Skocz do zawartości

Cahan

Moderator
  • Zawartość

    4039
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    141

Cahan wygrał w ostatnim dniu 10 Luty

Cahan ma najbardziej lubianą zawartość!

O Cahan

  • Urodziny 12/24/1995

Informacje profilowe

  • Płeć
    Klacz
  • Zainteresowania
    Botanika, ichtiologia, felinologia, jeździectwo, fantasy, gry komputerowe.
    W zasadzie... Interesuję się wszystkim. Lubię uczyć się nowych rzeczy.
  • Ulubiona postać
    Serialowe:
    1. Chrysalis Queen of Changellings
    2. Celestia
    3. Rarity, Starlight Glimmer
    4. Sombra, Luna (Nightmare Moon), Sunset, Zecora

    Nie lubię:
    1. Fluttershy
    2. Tirek
    3. Maud Pie
    4. Apple Bloom

Ostatnio na profilu byli

183521 wyświetleń profilu

Cahan's Achievements

Starszy stajenny

Starszy stajenny (11/17)

3.7k

Reputacja

  1. Cześć, pierożki! Pragnę ogłosić, że Klub wstał z martwych i w weekend 15-16 marca od godziny 20:00 odbędzie się omawianie i dyskusja fanfika "Twilight Sparkle w nowoczesnej baśni o Księżycu" autorstwa Niki. Do tego czasu w każdą sobotę o 20:00 na głosowym kanale Klub Konsera będzie się odbywać czytanie tego opowiadania. Link:https://mlppolska.pl/topic/18866-twilight-sparkle-w-nowoczesnej-baśni-o-księżycu-zmatureslice-of-lifemysteryviolenceromans/
  2. Myślę, że tak. Bo [Dark] pasuje do mrocznego, tajemniczego i depresyjnego klimatu Księżyca. Oni to w ogóle są nadgorliwi z tagami, więc tak. To co oni biorą za gore, to u nas by często-gęsto przeszło na luzie w ogólnym. Tak samo jak [Sex] - co często oznacza, że clopa tam wcale nie ma, po prostu temat seksu się pojawia. Czy chcemy? Tak, chętnie. Ogółem Epilog pozostawił pewien niedosyt i dalsze pole do popisu. Ale to Ty jesteś autorką i Ty wiesz jakie tajemnice ostatecznie chcesz nam zdradzić. Tak i tak. Fajne, pisz dalej, kiedy Fallout?.
  3. Dobra, skoro nadchodzi epilog, to może powinnam nadgonić komentarze. Szczególnie, że dużo się działo. Nie spodziewałam się, że dostaniemy od Niki odpowiedzi tak bardzo wprost. Nie żeby mi się to nie podobało, bo podoba się bardzo, po prostu to dość nietypowe dla autorki. Ogółem, choć myliłam się co do wielu rzeczy, to sądzę, że odgadłam i tak całkiem sporo (Cadance żyje bardzo długo, a Cocoon spełniała się cieleśnie). A wyłożyłam się głównie na Lunie. Po prostu nie przyszło mi do głowy, że Luna może być dalej Nightmare Moon, choć raczej jest jednocześnie Luną i Nightmare Moon. I lubię ją taką bardziej niż sztucznie grzeczną i miłą Lunę, która brzmiała dla mnie nieco irytująco. Sam beef Luny i Cadance i jego rozwiązanie jest ciekawy, choć mam wrażenie, że w ich relacji Cadance jest dużo, dużo gorsza. Oczywiście, że Luna jest o nią zazdrosna, bo ta ją tak łatwo zastąpiła i dostała miłość Celestii. Do tego Luna wiedziała czym naprawdę Cadance jest, co na swój sposób musiało ją drażnić, bo nie do końca wiedziała jaki jest cel tej szarady, poza tym, że jej siostra czuła się samotna. Mogła łatwo odebrać to jako policzek wymierzony właśnie w nią. Czy mogła rozwiązać całą sytuację lepiej? Tak, jeszcze w Equestrii, a nie na Księżycu. Mogła się z Cadance i Celestią otwarcie pokłócić i powiedzieć z czym ma problem. Ale wtedy nie byłaby Luną, prawda? Natomiast Cadance jest na swój sposób wręcz bezczelnie głupia. A raczej, ma wielki ból rzyci, że jej życie to kłamstwo. Nienawiść do Luny to w rzeczywistości projekcja nienawiści do siebie samej. Bo Luna wróciła, jest blisko Celestii i jej nie loffcia. Jakby, Cadance, gurl, naprawdę myślałaś, że alikorn, który ma ponad 1000 lat na karku się nie skapnie, że jest z Tobą coś nie tak? Celestia zrobiła to od razu, czemu z jej siostrą miałoby być inaczje? Szczególnie, że prosiłaś, by ci bachorka zalikornizowali. I to bękarta Shininga, na dodatek. Cadance, pls. Czarę goryczy przelała akcja na urodzinach. Bo mam wrażenie, że w rzeczywistości, Luna chciała jakiegoś pojednania. Chyba że szałamaja ma jakąś moc dręczenia podmieńców, o której nie wiemy. Na pewno ciekawy jest dobór melodii, który wybrała. Czyżby jako znak, że przeszłość jest skomplikowana, ale ona wie? Ze wszystkich rzeczy, które Cadance mogła zrobić - przyjąć dar, pogadać szczerze i jakoś sobie wybaczyć po latach albo po prostu wyprosić Lunę, ta zdecydowała się zranić ją tak bardzo jak można w tych warunkach. Zrobiła to specjalnie i perfidnie. Zarówno zniszczenie szałamaji jak i wyciągnięcie tego pamiętnika. Jak na kogoś, kto próbował zamordować Celestię, to czytanie wstydliwych wspomnień Luny i jakikolwiek brak refleksji nad sobą trochę trąci tu hipokryzją. Cadance chciała po prostu upokorzyć Lunę tak bardzo jak tylko się da. I została za to słusznie ukarana. Nightmare Moon bardziej chciała udzielić jej lekcji niż naprawdę zabić. I o tym świadczy zarówno rozmowa z Twilight w ostatnim rozdziale jak i to, że jej nie dobiła. Ba, mam wrażenie, że skomplikowane i sprzeczne emocje NMM nie dotyczą tylko Celestii. Wiemy, że Luna kocha Twilight. I pewnie dlatego przemieniała się w Thoraxa - by