Skocz do zawartości

Marquise Fancypants di Coroni

Brony
  • Zawartość

    224
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Marquise Fancypants di Coroni

  1. Niestety, rzeczywistość jest taka, że w tego typu wypadkach ludzie często potem robią kalki językowe, nie pochylając się nad tym, co słyszą/piszą. Stąd potem przewodnicy na wycieczkach mówią o Koblenz, Mainz, Worms, lub o zgrozo, Bautzen lub Wolgast (choć w sumie w Wołogoszczy czy dajmy na to Lubuszu nie ma chyba nic ciekawego, więc naszym uszom jest oszczędzane słuchanie o Stadt Lebus), a rodzice nazywają swe córki Angelikami... A i jeszcze jedno! Być może jestem (nie, na pewno jestem) reakcyjnym oszołomem, lecz nie mam pojęcia, jak czytanie pornografii (zwłaszcza ostrej, choć nie wiem, czy istnieje lekka pornografia) poszerza horyzonty...
  2. Hmm, pamiętam, że na początku, gdy tylko Kechrimpári się pojawił, pomyślałem "znowu kolejne dzieło (nie mam na myśli tylko fanfikcji), gdzie samo bycie arystokratą czyni bohatera kimś gorszym" i jak się zapewne może Pan domyśleć, mimo, a może właśnie dzięki jego negatywnej kreacji (arystokrata i to jeszcze polityk!) poczułem od razu do niego sympatię, której podzielenia przez autora się nie spodziewałem, a tu taka niespodzianka! Scena, w której dane było mu się wykazać była póki co moją ulubioną w tym fanfiku i to bynajmniej nie dlatego, że inne były słabe, wręcz przeciwnie. Natomiast kwestia ekstraordynaryjności szarży katafraktów może być ciekawym przyczynkiem do dyskusji między sztuką bitewną rycerskiej Europy łacińskiej a reszty świata, czy może raczej w tym wypadku między Rzymem a (późnymi) Germanami, czy może od razu między Imperivm a Equestrią. I na koniec jedno wyjaśnienie odnośnie dyskusji w innym, acz poniekąd pokrewnym, temacie, by nie nabijać sobie tam postów - ja jestem skrajnym zwolennikiem tłumaczenia nazw obcych (np. imion). Uważam, że skoro mamy własne określenia, to nie powinniśmy się ich wstydzić, zresztą są one bardziej zrozumiałe dla polskiego czytelnika i przywracają pierwotny sens pojęciom.
  3. Cóż, Księżycowa Wiedźma nie jest moim wymysłem, lecz terminem z polskiego dubbingu (tak, należę do frakcji turaczanej), wydaje mnie się zresztą, że Akry Słodkich Jabłek również. Nie mam pojęcia, jak, a przede wszystkim czy istnieje angielskie określenie na wydarzenie nazwane przeze mnie Niespodziewaną Nocą, także była to raczej kreacja, niż tłumaczenie. Zgodzę się, że kwestia tłumaczenia nazw własnych jest delikatna, niemniej uważam, że np. dopóki w języku polskim mówimy o Arabii Saudyjskiej a nie Saudi Arabii, to dla czytelnika polskiego adekwatniejsza będzie forma Siodlana Arabia (może nawet Arabia Siodlana?), a nie Saddle Arabia (podobnie chociażby z wigilią serdeczności). W nawiązaniu jeszcze do poprzedniej Pana wypowiedzi - cóż, cieszę się, że aluzje literackie zostały dostrzeżone. Niemniej nie wydaje mnie się, żeby wszystkie pojawiające się pozycje zasługiwały na miano "odpowiednich" (vide chociażby "120 dni panowania Discorda"). Na koniec - z góry ostrzegam, że z przyczyn wielu kolejny rozdział może się sporo opóźnić. Niemniej, gdy się pojawi, chorągwie królewskie wreszcie (właściwie to ponownie) ruszą przeciwko buntownikom (i nie tylko im!).
  4. Jest mi niezmiernie miło słysząc taką opinię! Niemniej nie do końca rozumiem, które wyrażenia własne ma Pan na myśli. Do głowy przychodzą mi tylko Akry Słodkich Jabłek - czy to one tak Panu przeszkadzały? Czy też było coś jeszcze? Natomiast termin "skrzydlotorożec" nie jest mój, lecz wzięty z fge albo brohoofa. Samemu wymyśliłem termin "oburożec", ale nigdy nie zdecydowałem się go użyć...
