-
Zawartość
201 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Enimean
-
- 577 odpowiedzi
-
- sztuka
- twilight sparkle
- (i 4 więcej)
-
Nieobecność od piątku przez 5 dni. Jadę opiekać dzieci na zimowisku, licząc że mnie nie zjedzą...
-
Trzeba to powstrzymać, nim cały świat strawi plaga - Warhammer (multisesja)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
Stałam na chwiejących się nogach, nie mogąc uwierzyć w to co widziałam. Przede mną, stało wielkie szczuro-człowieko-cholera-jeszcze-wie-co-podobe stworzenie, które na domiar złego chciało mnie zabić! Cóż, co do ostatniego nie byłam pewna, mogło również chieć mnie ogłuszyć lub coś podobnego, ale z pewnością nie miało zamiaru zabrać mnie na herbatkę do imperatora! Co więcej, sama nie miałam z tym potworem szans. Nie w tym stanie. Zgadywałam że był o wiele szybszy i zwinniejszy od człowieka, co czyniło go niebezpiecznym przeciwnikiem. Nawet w pełni sił nie miała bym pewności czy uda mi się pokonać tą bestię. Estalijczyk mi nie pomoże. Moją jedyną nadzieją są teraz John i ten krasnolud. - Kalkulowałam szybko swoje szanse, obserwując potwora. - Nie wiem jak daleko są. Skoro czuli zapach... -JOHN!!! -Wydarłam się najgłośniej jak mogłam, unosząc miecz w gotowości. Mam tylko nadzieję że szybko dobiegnie... Inaczej... Mam jeszcze większe kłopoty... -
A czy ktoś jedzie z trójmiasta/okolic i zgodziłby sie zabrać ze sobą piękną dziewoję?
-
Uda mi się!
- 9146 odpowiedzi
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Silent Charm - córka Fluttershy i Big Macintosha
temat napisał nowy post w Original/Own Characters - czyli postaci użytkowników
Dlaczego razem z wiekiem zmieniła jej się maść? -
Tyle mhroku. Mhroczne czarne paczały.
- 9146 odpowiedzi
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Welp... Raczej nie przepadam za taka muzyką, i piosenka mi sie nie podobała. Nie opisze długo, bo nie ma się nad czym rozwodzić. Nie podoba mi sie, i tyle. Daję 3.5/10 http://m.youtube.com/watch?v=Zicw_dVwhfM
-
A mi się bardzo podoba Jeżeli chcesz moge do tego dobrać akordy do gitary
-
Falcon to taki konwent w Tczewie
-
Wszystkiego mozna sie nauczyć. Jednym to przychodzi łatwo, innym nie. Ale, jeżeli na prawde sie chce i mocno cwiczy to prędzej czy puźniej (częściej puźniej ) sie udaje.
-
Na ch***wość ludzką nic nie poradzisz.
-
Tak to jest, że ludzie panikuja i łagają jsk tylko im cos nie leży. Nie znam człowieka... Co z tego? Mam zły chumor, mogę mu dokuczyć, zrobię to, bo tak. ~ Społeczeństwo. Cholerna prawda jest taka że ludzi nie obchodzi to co się działo na prawdę, bo jeżeli za cenę reputacji jakiegoś kompletnie nie znanego człowieka można stwożyć ciekawa historyjkę, to dlaczego tego nie zrobić, hmm? Co z tego że będzie miał problemy, Ja go nie znam i to jest najważniejsze. Aż czasami chce się wyżygać na społeczeństwo... Na chamów nic nie poradzisz. Nawet ze wszystkimi papierami znajdą coś do czego mozna się przyczepić. A to tu nie ma podpisiku, a to tu nieaktualne... Ludzie jak chcą to zrobią na złośc, i nigdy nie da się tego wyeliminować.
-
Jakie zdięcia super! Nic tylko oprawić w ramkę i powiesić na ścianie!
-
NIMFADORSKIE OPOWIEŚCI: Na meecie pojawiłam się o pół godziny spóźniona, razem z zaprzyjaźnionymi ludźmi z tribrony których podwoziłam. Trafiliśmy na połowę wyjątkowo obszernej prelki Spidiego, po czym była przerwa żeby ludzie zdążyli się ogarnąć. W jej trakcie znalazłam zajebi... wspaniałą dziewczynę z farbkami za pomocą których pomalowałam sobie rękę na niebiesko (Dzięki Behemot! ) Potem nastąpił panel rysowania, a potem moja prelka, która mogła jednak wyjść lepiej. Potem zagrałam sobie w Applelie (jakkolwiek to się pisze) i posłuchałam prelki Groma. Następnie był wielki kwas, i nie pamiętam co się działo... Ale, potem była picca, i już o 1.00 byłam w domu! OCENA: Ja chcę jeszcze raz! Meet jak dla mnie, wypadł bardzo dobrze. Organizatorzy podołali zadaniu, za co należą się oklaski (Klask, klask, klask, ) Atmosfera była na prawdę niesamowita, tak samo jak ludzie których udało mi się poznać. Wszyscy się dogadywali, i nie widziałam żadnych sprzeczek ani nic w tym rodzaju. Na prawdę, wyszło świetnie! INFORMACJE DODATKOWE: Po meecie w moim plecaku znalazły się rzeczy następujące: nowo kupione skarpetki, mała maskotka fioletowego misia i świeczka... Nie mam bladego pojęcia skąd te rzecy sie wzięły w moim plecaku, ale jeżeli ktoś je zgubił to proszę się zgłosić...