poczuć się kochaną. Swoją drogą, ciekawe kogo szukała w przeszłości i kto śnił wtedy o Lunie? ...czyżby Shining Armor? Może Shining o niej wiedział i fantazjował, może był nią zauroczony, może Luna wyczuła to z Księżyca? A potem, kiedy po raz pierwszy przeszukiwała sny po powrocie, w jego snach znalazła Cadance. Okres czasu się zgadza, A. jak Armor się zgadza. Rasa się zgadza. Później dowiadujemy się, że Cadance też wiecznie siedziała w księgozbiorze. Więc kimkolwiek ten on jest i był, jest szansa, że ją znał i się w niej zabujał. Niektórzy powiedzieliby, że Luna miała kogoś przed wygnaniem, ale wtedy nie mogłaby tak łatwo wrócić dla niego - ten ktoś też musiałby być nieśmiertalny, poza tym nie mieszkały wcześniej w Canterlocie, tylko Everfree. I moglibyśmy zadać pytanie, czemu Celestia odpowiedziała Flurry, by najlepiej zapytała Luny o co jej chodzi. Z prostego względu - Celestia jest w rzeczywistości najważniejszą klaczą na Księżycu, ale o tym później. Celestia doskonale wie o co chodzi. O to jak bardzo toksycznie Luna zabiega o miłość innych. Jak bardzo zazdrości jej innym. Dowiedzieliśmy się też sporo o Twilight, Chrysalis, Cocoon i Starlight. O tym jak Twilight coraz bardziej odjeżdżał peron i jak bardzo traciła wszystkich PRZEZ SIEBIE i SWOJE OBSESJE. Ba, Twilight pod koniec swojej konfrontacji z Celestią, podczas zesłania sama przez chwilę to pojmuje. Ale chyba nigdy tego nie zaakceptowała. Ba, przez cały rozdział 17 i teraz, i dawniej cały czas obwinia innych. Bo powinni piać z zachwytu nad jej cudowną przemianą. A w ogóle, to na pewno Trixie chciała zrobić z niej wariatkę, wcale Twilight nie robiła jej z siebie sama. Jeśli ktoś już jej w tym pomógł, to prędzej Luna. Jestem bardzo ciekawa jaką rolę w tej historii mieli jeszcze Thorax i Luna. Thorax ewidentnie zorientował się, że z Twilight stało się coś nie tak, ale przynajmniej na razie nie wiemy by zareagował. Ale może zareagował, a Twilight o tym nie pamięta? Może to doprowadziło Twilight do stanu "muszę się pozbyć innych księżniczek"? Poza tym: Wiedziałam, że ona wtedy miała problem z piciem jego miłości xD Jestem pewna, że on wiedział, że ona wcale nie wyczytała tego w książce i dowiedział się w końcu, że buszowała w tamtej komnacie. Ale myślę, że to, co go przeraziło wydarzyło się dopiero po rozmowie z Luną. Tej, w której Luna pośrednio ostrzega Twilight przed czarną magią. Twilight użyła czarnej magii do swojej przemiany. Ale na początku jeszcze nie była tak psychicznie niestabilnie, nie była jeszcze Nightmare wersją Imagination Dominy. Tak jak Luna może przybierać formę NMM, ale nie być w pełni NMM. I myślę, że przybierała ją przed swoją pamiętną przemianą. Bo Luna podczas ich wspomnianej rozmowy w rozdziale 16 doskonale wiedziała, co Twilight robi. To co jej powiedziała, było zarówno ostrzeżeniem jak i czymś w rodzaju "gratuluję, jesteś tak samo zgubiona jak ja, lol". Ironią jest to, że Twilight, która pije miłość Thoraxa czuje się osamotniona. Dosłownie przynajmniej Thorax ją kocha. Ba, podejrzewam, że jakby w odpowiednim momencie powiedziała komukolwiek i go posłuchała, to nie doprowadziłaby do tej całej kaskady. Świadczą o tym nawet pożegnalne słowa Starlight Glimmer - żeby choć raz w życiu to Twilight kogoś posłuchała. No i Cadance też wiedziała/podejrzewała. Musiała już wtedy czuć od Twilight zapach, ale mogła myśleć, że to przez Thoraxa. Poza tym, naprawdę widziała ją wtedy w łazience, z jakiegoś powodu ją szpiegowała, w jaki sposób użyła do tego motyla, tego nie wiem. Może tak naprawdę może się przemieniać, tylko zazwyczaj tego nie robi? Swoją drogą ciekawe, że spotkały się w Ponyville. W kwestii Starlight, bardziej interesujące jest to, co Luna o niej opowiedziała ustami Thoraxa i to, co faktycznie zrobiła Twilight. Sądzę, że Luna to zmyśliła, wyciągając obawy i lęki Twilight. Prawdziwa Starlight wydawała się... niechętna do robienia krzywdy Twilight. Czy ona po prostu Twilight nienawidziła, czy bardziej miała do niej ostry żal przemieszany z nienawiścią? W końcu Twilight, księżniczka przyjaźni i jej przyjaciółka zupełnie ją olała, kiedy ta najbardziej potrzebowała jej pomocy. A mimo wszystko, dała jej sensowną radę, powiedziała, że nie chce jej więcej oglądać i poszła się spełniać życiowo wśród swoich prawdziwie kochających bliskich. Brzmi zdrowo. Inna rzecz, co faktycznie zaszło z jej ojcem. Z kontekstu brzmi jakby zabił Chrysalis udającą kucyka i za to poszedł siedzieć. Choć Celestia i Luna nie zgadzały się co do kary. Ale czemu zabił Chrysalis udającą kucyka? Bo zrobiła coś Fortune Wheel, zabiła ją albo udawała Fortune Wheel? Bo zagrażała Starlight i innym? Skąd miał pewność, że to nie jest Fortune Wheel? Jestem w stanie zrozumieć czemu ojciec Starlight poszedł za to do więzienia. Jestem w stanie pojąć, że Twilight mogła się zgodzić się z tym wyrokiem. Ale mimo wszystko mogła coś zrobić. I to coś więcej niż zaopiekować się Starlight w tym czasie. Mogła wsadzić jej ojca do lżejszego więzienia czy nalegać na łagodniejszy