Skocz do zawartości

black_scroll

Brony
  • Zawartość

    921
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez black_scroll

  1. Twoją zaletą było to, że noc nie stanowiła dla ciebie problemu. Ty żyłaś we wiecznej nocy. Słuch, węch, dotyk - to twoje oczy, a im zbędne jest światło. Weszłaś w las. Sowy pohukiwały, żaby i ropuchy kumkały, owady trzepotały skrzydełkami. W oddali słychać było wycie wilków i odgłosy potworów, zamieszkujących bardziej niebezpieczne części Everfree.
  2. black_scroll

    "Ku Chwale!" black_scroll

    - Najpierw musiałbym mieć kilof - cholera, potrzebuję broni. I jakiejś gotówki. - Skąd można wziąć tutaj jakąś broń? - spytałem zerkając na miecze strażników.
  3. Nastia Mordu John Wjeżdżając do jaskini, kruk wleciał za wami. Koń, wprowadzany w ciemną jaskinię, parsknął niepewnie. Gdy tylko puściłeś kawałek bzu, zasłaniający wejście do jaskini, nastała ciemność. Nie widziałeś nic, słyszałeś tylko oddech konia, sporadyczne krakanie kruka i wiercącą się dziwnym śnie towarzyszkę. Usiadłeś na zimnej i wilgotnej ziemi. Powoli zaczynało być ci zimno. Rozpalanie ogniska było ryzykowne, ale przynajmniej nie zmarzłbyś w nocy i widziałbyś cokolwiek. Zza bzu doszedł cię odgłos parskania paru stworzeń. Na twój słuch, były jakieś 15 jardów od was. Nie brzmiały przyjaźnie.
  4. black_scroll

    "Ku Chwale!" black_scroll

    - Do Starego Obozu - odparłem. - Rozmawiałem, o tak. Jest coś o czym powinienem wiedzieć, zanim się tam udam? - wskazałem drogę przed sobą.
  5. Możliwe, że to miało związek z twoją przeszłością, ale jaki? Czyżbyś była świadkiem pożaru? W takim razie, dlaczego znalazłaś się w lesie? I czemu oślepłaś? Nie miałaś na te pytania odpowiedzi. Może, gdybyś wybrała się do miasta... Ale teraz możliwe, że było już za późno. Pewnie nikt cię nie pamięta. Arrow oddychał spokojnie. Poczułaś, że zrobiło się chłodniej. Trawa nie pachniała już, więc słońce musiało przestać świecić. Do tego słyszałaś świerszcze, wychodzące na polanę dopiero po zmroku.
  6. (człowiek zawsze uczy się czegoś nowego, pytałem bo wiesz, ja tam się znam tyle na programowaniu, co pewnie Ty na oznaczeniach świdrów gryzowych xD) Biblioteka, świeciła pustkami. Jakby powiedział to ktoś normalny, żywego ducha nie spotkasz, ale dla Carla to stwierdzenie zawsze było dość bezsensownie oksymoroniczne, bo jak może być żywy duch? Jednak z góry dobiegał przytłumiony odgłos dwóch kucyków, klaczy i ogiera, którzy dyskutowali z przejęciem, nie mogąc dojść do porozumienia. Głos damski brzmiał na starszego kucyka, a głos męski, młodo i trochę piskliwie. Choć Carl mógł się starać, stąd gdzie stał, nie mógł usłyszeć o czym ta tajemnicza dwójka rozmawia.
  7. Bicie serca wilka, uspokoiło cię trochę. Na pocieszenie, polizał cię swoim mokrym językiem. To pewnie tylko zły sen... chociaż motyw pożaru przewinął się kilka razy w snach, w ciągu tych paru lat w lesie. Czyżby jakiś element twojej przeszłości, próbował się przebić z podświadomości?
  8. Wozy zostały przykryte płachtami. Ranni jęczeli, prosząc, żeby przestało boleć. Ewidentne majaki z bólu. Bozar popatrzył ze zrezygnowaniem na płytkie, zasypane już ziemią groby. - Co za bezsensowna śmierć - mruknął. - Ej, paladynie, idziesz z nami dalej, czy zostajesz tutaj? - rzucił w twoją stronę, po czym ruszył razem z wozami w stronę Złomowa.
  9. To mogło być to. Przepustka Krusska do stania się łowcą nagród i polowania na Jedi. - Ciężko przyjąć zlecenie, jak nie wiadomo, o co chodzi. Wejdźmy, napijemy się czegoś - przekroczył próg kantyny, mając nadzieję, że Kel Dor pójdzie za nim. Na pewno pójdzie. Jest zbyt zdesperowany, żeby tak łatwo to odpuścić. Usiadł przy pierwszym wolnym stoliku, rozsiadając się wygodnie.
  10. black_scroll

