' dopowiada ktoś inny. A co jeśli drugi chory też będzie wymagał sporej opieki? Jak na niby zżytą i życzliwą grupę, podział nastąpił nadspodziewanie szybko. - Spokojnie, coś wymyślimy - w końcu odezwał się herszt, podnosząc dłonie i głusząc tubalnym głosem szepty. - Czy można na przykład odkrajać mu tłuszcz i dawać samo mięso, na przykład? A brukiew, może być?
  10. Patrząc na kapłana z pewnym smutkiem Hamzat wstrzymał się od głośniego hehnięcia i od zbędnych komentarzy. Brak jedzenia generalnie nie pomaga w utrzymaniu dobrego humoru, a grupa z pewnością nie potrzebowała wewnętrznych waśni. Zwłaszcza Sigrid nie wyglądała na zbyt uradowaną perspektywą niejedzenia, i wolał nie musieć przywoływać jej do porządku po tym jak już się względnie polubili. Mężczyzna skinął głową, kierując gest na raz zarówno do łysola, którego imię wypadałoby sobie przypomnieć albo zapytać, jak i do dziewczyny. Odetchnął głośniej, pozawalając sobie nacieszyć się faktem, że mógł poleżeć i odpocząć zanim znów będzie trzeba zacząć robić rzeczy. Wydawało mu się, że miał ze sobą jakieś drobne zapasy ale albo gdzieś je posiał albo już zjedli. Naprawdę dobrze byłoby coś zrobić w tej sprawie, więc po westnieniu Nadżibullah powstał. - Zasadniczo, oboje podajecie bardzo dobre pomysły - odezwał się i poważnie spojrzał po pozostałych. - Bardzo dobre. I dlatego myślę, że możemy zwiększyć swoją szansę na coś dobrego jeśli po prostu zrobimy obie rzeczy. Pomódlmy się, i później spróbujmy coś schwytać, nawet trochę po zmroku. Jak się ściemni, to też trochę zwierząt powyłazi. Sigrid, jeśli już o tym mówimy, co do tych kolczastych, to tak, można je łapać, te większe. Są smaczne jeśli smażone w oleju. Tylko pozbywaj się kolca. I to bardzo uważnie. Co wy na to? Zwrócenie się do w końcu wszechmocnego Księżycowego Boga z pewnością nie zaszkodzi, a może pomóc. W sumie Hamzat nawet wie o co może zapytać bóstwo tak przy okazji.
  11. Po prostu Tomek

