Skocz do zawartości

black_scroll

Brony
  • Zawartość

    921
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez black_scroll

  1. Przez tydzień głównie spałaś i piłaś zdrowotne napary, pomagające ci wrócić do sił.Podobno klacz, która cię znalazła, wpadła kilka razy, ale wybierała te momenty, kiedy akurat spałaś. W końcu po raz pierwszy udało ci się opuścić łóżko i stanąć o własnych siłach w chatce Zecory. Zebra stała tuż przy tobie i pilnowała Cię na wypadek gdybyś straciła równowagę.
  2. Kiedy tylko otworzyła swoją gębę, Krussk wymierzył i strzelił w obie jej nogi. Niech nie ucieka, niech się boi. Krussk chciał poczuć jej strach, napawać się zwycięstwem i bezradnością swojej ofiary. Kto wie, może nawet rozszarpie jej gardło? Ta myśl cały czas strasznie go kusiła. Wyżyć się, jak od dawna się nie wyżywał. Przyniesie jej głowę Kel Dorowi w worku.
  3. black_scroll

    Zapisy do Czarnego Zawijasa

    Wrzucaj, pewnie. Jak zrobisz to w miarę szybko (i dobrze, czego jestem prawie pewny) to dołączysz razem z Iluandarem do kolejki
  4. Trandoshanin odruchowo spojrzał w górę. Już po ciebie idę, zatrute mięsko. Wyciągnął pistolet, trzymając go w pogotowiu i ostrożnie zaczął wspinać się po schodach. Nie chciał wydawać niepotrzebnych dźwięków. Cały czas rozglądał się, szukając potencjalnych zagrożeń. Miał szczęście, w końcu widział nawet w całkowitych ciemnościach. Wszedł na górę i rozejrzał się po pierwszym piętrze.
  5. Kucyki wydały odgłos zrezygnowania, ale posłusznie udały się do wyjścia. - Cade, nie możesz tak po prostu kończyć imprezy! - oburzyła się różowa klacz. - To nie fair, tak nie wolno! - zaczęła rozpaczać na podłodze. - Cukiereczku - odezwała się do niej Applejack. - Pomożemy sprzątać panu komi... Cade'owi - chyba przypomniała sobie, twoją prośbę o nie zwracanie się do ciebie per 'pan'. - I będziemy mieli tu taką poimprezową imprezkę sprzątaniową, zgoda? - pomogła Pinkie wstać. - Zgoda - imprezowiczka otarła nos kopytkiem. Zabawne, kiedy mowa była o sprzątaniu, reszta kucyków jakoś cichaczem uciekła z pola widzenia. - Ej Rar, Rainbow, nie pomożecie nam? - spytała różowa wariatka, przyłapując czmychające przyjaciółki. - Już późno, a jeśli się nie wyśpię, jutro będę miała fatalną cerę - zaśmiała się nerwowo Rarity i opuściła komisariat. - Miłej zabawy i dobranoc! - rzuciła na odchodnym. - A ja, heh, mam trening z samego rana. Musimy sprowadzić chmury z.... - zawahała się. Applejack spojrzała na nią groźnie. Pegazica przewróciła oczami. - No, dobra, zostanę chwilę i pomogę.
  6. - No nie powiem, ciekawe. Łoooł! - smok się potknął, a księga prawie wylądowała w kałuży. - Niewiele brakowało - szepnął smok, mocniej ściskając książkę. - Ciekawy pomysł z tym napędzaniem magią, nigdy o tym nie pomyślałem. W sumie w Canterlocie co jakiś czas są jakieś targi. O ile się nie mylę, po rodeo są wystawy kamieni szlachetnych - oblizał się - a potem miesiąc później, targi wynalazców. Może zbudujesz coś i zaprezentujesz swój pomysł na nich?
  7. black_scroll

    Zapisy do Czarnego Zawijasa

    Iluandar - gdybym mógł, to teraz podszedłbym i pacnął Cię w twarz. Krasnolud, co? Jak, co? Eee? (elokwencja na poziomie -5). Herezja! Żaaaaart. Przyjęty, a jakże Chociaż fakt, zagiąłeś mnie tym krasnalem, tak jak obiecywałeś Zaczynasz od przyszłej kolejki. peros81 - wyjaśnimy parę spraw i sesja może ruszać w najbliższym czasie. (UPDATE) Podanie przyjęte, zaczynamy pewnie jutro.
  8. black_scroll

