Skocz do zawartości

black_scroll

Brony
  • Zawartość

    921
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez black_scroll

  1. - Wiesz... Mam w piwnicy maszynę, którą mogłabym cię zbadać i spróbować odblokować te części umysłu, w których kryją się subiektywne odczucia z przeszłości, zablokowane przez uszkodzenie pamięci długotrwałej - zastanowiła się Twilight. - To mogłoby pomóc odzyskać ci pamięć! Zecora zajęta była zabawą z wilkiem. Tak jak ty, zebra mieszkała w lesie, więc nie bała się Arrowa, poza tym i tak wcześniej go widziała i poznała.
  2. - To nie jest byle jakie drewno, chłopie - oburzył się drwal, słysząc propozycję. - Chcesz płacić dychę za sztukę to weź takie coś - ogier wskazał na stos jaśniejszych desek. Porządny orzech, dobry także do konstrukcji, trochę cięższy i łatwiej go podpalić, ale i tak niezły materiał - poklepał drewno. - Jeśli jednak dalej chcesz ten zebrikański mahoń, spuszczę cenę do 20 monet za deskę. To moja ostateczna oferta.
  3. Najemnicy powoli stawali się uchlani, jednak i tobie zaczęło przyjemnie szumieć w głowie. A koordynacja oko-ręka, chwilami odrobinkę zawodziła, jednak jeszcze nie było tak źle. Jeśli chciałeś wyciągnąć coś z nich, powoli zbliżał się odpowiedni moment. Wyglądali bowiem na takich, co piją dopóki im się film nie urwie. Najemnicy wznieśli z tobą toast. - Hej! Ta butelka jest puszta! - Rodriguez podniósł szkło na wysokość oczu. - Barman! Poprosimy koolejną! - krzyknął głośniej niż było to potrzebne. Bozar przymknął oczy. On też już trochę odpływał. Na jego twarzy malował się błogi uśmiech. - Doobra, panowie! Puścić mnie urwa! Lać mi się chce! - Brian chwiejnie podniósł się z miejsca i opuścił stolik, udając się do kibla.
  4. Drzwi otwierały się prawie na południe, toteż po opuszczeniu budynku słońce radośnie oświetlało cię z lewej strony. Ponyville powoli budziło się do życia. Na farmie pod miastem pewnie już od dawna byli na nogach. W samym miasteczku, pierwsze sklepy otwierały swoje drzwi. Większość z nich była zaopatrzona w skromny szyld tłumaczący w sposób obrazkowy świadczone usługi. Na nieboskłonie uwijały się pegazy z grupy pogodowej, pod nadzorem pogodomistrzyni Rainbow Dash, która zamachała do ciebie przyjaźnie, kiedy zauważyła cię kroczącego ulicami Ponyville. - No dalej, pokażmy ładną pogodę w pierwszy dzień urzędowania nowego pana komendanta! - krzyknęła do podwładnych. Poza pegazami na niebie, kilka kucyków kroczyło po mieście, witając cię z uśmiechem na ustach. Wszyscy zdawali się być wyspani i znaczna część z nich kierowała się w stronę piekarni, zapewne po świeżutkie wypieki na śniadanie.
  5. black_scroll