    "Ku Chwale!" black_scroll

    Delikatnie kiwnąłem głową strażnikom. Może to i bandyci, ale tutaj, to oni są stróżami prawa. I coś czuję, że mają mniej zahamowania, niż ci poza Barierą. Ruszyłem dalej za bramę, ostrożnie poznając swój nowy świat.
  11. (oglądnąłem. Ja nie mogę, co zaaa dziwny filmik xP) Arrow zbudził się. Widząc w twoich oczach łzy, czując drżenie twojego ciała, wydał smutny odgłos, po czym przejechał delikatnie swoim nosem po twoim policzku. Nie wiedział, co cię trapi, ale za wszelką cenę chciał ci pomóc.
  12. Statek transportowy kupiony od ludzi był zły. Nie chodzi o wadliwość sprzętu, czy o rozplanowanie pomieszczeń, raczej o przeznaczoną na nie przestrzeń. Ludzie byli mniejsi, nie mieli garbów i w ciasnych pomieszczeniach, jak robaki, czuli się dobrze. Kroganie w ciasnych pomieszczeniach czują się źle. Sprawia, że są jeszcze bardziej agresywniejsi niż zwykle. Już zdążyłeś się pobić dwa razy, a wystartowaliście dopiero wczoraj. Vorche miały gorzej, gdyż kroganie agresywnie i z nadmierną siłą je odpychali przez co lądowali często na ścianach. Ludzkie łóżka były wąskie, ale starczało miejsca, akurat żeby się położyć. Szkoda, że dla oszczędności miejsca, były one piętrowe, przez co, co rano waliłeś w koję, Naroga Zrrasha, Kroganina śpiącego nad Tobą. - Wstawać zasrane lenie, już pora na wstawać! - ktoś tłukł o metalową ścianę kajuty. Podniosłeś się gwałtownie i przywaliłeś w koję Zrrasha. Rozcierając głowę, rozpoznałeś głos. W drzwiach stał przywódca waszej 8 osobowej drużyny, Kapitan (jak sam lubił siebie tytułować) Narog Tnix. - No panienki, ruszać dupy, za kilka godzin dolatujemy. Sen jest dobry na cerę, a wy jesteście najmusami! Macie mieć chu*ową cerę! Za 10 minut widzę was na stołówce! - krzyknął, po czym zostawił was.
  13. (Twój obrazek, Twoja sygnatura - what the heck is that?!) Ciepły wilk, dobrze grzał, a jego ciepło utuliło cię do snu. Patrzyłaś na zachód słońca. W górze przelatywało stado ptaków, zmrużyłaś oczy, żeby przyjrzeć się, co to za gatunek. Okazało się, że jednym z ptaków, jesteś ty. Machałaś mocno skrzydłami dając się nieść przez prądy wirowe całego stada. Ale okazało się, że mimo to, nie możesz lecieć dalej. Byłaś tylko namalowanym ptakiem na obrazie, który nigdzie nie poleci. Co dziwniejsze, okazało się, że na ten obraz patrzysz tylko ty, nikt poza tobą w zatłoczonej galerii pełnej kucyków. Patrząc na malowidło, zaczęłaś tracić obraz sprzed oczu, dopóki nie ogarnęła cię ciemność. Oślepłaś we śnie, czułaś gorąco i słyszałaś krzyki cierpiących kucyków.
  14. //Z czym? Że udałeś się do biblioteki? Niee jest spoko Z ciekawości, programujesz? (sprawdza profil) student informatyki, oczywiście, że programujesz xP Po prostu te dwie pochyłe kreski jako komentarz, jakoś tak mnie naprowadziły, bo tak się zaznacza komentarz w Pascalu chyba, czy jakoś tak. No, mniejsza. Kiedy tylko wszedł do biblioteki, Carl stanął jak wmurowany. Tysiące tysięcy książek, ułożonych równo w rządki, zapewne posortowane w konkretne działy. Wiele z nich pokrywała nieduża warstwa kurzu. Zapewne od kiedy zmieniła się bibliotekarka. Carl ostrożnie stawiał stopy, jakby gwałtowniejsze działanie, mogło zbudzić duchy tego przepełnionego wiedzą miejsca. Nigdzie nie było widać starej bibliotekarki.
  15. Kopytko pulsowało, ale nic groźnego ci się nie stało. Po prostu, nieprzyjemne uczucie pulsowania pozostanie jeszcze przez kilka chwil. Na swoim boku poczułaś opadający brzuch Arrowa. Spał, oddychając spokojnie. Czułaś, że trochę się oziębiło. Jeszcze nie było późno, ale przespałaś ze dwie, trzy godziny.
