Skocz do zawartości

black_scroll

Brony
  • Zawartość

    921
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez black_scroll

  1. - S-słucham? - bibliotekarka patrzyła z niedowierzaniem. Za sobą Carl usłyszał donośny śmiech Spike'a. - Wydaje się panu, że jest pan śmieszny? Jak tak w ogóle można mówić? Proszę natychmiast opuścić budynek! - odwróciła się od jednorożca obrażona i zniknęła za półkami. - Ale jej w pięty poszło - powiedział fioletowy smok, między ostatnimi drobnymi wybuchami śmiechu. - Dobry jesteś, naprawdę.
  2. Zrrash upadł na ziemię. Jeknąwszy, próbował się podnieść i nawet zaczął formować obelgę, gdy paru innych kompanów z koi polubiło twój pomysł i zaczęli okładać zaspanego kroganina. Dwa vorche, mające nieszczęście spać z wami, wesoło dopingowali kopiących swoimi piskliwymi głosikami.
  3. Ujeżdżany patykowilk rozpadł się, wydając smutny odgłos. Zeskoczyłaś z niego w ostatniej chwili. Stojąc dumna nad rozsypanym stadem. Nagle jeden szpon podniósł się ostatkiem sił i drasnął cię w przednią lewą nogę. Poczułaś jak ciepła krew spływa ci po nodze.
  4. black_scroll

    "Ku Chwale!" black_scroll

    Jasne. Jeszcze tylko oddam ci swoje pieniądze i sam sobie poderżnę gardło, żebyś nie musiał się męczyć. - Jaki interes? - spytałem ponownie. Byłem bardzo ciekawy co ma mi do zaoferowania ten człowiek. Zwykli ludzie raczej nie chowają się w krzakach, chcąc "ubić interes" z nowymi. Sam robił tak w Vengardzie. Nowi dostają wyższe ceny, gorsze konie. Wiedział, że tak samo będzie tutaj i miły ton pana z niebieską chustą nie przekonywał go że będzie inaczej.
  5. Ostrożnie postawiłeś kopyto we wnętrzu budynku, gdy nagle zapaliło się światło, które minimalnie cię oślepiło i usłyszałeś chórek głosów krzyczący: - NIESPODZIANKA! Oczy przyzwyczaiły się szybko do światła. W środku stało całe mnóstwo kucyków, w tym starsza siwa klacz, wyglądająca na panią Burmistrz i inna ziemska klacz, koloru różu, z ciemną sierścią. Jako jedyna miała na sobie czapkę urodzinową, taką jaką zakładają źrebaki w wieku kilku lat. Skakała i cieszyła się jak głupia. I pewnie taka była. Mimo wszystko, nawet niezła była z niej laska. Za nią stała cała chmara ciekawskich kucyków, szepczących sobie na twój temat. - Och jak się cieszę, jak się cieszę, jaksięcieszę! Nowy kucyk w mieście, nowy pan policjant, nowy przyjaciel! - zaczęła skakać dookoła ciebie. - Witaj młodzieńcze, jestem panią Burmistrz tego miasta - odezwała się siwka. Oto twoja nowa "przełożona", stara klacz, która urządza małe "imprezki" powitalne na komisariacie. Kątem oka dostrzegłeś odsunięte na bok biurko, parę szafek stojących po kątach. Wszystkie biurowe rzeczy, były praktycznie niewidoczne spod stosu serpentyn, konfetti, i suto zastawionych stołów, z najróżniejszej maści ciastami, ciastkami, herbatą i chyba nawet ponczem.
  6. black_scroll