-
Gdy tylko odstawiłem robaczka, wziąłem się z powrotem do jedzenia. Świadomość tego że ów żuk, całe życie toczący kulkę z gówna, faktycznie przebywał na czymś co wkładałem do ust nie byłą zbyt przyjemna, ale co poradzić? O wiele przezorniej było wmusić w siebie owsiankę niż pozostać głodnym przez cały dzień, a w zasadzie aż do obiadu, który jednak również nie dawał gwarancji napełnienia brzucha. - Ja też bym go nie jadł. Fuj, jeść zwierzęta - mruknął Gloomy w krótkiej przerwie jaką uczynił w pochłanianiu paci, po czym powrócił do swojego zajęcia, już właściwie kończąc swoją porcję. W zasadzie, nawet nie byłem głodny. Od czasu przybycia do wojska mój żołądek skurczył się do rozmiarów sporej kępy trawy, i tylko tyle potrzebowałem do zapełnienia go. Jednak, niedojedzenie nie było zbyt mądrym pomysłem, więc jak najszybciej skończyłem owsiankę, a raczej to co miałem za nią uznawać. Kiedy już kończyłem, sytuacja sprzed kilku chwil się powtórzyła, łącznie ze śmiechami w stołówce dochodzącymi głownie z tej samej strony co poprzednio. - Mam im dowalić, Lucky? - Zapytał Glommy, marszcząc brwi. Musiałem przyznać, że nie spodziewałem się że faktycznie zauważy że coś jest nie tak skoro już za pierwszym razem się nie zorientował. - Nie, dzięki - odpowiedziałem, po raz kolejny odstawiając żuka na ziemię. Byłem mu wdzięczny za ofiarowanie swojej pomocy, ale pomimo tego że był niewiarygodnie wręcz tępy i głupi ponad wszelką miarę, nie tyle go lubiłem ile obdarzałem sympatią i nie chciałem żeby miał problemy, szczególnie z mojej winy. - Zostaw ich, jeszcze będziesz miał problemy. - Powiedziałem, po czym wziąłem swoją miskę i odniosłem na zmywak. Miałem w planie jeszcze pewno krótkie spotkanie.... Przy wyjściu ze stołówki, stał pewien kuc. Pegaz. Zauważyłem go już w połowie posiłku, a właściwie dokładnie wtedy kiedy dosiadł się do mnie Gloomy. Sam nie jadł, w zasadzie wątpię nawet aby karmili go tym co nas, i nawet nie chciałem w to wnikać.Na imię mu było White Drug, i był wolontariuszem w wojsku. Zajmował się dostarczaniem tej popierdolonej kupie flaków jeszcze bardziej popierdolonych leków, jak to kiedyś sam ujął przy jednej z naszych krótkich rozmów, odbywanych trochę częściej niż nakazywał by rozsądek, ale to akurat nie zawracało nam głów kiedy były ważniejsze rzeczy do zrobienia. Z Drug'iem znaliśmy się już w Manehattanie, jego rodzina była zaprzyjaźnioną z moją i często razem się bawiliśmy za źrebięcych lat. Nie łączyły nas specjalnie przyjacielskie stosunki, jak choćby mnie mi Girren'a czy Cubes'a, ale dobrze sie dogadywaliśmy i lubiliśmy.Kiedy zamieszkałem w czarnej dzielnicy jak to ją nazywali mieszkańcy Manehattan'u okazało się że Drug's dorabiał tam sobie po godzinach pracy w rodzinnym szpitalu. Czasami wpadał do nas i nawet przynosił towar spod lady swojego drugiego zawodu, co nieodmiennie wywoływało wielkie poruszenie wśród domowników, szczególnie gryfa. Okazało się, że Drug nie skończył ze swoim sposobem zarobku przez wojnę, co to to nie! Nie tylko, nie skończył, ale i postanowił bardzo ostrożnie handel rozwinąć. Zapewne, popyt byłby o wiele większy gdyby tylko zainteresowani wiedzieli o możliwości, ale zawsze znalzł by się jakiś idiota, choćby i Gloomy żeby daleko nie szukać, który prędzej czy puźniej narobił by Drug'owi sporych kłopotów. - Hej White - przywitałem sie gdy tylko podszedłem do pegaza. Ten, uraczył mnie spojrzeniem spod brwi, a jego pyszczek rozciągnął się w półuśmiechu. Kto inny może pomyślałby że był to drwiący uśmiech, ale ja znałem Drug'a za długo aby tak myśleć. - 'Wygrać', serio Lucky? - Zapytał, z odrobiną drwiny. Wiedziałem jednak że ta stara kobyła cieszy się że mnie widzi. Znaliśmy sie w końcu niemal jak łyse konie, a i tak zawsze przyjemnie jest zobaczyć znajomy pysk w tej gromadzie. Z resztą,'i tak