-
Zawartość
921 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez black_scroll
-
Kolory uczuć [NZ][Romans][Sad][Slice of Life]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Jest już rozdział 3 po korekcie Soczka, także oklaski, bo mi otworzyła oczy i usprawniła pisanie (zero sarkazmu i ironii). W najbliższym czasie będą też poprawione poprzednie rozdziały, graficznie głównie. -
Może i by podziękował, ale byłaby to oznaka słabości i według Krusska dobry powód, aby strzelić mu w plecy na do widzenia. Jak najostrożniej kopnął leżącego na ziemi łowcę i wyszedł z baru. Teraz trzeba było tylko podążać za wskazówkami i znaleźć duży, szary budynek.
-
Przejechałem językiem po zębach. W tym tempie, w tydzień zostanę z samymi dziąsłami. - Poza tym, że jestem w kolonii karnej i zostałem sprany na kwaśne jabłko? Nie, w porządku - spojrzałem z lekką dozą niepewności na nieznajomego. Ktoś kogo interesuje moje zdrowie? Musiał mieć w tym jakiś interes. - Tak poza tym, Mówca jestem - ostrożnie wyciągnąłem dłoń na powitanie.
-
- Aż taka jestem straszna? - spytała spokojnie recepcjonistka, słysząc wahanie w głosie Carla. - Nie złapałabym cię, nawet jakbyś czołgał się na plecach młodzieńcze. Nie ma się co martwić. Co do pomocy... - chwilę milczała zastanawiając się. - ...mógłbyś podejść do biblioteki. Pracuje tam także nie najmłodsza klacz, może ona potrzebuje pomocy. Poprzednia bibliotekarka była młodziutka, taka jak ty, a nawet ona potrzebowała asystenta. Tam radziłabym ci zacząć poszukiwania. Posłała w stronę jednorożca pogodny uśmiech.
-
Zupa była prosta, mało przyprawiona, ale smaczna. Ciepły posiłek ugotowany w domu, nie jadłaś niczego takiego od... w zasadzie od kiedy pamiętasz. Czasem coś tam gotowałaś, ale było to improwizowane i bardziej pożywne niż smaczne. Pod stołem Arrow mlaskał - widocznie też dostał porcję wywaru. - Na duszy siedzi ci jakaś zmora? - spytała z troską klacz. - Przy okazji, na imię mi Zecora. Upiła łyk zupy. Zorientowałaś się co było dziwnego w niej. Każdemu jej ruchowi, towarzyszył metaliczny brzęk. Jakby nosiła na kopytkach wiele bransoletek.
-
Wstałem najostrożniej jak się dało. Trochę przykro stwierdzić, ale chyba musiałem olać innych współskazańców. Tamten ktoś, kto potraktował mnie pięścią, pokazał prawdziwe oblicze świata za barierą - zjedz, albo bądź zjedzony, a jakoś nie uśmiechało mi się zostawać czyimś obiadem. - Witaj - przywitałem jegomościa w czerwonym stroju, starając się wykręcić jak najwięcej wody z ubrania. Ciekawe czego chciał. Złota? Przecież jestem więźniem. Albo może chce mnie przekabacić ma swoją stronę? Kto wie, może nawet coś sensownego będzie miał do zaoferowania.
-
Kolory uczuć [NZ][Romans][Sad][Slice of Life]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Rozdział 3 jest. Bez szczegółowej korekty i mało, ale jakoś wolę wrzucać krótsze rozdziały niż dłuższe. Żeby było co czytać, następnym razem zaktualizuję przy wrzucaniu 5 rozdziału. Będzie dwa razy więcej do czytania. No, życzcie weny, to może szybciej to to będzie powstawać. -
<i co ja mam niby teraz zrobić co? xP> Kiedy tylko odzyskuję przytomność, sprawdzam czy nie zabrano mi drewnianej tuby. To może być moja jedyny as w rękawie i głupio byłoby od razu go stracić.
-
Odwróciwszy się od razu rzuciła ci się w oczy jedna niepokojąca rzecz. Dlaczego wóz z żywnością wybuchł? Eksplozja była za duża jak na sam ładunek z pocisku wyrzutni. Kilku najemników zabrało łopaty i kopało groby dla zmarłych. Oczywiście swoich, bandycie truchła niech żrą sępy. Kiedy podszedłeś do Bozara, ten pokręcił ze zrezygnowaniem głową. - Amarak nie żyje. Szkoda - zerknął na trzymane przez ciebie ciało. - Zacząłeś kolekcjonować zabitych przez siebie bandytów? - popatrzył na twój karabin plazmowy, zmarszczył brwi i zerknął ci w oczy. - I czemu kłamałeś młody, co? Jesteś jednym z Bractwa, prawda?