    Nabór na MG

    Częściowo się zgadzam z Tobą, Mani, czasem podczas dialogów jest to jedyna możliwość, napisać co Twoja postać ma do powiedzenia i tyle. Ale czasem mam wrażenie, że to nie jest sesja, tylko moje opowiadanie, któremu ktoś dopisuje dialogi jednej postaci i tyle. I uważam, że Imka2000 ma potencjał by być GM. Droga Imko, musisz pamiętać, że będziesz po drugiej stronie barykady i to na Twoich barkach będzie wysilenie się i napisanie tych paru zdań, gdy ktoś po raz kolejny odpisze ci trzy słowa (a gdy zdarza się to po raz kolejny, jest to coraz trudniejsze) A co do dialogu to... wrzuciłbym sesję NLR, gdzie każdy post ma co najmniej kilka(naście) linijek chociaż nic się nie dzieje i nawet przy zwykłej wymianie zdań pisane jest dużo. Albo tutaj: http://mlppolska.pl/watek/5807-punish-and-enslave-barridace-ares-prime/ Nie mówię, że nie ma krótkich postów, w najgorszym razie był jeden dwulinijkowy i kilka trzylinjkowych, ale zazwyczaj mają sześć i więcej, i to z obu stron. Jak się chce to się da.
  6. Czarny ogier spojrzał na ciebie ze zdziwieniem, a reszta zaczęła ponownie ze sobą szeptać. - Mówisz dużo słów, Kapitanie Volszkij - widać kucowi ciężko było wymówić twoje nazwisko. - Muszę przyznać, że ciekawie prezentuje się wasza rasa, duże różnice wśród osobników... Ale gdzie moje maniery, nazywam się Black Hooves i jestem burmistrzem Hollow Shades, czyli tego ukrytego miasta - wskazał kopytkiem na wysokie wieżowce.
  7. - Rety, to aż tyle? - zdziwiła się jednorożec. - Musiałaś być strasznie mała, kiedy obudziłaś się sama w lesie... Pewnie było ci strasznie, tak samej i ślepej... Przepraszam - szybko się zreflektowała - Chyba nie powinnam tego wspominać...
  8. - Niezły wybór kolego. Sześć desek z zebrikańskiego mahoniu. Wytrzyma to to niezłe temperatury, nie pali się tak łatwo, no i nie łamie się jak taka balsa - ogier złamał grubą jasną deskę, jakby to było źdźbło trawy. Okazało się, że drwal zna się na rzeczy. Albo takiego tylko zgrywał. - To będzie... 180 monet - oczy mu zalśniły na myśl o takiej kwocie. Za te kilka desek.
  9. Mike spojrzał na ciebie. - Hej, paladynie, czemu nie pijesz? Nie słyszałeś, że wóda jest dobra na trawienie? - zaśmiał się, przechylając kolejny kieliszek. Reszta także wypiła swoje porcje, jednak zaraz kieliszki znów były pełne. - Może machniesz jakiś toaścik, so? Za swoich blaszanych przyjaciół, albo coś, hehe - najemnik zwrócił się do ciebie.
  10. Sen zmorzył cię niewiarygodnie szybko. Po raz pierwszy, zasypiałeś, nie słysząc na zewnątrz hałasu miasta. Jedyne dźwięki jakie odbierały twoje uszy to ciche chrobotanie świerszczy. - No dobra, spytam jeszcze raz: gdzie są prochy? - wydobywa się z twoich ust. Znowu przesłuchujesz Eggnogga Silverhoofa, dilera, który szmuglował szałownik, roślinę powodującą w mózgu zatrzymanie dopaminy, powodując otępienie funkcji myślowych i zaburzenia ruchu przy jednoczesnej "fazie". W nadmiarze jednak wywoływał u kucyka paranoję. - W twojej dupie! - zaśmiał ci się w twarz jasnożółty jednorożec w obroży antymagicznej, związany na krześle. O dziwo, właśnie stamtąd wypadła torba pełna tego fioletowego zielska. Eggnogg w tym czasie uwolnił się i zaczął uciekać krzycząc - Nigdy mnie pan nie złapie, panie Barricade! Próbowałeś za nim biegnąć, lecz nogi miałeś jak z ołowiu. Jedyne co mogłeś zrobić, to patrzeć się, jak niedoszły więzień wymyka się z twoich kopyt. Budzik wściekle atakował twoje bębenki uszne, nie pozwalając dłużej spać. Szybkim ruchem wyłączyłeś dzwonienie. Głowa pulsowała lekko po wczorajszym incydencie, ale było już lepiej. Za oknem ćwierkały ptaszki i widać już było, że za horyzontem czai się słońce, wznoszone przez miłościwie nam panującą księżniczkę Celestię. Dziś był pierwszy, oficjalny dzień twojej służby w Ponyville. 365 dni do powrotu na Manehatten. Ciekawe, czy już wypuścili Eggnogga za dobre sprawowanie, czy dalej gnije w więzieniu, poobijany jak jabłko na dnie beczki. Brutalność policji to nadużywany termin.
  11. black_scroll