wyrok. O to, by miał regularne widzenia z córką. W końcu chłop nie zamordował niewinnej, przypadkowej osoby, tylko z punktu widzenia kucyków DOSŁOWNIE POTWORA, KTÓRY PRÓBOWAŁ ICH PODBIĆ PARĘ RAZY I NA NICH ŻEROWAŁ. Dyplomacja dyplomacją, Thorax relacja Thorax relacją. Ale Twilight robi to co zawsze w tym fiku - unika odpowiedzialności. Wciąż, jaki udział miała Cadance w śmierci Chrysalis? I o co kłóciła się z Luną na stypie? Swoją drogą, zabawne, że z rozdziału 5 dowiedzieliśmy się kto jest kotem. Martwy kot w pudełku. Jak to co zostało z Chrysalis. Dopiero teraz do mnie dotarło, że Trixie chyba była zabujana w Twilight. Okej, jeśli chodzi o romansy i zarywanie, to nie jestem najostrzejszą kredką w piórniku, raczej pastelą suchą w bloczku. W sumie, zabawne byłoby jakby Trixie i Starlight w końcu ściągnęły je z tego Księżyca, właśnie dlatego. I również dlatego, że Starlight nie ma problemu z akceptacją odrzucenia. Swoją drogą, Cadance, Luna i Twilight dzielą ten sam typ wybrakowania - wszystkie trzy są głodne miłości jak cholera, zazdrosne i niemal oszalałe na jej punkcie. A wszystkie trzy ją mają. Od Celestii, Shininga, Thoraxa. I tu mamy kolejne wskazówki - Luna pamięta, że stworzyła Change i kazała jej przybierać postać Celestii i wydobywać miłość z siebie, by potem malować nią na ścianach. Okej, Change w takiej formie jak mówi Luna nigdy nie istniała, ale Luna mogła sama wydobywać z siebie miłość i faktycznie malować nią po ścianach. Przemieniona Twilight dawała do picia miłość zarówno Cadance jak i Lunie, żadna nie skomentowała. W przypadku Luny nie wiemy, czy próbowała. I tu wchodzi Celestia, cała na biało, cała przemieniona. Celestia przyznała się, że to ona była Change i wiemy, że to ona opowiedziała Lunie historię przed pierwszym zesłaniem. Z drugiej strony, notatki pisała Cadance. Moglibyśmy założyć, że Celestia: a) kłamie b) miała inny udział w sprankowaniu Twilight Ale nie sądzę, że Celestia odniosła się do czegoś innego. Co takiego wiemy o Celestii? 1. Zna czar przemiany w alikorna. 2. Była jedynaczką o imieniu Filomina. 3. Była Change. 4. Wiedziała niemal o wszystkim co się działo i dzieje. 5. Wyprodukowała Flurry. 6. Przeniosła Twilight na Księżyc. 7. Wie zadziwiająco wiele o miłości. I o klatkach. 8. Śmierdzi. 9. Mówi, że Księżyc sprawiedliwie karze. 10. Używała czarnej magii. A co Luna mówiła o czarnej magii... Właśnie. Czyżby Celestia też była spaczona, ale lepiej to ukrywała lub poszła z tym dalej, dokonując dalszej przemiany? W końcu była Filominą, Change i Celestią. 11. Twierdzi, że Cadance ma 200 urodziny - Cadance i Luna się nie zgadzają. Ale Cadance nie wie ile ma lat i kiedy ma urodziny, a Luna siedziała na Księżycu, po prostu nie rozumie jakim cudem Celestia może to wiedzieć. Tu chciałabym zwrócić jeszcze uwagę na jedną rzecz - ile czasu minęło. Na pewno dość by Flurry dorosła. Niby Flurry dorastała bardzo wolno, ale skąd Twilight mogła też o tym wiedzieć? Przecież Twilight w ogóle nie wiedziała jak płynął tu czas. Ale czas na Księżycu trwa inaczej. 1 doba księżycowa to ziemski miesiąc. Rok ma 12 miesięcy. Nie wiemy ile lat ma Flurry, ale załóżmy, że może równie dobrze mieć ok. 20. Załóżmy, że na Księżycu upłynęło 20 lat. Czyli 240 miesięcy. Jakby to były miesiące ziemskie. Ale paradoks jest taki, że na Ziemi nie minął rok. Wszyscy ich bliscy mogą żyć, mogą zastanawiać się gdzie oni są i jak ich ściągnąć. I ok, może i doba księżycowa trwa miesiąc, ale wtedy Celestia nie byłaby w stanie wyznaczyć dokładnej daty urodzin Cadance. Po prostu oznaczałoby, że Cadance ma urodziny w tym miesiącu. I normalnie może by tak było, a może i jest, ale w magicznym świecie to może odnosić się do tego, że czas tam trwa dosłownie inaczej. A nie że doba ma inną długość. Nawet 20 lat takiego wyroku na pewno odczułoby się jak nieskończoność. Poza tym, gdyby chodziło o zwykłe zjawisko astronomiczne, to Twilight by się chyba zorientowała. Coś mi się wydaje, że Luna powstała w podobny sposób co Flurry. Tylko niekoniecznie zrobiła to Celestia, tylko ktoś, kto zrobił to również jej. Sądzę też, że Celestia doskonale wie jak wydostać się z Księżyca, ale nie chce tego zrobić. Przynajmniej nie dopóki nie odpokutują za swoje grzechy, nie zostaną ukarane i nie oczyszczą się ze swoich kwasów. Do tego pytanie o szkatułkę dotyczyło tego, czy chowaniec jest żywy, czy martwy. A nie, czy jest kotem, czy chowańcem. Poza tym Nemesis w tej wersji ma zarówno Chrysalis jak i Imago. Twilight zapytała Celestię, czy ta jest Nemesis, a ta jej powiedziała, że to jej pytanie i odpowiedź. Interesujące jest też to, że Chrysalis i Cocoon wiedziały o rozłamie Celestii z Luną i cieszyły się, że tak nie skończyły. Imagination Domina, próbując wygnać Celestię myślała, że umiera. Ale w ciemności przemieniła się w Twilight. Dlatego jest jednocześnie żywa i martwa, bo znalazła się w pudełku jakim jest Księżyc. Pytanie więc brzmi, czy jest żywa czy martwa. Tak jak Nightmare Moon. Tak jak Filomina w klatce. Celestia sama przeniosła się na