szanse abyśmy sie spotkali w takich okoicznościach były przytłaczająco małe. Ale, miałem szczęście - Nie mogłeś wymyślić nic lepszego? - Ej, słyszałeś naszą zbiórkę? - Odpowiedziałem przyjaźnie. - Stary, cały obóz słyszał. Do tego jak Loud się drze nie trzeba chcieć słuchać. Imię jednak zobowiązuje, no nie? Poza tym, masz chyba jeszcze inne problemy z tamtą parką. - Wskazał łbem w stronę gdzie siedziała para lubująca sie w grze 'wrzuć żuka do owsianki'. - Nie pomóc Ci jakoś z nimi? - Dzięki, ale na pewno się do Ciebie zgłoszę jak będę chciał. No dobra, masz coś dla mnie? - Zapytałem rzeczowo. White wiedział że chętnie bym z nim pogadał, ale nie miałem za wiele czasu. Za chwilę pewnie też oberwę żukiem... - Aha, masz w namiocie. Tam gdzie zwykle. - Odpowiedział równie rzeczowo jak zadane było pytanie. - Niedługo mój znajomy, kurier, leci do Manehattanu z jakimiś informacjami. Dać mu jakiś list do przekazania? - Zapytał White. Wiedziałem o co mu chodzi. Nie miałem pojęcia czy Cubes miał możliwość kontaku z Mixture, a najprawdopodobniej nie. Wiedziałem jak bardzo się denerwowała kiedy tylko powiedzieliśmy jej gdzie jedziemy. Chciałem oszczędzić jej strachu o Cubes'a, wysyłając co jakiś czas listy. Jak się dowiadywałem drogą 'z pyszczka do pyszczka' Mixture nadal siedziała spokojnie w mieszkanku na Manehattan'nie, cała i zdrowa. Narazie... - Nie, dzięki. Ale, powiedz mi następnym razem kiedy ktoś będzie leciał, dobra? - Jasne. Muszę już lecieć - stwierdził White, przybijając mi kopyto. Rozwinąwszy skrzydła, wyszedł ze stołówki. Jednak, na odchodnym powiedział jeszcze - Następnym razem, wymyśl coś lepszego. - I odszedł. Ty się lepiej o mnie nie martw White. Mam szczęście.
-
Element chaosu
-
Wiem że był Galacon w Niemczech, ale czy będzie jego kolejna edycja albo czy są jakieś inne, to nie wiem.
-
Moja znajoma miała kiedyś podobną sytuacje. Dano jej do odegrania postać poboczną, mało ważną, taką dookoła której nie działo się kompletnie nic, to ona robiła szum dookoła innych, pomimo tego że z początku powiedziano jej że dostanie rolę niemal najważniejszą ze wszystkich. Owszem, była zdenerwowana, ale koniec końców stwierdziła że, cytuję, 'wy daliście mi gówno, a Ja z tego zrobię kurna diament'. I zrobiła. Potem pojawiały sie opinie o tym że postać którą odegrała była najlepiej zrobiona i wspaniale przez nią przedstawiona. Bo jeżeli się chce, to można. Nie można dawać sobie pluć w twarz i udowadniać że faktycznie nie da się zrobić czegos z niczego.
-
Jest w miarę dobrze. Musisz popracować nad pyszczkami, a poza tym jest dobrze. Ładne cienie, dobre proporcje. Tylko, tak jak mówiłam, pyszczki.
-
Widzę że godziny zmieniają się z chwili na chwilę, i to na lepsze!
-
Hmm... Bydgoszcz, sporo drogi.... Hmm... To daleko.... Hmm... Co z tego?! Pojadę!
-
Nic z tych rzeczy. Jak dla mnie to jest całkowicie normalne i da sie to normalnie i logicznie wyjaśnić. Mówisz że miłość i dobroć są głupie, i rozumiem to bo każdy ma prawo do własnego postrzegania wartości moralnych, ale wydaje mi się że myslisz tak ponieważ tago nie doświadczyłeś lub nie przyniosło Ci to nic dobrego. Z tego też bierze się druga rzecz, czyli kiedy widzisz że ktoś okazuje sobie uczucie to Cię wnerwia. Zazdrość. Może to i chamsko brzmi z mojej strony, ale wtdaje mi sie że jesteś po prostu zazdrosny bo ktos ma coś czego Ty nie masz, lub coś co Tobie przyniosło straty uszczęśliwia innych. Wydaje mi sie że po prostu nie chcesz żeby ktoś miał coś czego Tobie odmówiono. Kolejna sprawa, że Sam akich rzeczy szukasz, też jest do logicznego wytłumaczenia. Musisz jakoś wypełnić pustkę która jest nie wypełniona przez właśnie te uczucia które wymieniłeś. Nie chcę Ciebie przez to w żaden sposób urazić i mogę się mylić bo opieram się tylko na domysłach. Przepraszam jeżeli coś jest nie tak.