    Equestria Girls

    Niby podobne, ale mnie tam EG zawsze bardziej kojarzyły się z Galaxy Girls, tyle że oczy mniej atomówkowe... Ale buty podobne xD
  12. Zbliżyłeś się do obcych. Twarzy nie mieli, jedynie... pyski? Chyba tak to można było nazwać. Twoja drużyna ruszyła za tobą. Kiedy byliście jeszcze bliżej dostrzegłeś, że niektóre z osobników mają skrzydła, inne rogi, ale ponad połowa nie miała ani jednego, ani drugiego. Na grzbietach mieli ubrania, a na przednich kopytkach jakieś prymitywne rodzaje omnikluczy. I wy i stwory zatrzymaliście się w odległości około 5 metrów od siebie. Słyszałeś szepty kucyków, dziwiące się waszymi odmiennymi ciałami. - Witajcie szanowni kosmici - odezwał się najbardziej wysunięty czarny ogier, sądząc po budowie ciała i głosie. Zdawał się być liderem grupy. - Czego szukacie w naszym ukrytym mieście? Niektórzy z obcych dzierżyli broń palną. Osłony kinetyczne prawdopodobnie wytrzymają ostrzał pojedynczego osobnika, ale uzbrojonych było co najmniej 20 tubylców, także lepiej było nie ryzykować.
  13. - Dobranoc panie komisarzu - Bon Bon z uśmiechem opuściła komisariat. Nawet pomachała ci na do widzenia. - Branoc - rzuciła krótko jednorożec. Widać, to ona była ogierem w związku i chyba dalej czuła lekką urazę do Ciebie. Mimo wszystko, kulturalnie zamknęła drzwi, nie trzaskając nimi. Zostałeś sam. Ziewnąłeś. Cały dzień w pociągu, upierdliwy urzędas, potem imprezka, cios w głowę i zalążek pierwszego śledztwa. W kuchni miałeś smakołyki z wieczoru, które Applejack zapewne skrzętnie ułożyła ci w spiżarni. Twoje biuro i zarazem, największy pokój na parterze wysprzątany był na błysk i jedyne co psuło poważny i elegancki, choć prosty styl było rozwalone okno. Chodząc po komendzie odkryłeś szybką drogę do aresztu, gdzie znajdowały się dwie cele, każda z dwoma pryczami i porządnymi, naoliwionymi kratami. Klucze do drzwi zapewne leżały na twoim biurku. Znosząc tarczę i lotki zauważyłeś, że łóżko w sypialni było elegancko zaścielone, a oprócz pokoju sypialnego, na piętrze miałeś skromny gabinet, z zapełnioną biblioteczką oraz łazienkę z prysznicem. W końcu dotarło do ciebie. Przez rok będzie tutaj twój dom i twój rewir. Jesteś jedynym stróżem prawa w tym słodkim mieście. Ale coś ci tu nie pasowało, to miasto było zbyt idylliczne i wandal, który rozwalił ci okno był dowodem, że pod płaszczykiem radości, mieszkają tu takie same osobniki jak w Manehattenie. Ponyville jeszcze nie wiedziało, kto będzie pilnował ich zachowania przez najbliższy rok. Tym gorzej dla nich.
  14. - Jak to wszędzie? - zdziwiła się Twilight. - Przecież hydry i inne potwory mogłyby cię zjeść, podczas gdy ty śpisz! I jak można jeździć na mantikorach?! - oburzała się klacz. - Przecież gdybym cię nie znalazła, umarłabyś! Musisz na siebie bardziej uważać! Arrow biegał dookoła drzewa ścigając jakiegoś latającego robala. Co chwilę przystawał i szukał cię wzrokiem, nie chcąc ponownie cię stracić. - Nie przesadzaj moja droga, choć dla ciebie puszcza sroga, ja i Arcum dobrze wiemy, jak przeżyć w dziczy bez tremy.
  15. Powoli kończyłeś pierwszą porcję, kiedy na waszym stole pojawiła się butelka przeźroczystego płynu i dziesięć kieliszków. Mike rozlał elegancko alkohol każdemu z was i wzniósł toast. - Żebyśmy żyli długo i szczęśliwie! - wypił zawartość swojego szkła, cała reszta, w tym ty, także. Ledwo wziąłeś ostatni kęs mięsa do ust, pusty talerz został zamieniony na mięsko, spływające wytopionym tłuszczem. Mike po pierwszej kolejce rozlał drugą, jednak nie podniósł kieliszka od razu. - Może i mogę dużo wypić - zaczął się chwalić, powoli alkohol zaczynał działać, gdyż słychać było drobne potknięcia językowe. - Ale z tempem jest gorzej. W końcu to nie woda.
  16. - Konstrukcji czego? Budujesz łódź czy karmnik dla ptaków? - pytał opryskliwie drwal. - Albo wiesz co, chodź - machnął kopytkiem na Sawanta, żeby za nim poszedł. Przeszli przez małą budkę na zaplecze, gdzie w wysokich stosach leżały deski najróżniejszych rozmiarów. - Bierz, które chcesz, ja nie będę zgadywał - brązowy ogier wypluł na ziemię trawkę z ust.
  17. black_scroll

    Equestria Girls

    Ja tam słyszę "weird" Jemu chodzi o to właśnie (chyba), że cała akcja, która się tam dzieje nie dziwi ludzi, jakieś wybuchy, apokalipsa - spoko, pies gada - orzeszku włoski! "Po tym wszystkim, to gadający pies jest dziwną rzeczą?" ja to tak rozumiem i tak bym tłumaczył, jakbym tłumaczył, ale nie tłumaczę xP
  18. black_scroll