    "Ku Chwale!" black_scroll

    (ale taka gra, troszkę wypacza istotę MG i zamienia się w pisanie fanfica w dwie osoby ) Zatrzymałem się i odwróciłem się w stronę krzaków. - Jakiż to interes? Tak w ogóle, to miłoby było zobaczyć twarz kogoś z kim ubija się interes.
  7. Kiedy nieszczęsny patykowilk zaszarżował w odpowiednim momencie podskoczyłaś, zrobiłaś półobrót w powietrzu, i wylądowałaś mu na grzbiecie z gałęzią w kopytku. Miałaś naprawdę niezły ubaw, kiedy machałaś na oślep wielką gałęzią i słyszałaś dźwięki rozwalanych patykowilków. Piszczały jak malutkie szczeniaczki, kiedy rozpadały się kawałki. Każdy potrzebuje czasem zabawy, nawet ty.
  8. - Oczywiście, proszę pana - odparł ze sztucznym uśmiechem Cherry Fizzy, biorąc na grzbiet twoje bagaże. - Proszę za mną! - zszedł z dworca. Kiedy prowadził cię do komisariatu, dyskretnie spoglądał na ciebie z pogardą. Wieśniak. Tak, będziesz miał do czynienia z bandą wieśniaków, którzy pewnie nawet nie zna połowy przepisów. Jedno trzeba było przyznać miasteczku. Było tu spokojnie i cicho. Pewnie nawet w dzień, było tu spokojnie. W porównaniu z tym "miasteczkiem" Manehatten faktycznie zasługiwał na miano Miasta Które Nigdy Nie Śpi. Większość sklepów była zamknięta, a w wielu domach nawet nie pali się światło, chociaż godzina nie była strasznie późna. Na ulicach było czyściutko, prawie że sterylnie i do tego zupełnie pusto. Zapowiadał się nudny rok, pełen siedzenia za biurkiem i sklejania małych stateczków, jak to robił twój znienawidzony braciszek. - Podoba się panu miasto nocą? To jedyna pora kiedy jest tu tak spokojnie... - odezwał się urzędas. - Tutaj ma pan ratusz - wskazał ci okrągły budynek. Jak na ratusz był on śmiesznie mały, ale czegóż oczekiwać po takiej wiosze? - A o tam - wskazał kopytkiem piętrowy domek - tam jest pański komisariat. Dzięki panu stary komisarz, Peace Maker mógł w końcu odejść na zasłużoną emeryturę. W ogóle, muszę pana ostrzec, że niewiele u nas przestępstw. Podeszliście do komisariatu. Mały piętrowy domek był stary, ale zadbany. Dookoła rosły małe grządki z różnymi kolorowymi kwiatkami, w środku było ciemno, ale zdawało ci się że dostrzegłeś ruch. - Chce pan wejść zobaczyć nowy komisariat? - spytał Cherry Fizzy wskazując ci klamkę.
  9. Krussk wziął kulę z lekką niepewnością. Nie lubił takich rzeczy. - Dobrze. Ale dalej nic nie wiem o celu. Jaka rasa? Niebezpieczny? - wpatrywał się cały czas w kulę. Dziwne zlecenie. Ma strzelać do wszystkich w pobliżu, aż cel nie padnie? Nawet on nie był tak głupi, żeby robić coś podobnego. Można być żądnym krwi, ale wiedzieć, że taka akcja się nie opłaca.
  10. black_scroll

