Skocz do zawartości

Jaenr Linnre

Brony
  • Zawartość

    700
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Jaenr Linnre

  1. Mag miał założony na głowę kaptur, a w ręku trzymał kostur. Jego długie białe włosy, koń czy też szata mogła przypominać hobbitom pewnego Istariego. Jednak Numenorejczyk nim nie był. Skrywał swą twarz pod kapturem i unikał wzroku ciekawskich, nie chciał bowiem żeby ci dziwnie na niego patrzyli zauważywszy czarne oczy czy pokaźną bliznę. Nie chciał zwracać na siebie niepotrzebnie dużej uwagi. Starał się jechać blisko elfa, bowiem to on dowodził wyprawą i chciał być na bieżąco z jego słowami, jednak unikał elfki do której szczególnie utracił zaufanie po tym jak ta śledziła go przy kurhanach. Miał również szczerą nadzieję iż szybko opuszczą Hobbiton, nie przepadał bowiem za jego mieszkańcami czy też jedzeniem przez nich przyrządzanym.
  2. Popatrzył na człowieka swymi czarnymi oczyma. W tych oczach widać było starość i ponadmiarową wiedzę człowieka, oraz dziwną tęsknotę i pragnienie. Tedy wskazał na swoją twarz i rzekł do Aarona. -Spójrz na moją twarz i nigdy więcej nie przeceniaj swoich sił. -Wziął głęboki wdech i dodał na koniec. -Zawsze znajdzie się ktoś lepszy od ciebie. Następnie odszedł lekko od kompanów w stronę swego konia i zaczął głaskać go po głowie.
  3. Mag uśmiechnął się, jednak jak zwykle nie wyszło to jak powinno. -Mam wrażenie że nie skończyło by się to w taki sposób. Jakoś przeżyłem te tysiąc siedemset lat, nie sądzisz? Numenorczyk starał się wymawiał te słowa bardzo przyjaźnie jednak najwyraźniej było coś co nie pozwalało mu myśleć przyjaźnie na temat całej drużyny.
  4. Chwilę później również i Valthar wyszedł na ścieżkę ciągnąc za sobą podmuch chłodu, choć najwidoczniej żadnego upiora. Ściskał za to coś w ręku, jednak natychmiast schował to do kieszeni widząc towarzyszy. -Jestem gotów do dalszej drogi. -Odrzekł szybko i ruszył w stronę ogniska. -Mam nadzieję że to nie na mnie tak reagujesz Aaronie.
  5. Masked skrzywił się strasznie na to jak szła jego nauka. Musiał wytężać umysł jak kiedy zaczynał naukę czarnej magii. Do tego jeszcze oni się na niego uwzięli... -Nie chce żadnych kapeluszy ani żelków... -Wymówił przez zęby, po czym zaczął uspokajać umysł zaklęciami. Nie chciało mu się spać,a jedynie jego umysł potrzebował odpoczynku, ale do tego warunków nie miał. -Nie mam też zamiaru robić nic z tą książką, może mi się jeszcze przydać. Tym razem zamiast przechodzić bezpośrednio do czarów Masked postanowił przygotować na nie umysł. Usiadł więc i zaczął medytować skupując się na wszystkim co wiedział o swojej magii i pozostałych jakie zna.
  6. Mężczyzna wciąż celując wprost w głowę kuca podszedł i jedną ręką zaczął dokładnie go przeszukiwać, rzucił również oschły rozkaz ku klaczy. -Do środka, bystro! Cały czas był jednak czujny, nie chciał by kuc kogoś zaatakował, a musiał przecież wykonać rozkaz dowódcy.
  7. Mężczyzna spojrzał na elfkę z politowaniem. -Raz jeszcze upominam cię, odejdź z tej ziemi. Należy ona do moich braci. -Jego głos był zimny, a sam mag czuł się doskonale pośród chłodu upiorów, jakby był ich dawnym przyjacielem. -Umarli nie odpuszczą żywym... -Powtórzył raz jeszcze, odwracając się jednak od Elfki i skierował się ku upiorowi w koronie wchodząc w mgłę.
  8. Mag szedł pomiędzy drzewami wyraźnie się spiesząc, nie miał jednak pojęcia o podążającej za nim elfce. Naglę jednak elfka mogła odczuć dziwny wpływ złych mocy, ponadto zaczęła wznosić się gęsta mgła. Numenorejczyk co i rusz znikał z pola widzenia elfki jednak zaraz wracał, jakby nie mogąc jej zgubić. Tedy zaczął zwalniać, był bowiem u celu. Złe moce były tu silniejsze niż gdziekolwiek indziej, a mężczyzna odwrócił się dokładnie w stronę elfki. Mimo że nie widział jej to wiedział gdzie ta stoi. Nie wahał się nawet, a jedynie odezwał się do niej złowrogo. -Nie powinnaś za mną podążać. -Pośród mgły zaczęły poruszać się ledwie widoczne kształty, jakby ludzkie, a wszystkie były uzbrojone. -Drażnisz to miejsce i budzisz tych którzy winni teraz spoczywać w spokoju. Tedy odejdź, powiadam ci, bowiem ci co raz umarli nie popuszczą żywym... Postacie zbliżały się coraz bardziej, a wszystkie zjawiały się za Numenorczykiem. To były upiory, wszystkie stare, jakby umarłe w ciężkim boju. Wszystkie wyciągały ku elfce ręce a na ich zimnych palcach dzwoniły pierścienie. Od wszystkich biła złowroga aura, jakby nakazywały odejść elfce. Co poniektóre zaczęły sięgać nawet po broń. Jednak za armią umarłych oraz człowiekiem stało coś, coś na kurhanie. To najwidoczniej nie miało złych zamiarów choć też nie chciało by po tej ziemi stąpali żywi. Stał tam ktoś ozdobiony koroną. Jakiś król, najwidoczniej jeden z dawnych władców ludzi, lecz i on dzierżył w martwej ręce, zdobionej pierścieniami, miecz. (Prawo do narracji w tym momencie udzieliła mi Oksymoron)