    [Zapisy]W obliczu rebelii

    Ghh. Zdechło jak moje sny i marzenia.
  12. Hazmat był niesamowicie wdzięczny losowi, że w tym odludnym zakątku pustyni znalazło się miejsce na obóz. Pomagał ile mógł w dobrym, porządnym rozlokowaniu wszystkiego, rozstawieniu prawdziwych czy improwizowanych namiotów - te ostatnie potrafił mniej więcej sklecić z derek, płacht i kijów, robieniu posłań i tak dalej. Oczywiście mężczyzna był już praktycznie na ostatnich nogach, jednak skupił się na tym by niczego nie spieprzyć. Jeżeli już uda mu się zasnąć, to chce mieć dobry, mocny i pokrzepiający sen, bez dzikich niespodzianek. Spoglądając po towarzyszach podróży nomada mógł domyślić się, że w sumie nie jemu jednemu na tym zależało. Kiedy wszystko było już fajnie ogarnięte, Nadżibullah rozłożył się niechlujnie przy ognisku, by się ogrzać a nie sparzyć. Wiadomo, że noce są całkiem zimne. Pewnie bardziej takie w guście Sigrid. I gdy tak sobbie legnął, w pełn osiadły na nim dwie rzeczy. Zmęczenie ostatnimi wydarzeniami i coniebądź nadszarpnięte zdrowie, oraz powaga i zasięg całej tej sytuacji. Kiedy miał okazję odpocząć, Hamzat w pełni, albo chociaż szerzej, pojął zakres tego bałaganu w jakim się znalazł. Zarówno Hamzata, jak Sigrid i zapewne łysola czekała solidna, długofalowa misja. A pierwszym jej krokiem będzie przekroczenie otwartej pustyni do Edfu, przy Wielkim Morzu. Pustyni, która i bez polowań na demony oraz demonów na nich stanowi wyzwanie samo w sobie. Ba. Z ich miernymi zapasami oraz być może trochę brakiem doświadczenia małej Sigrid i kapłana choć nie był zbyt pewien, taka wyprawa to praktycznie samobójstwo. Wiadomo, jest Księżycowy, i Hamzat oczywiście totalnie mu ufa w tym że Bóg go wesprze, księżyc akbar. Jednak co jeśli będzie zajęty? Iść do Edfu na hurra tak o to niespecjanie mądre posunięcie. Przed snem, Nadżibullah postanowił dać o tym znać reszcie. - Wiecie, tak sobie odpoczywamy - zagaił - to się możemy też pozastanawiać. Powiem krótko, musimy pomyśleć jak się przygotować trochę, bo przejście przez pustynię tak jak stoimy byłoby skrajnie nieodpowiedzialne. Co o tym sądzicie? Jakieś plany, sugestie? Ja co nieco tam wiem, ale co trzy głowy to nie jedna, a i wierzę, że nie mam przed sobą kompletnych żółtodziobów.
  13. Być może to odczucia Iriela, być może kolejny znak od Szefa, albo też po prostu zbieg okoliczności sprawiły, że jego głos zabrzmiał nie tylko ponuro, ale także naprawdę autorytatywnie. Co ciekawe, brodacz i wąsaty, a w nieco większym zakresie także reszta, nawet niczego nie zakwestionowali. Byli posłuszni, a to dlatego, że spoglądali na anioła z pewnym podziwem i szacunkiem, jakie wywołuje wśród nędzarzy i nieuków nawet prosty akt w miarę dobrze i profesjonalnie wykonanej na ich oczach roboty. Natychniast obecni rozsunęli się oraz rozeszli tak, by w ich mniemaniu cyrulik miał sporo miejsca do oddechu i pełen dostęp do chorych. Byli przyjaźnie zainteresowani tym co stanie się dalej i co zrobi ten biedaczyna, co go w lesie bez gaci jakieś chujki zostawiły. Ktoś nagle też zatroszczył się, by zaimprowizować niewielką skrzyneczkę z nożami, nożycami, imadłami, klinami, młotem z ćwiekami, piłą oraz całą masą różnego innego szmelcu, którego niebianin nie mógł nawet nazwać, a co dopiero ogarnąć jego przeznaczenie. Chorzy pozostawali bez zmian: jeden żółty na zarośniętej ryżą szczeciną mordzie i niemrawy, a drugi, z tłustmi dugimi włosami, pogrążony w gorączce.
  14. Jeśli zostanę kiedyś jakimś wpływowym człowiekiem, to zainwestuję kurwa wszystko w odkrywanie różnorakich tajemnic i niewyjaśnionych rzeczy. Zrobię to otwarcie, publicznie i z pełną premedytacją, także jeśli zginę, to będzie od razu wiadomo dlaczego.
     

    1. ByczekPazerny

      ByczekPazerny

      Ekstra! Liczę na ciebie! 

       

    2. PervKapitan

      PervKapitan

      Masz mój miecz

  15. Powiem, że nadganiam sobie kucyki, i ten odcinek da sie po prostu opisać oceną z ankiety. Solidny. 6/10, dziękuję.
  16. Słuchajcie ziomeczki, czy liczba 8 533 353 jest liczbą pierwszą?

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [6 więcej]
    2. Po prostu Tomek

      Po prostu Tomek

      >piździernik siedemnastego
      >mamy koniec czerwca osiemnastego

      HMMMM.

    3. DiscorsBass

      DiscorsBass

      Oi, I'm pretty slow, okay? No bully pls :c

    4. Po prostu Tomek

      Po prostu Tomek

      Nie no spoko. Wiadomo, życie i tak dalej. Musimy po prostu być jakoś w kontakcie.