Księżyc, by ich nie zostawiać. I myślę, że robiła to już wcześniej. Odwiedzała Lunę jako Change, by ta miała się na kim wyżyć. I umie wyciągać miłość. Bo w istocie jest Change. I właśnie dlatego trzymała to wszystko w sekrecie - kłamiąca przed wszystkimi Cadance, Twilight, której odwaliło i je zesłała oraz przemieniła się w to, co uważała za Chrysalis 2.0. Choć absolutnie nie znała Chrysalis. I tak się teraz zastanawiam, czy może nigdy nie było Fortune Wheel. Może to zawsze była Chrysalis. Chrysalis, która chciała zacząć nowe życie, a przerażony ojciec GlimGlam po odkryciu z kim chodzi zareagował na ostro? Bo w końcu była zdolna do miłości. Ale czemu wyrwała Cadance acordię? I tu powiem, że ten wątek pojawił się za późno. Nie jest to duży problem, ale naprawdę, lepiej by było jakbyśmy wcześniej wiedzieli, że coś takiego istnieje. Celestia jest autorką tej legendy. Sama powiedziała, że jest Change. I że to jej zamek. Tak samo jak była autorką opowieści o jedynaczce Filominie. >tworzyli z tego, co oferował im Księżyc Celestia potrafi stworzyć tort z błota. Zapomniała dokładnej inkantacji, bo dawno tego nie robiła. Myślę, że to prawda. Pytanie kto był pierwszy... Change czy Filomina? Ogółem, z całego fika chyba najbardziej utożsamiam się właśnie z Celestią, która tam siedzi z nimi i znosi ich ciągłe fochy, boczenie się i problemy. A jednocześnie ma wyrzuty sumienia, że nie rozwiązała tych problemów wcześniej. Bo chciała utrzymać iluzję szczęścia. I sama chciała być kochana. Ale żałuje, że Twilight stała się czym się stała. Myślę, że Celestia chciała, by Twilight kogoś miała, by nie skończyła jak Luna. By po prostu była szczęśliwa. Problem w tym, że Twilight, nawet jeśli Celestia sugerowała jej dobre decyzje, to była niezadowolona, bo robiła je po to, by ją zadowolić. Nawet jeśli nie było w tym prawdziwej presji. Szczególnie, że Celestia nie sądziła, że Twilight faktycznie postanowi przemienić się w Imagination Dominę. Ba, mam pewne wrażenie, że Celestia czekała aż Twilight powie jej to ostre "nie". Celestia odmówiła też uleczenia Cadance, bo ta nie chce być uleczona. Może o to w tym wszystkim chodzi? Że one muszą najpierw się same pokochać i zaakceptować zanim pozwoli im wrócić? Bo póki co są zwyczajnie toksyczne. Celestia zleciła Twilight zagadkę po to, by ta mogła się ze sobą skonfrontować, przestać użalać nad sobą i nad całym światem i zmierzyć wreszcie z problemami. I choć była wściekła na urodzinach Cadance - ponieważ wiedziała, że będzie przypał, to koniec końców wyszła i dała im to rozwiązać między sobą. I myślę, że to mogło zadziałać. Bo Luna wydaje się być teraz dużo, dużo lepsza niż była. Ba, rozmowa z Twilight wskazuje, że do Luny dociera jej poziom własnego delulu, kiedy patrzy na to od Imago. I czy Celestia jest Nemesis? W sumie myślę, że niekoniecznie. To Cadance podsunęła Twilight, że stanie się nową Chrysalis i napędziła całą spiralę nieszczęścia. I podejrzewam, że powodem była tu nienawiść do innych podmieńców. I zawiść, że te mogły się zmienić. Pytanie czemu Cadance się oślepiła.
  4. Jak dla mnie nowy rozdział tym bardziej sugeruje, że Thoraxa tam nie ma. Twilight o nim śni (trochę beka, że tak marudziła jak to Celestia ją do ślubu zmusiła, a teraz jest "mężu, wróć, potrzebuję cię"). Czasami i na jawie. Wydaje mi się też, że tej sali tortur tam nie ma. Bo czemu miałaby być na Księżycu? Oczywiście, jest opowieść o podmieńcach z księżyca i Change... Ale czy podmieńce w ogóle budują komnaty tortur? Szczególnie, że ich kultura jest różna od kucykowej, a z tego co wiemy, takie miejsca znaleźć można w Zamku Dwóch Sióstr i w Canterlot. Czyli to element kultury kucyków. Podmieńce raczej wyglądają na istoty, które wolą tortury psychiczne i magiczne. Ciekawe, że kucyki w tym świecie mają takie wynalazki i to za czasów królewskich sióstr - najwyraźniej im to nie przeszkadzało. Nie żeby to było moralnie niewłaściwe, po prostu tortury są dość nieskuteczne, torturowany w końcu powie wszystko, to co chce od niego usłyszeć kat. Przyzna się do win, których nie popełnił. Dlatego w cywilizowanym świecie ich stosowanie jest mocno ograniczone i robione po cichu zabronione. Swoją drogą, część z wymienionych w tym rozdziale urządzeń do ćwiczeń agonizujących nigdy nie była stosowana w praktyce. Istniały jako sensacje z wieków późniejszych do szokowania okrucieństwem wieków ciemnych. Ciekawe, czy w świecie kucyków też tak jest. Inna sprawa, że żelazna dziewica (która prawdopodobnie nigdy nie była używana) jeśli już, to służyła za narzędzie egzekucji, a nie tortur. Swoją drogą, zastanawiające jest to jak Celestia karała Lunę. I ciekawe za co. Oczywiście, rozważania Twilight, że Celestia Luny nie kocha wyrzuciłabym do wora "brednie". Bądźmy poważni, Celestia wiedziała, że Luna umila sobie karę, to raz. Udawanie psa czy ścięcie grzywy to zwykły głupi dowcip do jakiego zdolne jest rodzeństwo/bliscy przyjaciele. Tak sobie myślę, że chyba wiem czemu Flurry twierdzi, że Twilight cuchnie podmieńcem. I czemu Twilight