Skocz do zawartości

Jaenr Linnre

Brony
  • Zawartość

    700
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Jaenr Linnre

  1. Poszukiwani sią do gry, ciekawe kto się zgłosi... http://mlppolska.pl/watek/9372-na-początku-był-eru/

  2. Zabrak wiedział czego teraz potrzebuje. Przebranie. Ile miał kredytów? Musiał też sprawdzić skąd przemytnicy latają na Corusant, o ile tacy byli. Tak, przemytnicy. -Wiemy coś o przemytnikach na Corusant? Albo mamy tam jakichś agentów? Zapytał bibliotekarza, jakby mimochodem podczas czytania ksiąg. Jednak ta informacja była ważna mimo że starał się zachowywać jakby było inaczej. Udawał iż dalej wertuje strony księgi, jednak natężał słuch ku bibliotekarzowi czekając na odpowiedź.
  3. Sanguis odczytał uważnie informację z datapadu po czym przeszedł do wertowania ksiąg. Musiał jeszcze pozyskać wiedzę na temat samego Corusant. Nie mógł przecież tam polecieć bez wcześniejszego przygotowania. W końcu są tam Jedi.
  4. 1. Valthar zwany czarnoksiężnikiem północy 2. Czarny Numenorejczyk 3. Mężczyzna 4. Valthar ma około dwóch metrów. Ma o dziwo śnieżnobiałą cerę, lecz jego twarz szpeci również blada blizna idąca niczym łza od prawego oka ku kącikowi ust, wykrzywiając je w ironiczny uśmieszek. Ma on prawie czarne oczy, które nabrały owy kolor od magii którą się para. Jego długie białe włosy opadają z lekka na szerokie, umięśnione ramiona i nie są skrępowane w żaden sposób. Jego twarz przypominałaby elfią, lecz groźne spojrzenie, nazbyt mocno zarysowana szczęka i paskudna blizna odganiają ten pomysł. Sam mężczyzna jest mono umięśniony i wygląda mylnie młodo. Jest krzepki i barczysty, zapewne również bardzo silny. Nosi on szaro białe szaty, spod który co i rusz wystają elementy, srebrnej, dobrze wypolerowanej zbroi. Całość jego ubioru zadaję się do tego być pokryta nietopniejącym szronem. 5. Numenorejczyk jest opanowany lecz nader pewny siebie. Bywa nerwowy i lubi się wywyższać jednak stara się nie postępować pochopnie. Ponadto jest strasznie przewrotny, choć dotrzymuję słowa. 6. Władanie magią oraz bronią drzewcową. Ogromna odporność na chłód. Nadzwyczajna siła dziwne upodobanie do panowania dymem. 7. Valthar wydaję się bardzo młody, jednak mylnie. Jest on bowiem nadzwyczajnie długowieczny, pamięta bowiem panowanie Czarnoksiężnika z Angmaru. Sam wychowywał się w owej krainie, jednak po upadku czarnoksiężnika uciekł na daleką północ, pośród śniegi i pustkowia. Tam żył i szkolił się w magii, oraz gromadząc moc. Żył niczym pustelnik, samotnie polując i mieszkają, wykorzystując jedynie chciwość i ciekawość ludzi którzy zapędzili się za daleko, na swoją korzyść. Niedługo przed ponownym panowaniem Saurona, czarnoksiężnik chciał zebrać własną armię Orków by pomóc mrocznemu władcy, został jednak zbyt szybko odkryty. I armia ludzi ruszyła na niego, nadając mu tytuł "Czarnoksiężnika Północy". Ten jednak był wciąż za słaby i musiał umknąć jeszcze bardziej na północ, gdzie nie był w stanie zebrać żadnej armii. Oczekiwał tam aż wszyscy o nim zapomną, zbierając siły i czekając na możliwość powrotu do Śrudziemia. I ten czas właśnie nastał... 8. Mężczyzna posługuję się głównie swoim kosturem, posiadającym ostrze u samej góry drzewca. Nie boi się jednak użyć również swego wiernego sztyletu, trzymanego przy pasie. Posiada szatę, kryjącą pod spodem zbroję, składającą się z kolczugi i poukładanych w odpowiednich miejscach blachach.Jego kaptur również jest z kolczugi, lecz pokrywa go biała skóra, dla niepoznaki.