  5. UWAGA! Ponieważ widzę, że temat zaczął cieszyć się pewnym zainteresowaniem, to być czas tym, którzy jednak jeszcze zechcą zmienić zdanie, wydłużam czas nadsyłania prac do 11. listopada!
  6. Ależ z wielką chęcią odpowiem na każde pytanie, o ile oczywiście nie dotyczy ono spraw objętych tajemnica państwową. 1. Ależ oczywiście! Shining Armor to mój bliski przyjaciel i współpracownik, można tez powiedzieć, że swoją obecną pozycję w dużej mierze zawdzięcza mojej rekomendacji (tak jak ja swoją jego ojcu). 2. Cóż, początkowo była nieco zdziwiona, w końcu jest między nami pewna niewielka wprawdzie, acz istotna różnica stanu, niemniej potem się ucieszyła - były to w końcu dni szczytu mej popularności. Zresztą, w naszych sferach, nie składa się takich propozycji, jeśli nie jest się niemal pewnym, że zostanie się przyjętym. 3. Owszem, byłem. Zaiste, wspaniała uroczystość! 4. Ależ ja de facto już to zrobiłem! Zresztą, dlaczego miałbym tego nie uczynić? Nawet w stolicy niewiele jest tak szlachetnych klaczy. 5. Cóż, jakoś nigdy się nie zastanawiałem. To chyba po prostu kwestia pewnych stale, codziennie powtarzanych czynności, wyrobienia w sobie trwałości i systematyczności. 6. Owszem, nie raz, z tym, że na ostatniej nie mogłem się pojawić, gdyż akurat posłowałem do Siodlanej Arabii renegocjować traktat celny. 7. Dość często słucham muzyki klasycznej, niemniej najbardziej przepadam za muzyka dawną - średnio i wczesno-equestriańską. 8. Cóż, zdarza mnie się gustować w tego typu uciechach ciała, byle z umiarem! 9. Biały, kolor królów! 10. Cóż, jeśli naprawdę Panią interesuje ta kwestia, to mogę nad tym pomyśleć, ale obawiam się, że nie nie jest ona zbyt ciekawa i odpowiedź nie będzie zbyt rozwijająca. Mam nadzieję, że odpowiedziałem wyczerpująco na pytania?
  7. O! Nie sposób mi wyrazić, jak się cieszę i gratuluję odwagi! Wierzę, że ten przykład zachęci również i innych do wzięcia udziału w tym konkursie. KU CHWALE EQUESTRII!
  8. Ależ szanowny Panie, nie mogę się w żadnym wypadku z tem zgodzić! To, o czym ma być ten konkurs, jest jak najdalsze od tego, co robią nasi tzw. "politycy", czy raczej "politykierzy". Bo powiedzmy sobie szczerze, co te ich, jakże charakterystyczne dla systemów demokratycznych, dziecinne gierki mają wspólnego z działaniem na rzecz dobra wspólnego, gdyż właśnie tym, wedle słów wielkiego (największego?) filozofa - Arystotelesa, jest właśnie "polityka". Najgorzej zaś prezentuje się prowadzona przez nich dyplomacja, czy może raczej jej zupełny brak, gdyż takim mianem nie sposób określić wpisów Ministra Spraw Zagranicznych na Tweeterze, nawet gdyby były (a czasem o dziwo bywają) trafne. Nie, ja chcę w tym konkursie dać szansę wykazać się w czymś naprawdę ciekawym - w polityce realnej, tak niestety obcej naszym postmodernistycznym czasom. Każdy kto chociażby grał w którąkolwiek z gier z serii Europa Universalis wie, jak interesująca jest to kwestia. Co zaś do języka - w dyplomacji, która dopuszcza naprawdę rozmaite środki (łącznie z, będąca przecież tylko jej przedłużeniem, wojną), najważniejszym miernikiem jest SKUTECZNOŚĆ! Forma jest rzeczą kompletnie drugorzędną. Zgodzę się, że pierwszy temat może i jest niezbyt porywający, ale to dlatego, że jest on swoistą rozgrzewką. Dalsze będą ciekawsze i dotkną poważniejszej materii, w tym również i rzeczonej wojny...