ma schizy. Na przebierankach się nie skończyło. Twilight próbowała przemienić się w królową podmieńców. Tak jak przemieniła się w alikorna czy jak przemieniła szczura czy co to tam było. To by wyjaśniało jej księżycową amnezję. I wątek z magią przemiany. Do tego mamy symbolikę imion. Twilight oznacza zmierzch, czyli czas zmiany z dnia na noc. Imagination Domina - wyobraźnia prowadzi do wprowadzania zmian w życie, Twilight jest królową wyobraźni, a więc i zmian. I zmieni się w imago. W formę dorosłą. Change chyba nie muszę tłumaczyć. Za to Kryształowa Alicja - Crystal Alice - okej, w zagadce niby chodzi o Chrysalis, ale czy tylko i wyłącznie? Cadance jest księżniczką Kryształowego Imperium. Twilight i Chrysalis są do siebie podobne, bo obie oznaczają przemianę. I to że obie są do niej w pewnym sensie niezdolne. Chrysalis nie zmieniła się w tęczożuka, a Twilight w Chrysalis. Jak to poskładać do kupy, by miało najwięcej sensu... Szczególnie, że przypominam - według Flurry Twilight pachnie podmieńcem, a Cadance nie jest jej biologiczną matką. A Flurry wydaje się być z nich wszystkich dość normalna. Jednocześnie jest bardzo młoda i nie pamięta zbytnio życia przed Księżycem i nigdy nie wąchała 100% podmieńca. Dostaliśmy trochę informacji o zwyczajach reprodukcyjnych podmieńców. I o tym, że podmieńce inne niż królowa też się rozmnażają i lubiły podrzucać swoje młode królowej. Cadance, Luna i Celestia pachną podobnie, są raczej z tego samego gatunku. Flurry wyczuwa, że Twilight jest inna, czyli albo Twilight jest jedynym kucykiem albo jest kucyko-podmieńcem po eksperymentach magicznych. Obie wersje mogą być w sumie jednocześnie prawdziwe. Przypatrzmy się linii czasowej: 1. Legenda o Change. 2. Rządy Celestii i Luny. 3. Wygnanie Luny. 4. Tu skądś się bierze Cadance. 5. Dzieciństwo Twilight. 6. Powrót Luny. 7. Alikornizacja Twilight. 8. Rodzi się Flurry Heart. 9. Twilight hajta się z Thoraxem. 10. Wygnanie. Śmierć Chrysalis wydarzyła się gdzieś pomiędzy 7 a 9. Nie wiemy za to kiedy zginęła siostra Chrysalis. Ani czy na pewno zginęła. Co jeśli tylko została wygnana? Alikorny jakie znamy podległy przemianie, by nimi zostać - jest to prawdziwe przynajmniej przy Twilight. Ale czy wszystkie startowały z poziomu kucyków? W końcu wygnanie jest łaską, by nie cierpiały braku miłości w Equestrii. A młoda Cadance nie mogła jeść normalnego żarcia. Cadance, księżniczka miłości, księżniczka tego, co najbardziej pożądają podmieńce. Istnieją opowieści, że księżyc jest z sera. Księżyc jak ser jakoby miałby mieć dziury. Księżyc też ciągle zmienia fazy, choć tak naprawdę to nie. Zmienia się to jak na niego patrzymy. Konkluzja: Podmieńce faktycznie pochodzą z Księżyca, ale pokolenie Change było odmienne od pokolenia Chrysalis. Podmieńce od Change opuściły Księżyc w poszukiwaniu miłości - nie dlatego, że musiały ją żryć, po prostu życie na Księżycu to nuda. Nic tam się nie dzieje. Change paradoksalnie była tą, która nie potrafiła się zmienić. Ale od tych podmieńców wywodzą się zarówno Chrysalis i jej siostra, jak Celestia i Luna. Tylko przybrały inne formy dorosłe. Dwie pary sióstr. I obie pary zaliczyły rozstanie. Tak jak Luna zmieniła się w Nightmare Moon, tak Cocoon zmieniła się w Cadance/Cadance jest z jej linii. I została wygnana przez swoją siostrę. Ale kiedy Luna na wygnaniu otrzymała samotność, Cadance dostała miłość i została przygarnięta przez Celestię. Luna wróciła i wygrałaby tym razem z Celestią gdyby nie Twilight. Chrysalis znowu starła się z Cadance i wygrałaby gdyby nie Shining Armor. Ostatecznie Chrysalis została zabita i wydaje mi się, że zrobiła to Cadance. Nawet jeśli nie bezpośrednio, to ona to zleciła. Cadance ma wąty do Luny, bo po pierwsze zazdrości jej miłości Celestii i tego, że Lunie wybaczono i mogła wrócić do domu, nawet jeśli według Cadance ta na to nie zasłużyła. Cadance nie mogła mieć dzieci z Shiningiem, bo ona nie jest kucykiem. Dlatego poprosiła o pomoc Celestię, a ta załatwiła jej jakoś Flurry. Możliwe, że odebrała ją Chrysalis i przemieniła na ich modłę i podobieństwo. Ponieważ wszystkie, poza Twilight, nie są kucykami, tylko formą ewolucyjną podmieńców, formą, która nie może się już tak łatwo zmienić, to mają lepiej rozwinięty węch. Dlatego według nich podmieńce mają jakiś inny zapach. I pewnie mają inny od nich. Różne formy rozwojowe wydzielają różne związki zapachowe. A kto je wygnał? Myślę, że zgodzę się z teorią @Suni zaryzykuję, że Celestia lub Twilight. Po tym co Twilight odwaliła ze swoimi eksperymentami z przemianą i po ujawnieniu czym są księżniczki, uciekły z Equestrii, by nie cierpieć braku miłości od swoich kucyków. Borze, napisałam to na trzeźwo ._.
  5. Fanfik umieszczony w złym dziale. Przenoszę do działu opowiadań.
