Nick nie był w stanie nie usłyszeć przemówienia Atlantisa, odwrócił się do niego i powiedział spokojnie
-Uspokój się, ona ma prawo to mówić, to nie jest czas pokoju kiedy każdy jest równy i jedynym obowiązkiem jest przestrzeganie prawa, to wojna, Shadow tu rządzi i wie co robi, jeśli poszli byśmy tak jak inni na ulicę masz pełną swobodę, bo za błąd zapłacisz tylko ty, tutaj, za jeden błąd, drobną niesubordynacje możemy zginąć wszyscy. Rozumiesz?-Ostatnie pytanie powiedział jak dowódca do rannego podwładnego "masz żyć!" Nie miał zamiaru podnosić głosu jednak nie był w stanie się pohamować, musiał niektóre rzeczy wykrzyczeć nadal jednak zachowując pozorny spokój. Ciężko mu było zrozumieć jak on mógł się dowódcy postawić, ale w porównaniu z innym faktem uznał to za mało istotny szczegół "[...] tym swoim Grimem twoim podnóżkiem" odbiło mu się w uszach jeszcze raz i uśmiechnął się lekko wracając na swoje miejsce "dostało jej się nie przez nadmierny ucisk, oberwała przez zazdrość" zachichotał cicho i rozmyślał dalej.
Po pewnym czasie trącił Atlantisa i "na otarcie łez" szepnął mu-Nie martw się w pierwszym szeregu zawsze Shadow pozostanie, w końcu ktoś musi nas doprowadzić do NMM.-wyszeptał tak cicho że Atlantis ledwo mógł usłyszeć, co dopiero reszta.