    Equestria Girls

    Jak usłyszałem Spike'a od razu pojawił mi się banan na twarzy. To bardzo dobrze, że pomimo, że jest psem (nie bardzo mi to przeszkadza) to jednak ma głos, bo jego uwagi... "The talking dog is the weird thing about all of this?" i ta mina - Aaaaaawesome! I wieju007 masz rację, ta muzyczka jest świetna.
  19. - Mieszkamy w jednym domu na Road Street 15 - jednorożec wskazała odległy zakątek Ponyville. - Tak, to ten wysoki dom, z bordowymi belkami - dodała Bon Bon. - Ja produkuję cukierki, czasem dorabiam sobie w Cukrowym Kąciku, a Lyra... - Ja komponuję muzykę. Głównie do przedstawień w Canterlocie. To tamto miasto na górze. Co do wersji - spojrzała na swoją partnerkę z czułością. - Kiedy wyszłam wściekła z imprezy, miałam ochotę zrobić panu krzywdę, ale zaraz Bon Bon mnie dogoniła, kazała mi siąść na poręczy mostu i zaczęła mnie uspokajać. Jest w tym diabelnie dobra - ziemska klacz zarumieniła się nieco. - Potem przyleciała do nas Rainbow i powiedziała, że oberwał pan w głowę. Spytała, czy wiemy coś o tym, czy widzieliśmy kogoś, ale poza kucykami opuszczającymi masowo imprezę, niczego nadzwyczajnego nie zauważyliśmy. - Za bardzo podziwialiśmy księżyc, który księżniczka Luna, zawiesiła na nieboskłonie tej pogodnej nocy. - Tak, dzięki pegazom, noc jest bezchmurna, a i księżniczka postarała się, żeby dziś księżyc był większy. Czy tylko mi się tak zdaje?
  20. - Chodźmy się przywitać. Chociaż nie wiemy, w jakim języku mówią - rzekła pani doktor. - Z doświadczenia wiemy, że przyjazne zachowanie da się poznać, nawet jak nie rozumie się języka - odparł Strzykawa. - Będziemy mili to nas nie zjedzą. - Powrót na statek byłby lepszym pomysłem, ale to może zostać potraktowane jako ucieczka. Nie chcę być goniony przez te przeklęte czworonogi - dodał Antilus. Tymczasem spora delegacja zbliżała się coraz bardziej do was. Poszczególni przedstawiciele byli zupełnie różnych kolorów - od soczystych czerwieni, przez żółcie i pomarańcze po najróżniejsze zielenie i chłodne odcienie niebieskiego. Stąd gdzie staliście, oczekując powitania, zaczęli przypominać... konie.
  21. Zebra nic nie odpowiedziała, więc pewnie kiwnęła głową. Klacze chyba czasem zapominały, że jesteś niewidoma, albo po prostu nie były przyzwyczajone do tego, że możesz nie zauważać prostych gestów. - Arcum, jak to jest żyć w takim lesie? - spytała Twilight. - Zecora mieszka tu od niedawna, a ty już od jakiegoś czasu. Słyszałam, że to straszne miejsce, szczególnie w nocy. Gdzie masz swój dom?
  22. Kiedy ogier zauważył, że Carl się odsunął zrobił: - Bu! He he - wyciągnął z nie-wiadomo-skąd źdźbło trawy i zaczął je rzuć. - Jakich desek? - spytał niedbale. - Bo mamy różne - widocznie zarabiał tyle, że nie musiał szanować klientów.
  23. - Nic się nie stało - odpowiedziała wesołym tonem Twilight. - Proszę - do twojego kopytka sfrunęło jabłko. - Właśnie urządziłyśmy sobie małą pogawędkę z Zecorą na temat magii. - To co ja wyczyniam, to zebrzaste czary, zwykłe mary, w porównaniu z jednorożcową magią - odezwała się spokojnie zebra. A może miała lekki wyrzut?
  24. - Poszukamy jakiegoś wjazdu na górę. Organiczni muszą jakoś wydostawać się na powierzchnię - odpowiedział ci Czwórka.
  25. - No bo mówił pan, że kto inny mógł zostać trafiony... A wcześniej, że Applejack, Rainbow Dash i Pinkie Pie były z panem... - powiedziała cicho Bon Bon. - Dobra, panie władzo, co mamy wypełnić, żeby móc iść już spać? Późno się zrobiło - rzuciła Lyra, rozsiadając się na krześle. Od niechcenia rzuciła drugą rzutką.Trafiła w potrójną dwudziestkę, najlepiej punktowanie miejsce na całej planszy. Na jej pyszczku pojawił się triumfalny uśmiech.
×
×
  • Utwórz nowe...