  6. Nowy rozdział, w którym Twilight ma urojenia. Zacznijmy od tego, że komentarz Pharynxa, że wygląda jak dziwka, choć chamski, to raczej był trafiony - no nie oszukujmy się, musiała wyglądać idiotycznie i to w sposób wskazujący raczej na brak respektu wobec Roju i Chrysalis. A czemu Thorax nie dopuszczał jej do ważnych sprawTM? Nie wiem, może dlatego, że ewidentnie była niekompetentna i jednocześnie zbyt dumna oraz zakompleksiona, by to nadrobić, na co wskazuje jej chęć papugowania Chrysalis i brak umiejętności rozwiązania najprostszych problemów związanych z byciem kucykiem w roju. Ba, ona nawet sama nie wie czego chce, jak może nadawać się do rządzenia? Mamy też cykl wspomnień z Celestią, z których po pierwsze, dowiadujemy się dlaczego magia przemiany jest niebezpieczna i czemu Celestia niekoniecznie chciała tłumaczyć młodej Twilight dlaczego. Z jakiegoś powodu strasznie zszokowało to dużą Twilight i choć mam pewne powody, by podejrzewać dlaczego, ale z drugiej strony uważam jej tok rozumowania za błędy. Twilight oczywiście chodzi o alikornizację i nieśmiertelność, która może być efektem ubocznym. Jednakże... Obawiam się, że Twilight się myli, a alikornizacja jest jednak czymś innym. W końcu Twilight po przemianie dalej pozostaje Twilight. No i efekty uboczne mają to do siebie, że trudno je kontrolować. W przypadku alikornizacji wydaje się nie mieć to sensu. Oczywiście, może jej też chodzić o przemianę podmieńców, ale to ma mniej sensu - te zrobiły sobie to same i to przy użyciu swojej wewnętrznej, podmieńczej magii. I, czy w takim wypadku, zarówno alikornizacja jak i przemiana podmieńców nie są porównywalne do zdobycia Uroczych Znaczków przez kucyki. Tam też jest magia. I jest przemiana, która wpływa na życie. I tak jak pozostałe wymienione tu procesy... Przebiega z wnętrza. Celestia nie zmieniła Twilight na siłę w alikorna (chyba, może w tym fiku tak, ale w serialu nie). Kanonicznie jej tam nawet nie było. Także, podejrzewam, że Twilight ma paranoję i bujną wyobraźnię. Wspomnienie z portretem też mówi wiele o mentalności Twilight. Ona po prostu za dużo myśli i wszystko bardzo bierze do siebie. Wyraźnie widać, że Celestia z tą tabliczką żartowała i pozwoliła sobie na parę złośliwości (nawiązania do Twilight, która desperacko próbuje być Chrysalis, która ma bujną wyobraźnię i nadinterpretuje wszystko, co sprawia, że jeśli ktoś pozbawia ją własnej tożsamości, to jest to ona sama). I być może jednocześnie nawiązała do pewnej księżniczkowej tradycji. Ba, mam wrażnie, że nie sądziła, że Twilight potraktuje to poważnie. W końcu nie bez powodu miała przygotowaną drugą wersję i potraktowała wszystko bardzo lekko, bez jakichkolwiek form nacisku. A jeśli o wyobraźnię chodzi, to nie sądzę, by Thorax był prawdziwy. Ani to co mówił o Starlight i Trixie. Nie bez powodu ten rozdział wielokrotnie wskazuje na to jak bujna jest wyobraźnia Twilight i jej odloty. To raczej umysł Twilight i jej paranoja ją do tego miejsca doprowadziły. Twilight nigdy nie lubiła Trixie i wspomnienie historii o imionach przypomniały jej we śnie o dawnej rywalce. Poza tym, przecież to się wydarzyło we śnie... I nie zgadza się z resztą tekstu. Przecież wcześniej była historia o tym jak Celestia kazała im się na ten księżyc spakować. Do tego cały motyw, że ich tam po prosu nie chcą. Alikrony trafiły na Księżyc razem. Twilight nigdy się tam sama i przerażona nie błąkała. Historia Thoraxa też nie trzyma się kupy - Trixie robiła za Twilight, a co z Celestią, Luną, Cadance, Flurry? Je też podstawiła? Uśmierciła w wypadku, który wszystkich przekonał? No na pewno^^ Sam Thorax może nie jest jakiś wybitnie bystry, ale Pharynx by to wyczuł bez trudu, nawet jeśli miłość Trixie/Twilight smakowała tak samo. A Shining Armor? Mane Six? No Starlight musiałaby ostre kucobójstwo ogarnąć, bo z całym szacunkiem do Trixie, Trixie może mogłaby wyglądać jak Twilight, ale nie zachowywać się jak Twilight i dysponować mocą jak Twilight. Poza tym, Thor... podświadomość Twilight zabrania jej o tym mówić reszcie, niby dlatego, że się boi... Ale czego? Wyśmiania tego steku bzdur? Przypomnienia okrutnej prawdy, którą Twilight wyparła?
  7. 1. Brak tagów obowiązkowych. Tekstów niefabularnych też one dotyczą i obowiązują. 2. Brak dostępu. 3. Nawet nie jestem w stanie zweryfikować czy tekst jest kucykowy. Czas na poprawę wynosi 2 dni.
  8. Rzecz w tym, że nie... Napisałeś, że to była kapa Crescent, a przynajmniej tak wynika z tekstu. To brzmi jakby Crescent miała kapę ślubną, która była podobna do tej, którą miała mieć Selene, choć mniej modną.
