-
Zawartość
1820 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Omega
-
Szłyście dalej przez pałacowe korytarze, podczas gdy Pinkie Pie cały czas trajkotała jak to fajnie, że znowu występują jako modelki i chwaliła uszyte przez Rarity kreacje. W końcu po kilku minutach dotarłyście na miejsce. Ominęłyście specjalnie przygotowany wybieg i weszłyście tylnym wejściem. Na miejscu wizażystki zaczęły zajmować się waszym wyglądem. - Dlaczego musimy przez to przechodzić? - narzekała Applejack - równie dobrze, mogłybyśmy wyjść nawet teraz. - Wiesz, że to ważne dla Rarity - wyjaśniła jej Twilight - to nie potrwa długo, nie martw się. Słuchałaś tego, podczas gdy jedna z wizażystek uwijała się przy tobie jak pszczoła przy miodzie starając się zrobić cię na bóstwo.
-
Widzę, że tylko ja wolę drugie logo. Yay jestę hipterę
-
Osobiście chyba z wszystkich mine6 najmniej zwracam uwagę na Rarity. Inne kucyki są według mnie ciekawsze. Sam pomysł NMR jest bardzo fajny, chociaż nie widziałem jeszcze komiksy to z pewnością przeczytam. I chociaż nie proszę o dopisanie do listy fanów to taka zła Rarity bardzo mi się podoba, trzeba zdobyć z nią kilka pamiątek
-
Mnie się podoba opcja numer dwa
-
Ostatni obrazek bardzo fajny
-
- o to nie musisz się martwić - uspokoiła cię Luna - poradzą sobie. A teraz przykro mi, ale muszę wracać do Canterlotu. I tak już zbyt długo tu jestem. Wrócę za dwa dni. Wtedy pokażesz mi, co potrafisz - i rozwiała się w kłębie dymu.
-
- ze mną - powiedziała Luna z zażenowaniem - ale spokojnie, dostosuje się do twoich umiejętności. A co do strażników, większość złotej gwardii zaciągnęła się w czasach pokoju. Nie umieją walczyć. Czarna gwardia została powołana niedawno i panuje tam większy rygor. Dlatego moje kucyki są lepiej wytrenowane. Ale powoli zacieramy tą granicę. Dzięki tobie straż ma więcej motywacji do doskonalenia się. Bardzo ich ośmieszyłeś.
-
- to.... miłe z twojej strony - odparła z uśmiechem - a teraz ważniejsza sprawa. Twoja wycieczka do lasu nie obeszła się bez echa. Celesita zaczyna się zastanawiać czy przeżyjesz spotkanie z prototypem. Mam sprawdzić twoje zdolności bojowe - zrobiła zażenowaną minę - ale teraz to raczej niemożliwe.
-
- Nie wątpię, że masz doświadczenie - powiedziała spokojnie - ale wątpię byś był w stanie porządnie walczyć. Pomyśl, zwykła mantykora. Naprawde chcesz mnie przekonać, ze poradzisz sobie z tym monstrum w takim stanie? Wierzę, że dzięki tobie pokonamy tego potwora, ale nie sądzę byś był w stanie go wykończyć. A o powierniczki nie musisz się martwić. Pozwól, że ja się tym zajmę.
-
- Sea Charger - powiedziała powoli z westchnieniem - słyszałam to już. Ale z tego co mówisz wynika, że nie mamy z nim szans. Ledwo przeżyłeś spotkanie z mantykorą! A według twojego opisu prototyp to monstrum, którego nic nie pokona. Więc powiedz mi jakie mamy szanse? Przestań zachowywać się jakbyś wszystko wiedział najlepiej i skup się. 100 lat temu wraz ze swoimi przyjaciółmi przegrałeś z prototypem. Teraz zostałeś tylko ty i myślisz, że samemu uda ci się go pokonać? Chyba sam w to nie wierzysz.
-
- Bo to nie był mój pomysł - skorygowała cię Luna - mnie też się on nie podoba. Postaram się je ochronić gdyby zrobiło się niebezpiecznie. Chociaż może z tego wyjść coś dobrego. Jeśli przytrzymamy tego prototypa dość długo, może uda im się zamienić go w kamień. Wtedy nikt by nie zginął a problem zostałby zażegnany.