  17. No i git majezon, bo to mój największy problem. Jeśli się uda coś zrobić to będę wniebowzięty.
  18. W pełni rozumiem, że to kwestja podejścia indywidualnego, ale dla mnie osobiście lepiej byłoby jakby forum sobie z boczku tutaj umarło wraz z resztą, niż jakbym z dnia na dzień obudził się z zasadniczo wszystkim co tu zrobiłem nagle martwym. Nie było tego dużo jeśli chodzi o ostatnie czasy, jednak uczucie pozostaje. Zdecydowanie popiorę pierwszą opcję - też ze względów finansów - jeśli będzie choć cień szansy na przerzut choć części zawartości. Ostatecznie kto wie, twój pomysł z odnośnikami też niegłupi, ale nie rozwiązuje wszystkiego. Użytkownicy forum to trochę jak ludzie w prawdziwym życiu. Ich częścią jest ich historia. A wątpię, żeby każdy nowy po zagadaniu chciał rzucać okiem na konto usera na starym forum. O ile nawet będzie mógł to zrobić. Powtarzam ponownie, jak będzie opcja jakiegoś przerzutu, to nowe konto też nie jest takim turboproblemem.
  19. Ja się zastanawiam po co zmieniono silnik na ten co mamy obecnie tak w pierwszym miejscu. Jednak ja się gówno znam na tym i zapewne były jakieś powody te kilka lat wstecz. Jednak tak radykalna zmiana jak teraz - zasadniczo start od zera na niczym, bez żadnej historii a w niektórych sytuacjach także kontekstu, poza ewentualnym cofaniem się czasem tutaj by poczytać archiwum - uśmierci więcej rzeczy, niż jest to warte. Na przykład jak wspomniała Cahan, opowiadania. Albo na drugim miejscu sesje, które wciąż prowadzi parę osób. I co, nagle przenieść wszystko na nowy silnik, zacząć z niczego i może przekopiować sobie ręcznie całą zawartość sesji czy fików, wszystko co się w nich do tej pory stało, na nowe forum? Totally not worth it. Wybaczcie jeśli brzmię agresywnie czy coś, bo tego nie planowałem. Po prostu wydaje mi się, że jest grupa ludzi, dla których start od absolutnego zera nie jest specjalnie opłacalny. Grupa ludzi dzielących moje zdanie. Co odejmuje tę grupę już od i tak marniejącej społeczności. Jeśli da się coś zrobić z tymi rzeczami co wspomniałem, to super, bo jebać repki i post count, to głównie statystyki. Jeśli nie... cóż, I guess it's time to die. Imo jeśli forume ma już umrzeć, lepiej śmiercią naturalną.
  20. Hamzat udał że się zastanawia, robiąc bardzo marsową, pełną natchnionego namysłu minę. Przynajmniej spróbował ją zrobić. Wyszło mu czy nie, pozostanie to tajemnicą historii, jednak niezależnie od tego po dłuższej chwili zdecydował się odpowiedzieć. - Jak najdalej stąd - rzekł ze zdecydowaniem. - Potrzebujemy założyć obóz, odpocząć, przygotować się na nocleg oraz do dalszej wędrówki. Ale kierunek to mniej więcej tam. Z tymi słowami Nadżibullah pokazał krótkim ale wyraźnym gestem w tę stronę, którą chyba być może ale prawdopodobnie podpowiedział mu Księżycowy. Trochę dziwił go brak węży, lecz mimo tego że na ten fakt na pewno nie zamierza narzekać, mężczyzna wolał jednak spać praktycznie wszędzie ale nie tutaj. Poklepał kapłana po plecach by dać jakiś mierny znak wdzięczności, ale strzępić sobie języka jeszcze za bardzo nie zamierzał. Łysol wydaje się być w porządku, lecz Hamzat ma pełną świadomość faktu, że biednego klechę zwyczajnie oszukuje. Wszak sokół zapewne będzie jednym z celów od Księżycowego gdzieś w przyszłości. Z tymi myślami podszedł do wielbłąda i zdecydował się poprowadzić go tak mniej więcej ale nie do końca w stronę wskazaną mu przez Boga, szukając miejsca na obozowisko.