    "Ku Chwale!" black_scroll

    Świetnie. Wiesz już, że masło smakuje jak masło, więc mówię ci, że masło smakuje jak masło. - Jak zdobyć to zaufanie? - w sumie czemu się dziwić to wszystko skazańcy, złodzieje, mordercy i rabusie. - Podobno, masz mi dać jakiś test. Każdy ma taki sam?
  9. - Masz szczęście, że zioła i napary, które znam, poprawiają gojenie ran. Jednak w łóżku spędzisz jeszcze kilka dób, by kręgosłup zrosnąć się mógł - Zecora zaczęła coś ucierać. Usłyszałaś bulgotanie, chochlę zanurzaną w garze. Zebra podała ci miskę z nieprzyjemnie pachnącym, ciepłym naparem. - Wypij zawartość miski, a kręgosłup zrośnięcia się będzie bardziej bliski.
  10. Cała publika była zachwycona twoim opowiadaniem. Klacze podeszły bliżej patrząc na ciebie jak na obrazek, a ogiery z zazdrością pilnowali swoich partnerek. U nich, w Ponyville, takie rzeczy się nie zdarzają, ba pewnie nawet nie wyobrażali sobie takich akcji, które dla ciebie swego czasu były prawie chlebem powszednim. Wielkie miasto oznacza wiele przestępców, a tobie udało się złapać ich niezliczoną liczbę. I dalej by się tak działo, gdyby nie twój brat... No, a teraz wystarczyło na głos powspominać stare czasy, by zyskać uwielbienie tych zaściankowców. Rainbow Dash słuchała cię z zainteresowaniem, ale nie ekscytowała się tak jak inne kucyki. Applejack szeptała coś do Rarity, pewnie opowiadała jej w skrócie początek twojej historii. Kiedy skończyłeś, dostałeś głośne brawa. Podeszła do ciebie pani Burmistrzyni. - To zaszczyt mieć bohatera policji u siebie, tu, w Ponyville. Jednak mamy nadzieję, że podczas twojej służby w naszym mieście będzie panował spokój i porządek.
  11. Każdy ruch sprawiał ci nieznośny ból w plecach, dlatego leżałaś na prawym boku. Jedyne co mogłaś zrobić, to nieznacznie podnieść głowę i 'dygotać' kopytkami. - Masz na myśli wilka? Cóż, do głowy przychodzi mi myśli kilka, ale wydaje mi się, że da sobie radę. W końcu w polowaniu ma chyba wprawę?
  12. Krussk ostrożnie zbliżył się do rudery. Nie mógł sobie pozwolić na nieostrożny ruch. Mimo to, nie mógł sobie przestać wyobrażać swoich kłów zatapiających się w ludzkim ciele. Chciał poczuć krew w ustach, słuchać konających krzyków ofiary. Potrząsnął głową. Spokojnie Krussk, ten robak ma pewnie w żyłach dużo syfu. Obszedł budynek, sprawdzając ile ma wyjść, co jakiś czas zerkając na nawigator, sprawdzając czy jego ofiara nigdzie się nie wybiera. Kilka razy też, sprawdzał ile zajęłoby mu ewentualne wyciągnięcie pistoletu z kabury oraz odbezpieczenie go. Już jakiś czas z niego nie korzystał i miał nadzieję, że dalej potrafi nieźle celować.
  13. Wszyscy wstrzymali oddech. Co jak co, ale potrafiłeś opowiadać. Teraz każdy kucyk w komendzie nadstawiał uszy w twoją stronę. Już teraz miałeś wielkiego plusa u tej części miasta. A reszta... Resztą zajmiesz się później. - O, ja wiem, ja! - Pinkie skakała z kopytkiem w górze. Ta klacz miała coś z nadmiarem energii, to było pewne. - Skrzynie w środku miały towar? Albo nie. Tam była melina z wielkimi hakami i martwymi kucykami. Albo gorzej oni jedli kucyki! - krzyknęła przerażona. Wielu słuchaczy wzdrygnęło się, słysząc słowa ziemskiej klaczy.
  14. Wskoczyłaś Chuckowi na grzbiet. Twoje niespodziewane zachowanie wytrąciło ogiera z równowagi, który potknął się o własne kopyto. Oboje przekoziołkowaliście kilka metrów. Chuck wylądował na grzbiecie, rozłożony na płytach chodnika, a ty na nim. Wasze pyszczki były bliziutko, tuż przy sobie. Chuck potarł sobie potylicę kopytkiem. - Ale jesteś głupia... - mimo wszystko uśmiechał się głupkowato z przymkniętymi oczami. Gdy je otworzył, jego wzrok powędrował do twoich. - Wiesz, nigdy nie zauważyłem, że masz ładne oczy.
  15. - Masz szczęście, że tak klacz cię znalazła, bo byś do innego świata teraz lazła - rzekła Zecora, dotykając twojego czoła. Czułaś jej chłodne kopyto na sobie. - Gorączka, kręgosłup złamany prawie, leżałaś nieprzytomna w trawie - relacjonowała zebra. - Wtedy Twilight, jednorożec fioletowy, zobaczył cię i nie tracąc głowy, wzięła cię stamtąd w te pędy, szybko wkraczając w Everfree odmęty i przyprowadzając cię do mnie. Nie martw się, wkrótce poczujesz się dobrze i znów będziesz biegać po dworze.
  16. - Czemu nie? - Spike spojrzał ze zdziwieniem na jednorożca. - Przecież Canterlot to przyjazne miejsce. Dużo tu miłych kucyków - pomachał do gromadki kucyków, pewnie jego znajomych. - Mogę o coś spytać? - nie czekając na twoją odpowiedź dodał - Co oznacza twój Uroczy Znaczek? Jesteś jakimś mechanikiem? To raczej rzadkość wśród kucyków, szczególnie u jednorożców. Przecież masz magię, po co więc technologia?
  17. black_scroll