-
- Tak, wraz ze zwiadowcami i powierniczkami - potwierdziła skinieniem głową - w razie potrzeby mamy jeszcze jednego asa w rękawie, ale zostawiamy go na czarną godzinę. Na razie masz wypoczywać a nie martwić się polowaniem. Będziesz miał swoją zemstę, nie martw się o to. Osobiście tego dopilnuje.
-
- Najpierw wypocznij - powiedziała popychając cię kopytem na łóżko - w tym stanie nic nie zrobisz.
-
Jej wyraz twarzy się zmienił. Jej twarz zmienił się w maskę bez emocji. - podobno znaleźli jakąś karawanę całkiem rozbitą - powiedziała spokojnie - nikt nie przeżył, a cały ich dobytek wciąż leżał w wozie. Więc tak, chyba trafiliśmy na ślad prototypu.
-
- Powiedziała tylko, że ma nadzieje że szybko wyzdrowiejesz - powiedziała Luna wzruszając ramionami - a ja nie umiem piec, więc nie. Raczej nigdy nie dostaniesz ode mnie wypieków - zaśmiała się krótko.
-
- Czy ja wiem.. - powiedziała Luna z pewnym powątpiewaniem - w takim razie po co przyszła tu ta pegazica z muffinkami? Może jednak nie jest tu tak źle jak twierdzisz - uśmiechnęła się.
-
- Tym razem poleżysz - powiedziała poważnie - trucizna prawie cię zabiła. kilka chwil dłużej a w tej chwili już leżałbyś w ziemi. Wiem, że jesteś twardy, ale zachowaj troche realizmu.
-
Księżniczka spojrzała na ciebie z miną, która sugerowała, że myśli zupełnie co innego. - Tak czy tak, masz leżeć - powiedziała - na własne życzenie załatwiłeś sobie dwa dni w łóżku. Fluttershy będzie cię doglądać, a Twilight dostarczy leków. Ja niestety nie mogę zostać tu zbyt długo. Mam własne obowiązki. Dlatego mam nadzieję, że nie spróbujesz niczego głupiego przez te dwa dni.
-
- Leż - usłyszałeś komendę - jeszcze nie wyleczyłeś się do końca - Księżniczka Luna weszła przez drzwi do pokoju - wiesz jak ciężko było przenieść cię z tego lasu do domu Twilight? I po co w ogóle zaatakowałeś tę mantykorę?
-
- Nie żartuje - powiedziała twilight interpretując twój ton jako niedowierzanie - naprawde świetnie w nim wyglądasz. Jakby był dla ciebie stworzony. - Twilight ma racje cukiereczku - poparła ją Applejack - wyglądasz ślicznie
-
Padłeś na ziemię. Odwróciłeś głowę tak, że była skierowana w niebo. Chmury leniwie płynęły przez nocne niebo zupełnie obojętne na twój los. Wzrok powoli odmawiałci posłuszeństwa i obraz się rozmywał. Ostatnią rzeczą, jaką widziałeś był sporej wielkości ciemny kształt lecący w twoją stronę. A potem straciłeś przytomność. Obudził cię zapach czekolady. Pociągnąłeś nosem i byłeś pewien, że ten zapach dochodzi z miejsca tuż obok ciebie. Otworzyłeś oczy - byłeś w swoim domu, a obok ciebie na stoliku leżała taca z czterema muffinkami, jedna z nich była nadgryziona.
-
Twoje wysiłki zostały nagrodzone. Udało ci się zapaść w sen. Obudziło cię głośne pukanie do drzwi. Zirytowany otworzyłeś jedno oko ciekawy, kto o tej porze postanowił cię niepokoić.
-
- Tylko tyle - zapytał urażony - żadnego "to było świetne, stary", albo "stary, jak ty to robisz?". Naprawde mógłbyś się trochę wysilić - popatrzył na ciebie i parsknął śmiechem - nigdy się nie zmienisz.
-
- Nie ma potrzeby - powiedziała Twilight - Applejack mi wystarczy. Zastanów się lepie, jaki chciałbyś mieć dom. Jeśli będę wiedzieć, jaki chcesz, może szybciej uda mi się coś dla ciebie znaleźć - i wyszły do innego pomieszczenia.
-
- Rarity odwaliła kawał świetnej roboty - skomentowała wasze sukienki Applejack podczas drogi. - Zgadzam się - potwierdziła Twilight - twoja jest szczególne śliczna Moon Light. Naprawde ci pasuje.