  9. Masked miał jeszcze trochę czasu, a ta wiedza bardzo mogła mu się przydać. Postanowił wziąć dwie księgi ze sobą i ruszył do miejsca gdzie można by poćwiczyć rzucanie zaklęć. Następnie zaczął ćwiczyć zaklęcia światła, potrzebował bowiem tej wiedzy by lepiej się przed nimi bronić.
  10. Valthar zsiadł z konia, miał strasznie poważną minę. Popatrzył po wszystkich i mając nadzieję że są zajęcie postanowił skryć się pośród drzew oddalając się w tylko sobie znanym kierunku. Co chwilę jednak oglądał się, nie chciał bowiem by ktokolwiek szedł za nim. To była jego osobista sprawa. Starał się również ukryć ślad swojej magii, wiedział bowiem że elfka mogłaby go wyzuć, teraz ważna była czujność i odnalezienie odpowiedniego miejsca.
  11. Kurhany, piękne miejsce. A zarazem wielce smutne. Znał wielu tam pogrzebanych, a możliwe kilku sam tam posłał. Kopce bardzo przykuwały jego uwagę, było to przecie święte miejsce Dunedainów. Nie mógł go tak po prostu minąć. -Może zróbmy tu pierwszy postój? To miejsce ma dla mnie szczególne znaczenie. -Mroczny pan odszedł, Valthac ciekaw więc był czy upiory wciąż czają się w tych okolicach, jednak był winny cześć wielu z nich. Poza tym miał pewne plany co do tego miejsca, jednak elfka za pewne również i tutaj zadziała wbrew jego woli chcąc je pominąć.
  12. -Czy coś mi zarzucasz elfie? -Odezwał się grobowym tonem.
  13. Widząc uśmiech elfki ponownie skrzywił się,a jego oczy nie ujawniły zupełnie niczego. -Pomińmy ziemię hobbitów. Jedzmy dalej.
  14. Mężczyzna uśmiechnął się krzywo. -Nie znasz nawet trochę ludzkiej architektury. Nie widziałeś murów Numenoru, jednak te od dawna skrywa morze. A Moria była kiedyś piękna, pamiętam ją jeszcze nim chciwość pociągnęła ją ku mrokowi.
  15. Na wspomnę elfa o zatopionym królestwie mężczyzna wyraźnie posmutniał. Postanowił jednak słuchać dalej rozmowy elfów.
  16. Mężczyzna zbliżył się ku elfom. Postanowił posłuchać ich rozmowy. Mimo że elfka była młodsza od niego mogła znać jakieś ciekawostki.
  17. Valthar uśmiechnął się lekko, lecz nie wyglądało to przyjemnie. Wręcz przeciwnie do zamierzonego, jego twarz mimo chęci uśmiechu wykrzywiła się w dziwny grymas, jakby bólu. -Mam nadzieję że będziesz równie dobrze pertraktował gdybyśmy wpadli w jakieś tarapaty.
  18. Mężczyzna zwrócił szczególną uwagę na słowa elfa, jednak szybko odpowiedział. -Nie palę ziela fajkowego. To korzenie które można znaleźć na dalekiej północy. Ich dym daję wrażenie chłodu, choć jest bardzo gęsty.
  19. -Coś ci przeszkadza krasnalu? Jesteś za młody żeby mi mówić co mam robić. -Odpowiedział groźnie. Wiedział że te są porywcze i chciwe. Jeśli jednak krasnolud go zaatakuje, on będzie się przecież "bronił". Na twarzy mężczyzny wiąż widniał ten sam prześmiewczy uśmiech. Musiał jednak pomyśleć teraz co zrobić z tą przeklętą elfką i jak wykonać swój plan.
  20. -Nie ma czego gratulować. Nie zostało mi wiele lat, a nie znam żadnych istot które mogłyby dać mi ich więcej. -Teraz rozejrzał się po okolicy. Mieli jechać przez Hobbiton, nie lepiej nie. Tutaj ciężko byłoby mu wykonać co planuje, nie. Musiał zmienić drogę jazdy. -Nie powinniśmy bawić się w wioski hobbitów, nie traćmy czasu i ruszajmy dalej.
  21. (Atlantis, jest tu dwoje ludzi.) Mężczyzna odwrócił się ku krasnalowi, parszywa rasa, powinien się go pozbyć niedługo, nie wiedział jednak ku komu ten kierował słowa...
  22. Mężczyzna zamyślił się, najwyraźniej liczył. Zajęło mu to chwilę jednak wydarzenia które wieńczyły jego dzieciństwo wciąż były świeże. -Mam około 1700 lat. Jestem chyba najstarszym żyjącym człowiekiem. -Mówił jednak cicho, miał bowiem nadzieję że elfka nie usłyszy go. Mogła te lata skojarzyć z nieodpowiednimi wydarzeniami.
  23. -Więc ruszajmy. -Odjechał z lekka od nowej. Nie podobała mi się. Nie mogę być blisko niej, to może okazać się zgubne.
  24. -Nie wolno wyzbywać się krwi z której jest się zrodzonym, choć rozumiem cię. -Odpowiedział do drugiego człowieka. -Może zdradzisz choć z którego Królestwa pochodzisz?
×
×
  • Utwórz nowe...