  21. Zasadniczo cała sprawa wyglądała cakiem paskudnie. Mimo najszczerszych chęci anioła i jego godnego szacunku zaangażowania w pomoc bliźniemu - nawet za pewną nagrodę, ale wciąż - wydawało się, że zadanie może go przerosnąć. Nie że samo nastawienie kości było jakoś bardzo trudne. Iriel wiedział gdzie który kawałek powinien trafić, gorzej jednak było z tymi luźnymi drzazgami i fragmentami, które to nijak nie chciały się ładnie w nic wpasować, i tylko tkwiły sobie luźno w mięsie, chwiejąc się radośnie i zdecydowanie nie pomagając poszkodowanemu bandycie w przeżywaniu jego prymitywnych fantazji. Z pewnością po zaszyciu rany te pozostałe kawałki kości jakich Iriel nie mógł wyjąć bez włożenia znacznego wysiłku dawałyby się we znaki... gdyby nie właśnie te dziwaczne uczucia. W pewnej chwili niebianin zwyczajnie odpłynął. Tak po prostu, bez ostrzeżenia. Co ciekawe, nie stracił przytomności, stało się zupełnie coś innego. Mimo absolutnego braku czucia własnego niedawno uzyskanego ciała, widzi bardzo wyraźnie swoje pracujące dłonie, pomagających kolesi... jednak na chwilę obecną jest jakoś poza tym wszystkim. Stał się bardziej pasażerem niż woźnicą, by użyć takiego porównania. Pod dotykiem jego-nie jego dłoni, które zdawały się sprawdzać powstające szwy te nieszczęsne zadziory, szpiczaste kawałki kości i drzazgi których nie za bardzo dało się wyjąć zaczęły w niewyjaśniony sposób jakby... trochę wracać na swoje miejsca. Nie tak nagle, że pstryk i już. Bardziej wygląda to tak, jakby łączyły się z nogą zbójnika w rodzaj pierwotnej materii, w coś co przypomina glinę, albo ziemię. Ręce wygnańca zdają się lepić na nowo kość i ciało w nodze, z tej właśnie coś jakby gliny. W pewnej chwili Iriel usłyszał głęboki, spiżowy głos, przenikający całe jego jestestwo, aż po najdalsze krańce podświadomości o których nawet nie wiedział, że istnieją. Irielu, przemówił ów głos, mój sługo. Twój los, jakkolwiek ciężki, ma być karą a nie egzekucją. Twój powrót zależy jednak tylko od ciebie. Zapewne wiesz już, kim się stałeś i z czym się borykasz. Twe zadanie jest proste. Będąc pośród nich i poddany tym samym regułom masz udowodnić, że twoje należyte miejsce jest przy moim boku, pośród Niebieskich Zastępów. Wiara i dobroć będzie twym paliwem, a moja łaska wpływająca w ciebie z czasem, twym orężem. Po tych gromkich i zdecydowanie zbyt pompatycznych słowach mistyczne połączenie zostało zerwane, a Iriel znów poczuł w pełni swoje ziemskie ciało. Krótka przemowa Boga mogłaby być motywująca, gdyby nie fakt, iż anioł w pełni zdawał sobie zapewne sprawę ilu jego pobratymców, także i tych wyższych rangą, powinno wysłuchać tego samego już bardzo dawno temu, a do dziś piastują wysokie stanowiska. Do rzeczy jednak. Jedno spojrzenie wystarczyło, by ogarnąć że rana jest zaszyta a noga będzie sprawna. Oczywiście na cud to bynajmniej nie wygląda, wszystko jest totalną prowizorką i Iriel mógłby się za siebie wstydzić, gdyby nie ciężkie warunki pracy. Autorytet jest jak widać czasem całkiem mądrym bytem. Niby nie cud, więc Iriela na ołtarze nie wyniosą, ale zbójnik wyleczony, więc go też nie zabiją. Jeden chory z głowy. Zostało jeszcze dwóch.