    "Ku Chwale!" black_scroll

    Twojej ławki? Jakoś nie widzę tu TWOJEGO imienia. Tą myśl zachowałem dla siebie. Lepiej nie kłapać dziobem do każdego, a Diego wyglądał na osobę, z której lepiej nie mieć wroga. Podniosłem więc swoje cztery litery z desek. - Proszę - wskazałem dłońmi na ławkę. Takie zachowanie raczej było dopuszczalne.
  18. - E chłopie, zamów więcej tych piw! - krzyknął jeden z najemników, chyba Mike, typowy wyluzowany czarnoskóry najmus z wygoloną czachą. Z tobą, była was dziesiątka. Barman był prawie siwym człowiekiem, ale wyglądał na energicznego faceta. Takiego, który sięgnie wcześniej po dwururkę, którą trzyma tuż pod ladą. Uniósł jedną brew. - To co zwykle? - skierował to pytanie do ciebie. Chłopaki 'zajęli się' patrzeniem na kolejną laskę, która zastąpiła poprzednią. Z ich rozmów wynikało, że to 'świeżynka' i 'miesiąc temu jeszcze tu nie pracowała'.
  19. Smok spojrzał z lekkim zażenowaniem na Carla, niosąc książkę. - Zawsześ taki gadatliwy? Od kiedy się pierwszy raz zobaczyliśmy, powiedziałeś może z pięć słów. Jak szukasz przyjaciół to musisz trochę więcej mówić. I trochę bardziej składnie - dodał szczerząc bielusieńkie kły. Jednorożec dostrzegł, że idą w stronę dworca.
  20. black_scroll