  5. -Rozumiem i dziękuję. -Odezwał się, a ogarniało go niepohamowane... szczęście? Nie, było to jakieś uczucie, ale on nigdy nie czuł szczęścia. To uczucie było mu zbędne. Wziął więc księgi oraz datapad od bibliotekarza i przejrzał okładki z grubsza. Osobiście wolał księgi, był bowiem przyzwyczajony bardziej do towarzystwa umarłych niż ćwiczeń na tych nowinkach. Postanowił jednak zacząć od najtrudniejszego i użyć datapadu. Miał wielką nadzieję iż odnajdzie tam odpowiednią osobę, nie wiedział jednak czy była to Jedi czy jeszcze padawanka. Musiał się upewnić.
  6. Sanguis obrócił się z pełną powagą na twarzy. Był zamyślony i trochę zdenerwowany misją która go czekała, jednak nie dał tego po sobie poznać. Spojrzał na bibliotekarza, tego co zwykle. Widywał go już setki razy, jednak wciąż dziwiło go co robi taka osoba robiła w świątyni. -Witam. Potrzebuję wiedzy. -Odezwał się poważnie jednak dość uniżenie, co było dla niego niczym naleciałości językowe, za każdym razem gdy spotykał się ze swoim mistrzem. -Potrzebna mi wiedza na temat Corusant, oraz wiedzę na temat przedstawicieli rasy Miralian. Szczególnie Jedi, Barissy Offee... Miał wielką nadzieję iż bibliotekarz dopomoże mu, bowiem odpowiedni wywiad był już połową sukcesu. Choć potrzebował jeszcze dobrego planu i nie lada szczęścia. Leciał bowiem na Corusant. To był zły pomysł i miał wielką nadzieję iż spotka ową Jedi na innej, bardziej odosobnionej planecie.
  7. (Plague, właśnie się uśmierciłeś...) Masked musiał wszystko przemyśleć, ale na razie wrócił do przeszukiwania ksiąg...
  8. Masked zaśmiał się głośno, jakby szaleńczo. Jednak wyglądało to bardziej jakby usłyszał dobry kawał niż zwracał większą uwagę na słowa Atlantisa. Był nienaturalny dziwny, oddychał płytko i szybko. -Dakelin? No to dobrze się to nie skończy. -Odezwał się jeszcze lekko się śmiejąc po czym nagle zniknęły z niego wszelkie uczucia. Teraz pewnie analizował drugą część wypowiedzi rozmówcy, jednak sięgnął pod swój płaszcz i wyciągnął stamtąd książkę z opaloną okładką z której nie dało się nic odczytać i podał kucowi. -Przyda ci się. To skrót wiedzy na temat naszej drogiej towarzyszki. -Spoglądał z nienawiścią na księgę, nie chciał jej. -Jednak jeśli jej nie potrzebujesz, muszę ją spalić. Nie wszyscy powinni dysponować taką wiedzą. Jeszcze chwilę zastanawiał się nad wszystkim po czym postanowił się wypowiedzieć na temat planu kuca. -Księżniczki nie mogą żyć albo muszą stracić władzę aby ten plan się udał, lecz alikorny nie oddadzą jej tak łatwo. Zrobią wszystko by nikt nie przejął ich władzy. A panienka Shadow? Czymże się przejmujesz. Ja nie jestem kompletnie brany pod uwagę w jakimkolwiek planie i raczej cieszę się z tego. I mimo że cie nie znoszę i mimo że tak często mnie obrażasz, pomyślę nad pomocą tobie. Jednak daj mi czas...