    "Ku Chwale!" black_scroll

    Tak jak powiedział, ruszyłem do opuszczonej kopalni. Znalazłem ją bez problemu, na szczęście, nie było tam żadnych nieprzyjaznych stworzeń. Za to przy wejściu leżał krótki miecz, nawet w dobrym stanie. Trzymał go leżący nieruchomo kościotrup. Przy nim leżał jakiś zwój i dwie mikstury lecznicze. - Tobie się to już nie przyda - rzekłem niby do kościeja, zgarniając broń i pozostałe przedmioty. - Mam nadzieję, że będę miał więcej szczęścia niż ty. Skierowałem swoje kroki ścieżką w stronę Starego Obozu. (masz rację, nawet fajnie się tak gra )
  11. Widok za oknem pociągu nie był zachwycający. Wszędzie tylko pola i lasy, czasem jakieś góry. Słońce zaszło kilka chwil temu, niebo powoli zaczynało pokrywać się gwiazdami, a Miłościwie Nam Panująca Księżniczka Luna, wzniosła księżyc na nieboskłon oświetlający całą Equestrię. W oddali, ułożony na wysokiej skale, błyszczał Canterlot - dumna stolica państwa. Lecz twój pociąg nie kierował się tam, niestety. Zmierzałeś do jakiejś zapyziałej wiochy Pony-cośtam. Odwróciłeś się od okna. Ileż można patrzeć na zadupie? Rozejrzałeś się po wagonie. Wszyscy trzymali się z dala od twojej ławki. Nawet konduktor sprawdzając ci bilety, podszedł ostrożnie. Byłeś do tego przyzwyczajony, nawet trochę cię bawiła ta mieszanka strachu i szacunku, jaką darzyły cię inne kuce. Pociąg zwolnił, a niedługo potem zatrzymał. - Stacja końcowa! - usłyszałeś komunikat. Kucyki zaczęły się zbierać z miejsc i z bagażami opuszczać pociąg. Dołączyłeś do korowodu i nie zważając na innych opuściłeś wagon. Stałeś na małym, drewnianym dworczyku. Wszyscy pasażerowie i odbierający rozchodzili się. Tylko jeden ogier stał, rozglądając się niepewnie po odchodzących kucykach. Był to ziemski kuc, o bladokarmelowym umaszczeniu, długiej i ciemnej grzywie. Jego znaczek przedstawiał dwie wisienki. Kiedy cię dostrzegł podszedł powoli do ciebie. - Pan Barridace? - wyciągnął kopytko na przywitanie. - Nazywam się Cherry Fizzy i jestem asystentem pani Burmistrz. Mam się panem zająć.
  12. Patykowilki warknęły groźne. Powoli skierowały kroki w twoją stronę. Każdy bał się podejść pierwszy, żeby nie stać się twoją zabawką. Jeden się przemógł i wystartował odrobinę wcześniej niż inne, ale reszta stada ruszyła zgodnie za nim, pędząc w twoją stronę.
  13. Nastia Mordu Płomień popatrzył na ciebie wymownie. W ciemnej jaskini trudno było cokolwiek zobaczyć, ale zdawało ci się, że chce ci powiedzieć: Nie bardzo ma szansę z tymi potworami. Szczególnie, jeśli będą to jakieś wyjątkowe okazy. Nagle usłyszałaś łoskot, jakby ktoś upadł na ziemię. Koń zaczął pryskać i parskać, po czym spanikowany wybiegł z jaskini. Wybiegając, odgiął odrobinę krzaki zasłaniające wejście do jaskini, a ty ujrzałaś Johna leżącego na ziemi oraz stojącym przed nimi co najmniej tuzinem zwierzoludzi. W tle zza chmur wyjawiał się powoli rogaty księżyc Chaosu. Zdawało ci się, że szepnął do ciebie jedno, jedyne słowo i to tak cicho, że słyszysz je jedynie w swoim sercu: Ogień John Wyszedłeś na polanę. Zwierzoludzi było więcej, niż naliczyłeś wcześniej. To co zdawało się być wrzodami, okazało się malowaniami plemiennymi. Śmierdzieli tak strasznie z innego powodu. Dostrzegłeś gnijące ludzkie głowy, przytroczone do pasów niektórych z nich. Dwóch, chyba kucało, gdyż właśnie podnieśli się z ziemi. Byli wyżsi niż pozostali, wyglądali na mocarnych Bestigorów. Stali obok białego szamana z powykręcaną laską w zwierzęcych dłoniach. Szlag, Szaman Rykowców! przeszło ci przez myśl. Zwierzoludzie dostrzegli cię, a reakcja wspomnianego szamana była błyskawiczna. Rzucił w ciebie dziwne zaklęcie, które zwaliło cię z nóg. Tuż po tym, z jaskini wybiegł spłoszony koń, który próbował oddalić się od nieprzyjemnych wydarzeń, ale jeden zwierzoczłek dopadł go i zabił ciosem maczugi w czaszkę.
  14. Kiedy Chuck to usłyszał, zaczął cię jeszcze bardziej gilgotać. Chuck uśmiechnął się, prezentując swoje zadbane uzębienie. - Dzisiejszy trening zaczynamy od łaskotek. Zaczął dobierać się do innych, wrażliwych na łaskotki miejsc.
  15. - Jestem Spike - odparł krótko. - Uważaj na tą panią, jest straszna w kontaktach międzykucykowych - wskazał bibliotekarkę. Starsza klacz prychnęła po czym zwróciła się do Carla. - Dzień dobry. Mogę w czymś panu służyć? Spike przybliżył usta do ucha jednorożca i szepnął: - Naprawdę, uważaj na nią, chłopie. To jakaś świruska. Moja przyjaciółka chciała poczytać o kulturze zebr, bo ostatnio jedna zamieszkała w lesie, a ta nie chce jej pożyczyć - westchnął ze zrezygnowaniem.
  16. Dobiegłaś na polanę. Usłyszałaś wściekły warkot gdy patykowilki odkryły twoją obecność. Doszedł cię znajomy zapach. Tuzinowe stado było ci znajome, już jeździłaś na tych stworzeniach i nie zapomniały ci ostatniego razu. Kilka z nich zawarczało ostrzegawczo "uważaj, bo nie ręczymy za siebie".
  17. Bozar popatrzył na ciebie. - Cóż... albo walisz prosto z mostu, że jesteś z Bractwa. To ma swoje wady, bo w tej zbroi będziesz uważany za jakiegoś bohatera i proszony o pomoc, przy każdym zagrożeniu. Zastanowił się chwilę. - Możesz również spróbować powiedzieć, że znalazłeś zbroję, żeby mieć święty spokój, ale ktoś może pomyśleć sobie, że łatwo będzie zgarnąć ją z twojego trupa i zarobić niezłą sumkę. Wybór należy do ciebie - wzruszył ramionami. W głowie wyobraziłeś sobie upchaną zbroję. Było to wykonalne, ale wyglądałbyś, jakbyś ukradł Mikołajowi worek z prezentami dla dzieci całego świata.
  18. Zrobić prezentację na angielski o My Little Pony dostać piątkę i oklaski od całej grupy. Buck yeah!