- 138 odpowiedzi
-
- W takim razie zapraszam do mej chatki, a wilk, Twój zapewne, niech uważa na te kwiatki! - odparła uradowanym głosem tajemnicza klacz. Weszłyście do środka i od razu wyczułaś mocniej przyjemny zapach zupy. W drzewie panowała dziwna aura.Arrow stanął w progu, trochę niepewny nowego otoczenia, ale zaraz wszedł i kręcił się blisko ciebie. - Siadaj, tutaj jest stół - gospodyni stuknęła dwa razy w blat. Dźwięk rozszedł się tak, że od razu wiedziałaś, w którym miejscu stoi. - Zupy dostaniesz dwie chochle i pół. Odeszła od stołu i rozlała wywaru do misek, stawiając obie na stole. Rozległ się cichy stukot. Dwie łyżki, drewniane, wylądowały na stole obok misek.
-
Zwrócił na siebie uwagę, o to chodziło. Ściągnął nogę z tego robaka, którego gdyby chciał, to by zabił. Mimo, iż od jego ucieczki z Trandoshy minęło trochę czasu, chwilami dalej go dziwiło, jak mało trandoshan jest w świecie. Nie to co ludzi... - No to powiedzcie Krusskowi, jak zostać jednym z wass, a nigdy więcej nie ujrzycie mnie na oczy...
-
Zimno! Powietrza! Wydostałem się z wody najszybciej jak się dało. Plus był taki, że chłód trochę złagodził ból w policzku. Minus był dużo większy, gdyż całe ubranie miałem mokre. Dyskretnie poprawiłem tubę w ubraniu. Teraz trzeba się tylko dowiedzieć kto to Gomez, jak się do niego dostać i wręczyć mu ten cholerny list. A potem jakoś ustawić sobie życie w tej barierze.
-
Strzelba leżała kilka kroków dalej. Do środka chyba nasypał się piach, więc trzeba będzie ją rozłożyć i wyczyścić przed ponownym użytkowaniem. Najemnicy rozleźli się, aby podobijać rannych bandytów i pozbierać swoich. Usłyszałeś kilka strzałów, jęki rannych i muczenie spanikowanych braminów. Wdrapałeś się na zbocze. Bandyta leżał tam, gdzie go postrzeliłeś. Zemdlał, widocznie z powodu zbyt mocnego bólu. Dopiero teraz miałeś okazję mu się przyjrzeć. Był mniej więcej w twoim wieku, zarośnięty od wielu dni nie golenia, pewnie czekali w pobliżu na Morską Karawanę. Rany z plazmy zawsze wyglądały ohydnie z bliska, a dziura w ręce dodatkowo została przysmażona i śmierdziała ludzkim mięsem.
- 138 odpowiedzi
-
W poprzednim odcinku... - Dzień dobry, dzień dobry -starsza recepcjonistka spojrzała na ciebie, znad dokumentów. - Uspokój się cukiereczku, nie zjem cię - uśmiechnęła się ziemska klacz. Nie miała zębów, więc nawet jakby chciała, ciężko byłoby jej zjeść cię. - Ja tam nie potrzebuję pomocy, ale może ktoś w mieście? W stolicy mieszka mnóstwo kucyków, na pewno znajdzie się chociaż jeden, który potrzebuje twojej pomocy.
-
- Bardzo chętnie go dla Ciebie zaniosę - wyszczerzyłem zakrwawione zęby. Ciekawe kim jest ten cały Gomez? - Wziąłbym go w dłonie, ale cóż... - zerknąłem na skrępowane ręce.
-
Celestio, Pani Słońca, rządź nad nami bez końca! Zsyłaj na nas ciepłe promienie, które są niczym Twe westchnienie. Grzeją rośliny, zwierzęta wszelakie a także kucyki różnorakie. Twój uśmiech pełen dobroci słodszy niż torba łakoci. Humoru Discord Ci zazdrości każdy kuc łaknie Twej miłości. Celestio, Pani Słońca, rządź nad nami bez końca!
-
Spojrzałem na niego groźnie. Plunąłem mu pod stopy krwią. Delikatnie przejechałem językiem po zębach, sprawdzając, które są ruchome. - Czego ode mnie chcesz? Może mam zanieść twój cenny list do Magów Ognia? - spytałem pogardliwie. Nie było tajemnicą, że magowie odpowiedzialni za barierę zostali zamknięci we własnej pułapce. Rzekomo to oni rządzili za barierą. Wkrótce się przekonamy, czy tak jest naprawdę...
-
Krussk skrzywił pysk. Śmierdziało dymem. I alkoholem. Było to dziwne, ale Krussk starał się go unikać. Utrudnia trafianie i zabijanie, a chęć do bójki miał we krwi i bez promili. Podszedł do grupki prawdopodobnych łowców nagród i tego, który stał do niego najbardziej tyłem, pchnął z całej siły na ziemię. Następnie z całej siły chciał stanąć mu na zgięciu kolana, tak żeby tamtego zabolało. Uwagę takich ludzi nie da się zdobyć po prostu pytając. Dopiero, gdy tamten znalazł się na ziemi i udało mu się go przygwoździć wysyczał: - Jak zostać łowcą?