  9. O, to zaiste najoryginalniejsza wizja tej postaci, z jaką się spotkałem! Skrajnie różna od chociażby intuicyjnej interpretacji. Z drugiej jednak strony, chyba trudna do pogodzenia z kanonem. Jak wytłumaczyć pozycję Fancypantsa (właściwie "Fancypantsa"), w kontekście tego, czym się zajmuje w tym filmiku? Niemniej, jak już mówiłem, jest to zaiste ciekawa wizja. Czy istnieje gdzieś jakaś spójna wersja tego uniwersum, czy tylko takie chaotyczne nagrania?
  10. Jeszcze nie skomentowałem ostatniej porcji? Miałem zamiar uczynić to, zaraz po przeczytaniu. Czemu więc mi to umknęło? Najmocniej tedy przepraszam! Standardowa formułka "świetny rozdział, czekam na więcej" na dole, gdyż z własnego doświadczenia wiem, że powyższe uwagi są dla Pana stokroć ciekawsze niż takie niezbyt konstruktywne ni oryginalne opinie.
  11. UWAGA!!! W związku ze znikomą (zerową) liczbą otrzymanych prac, przedłużam czas zgłoszeń do 31. października. Jeśli do tego czasu nie otrzymam chociażby trzech listów, będę zmuszony, niestety, zawiesić cały projekt...
  12. Czekam w takim razie na ciąg dalszy!
  13. Od jakiegoś czasu zabierałem się za przeczytanie tego. Z jednej strony tematyka bardzo mnie zaciekawiła, z drugiej jednak, fraza użyta w opisie zdawała się sugerować, że rewolucjoniści będą tu tymi pozytywnymi, co zawsze, hmm, mówiąc delikatnie, doprowadza mnie do furii (jak powszechnie wiadomo, jestem zaślepionym wsteczniakiem i reakcjonistą). Mimo to odważyłem się przeczytać i, cóż, nie żałuję. Akcja zapowiada się ciekawie, a forma jest nad wyraz interesująca. Jeśli dalszy ciąg nie będzie porewolucyjną laurką, to czekam nań z niecierpliwością.
  14. Bardzo przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale zmyliły mnie nazwa oraz to, że nie dostrzegłem autora. Gdy tylko jednak zorientowałem się, kto to napisał, natychmiast naprawiłem swój błąd. I było warto. Utwór zapowiada się nad wyraz ciekawie i porusza pewien zazwyczaj pomijany wątek. Najbardziej jednak podoba mnie się pomysł na kompozycję dzieła, jako z trudem tworzonych zapisków późniejszego kronikarza. To iście mistrzowski chwyt! Cóż poza tym mogę rzec? Może tylko trochę mi smutno, że arystokraci znów są tymi nielubianymi. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
  15. "Dansons la Carmagnole Vive le son, Vive le son, Dansons la Carmagnole Vive le son du canon." "Wszystko się według ich potoczy woli Choć niejedno jeszcze może się wydarzyć Póki co tańczmy w rytmie karmanioli Nim książę Blueblood obwoła się Cesarzem!" Oto jest i kolejny rozdział: https://docs.google.com/document/d/1fo7Kmft28YM5tX_Ah9yPwTZz8-yaG7KL3hRom_-1ITw/edit a w nim: w rytmie karmanioli śledzimy rozwinięcie i finał wydarzeń z poprzedniej części, na scenach rewolucyjnego Ponyville i Canterlotu. Zapraszam! (przepraszam, że tak długo to trwało, ale mam nadzieję że objętość choć trochę wynagrodzi czas oczekiwania. Jak poprzednio, tak i tym razem podziękowania dla Gandzi za korektę)
  16. Witam szanownego Mości Hetmana! Dziękuję za wzięcie udziału w dyskusji i pozwolę odnieść się do Waści wypowiedzi. Po pierwsze, jeśli chodzi o ewentualne zawodowe przyczyny wizyty Fancypantsa - jakież to, jak sądzicie, interesy służbowe mógłby mieć ten "najważniejszy kucyk w Canterlocie" do załatwienia w tym skromnym i sennym miasteczku? Co najwyżej jestem w stanie wyobrazić go sobie prowadzącego jakieś biznesy z Filthy Richem, ale czy taki rasowy arystokrata jak Fancypants byłby skłonny współpracować z tak archetypicznie nudnym i mieszczańskim handlowcem? Z drugiej strony, jeśli nasz bohater przyjechał do Ponyville po prostu by odpocząć, to czyż odmówiłby sobie przyjemności spotkania ze swymi znajomymi? Co zaś do kwestii jego ewentualnej "przyjaźni" z Panną Rarity, to pozwolę sobie zacytować Wasze własne słowa: "<<Waszą przyjaciółką>> ah, czyli tak to dawniej nazywano..." (ciekawych kontekstu odsyłam do II rozdziału mej fanfikcji, link w sygnaturze w obrazku). Na koniec zaś, co z kwestią sukni Rarity? Czyżby szyła ją całą noc ot tak, w ramach sztuki dla sztuki? Wreszcie - czy wobec tego ta piękna scena nigdy nie miała miejsca:
  17. Z racji tego, że póki co nikt nie zgłosił akcesu do "Akademii equestriańskiej dyplomacji" (czyżby nikomu nie marzyła się kariera w kancelarii? Wizyty na obcych dworach? Rozmowy z reprezentantami egzotycznych krajów? Jej Wysokość Księżniczka Celestia z pewnością nie jest zadowolona z takiego braku entuzjazmu swoich poddanych), to spróbujemy inaczej rozruszać ten dział. Proponuję Wam pobawić się w... snucie teorii spiskowej! Jakiejże to teorii? Już wyjaśniam. Z pewnością wszyscy pamiętamy trzeci, czyli pierwszy "zwyczajny" odcinek trzeciego sezonu, noszący nazwę: "Wszędzie Pinkie Pie" ("Too many Pinkie Pies"). Ja, jak pewnie wiele osób z tego działu, darzę go szczególną sympatią, ze względu na niesamowitą (być może najlepszą w całym serialu) kreację naszej ulubionej Panny Rarity: Ale właśnie! Nie wiem, jak wielu z Was zwróciło na to uwagę, ale w tym odcinku, jako jednym z zaledwie trzech (z czego w drugim również tylko na moment) pojawia się... Fancypants: I tu moje pytanie: jak sądzicie, co ten canterlotczyk mógł robić w Ponyville? Czy umieszczenia go w tej scenie to zwykły chwyt scenarzystów typu: "wsadźmy tutaj jakiegoś losowego kucyka tła, który by ładnie wyglądał", czy też jest tu jakiś ukryty sens? Czyżby "najważniejszy kucyk stolicy" kogoś odwiedzał? Czy może przywołana przeze mnie suknia Rarity miała jakiś związek z jego ewentualną wizytą (po coś przecież biała klacz robiła ją "całą noc")? Czy autor tego obrazka ma rację: ? Jestem ciekaw Waszego zdania i zapraszam do dyskusji!
  18. Z tzw. "Warszawianki 1831 roku", pieśni patriotycznej, napisanej przez narodowego poetę Francji Casimira François Delavigne'a pod wpływem wydarzeń powstania listopadowego. Fraza ta pochodzi z refrenu w najsłynniejszym przekładzie Karola Sienkiewicza.
  19. Jest to kopiec lwa, upamiętniający bitwę pod Waterloo. Usypano go w miejscu, w którym młody książę Orański, pretendent do tronu i dowódca pierwszych wojsk brytyjskich został ranny. Lew spogląda w stronę Francji.
  20. Marquise Fancypants di Coroni

    Rarciowa lista fanfików.

    Ukazały się dwa rozdziały kontynuacji "Lotu Alikorna" http://www.fimfiction.net/story/74410/the-abyssal-forge (tytuł - "The Abyssal Forge". Zdaje się, że akcja będzie się kręcić wokół morskich kucyków i zkucykowanej Atlantydy. Niewiele więcej póki co wiadomo, ale jako że pojawia się tam Fancypants, to polecam w ciemno.)
  21. Bardzo słuszne pytanie! UWAGA! WAŻNA AKTUALIZACJA! Proszę o publikację swoich prac w tym wątku: http://mlppolska.pl/watek/7573-akademia-equestria%C5%84skiej-dyplomacji-etap-i-prace/ Tutaj zaś jest miejsce na zadawanie wszelkich pytań odnośnie konkursu i ewentualne ogłoszenia.
  22. Proszę o zamieszczanie lub linkowanie tu swoich prac na I etap konkursu "Akademia Equestriańskiej Dyplomacji".
  23. Bardzo wszystkich przepraszam, niestety nie dam rady pojawić się dziś o 20.00 by wziąć udział w turnieju. Przepraszam, że nie powiadomiłem wcześniej, niestety dopiero dziś się o wszystkim dowiedziałem... Jest mi naprawdę przykro i proszę o wybaczenie!
×
×
  • Utwórz nowe...