  22. Dzięki Bogu Hamzat jeszcze żył. Oczywiście poświęcił krótką chwilę na coś na kształt pseudomodlitwy złożonej z może dwóch czy trzech myśli złożonej po to by Księżyc wiedział, że jest wdzięczny. Następnie zmierzwił lekko włosy Sigrid. Niby znali się bardzo krótki czas i z początku postrzegał ją jako kuffar, równą w zasadzie niewolnikowi, ale zasłużyła sobie na co najmniej własny namiot na ziemi i pokój w raju do tej pory. Nawet poważył się obdarzyć cne dziewczę uśmiechem. - Nie mam pojęcia co to może być - przyznał szczerze nomada, zastanawiając się czy wciąż jest pijany czy już nie. - Ale czymkolwiek jest, zasłużyłaś by to mieć, Sigrid. Jesteś bardzo odważna, i twoi obcy bogowie pewnie byliby z ciebie dumni. Zaraz jednak pokapował się że klecha wciąż jest w miarę niedaleko, więc zaraz postanowił się poprawić. - I sokół pewnie też - dodał, puszczając młodej oczko. - Nawiasem mówiąc, teraz musimy być bardzo, bardzo uważni i ostrożni. Skoro ten wąż mógł ogłosić się bogiem, to może być więcej takich demonów naćpanych potęgą. Musimy się mieć na baczności. Powinniśmy poszukać miejsca na odpoczynek innego niż to, ale... czy ktoś pomoże mi wstać? Hamzat uśmiechnął się przepraszająco.
  23. Zbójnik był zdecydowanie zbyt zajęty rzeczami o których może śnić kompletnie pijany, biedny leśny bandziorek by przejmować się czymś tak marnym jak na przykład przyszłe otwarcie rany potężnym, prawie rzeźnickim nożem - bo jak widać scyzoryków a co dopiero skalpeli jeszcze chyba nie wynaleźli. Delikatne ruchy lędźwiami jakie wykonywał zanim go przytrzymano oraz naprawdę durnowaty półuśmiech dawaly lekką wskazówkę dotyczącą tego, co mogła pokazywać mu wyobraźnia. Iriel jakoś tak podświadomie, delikatnie zdawał się bardziej czuć niż widzieć kość pośród całego tego w sumie kiepskiej jakości mięcha jakim była złamana noga nieprzytomnego rozbójnika, dlatego wymacanie jej nie było jakieś bardzo problematyczne. Złamanie też nie. W sumie niebianin zrobił to tak sprawnie i płynnie jakby miał naprawdę ogromną wprawę w łamaniu ludzi i sprawianiu im tym samym bólu. Tym razem zbójnik nie mógł zignorować tego co się działo. Mimo zdumiewającej ilości alko... krwi w alkoholu, poderwał się drżąco z krótkim okrzykiem. Na szczęście jego kamraci zatroszczyli się o to, by nie uciekł z miejsca operacji. Gratulacje. Kość jest złamana. Teraz wystarczyło tylko, albo aż, spróbować ją nareperować i to tak by było w miarę dobrze. Iriel jakoś tak czuł, że może rozbójnicy nie będą specjalnie szczęśliwi, jeśli spierzy sprawę, jednak z drugiej strony, było coś jeszcze. Wygnaniec miał jakieś takie niejasne wrażenie, że chyba da radę i to nie tylko dzięki swoim umiejętnościom, które i tak nie były małe.
  24. Normalni ludzie idą do baru, na grila, na jakąś imprezę. Ja chleję i tkwię w jugosłowiańskich i radzieckich memach xd

    1. Lucjan

      Lucjan

      Najlepsze. Dziś moja klasa poszła na grilla z okazji zakończenia roku. Ja siedzę w domu i gram na kompie. Bo to szczerze jest ciekawsze :v

    2. PervKapitan

      PervKapitan

      Zdefiniuj słowo "normalni"

×
×
  • Utwórz nowe...