-
Trzeba to powstrzymać, nim cały świat strawi plaga - Warhammer (multisesja)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
<kazałem jej nie czekać, kolejka sztywna nie jest, a ja nie mam nic do roboty jak się poznajecie> Nastia Mordu Karczmarz wrócił z zaplecza i postawił przed tobą dzbanek z winem i czarkę z ciemnoczerwonym trunkiem. Następnie uśmiechnął się i podszedł do przybysza. John Ugościwszy twoją rozmówczynię, karczmarz spytał cię - Pan sobie życzy coś do picia? Może piwa? - wyszczerzył się znowu odsłaniając żółte i krzywe zęby. -
Klacz zamilkła na chwilę. Chyba bacznie ci się przyglądała. - Niech ci będzie moja droga, chociaż zupa jest gotowa. Gdybyś lecz zmieniła zdanie, chętnie przyjmę cię w mieszkanie. Wiele kucy od mnie stroni, a samotność trochę boli.
-
- Ja się nie wstydzę tu moich pasków, więc czemu ty zasłaniasz twarz w moim lasku? - odezwała się klacz, podchodząc do was. Brzmiała jak kucyk, ale coś w jej mowie, sprawiało że brzmiała obco, jakby pochodziła z dalekiego miejsca. - Mieszkam tu od krótkiego czasu, ale nie jestem wiedźmą z lasu. Jeśli jesteście zmęczeni drogą, to podzielę się zupą gotową.
-
Uśmiechnął się. - Dzięki Ruff. To wiele dla mnie znaczy. Popatrzył na filiżankę. Widziałaś, że naprawdę miło mu się zrobiło po Twoich słowach. - No, a jak chcę wypaść jak najlepiej, to muszę ćwiczyć z najlepszymi, a najlepszy kucyk w bieganiu jakiego znam to ty - odezwał się przenosząc na ciebie wzrok. W jego oczach pojawiły się iskierki zapału. Zmotywowałaś go i dałaś mu coś czego każdy wątpiący kucyk potrzebuje, wiary w niego samego.
-
Nagle do głowy wpadł ci pomysł. Do bandyty ładującego kolejny pocisk, strzeliłeś dwa razy -trafiając w rękę, która miała szczęście i została w niej tylko dziura i nogę, która roztrzaskała się na kilka kawałków, brudząc wrzeszczącego bandytę jego własną krwią. Teraz wystarczyło wybić pozostałych bandytów i przepytać rannego.Kątem oka dostrzegłeś innego bandytę, który miał zamiar rzucić w was, starym, dobrym koktajlem Mołotowa. Na szczęście, Bozar, który pojawił się obok trafił w denko butelki, a cały płonący płyn wylał się na nieszczęśnika, który w kilka sekund stał się żywą pochodnią. Strzały z kanionu zaczęły cichnąć. Bandyci, którzy przeżyli zaczęli się wycofywać, czy raczej uciekać w popłochu.
- 138 odpowiedzi
-
- Wiesz, zastanawiałem się nad tym. Ale to będzie raczej rekreacyjny start, na pewno nie mam szans na wygraną. W końcu startujesz i ty i Black King, a każdy wie, że wy dwoje jesteście najszybszymi kucykami w Yan Hoover, jeśli nie w całej Equestrii - uśmiechnął się ciepło. - W zdrowym ciele, zdrowy duch jak mawiają. Taki start i przygotowanie do niego, źle by mi nie zrobiło.
-
Wpadłeś między dwa wozy, używając ich jako osłony przed pociskami. Hełm już miałeś na sobie. Gdzieś za tobą, mignął ci Bozar, ale w ferworze walki, jego życie było mniej ważne niż twoje. Twoja seria posłana we wzgórze rozsiekała jednego bandytę. Nagle dwa pociski uderzyły cię w twarz, a raczej poczułeś na twarzy ich uderzenie. Ta zbroja była wytrzymała jak mało co, ale i tak jest szansa, że zostaną ci siniaki. Posłałeś garść ołowiu w dwóch następnych bandytów, jednemu dziurawiąc brzuch, drugiemu wysadzając głowę. Gdy obróciłeś się w prawo, okazało się, że Bozar wykrakał RPGa. Próbowałeś zastrzelić drania dzierżącego bazookę, ale magazynek okazał się pusty. Gdy trafił on w ostatni wóz po prawej, wybuch przerósł twoje oczekiwania. Mimo twojego ciężaru, podmuch popchnął cię i wywrócił na ziemię.
- 138 odpowiedzi