  19. black_scroll

    Zapisy do Czarnego Zawijasa

    Ares Prime, postać przyjęta. Jak już pisałem, sesja ruszy najwcześniej w poniedziałek, gdyż iż ponieważ albowiem, nie ma mnie w weekend w zasiegu ynternetu.
  20. Zbliżając się zaczęłaś rozpoznawać ryki poszczególnych stworzeń. Brzmiał to na walkę, hydry z grupą mantikor. I gdzieś nie tak daleko, znajdowała się grupa patykowilków.
  21. Carl wszedł spokojnie po schodach na górę. Nadstawiając uszu, podążał za dźwiękami rozmowy. Zaczął rozpoznawać pojedyncze słowa. Zauważył też, że męski głos brzmi na strasznie poirytowany. W końcu doszedł do rozmówców. Byli tak pochłonięci dyskusją, że nawet nie zauważyli gościa. Jednym z nich była stara jednorożec, o wyblakłym, żółtym umaszczeniu z okularami na nosie. Drugą osobą, o dziwo nie był kucyk, a... mały fioletowy smok, z zielonymi błonami. - Przecież pani jest niepotrzebna "Przewodnik geograficzny po Zebrice i południowych dżunglach"! Nikt tego, nigdy nie pożyczał! - powiedział wściekły. - A skąd ty możesz to wiedzieć, młodzieńcze? Mi się zawsze zdawało, że to popularna lektura - oburzyła się starsza klacz. Smoczek przejechał łapą po twarzy, chyba nie najlepiej szło mu z bibliotekarką. - Nie jest popularna. Powiem więcej, jest najmniej popularną książką w całej bibliotece, jak nie w Equestrii! Pracowałem tu długo, prowadziłem rejestry i ta książka NIGDY nie została pożyczona. Nawet Twilight czytała ją tylko raz! - Ach, panna Sparkle, urocza klaczka. Jak się miewa? - zmieniła temat jednorożec. - Wspaniale - smok odpowiedział zbywająco. - To mogę dostać ten przewodnik? - Skoro czytała to, to na co jej ta książka? To dla smoka było za wiele. Zrobił się czerwony na twarzy, otworzył usta, chcąc zapewne powiedzieć kilka nieprzyjemnych słów, ale szybko je zamknął. - A co mi tam, niech Twilight się męczy - zrezygnowany odwrócił się od bibliotekarki i napotkał wzrokiem na Carla. - Och, dzień dobry.
  22. Karawana ruszyła dalej. Można by opisywać nudne kaniony, jedzenie iguan, dziwnych owoców, oraz spokojną końcówkę podróży, lecz po cóż? Przez całą podróż dowiedziałeś się kilka rzeczy. Po pierwsze: ewidentnie jest to coś silnikopodobnego w ostatnim wozie. Po drugie: prawdopodobne, że w innych wozach znajduje się też "specjalny ładunek" pod rybami. Po trzecie: ewidentnie to ma coś wspólnego ze Zbrojeniowcami, chociaż każdy na pytanie o nich, zaprzecza, jakoby nie istnieli. - Patrzcie! To Złomowo! - krzyknął jeden z karawaniarzy, chyba Ian. Faktycznie, na horyzoncie majaczyło miasto, zbudowane na ruinach starego śmietniska. Słońce grzało wasze zmęczone podróżą plecy. Widok miasta był czymś miłym, szczególnie po monotonnych pustkowiach.
  23. Nastia Mordu Zbudziłaś się z krzykiem. Dookoła ciebie była ciemność. John, chyba próbował zatkać ci usta ręką, ale z braku światła, trafił jednym palcem w twoje oko. Pomimo bólu usłyszałaś w pobliżu kroki i poczułaś nieprzyjemny odór. Coś siedziało ci na ramieniu i chyba był to Płomień. Koń zaczął nerwowo drałować ziemię. John W tych ciemnościach ciężko było dobrze wycelować ręką, szczególnie, że twoja towarzyszka podniosła się z krzykiem. Swąd pasował do zwierzoludzi, dziwne pomruki także. Najlepszą opcją byłoby przeczekać, ewentualnie zagłębić się w czarną paszczę groty. Koń zaczął nerwowo drałować ziemię.
  24. Bagna Froggy Bottom były około godzinę od twojej pozycji. Ruszyłaś spokojnym kopytkiem. Potwory raczej ci nie uciekną, a wypadałoby być w pełni sił, na wypadek, gdyby któryś stwór był potężniejszy niż by ci się wydawało i trzeba by było uciekać.
  25. - Więc... Krussk się zgadza - powiedział trandoshanin biorąc jedną szklankę w pokrytą łuskami dłoń. - Ale dobrze wiedzieć coś o swoim celu. Może mógłbyś powiedzieć coś Krusskowi o przyszłym trupie - wziął duży łyk płynu. Trzeba zgrywać twardziela, chociaż alkohol nieprzyjemnie pali gardło.
×
×
  • Utwórz nowe...