    "Ku Chwale!" black_scroll

    Skrzywiłem twarz. - Do dupy - skwitowałem krótko. - Thorus kazał ci wyznaczyć mi test, dzięki któremu pokażę, że jestem godny wejść do zamku. Nie podoba mi się to wszystko. Jeden odsyła mnie do drugiego. Rozumiem, że jestem świeżakiem, no ale bez jaj! - To co mam zrobić? Zabić smoka i przynieść ci jego oko i nosa?
  21. Wszyscy gorliwie pokiwali głowami. Z tłumów rozległy się pierwsze okrzyki zniecierpliwienia. - Tak opowiadaj. - No mówże, no! Patrząc na tłum, zorientowałeś się co nie pasowało ci w tej wiosce. Przewaga ilościowa klaczy, nad ogierami była wprost niesłychana. Do tego większość była naprawdę przyzwoitymi laskami, a na widok kilku z nich, aż skrzydła ci się unosiły. - Hej, dajcie mu spokój! - ktoś krzyknął ci tuż obok ucha. Pinkie broniła cię przed tłumem. - Mój przyjaciel nie lubi być nagabywany i opowie wam tą historię jak będzie chciał, prawda Cade? - różowa klacz uśmiechnęła się do ciebie, przekładając kopytko nad twoim ramieniem i zdecydowanie cię tuląc. Wyglądała niepozornie, ale zaczynałeś powoli czuć na żebrach, że niesamowita siła drzemie w tych kopytkach.
  22. Na twoim miejscu siedział już inny kroganin. Odwrócił się do ciebie. - Masz jakiś problem? - Wyjechał z mordą. Rozpoznałeś w nim Weyrloca Scaga. - Słyszałem, że zostałeś pobity przez vorche. Churowo. Skoro jesteś taką cienką dupą, będziesz jadł na stojąco - zaśmiał się, po czym wrócił do zżerania swojej porcji.
  23. Rozejrzał się po pokoju. Ta nora była jego domem, ale to wkrótce się zmieni. Mógłby zacząć się pakować już teraz, ale nie miał do czego... Będzie musiał kupić coś do przewozu swoich rzeczy. Krussk skrzywił nos kiedy do jego nozdrzy dotarł słaby, ale jeszcze wyczuwalny zapach ludzi. Podłe robaki! Czasem zastanawiał się, czy ktoś nie wsadził go do kajuty z ludźmi tylko i wyłącznie dla żartu. Podszedł do swojego łóżka, z górnej pryczy wziął poduszkę, a następnie rozerwał ją zębami. Nie było to nic nadzwyczajnego, ale w pewien sposób usatysfakcjonowało trandoshanina. Zgarnął pistolet, upewniając się, że włożył go do pochwy zabezpieczonego, zgarnął medpacka, tak na wszelki wypadek (odrastanie kończyn nie jest przyjemne, a Krussk prędzej urwie sobie rękę, niż będzie chodził z bezwładną), po czym wyszedł, włączając nawigator. Czas zapolować.
  24. Chochla, którą morska jednorożec nalewała sobie poncz wylądowała z głuchym łoskotem na stole, odbijając się i lądując na podłodze. Wszystkie oczy przeniosły się z ciebie na nią. Lyra powoli obróciła się w twoją stronę. - Więc to pan złapał Francisa? - chyba próbowała zachować twarz. - Gratuluję, była to zakała rodziny - jej głos przypominał lód wiecznej zmarzliny. - A teraz przepraszam, mam dużo rzeczy do zrobienia - pośpiesznym truchtem opuściła komendę. Bon Bon przez krótką chwilę się wahała, lecz ostatecznie pobiegła za przyjaciółką. Krótką ciszę przerwał ktoś z sali. - I co było dalej? Tłum zachęcał cię do kontynuowania opowieści.
  25. Wszystkie najbliższe uszy były teraz nadstawione w twoją stronę, nie chcąc sobie pozwolić na uronienie chociażby jednego słowa. Za grupą słuchaczy rozległy się szmery i coraz więcej kucyków czekało na opowieść. Bon Bon, udając, że pozwala innym podejść, sama zbliżyła się do ciebie, tak że teraz prawie ocierała się swoim bokiem o twoje skrzydła. - Narkotyk, daje niezłego kopa - odezwał się głos Lyry, stojącej tyłem do ciebie, opartej o stół i pijącej poncz. Bon Bon zerknęła na nią obrażonym wzrokiem, jakby lekceważenie cię było czym niewybaczalnym. Gdzieś w tłumie dostrzegłeś Rarity i Applejack, które dyskutowały zażarcie na jakiś temat, choć na tyle cicho, żeby nie przeszkadzać ci w opowieści i nie wychodzić ponad poziom szmeru tłumu.
×
×
  • Utwórz nowe...