  9. No naresz... To znaczy... O, NIE! I dostaliśmy te 3 rozdziały w 3 miesiące. A jak tam z fabułą... Czytając te rozdziały czułam się momentami tak jak oglądając "Diabeł ubiera się u Prady". Czyli przyglądając się jak sympatyczna protagonistka wpędza się w kłopoty i coraz bardziej się wkopuje. I to bolało.. I nie jest to coś łatwego do napisania. Ogółem mam wrażenie, że fabuła bardziej ruszyła do przodu. Nareszcie! Interakcje Obsydian z Joy i Discordem w wymiarze chaosu były urocze. No i w końcu ktoś coś z niej wyciągnął. Oraz odkrył jej pochodzenie. W sumie to, że matka Proskeniona wydaje się czegoś domyślać też jest interesujące. No i w końcu Obsydian robi coś ze swoim konfliktem z Ambrosią. Co prawda znowu się z nią pokłóciła i poglądy obu z nich były oczywiście błędne i głupie - w końcu farma Apple prosperowała raczej słabo zanim Applejack została alikornem. W serialu zwyczajnie ich rodzina biedowała. No i equestriańska szlachta jednak ich ochrania. Ogółem łatwiej mi tu zrozumieć Obsydian, bo jej chociaż Sombra nawbijał głupot do głowy, ale u Ambrosii to chłopomania na takim poziomie, że mogłaby wystąpić w dramacie autorstwa niejakiego Islandersa. Jej ojciec jest szlachcicem z dziada pradziada, matka od stosunkowo niedawna ma tytuł, laska naprawdę mogłaby mniej romantyzować bycie wieśniakiem. Niestety, wybrała okładanie się bronią białą po twarzach, więc jest zgubiona. Obsydian, kotku, nie, to się zawsze kończy tym, że się zostaje najlepszymi przyjaciółkami! ;_; Podobała mi się reakcja Papilli na ich interakcję, za to nie wiem czemu Twilight i Applejack są przeciwko. Ogółem, obawiam się, że Ambrosia spuści Obsydian srogi łomot, ale to jej chyba zbytnio nie zaszkodzi... To tylko siniaki i powierzchowne rany, przecież się nie pozabijają. Jedyną rzeczą, którą bym wycięła z tego rozdziału to interakcja z Sebright, wydaje się dość przypadkowa i zbędna. Ewentualnie dorzuciłabym ją do jakiejś sceny grupowej. Interesujące jest to, że Obsydian używa czarnej magii przez sen i co o tym mówił Sombra... Co jeśli Obsydian w istocie jest potworem, bo nie ma kontroli? Co jeśli powoduje różne dziwne zjawiska w okolicy i nawet o tym nie wie? Ruszyliśmy też wątek potencjalnej matki Obsydian, choć osobiście wątpię, by Sombra i Agape poczęli ją w sposób naturalny, o ile ona w ogóle jest jej matką. Bo czemu wszystkie jego miniony ją znały, a Obsydian nie? Wiadomo, że ten Sombruś jest małym tyranem-hipokrytą, ale czemu miałby ukrywać przed córką akurat to? O ile ona w ogóle jest jego biologiczną córką. Kto wie, może Sombra był wnętrem... Niewolnica niewolnicą, ale Sombra nie pozwalałby nazywać Lady zwykłej lafiryndy służącej mu tylko do zaspokajania chuci. Taką raczej trzymałby w tajemnym loszku tak żeby nikt nie wiedział o jej istnieniu. W końcu koleś bardzo stara się o swój wizerunek perfekcyjnego tyranaTM. Jeśli chodzi o miniony, to dobrze, że Twilight wzięła się w końcu za to przesłuchanie, choć dowiedzieliśmy się mimo wszystko zadziwiająco niewiele. Może poza tym, że na pewno pisał to Ghatorr, bo nikt inny nie załatwiłby zbrodniarzom reżimu Sombry dwóch ślubów w więzieniu. No i pytanie co z klątwą jaką kitku rzucił na AJ. Czy może blefował. Cóż, liczę na to, że tego dowiemy się w następnym odcinku. I tego dokąd prowadzi przejście w zamku. I jak bardzo wszyscy są obrażeni na Obsydian. W sumie, może Discord przyjdzie spuścić jej łomot za obrazę uczuć jego córki?
  10. Im dłużej czytam tę Twilight tym bardziej jej nie lubię. Nie dlatego, że jest źle napisaną postacią, bo jest świetnie napisaną postacią. Po prostu jej zachowanie i tok myślenia są dla mnie czymś tak egzotycznym, że równie dobrze mogłaby być waranem leśnym. Dowiedzieliśmy się więcej o tym jak Twi radziła sobie w roju podmieńców. A radziła sobie żałośnie słabo. W pewnym sensie Pharynx miał rację, ale jednocześnie bardzo się mylił. Uważam, że głównym problemem jest ten absolutny brak asertywności Twilight. Twilight jako kucyk nie jest stworzona do picia miłości. Tylko tyle i aż tyle. Myślę, że jakby powiedziała to wprost i głośno swoim nowym poddanym i dyplomatycznie radziła im wypić w jej imieniu, to wszyscy byliby szczęśliwi. Ba, myślę, że jakby powiedziała takiemu Pharynxowi wprost, że jej to zwyczajnie nie smakuje, zamiast robić sceny, to ten bardziej by ją szanował. Bo Pharynx szanuje siłę, a tej Twilight brak, mimo że jest alikornem. Twilight nigdy nie będzie podmieńcem. Nigdy nie będzie drugą Chrysalis. Więc po co próbować być tym, kim się nigdy nie stanie? Po co walczyć z przemianą, która nie nadejdzie? Twilight miała tylko jedno wyjście z sytuacji - być Twilight. Ale twardszą, asertywniejszą i mądrzejszą. I najbardziej żałosne jest to, że do niej to w ogóle nie dotarło. Wiemy też, że i Twilight, i Thorax się kochają. I że Celestia zmusiła Thoraxa do ślubu. A przynajmniej tak powiedział Pharynxowi. Ale niby jak? Czy Celestia ma nad nim jakąś władzę? Czy to było takie "Mówię wam to, bo jesteście za głupi, by na to wpaść samodzielnie: ty kochasz ją, ona kocha ciebie, weźcie się hajtnijcie i nie róbcie skandalu, pls". Bo ja serio nie jestem w stanie zrozumieć, czemu Twilight miała taki problem i ból zadu o ten ślub w takim wypadku. Czy chodziło o życie w roju? Czy jako jego królowa nie mogła sprowadzić kucyków i elementów starej kultury? Albo i zrobić kucowe miasto obok? Pewnie mogła, ale nie pomyślała. To byłoby w końcu logiczne rozwiązanie sytuacji, a nie użalanie się nad sobą . W sumie najzabawniejsze by było jakby ta miłość, którą wypiła, to była miłość Thoraxa do niej. I dlatego go to ubodło. W końcu Twilight nie ma pojęcia o płynnej miłości. Ani w ogóle o miłości. Jakby miała, to mogłaby obgadać wiele rzeczy ze swoim mężem zamiast wszystko ukrywać, snuć dziwne teorie i sprawiać, że nikt nie wie o co jej właściwie chodzi i w co ona gra. Dość ciekawe jest to jak podmieńce widzą Chrysalis i że ona była dla nich naprawdę dobrą władczynią. Ciekawe też co się naprawdę stało z jej siostrą, ale osobiście skłaniam się raczej do teorii, że Chrysalis jej nie zamordowała, a jeśli już, to w samoobronie. Nie wiem czemu. A co do tego, że odpowiedź tkwi w przeszłości... Dla czytelników niewątpliwie tak, ale dla Twilight... Twilight nie zobaczyłaby pewnie odpowiedzi nawet jakby ta wyskoczyła zza skały i kopnęła ją w zad. Bo cały czas mam wrażenie, że nawet jeśli Twilight szuka odpowiedzi, to nie szuka rozwiązania. Jakby go szukała, to już dawno by je znalazła.