  16. Fakt, dookoła było wiele ryb, dziwnych, z długawymi płetwami i pokaźnymi wąsami i rzęsami. W filmach, które oglądałeś, wyglądały inaczej, ale coś innego nie dawało ci spokoju. Najemnicy zbierali jakieś kawałki metalu, rury, coś co kiedyś wyglądało jak... silnik? Może nawet atomowy, skoro zdawało ci się, że zbierane okruchy jarzą się delikatnym zielonym światłem.
  17. Odwzajemnił ci uśmiech, odsłaniając białe zęby. - Bawi cię to? Ciekawe, jak ty będziesz wyglądać rozczochrana? - doskoczył do ciebie, czochrając kopytkiem twoją grzywę.
  18. Czujesz przyjemny ciepły zapach rozgotowanych jabłek. Widzisz niebo i oślepiające słońce. Pod stopami czujesz obcą trawę. Szum wiatru... Nie tego z lasu. To ten podmuch niesie zapach szarlotki. Jesteś głodna więc biegniesz w jego stronę, ktoś ci towarzyszy. Chcesz zobaczyć kto, ale nie możesz obrócić głowy w bok. Mała klacz, tak mała jak ty. Razem się śmiejecie i wpadacie do stodoły. Kopytko, należące do niewiele starszego od was ogierka podaje wam talerz z ciastem, z najprzepyszniejszą i najcudowniejszą szarlotką jaką można sobie wyobrazić.
  19. Nastia Mordu Poczułaś uderzenie w potylicę. Ostatnie co widziałaś, to Płomienia siedzącego na gałęzi niedaleko was. Nie zostawił cię, cały czas pilnował, obserwując swoimi czarnymi oczami. John Kiedy towarzyszka padła bezwładnie na szyję konia, ogień na jej rękach zgasł. Chociaż tyle. Zwolniłeś. Teraz utrzymać ją na koniu było wyczynem. Podskakiwała niczym duża, szmaciana lalka. Nagle nad głową przeleciał ci wielki kruk. Kracząc, zaczął zataczać nad wami kręgi. Koń prychnął. Chyba nie był przyzwyczajony do ciężaru dwóch osób na swoim grzebiecie, a latający nad nim ptak, trochę go płoszył. Jakiś dźwięk przemykał się w oddali, pomiędzy drzewami. Czubki drzew nie wskazywały na to, żeby wiało.
  20. - Do biblioteki? Ale tam jest nudno, same książki... - trochę opadły jej uszy, jakby była zawiedziona. - No, ale skoro obiecałeś komuś, że pomożesz, to musisz dotrzymać obietnicy! - popatrzyła na ciebie poważnym wzrokiem. - Super! Może przejdziesz się ze mną? Za dwa dni są pierwsze konkurencje! - z zachwytu Shoeshine zasłoniła sobie pyszczek kopytkiem. Waszym oczom ukazała się wysoka i wielka wieża, z wieloma stopniami prowadzącymi do wejścia. - To tutaj - powiedziała klacz patrząc na czubek budowli. - Jeszcze zanim pójdziesz pomagać, powiedz mi, gdzie mieszkasz, do pojutrze pod ciebie podejdę.
  21. Bozar kiwnął głową. - Dobra. Układaj ich na przedni wóz. Rannych było trzech najemników i dwóch karawaniarzy. Ciał było pół tuzina, ale nimi zajmowali się inni najemnicy. Inni skrzętnie kręcili się przy wysadzonym wozie, zbierając resztki towaru.
  22. Zastanowił się. - Cóż, tym razem trudno. Następnym razem przyjdę nieuczesany na trening - zachichotał, zasłaniając pyszczek kopytkiem. - Będę wyglądał jakby jakiś pegaz zabrał mnie na szybką podniebną wycieczkę.
  23. Arrow pomimo że był wilkiem, uwielbiał się bawić. Dowodem tego było to, że teraz biegał po polance i warczał wesoło, prawdopodobnie na jakieś owady. Żułaś trawę raczej z przyzwyczajenia niż z głodu. Zresztą, po zupie Zecory, mało co zmieściłoby ci się w brzuchu. Ziewnęłaś.
  24. Krussk z obrzydzeniem strącił rękę Kel Dora z ramienia. - Jeszcze raz zrobisz coś takiego, a ci ją odgryzę. Zaraz się opanował. Miał szansę, na swoje pierwsze zlecenie. - Może i jestem - odparł spokojniej. - W czym rzecz?
  25. (Zamek majaczył ci w oddali żaaaarcik ) Efekt wycierania był taki, że rozmazałeś krew po całej powierzchni, na szczęście część wsiąknęła w czystą część worka. - Ładna prawda? - odpowiedział pytaniem na pytanie Bozar. - Musiałeś taką kiedyś widzieć, skoro jesteś z Bractwa. Ufarciła mi się pustynna wersja. Wiesz, z czasów kiedy istniały kraje, a nasz prowadził jakieś wojny w pustynnych okolicach. Czemu cię ona tak interesuje? - uchwycił broń mocniej.
×
×
  • Utwórz nowe...