  9. Pod maską pojawił się uśmiech, jednak Atlantis nie mógł go zobaczyć. Oczy zaświeciły czerwienią na brzmienie słów Archiwum. Propozycja mogła okazać się bardzo przydatna, mogła mu pomóc w ostatnich problemach, a może nawet udałoby mu się dokończyć wiele badań na które nie miał do tond czasu. Musiał jednak przemyśleć drugą część propozycję kuca. Widział zbyt wiele śmierci istot które korzystały z czarnej magii i nie wierzył że mogą one normalnie współżyć z kucami Equestrii puki księżniczki pozostawały przy życiu. Pokusa była jednak wielka. -Archiwum powiadasz? -Spod maski wydobył się cichutki chichot. -Na tę cześć twojej propozycji chętnie się zgodzę. Ale czy będziemy sami, to dość niebezpieczne? Przejechał dłonią zdobioną w pierścienie po masce w miejscu gdzie powinna znajdować się broda. Jego myśli kłębiły się w głowie. Aż przypomniał sobie pałac znajdujący się wewnątrz jego głowy. *Pewnie znowu imprezują.* pomyślał lecz teraz ważna była rozmowa z tym jakże pysznym kucem. -Jednak nie ufam ci na tyle by pomóc ci w drugiej części twego planu. Przynajmniej na razie, musiałbym się dowiedzieć więcej...
  10. Masked odwrócił się górując teraz ponad Atlantisem swoim wzrostem. Teraz miał ludzką postać, a siła jaką mogli wyczuć wprawni magowie, biła od niego aż nazbyt silnie na tak krótki okres czasu przez który nie widział go Atlantis. Spojrzał na kuca nieprzychylnym wzrokiem, jakby czegoś od niego pragnął, czegoś czego ten nie oddałby mu zbyt chętnie. -Każdą propozycję idzie łatwo odrzucić, jednak bardzo chętnie wysłuchamy twoich słów. Tym razem... Głos mężczyzny był spokojny i wyważony, oraz jak zwykle wyzbyty uczuć. Jednak tym razem kuc mógł wyczuć że brakuje w nim tego zimna i wszechobecnej nienawiści, a pozostało jedynie dziwne pragnienie. Spoglądał spod swojej maski czerwonymi ślepiami, nieprzyjemnymi, mrocznymi. Jednak czego można było się spodziewać po czarnoksiężniku?
  11. Masked wciąż przeglądał księgi w bibliotece gdy nagle kichnoł. Czyżby ktoś o nim mówił? A z resztą, przecież teraz miał ważniejsze rzeczy na głowie.
  12. Sanguisa zawsze zachwycał widok takiej ilości wiedzy w jednym miejscu. Były tu zbiory prac jego idoli, księgi na których pracował oraz holokrony dawnych mistrzów. Jak zawsze kiedy tędy przechodził przez bibliotekę napadła go myśl: *Ja też chciałbym mieć swoje miejsce w tej bibliotece i własny grobowiec na pustyni.* Jednak nie przyszedł tu kontemplować czy też odpręża się po kolejnym treningu. Przybył po wiedzę i to dość rzeczową. Jedi. Sprawiali tyle problemów, nie rozumieli po prostu mocy. Nie chcieli w pełni z niej korzystać, bali się. Byli słabi. Słabi muszą zginąć. Tak, muszą. Były to słowa głęboko zakorzenione w umyśle Zabraka, choć nie do końca pamiętał czemu, lecz nawet nie chciał wiedzieć. Teraz musiał odnaleźć bibliotekarza. Ruszył więc dumnie, jednak nie pyszniąc się nad wyraz. Uczynił dość kroków by dojść do okrągłego stołu po czym odezwał się, nie za cicho by dało się go usłyszeć zza regałów jednak również nie za głośno by nie niszczyć atmosfery tego, jakże ciekawego miejsca. -Bibliotekarzy? Jednak nie czekał na odpowiedz, bowiem już dawno nauczył się widzieć mocą. Zamknął więc oczy i skupił się. Musiał wypatrzeć czy ktoś przebywa w bibliotece i gdzie, nie miał bowiem tyle czasu by czekać. Nie mógł zawieś mistrza.
  13. Ach... Przypominają się dawne czasy i Nottingham.