  11. Ten rozdział wydał mi się nieco za krótki, ale dowiedzieliśmy się z niego zaskakująco wiele. A jednocześnie niektóre rewelacje wydały się niepotrzebne. Najbardziej zainteresowało mnie to, że Silver Horn ujawnił się Anemone z tym, że Bonfire została przez niego przejęta. I twierdzi, że jest po jej stronie. Jaki to może mieć cel? Próbę zdobycia zaufania Anemone? A może zasiania u niej paranoi i odsunięcia od lojalnych pracowników. W sumie trochę dziwię się, że Bonfire faktycznie chce dostarczyć mu prawdziwe informacje, zamiast polecieć do szefowej, powiedzieć, że przylazł taki i taki i czym go tu nakarmić? Głupie długi ojca to tylko głupie długi ojca, zdrada władcy to poważna rzecz. Inna sprawa to to, czy Anemone rzeczywiście mu ufa, czy tylko prowadzi własną grę. Silver Horn był w ogóle zadziwiająco pewny, że czarna klacz go nie zabije. Cóż, na miejscu Anemone nie zabiłabym go chyba tylko dlatego, by dopaść jego wspólników. A potem ich zabiła. Tak na wszelki wypadek. Pytanie też, co się stanie teraz z Bonfire. Mimo wszystko, nie wyobrażam sobie, by Anemone tolerowała zdradę. Dość ciekawe było widać empatyczną stronę Anemone w stronę Winter Guilt. Szczerze mówiąc, to bardziej bym się po niej spodziewała, że nie będzie się wtrącała, bo chociaż zawdzięcza Winter to, że Helios nie dostał żadnej z jej klaczy, to jednak zarówno odpał księżniczki jak i to, że jest dziedziczką jej wroga mogą wzbudzać w niej naturalną antypatię. Szczególnie, że Winter jest pyskatą i nieogarniętą nastolatką. Mimo wszystko, przeciągnięcie jej na stronę Irydusze jest pomysłem niegłupim. W sumie zawsze mogliby też spróbować ją w przeszłości wydać za Dusty Storma. Są w podobnym wieku. Sam wątek pałacu północnego wydaje mi się dziwny. Jest tak krótki, że aż zbędny. No bo po co Anemone zabrała ich akurat tam? Akurat teraz? Bo przecież nie po radę, której mogliby udzielić gdzie indziej. Nie, chciałeś przemyć róg Discorda (ciekawostka, ale nie wydaje się ważny) i kapę ślubną Crescent. Za kogo miała wyjść Crescent? Lub za kogo wyszła. Chyba że ta kapa należała do Anemone. Ale czemu Forlorn pomyślała o Crescent?
  12. Przeczytane. Mam wrażenie, że ten rozdział dostarczył mało ważnych informacji. Może poza tym, że Twilight dalej jest irytująca pod pewnymi względami - zwalanie winy na Celestię, swego rodzaju niezdolność do ponoszenia odpowiedzialności za własne wybory. No i lista z Nową Chrysalis mnie rozbawiła. Po prostu, miejsca, w które trafiają myśli Twilight i jej problemy bywają dla mnie mocno absurdalne, choć serialowe. A czemu Celestia trenowała czar zsyłki na Księżyc? To wydaje się oczywiste. Celestia straciła połączenie z Elementami Harmonii, a wciąż potrzebowała mieć jakieś rozwiązanie, które nie wiąże się z zabiciem oponenta.
  13. Okej, zdradzę Wam mały sekret. Takie zmiany w Day 1 patchu są normą. Taki Elden Ring w wersji 1.0 jest zupełnie inną grą. Z innymi nazwami, przeciwnikami, opisami przedmiotów, lore, rozmieszczeniem przedmiotów, tłumaczeniem. A i są w nim przedmioty, które nie trafiły do spatchowanej wersji. W starą wersję dalej można zagrać na konsolach, jak się nie ma internetu i wersję na płycie. Czy to znaczy, że Sony kazało ocenzurować Elden Ring i inne gry Fromsoftware - które mają całe pancerze, które zostały wywalone z finalnego produktu, bo twórcy uznali, że są brzydkie. W przypadku Stellar Blade... Bądźmy poważni, jakby Sony kazało tam zrobić cenzurę, to zmieniłoby znacznie więcej niż jakieś 2 outfity i to takie, które nawet nie są najbardziej odważne . Pewnie była to zmiana estetyczna, ewentualnie podmiana przez jakieś dziwne błędy, które wyszły w fazie testów. A jeśli chodzi o gore, to przyczyną jest prawdopodobnie spadek fpsów (inna sprawa, że ta krew bardziej wyglądała jakby bohaterka wytarzała się miale niż krew). W sumie też nie zdziwiłabym się, jakby twórcy uznali, że ten efekt jest zwyczajnie brzydki? Dodam jeszcze, że jest taki ekskluzywny tytuł na Play Station. Bloodborne. W Bloodborne jest dużo krwi, bardzo dużo krwi i różnych dziwnych rzeczy. I jakoś nikt tego nie cenzurował. Remake Demon's Souls też jakiś taki nieocenzurowany... A co jeśli... Tam nie zadziała się żadna cenzura, tylko zwykła zmiana zdania przez devów, coś tak normalnego w branży?
×
×
  • Utwórz nowe...