  14. Zabrak wyszedł tyłem, by cały czas widzieć mistrza. Gdy tylko opuścił salę ruszył czym prędzej ku tutejszej bibliotece, potrzebował dużo informacji. Jednak jego myśli wciąż kotłowały się w głowie i napadały go setki pytań. Czemu teraz? Czemu Corusant? Jak niezauważenie tam dotrzeć? Musiał sam sobie na to odpowiedzieć, a ponadto wymyślić dobry plan. Może nawet mu się poszczęści i owa Jedi wyleci na jakąś misję poza Corusant...
  15. Jaenr Linnre

    Zapisy

    Również i ja stanąłbym do walki, czy wciąż jest taka możliwość?
  16. -Tak mój panie. - Odezwał się. Wiedział że sam nie doleci na Corusant, do tego potrzebował przebrania i masy informacji. Wycofał się o kilka kroków czekając na pozwolenie mistrza aby odejść. Musiał ruszyć do biblioteki i znaleść statek, najlepiej z załogą. Skłonił się nisko ku lordowi i oczekiwał na jego słowo.
  17. -Miralianka jeśli się nie mylę, kobieta, walczy przy pomocy jednego miecza. -Wyrecytował z pamięci. Starał się zapamiętać jak największą ilość Jedi, lecz było ich zbyt wielu i często zapamiętywał jedynie rasę. -Gdzie mogę ją znaleźć i czy dostanę jakieś wsparcie panie? Wzrok mistrza był przytłaczający, to przecież lord Sithów. Musiał wykona misje, musiał. Zabrak musiał też jeszcze doczytać gdzieś o tej Jedi. Nie wiedział zbyt wiele, jedynie powierzchowne informacje które nie przydadzą się w boju. Nie wiedział też gdzie ją znaleźć ani jak z nią walczyć, nigdy wcześniej bowiem nie walczył z nikim innym niż inni akolici lub cienie dawno umarłych Sithów. Musiał się przygotować do walki...
  18. Sanguis przybliżył się tak jak sobie tego życzył jego mistrz. Omiótł z lekka swym wzrokiem holokrom który to leżał w dłoni jego mistrza. Ukłonił mu się, oddając pełną godność i wtem usłyszał propozycję swego mistrza. -Uczynię wszystko czego sobie życzysz mój mistrzu. Odrzekł zimno, jak gdyby bez uczuć. Jednak te strasznie w nim buzowały. Był to strach przed swoim mistrzem, lecz i dumę z tego że jest jego mistrzem. Był jednak ciekaw gdzie to jego mistrz chce go posłać. Całe lata bowiem nie opuszczał Koriban i nawet nie pamiętał już innego krajobrazu niż złowrogie ruiny i śmiercionośne piaski pustyni. Oprócz sal treningowych czy statków kosmicznych obce mu były inne planety. Jednak wiedział że i ta wiedza może pomóc mu stać się silniejszym, a może nawet przysporzy się całemu imperium...
  19. Mężczyzna słysząc słowa innej uczennicy zdziwił się z lekka. Sala zgromadzeń. Czemu jego mistrz kazał mu tam iść? Nie to jednak było ważne, teraz musiał się do niego zgłosić. Ruszył więc poprzez tak dobrze mu znane korytarze, przymierzał je w pośpiechu, jednak nie zapominając o odpowiedniej kulturze. Kłaniał się przed mistrzami mijają ich jednak nie zwalniał tempa aż nie dotarł przed drzwi do sali. Wiedział że nie może tak po prostu tam wejść, jednak taka była wola jego mistrza...
  20. Zabrak wyprostował się i z pełną godnością, tak często wymuszaną u niego przez mistrza przestąpił próg ściągając kaptur. Nie wysilił się jednak za bardzo aby z jego twarzy zniknęła maska. Była ona metalowa i z niewiadomych przyczyn widniał na niej czarny uśmiech oraz dwie krwawe łzy spływające po policzkach. Mężczyzna wiedział co czynić oraz dokąd ruszyć, choć nie był pewien gdzie aktualnie przebywa jego mistrz. Wiedział jednak że nie może zanadto zwleka, ruszył więc pośród mroki korytarzy dumny z tego kim jest, choć dla wielu był jedynie wybrykiem, zabawką w rękach jego mistrza, ponadto wadliwą. Sanguis jednak nie przejmował się tym, wiedział bowiem że jest lepszy od nie jednego, wiedział że czeka go wielka przyszłość...
  21. Sanguis przemierzał teren już od pewnego czasu. Jaskrawe światło słońca mocno nadszarpywało jego nerwy jednak wiedział że w owych rejonach uratuje go raczej spokój i rozsądek. Zabrak założył kaptur, musiał chroni się przed upałem który i bez pomocy umarłych przed laty Lordów mógł uśmiercić nie jedną osobę, jednak nie to go martwiło. Szedł jednak dalej, był bowiem pełen sił i gotowości które to wpoił w niego jego mistrz. Nie mógł umrzeć tak po prostu w takim miejscu, zawiódłby go przecież, a na to nie mógł sobie w żadnym wypadku pozwolić. Z każdym kolejnym krokiem piaski były znaczone śladami, które jednak znikną, przeminą jak wszystko prócz mocy. To ona jedyna była wieczna i do wieczności prowadziła. Jedynie trzeba było ją sobie podporządkować, aby nie korzystać z niej, lecz aby ona sama dawała siłę i potęgę. Lecz to nie było łatwe, mimo że młodzieniec spędzał całe lata na szlifowaniu tej wiedzy jak i samych umiejętności. Był w stanie poświęcić wiele dla mocy, a jeszcze więcej dla zadowolenia swojego mistrza. Zabrak przystanął na chwilę wziął głęboki wdech po czym raz jeszcze ruszył ku swemu przeznaczeniu które było nieuchronne, ku woli swego pana i ku niemu samemu. Ruszył w stronę Akademii...
  22. Jaenr Linnre

    Ile śpicie?

    minimum to 8, ale staram się nie przekraczać mojej normy 12h
  23. Jaenr Linnre

    Świat Dysku

    Och, ależ oczywiście! Jestem ogromnym fanem świata dysku, jednak tylko dwóch pierwszych książek dotyczących Rincewinda, parę o straży oraz caluteńkiej serii dotyczącej śmierci! Ponadto to właśnie nasz ukochany Śmierć jest moim ulubionym bohaterem, choć lobię także Morta... Jestem również fanem gry planszowej nawiązującej do tego świata, a noszącej dumną nazwę "Świat dysku"...
  24. Z typowym internetowym polaczkiem...
×
×
  • Utwórz nowe...