Skocz do zawartości

Shey

Brony
  • Zawartość

    682
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Shey

  1. [Fire] Buntownik nie pomaga gwardii, chyba że udaje ich przyjaciela. - Jemu przyda się bardziej niż mi. - po tych słowach podała plecak Luci. - Może to dziwne ale jest w środku pusty. [shatter] - A ten znowu o tych schodach. Nie martwisz się o mnie a każesz mi tu zostać bym nic sobie nie zrobiła. Tak sporo w tym sensu.Lepiej zostawmy ten temat. Jutro też jest dzień. - Powiedziałem do Rogera jednak ostatnie zdanie było bardziej skierowane do Fire. Powinna zrozumieć o co mi chodziło. - Dokładnie. Masz racje. Niech myśli że wygrał. Chodźmy do tego gwardzisty. Z nim przynajmniej da się rozmawiać.
  2. (Przepraszam ze tak długo... Trochę się zająłem czymś innym) [shatter] - Wybacz. Po prostu nie lubię jak ktoś się martwi albo przejmuję się mną za bardzo. Przykładowo nie jestem aż tak nieuważna by potknąć się o schody. - Zrobiłem chwilę przerwy i odpowiedziałem na pytanie odnośnie materiału. - Niestety nic przy sobie nie mam. [Fire] - Ja mam taki plecak ale nie jestem pewna czy się nada. - Powiedziała pokazując plecak wykonany z brezentu. Po części miała nadzieje że nie będzie odpowiedni. Przyzwyczaiła się do niego.
  3. [Fire] - Na pewno nie odwiedzałam wysypisk śmieci. Nie widzie nic interesującego w oglądaniu sterty śmieci. Nie będę ci opowiadać co robiłam kiedyś. To było dawno... i w innym świecie. To już nie jest istotne. Przygoda z księżniczką? Raczej dalszej części nie ujrzą nasze oczy. Nawet jeśli na razie i tak nie mam ciekawszego zajęcia. - Po tych słowach spróbowała dostać się do schodów by zejść na dół. [shatter] - Daj spokój - odezwałem się do mojej przyjaciółki. - On i tak tego nie zrozumie. Ma za dużo lat i twoje bezpieczeństwo jest dla niego najważniejsze. Jest to bez sensu ale nic na to nie poradzisz.
  4. [shatter] Trochę zakaszlałem. Nigdy nie paliłem i ten dym zawsze mnie drażnił. - Tak truj się dalej tym dymem. Po za tym jestem za stara na klapsa. - powiedziałem i pogodziłem się z tym że nie przejdę dalej. Jednak znając Fire nie odpuści tak łatwo jak ja. Ma trochę inny charakter. Lubiła się kłócić. [Fire] - Wolę sparzyć się jak dziecko niż żyć pod kloszem staruchów takich jak ty - również uśmiechnęła się złośliwie. - Nie znasz mnie. Robiłam o wiele bardziej niebezpieczne rzeczy niż zwiedzanie rozsypujących się zamków.
  5. (Teoretycznie już zszedłem na dół do piwnicy ale trudno) Jeszcze tego brakowało. Z tego powodu żałuję że jestem klaczą a nie ogierem. Inni zachowują się zbyt opiekuńczo. - O jaki typ kompromisu ci chodzi? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. W jednym ma racje. Faktycznie nie wygląda najlepiej jak na swoje lata. Jak zwykle przesadzają. Wiele razy chodziłem po starych budynkach i zawsze wychodziłem cały. Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Nie dadzą nam nawet małej chwili dla siebie. Miałem nadzieje na jakiś alkohol w tej piwnicy ale w obecnej sytuacji nic z tego nie wyjdzie.
  6. Na jakie spotkanie? Ja? Z ogierem? Może gdybym za dużo wypił. Przydałoby się rozejrzeć jak mamy chwilę spokoju. - Fire idziemy - powiedziałem i skierowałem się w stronę schodów. Nie mogliśmy wejść na górę ale Luna nie wspominała nic o odwrotnym kierunku. Musiałem wyjaśnić Fire co się tu dzieje. Przynajmniej tyle ile sam wiedziałem. Miała racje że możemy się czegoś ciekawego dowiedzieć. Zeszliśmy po schodach piętro niżej. Było dosyć ciemno więc wyczarowałem trochę światła. Nie było to zbyt wiele ale lepsze to niż spacer w całkowitych ciemnościach. Ten korytarz nie był w najlepszym wstanie jednak nie wyglądał jakby miał się zaraz zawalić. - Czy mi się wydawało czy Luna była człowiekiem? - spytała Fire - Też to widziałam. Podobno to wina Discorda. Chciałabym go chyba poznać. Wydaje się że to zabawny z niego typ.
  7. - Gdybym nie usłyszała tego od gwardzisty i nie widziałabym tego nie uwierzyłabym w to co się stało. Po prostu wydaje się to takie nierealne. - Powiedziałem nadal nie będąc pewny czy faktycznie to się dzieje naprawę. Nagle odezwała się Fire. - Jeszcze trochę i by cie za ogon złapał. Jeszcze nie widziałam tak szybko biegnącego jednorożca. - Powiedziała Fire którą najwyraźniej bawiła ta sytuacja. - No wiesz... strach dodaje skrzydeł. A ty też się ociągałaś z tymi kamieniami - Wiesz jaki ciężki potrafi być taki kamień? Nie narzekaj, gdyby nie ja ten patykowilk rozszarpał by cie dużo wcześniej - Gdybyś mnie posłuchała że nie pasuje mi ta cisza w tym lesie nie musiałabyś zrzucać tych kamieni. - Nie bądź już taka nerwowa. Wszyscy żyją czyli jest tak jak być powinno - Ty przed nim nie uciekałaś więc nie wiesz jak to jest - Nie marudź. Nie było aż tak źle - Nie było aż tak źle? Chyba pamiętamy dwie różne sytuacje - powiedziałem lekko zirytowanym głosem. - Spokojnie nie dramatyzuj. Pogadamy potem. - Powiedziała Fire patrząc na gwardzistów.
  8. - Jestem w Ponyville ledwo parę dni. Nie wiedziałam że ten las jest aż tak niebezpieczny. Przepraszam za kłopoty - powiedziałem już spokojniejszym tonem po czym dodałem: Co się tutaj dzieje? - Nie mogłem zapytać prosto z mostu czemu Luna jest człowiekiem i kto to jest Discord. To byłoby chyba zbyt nienaturalne. Spojrzałem w kierunku drzwi i zobaczyłem stojącą w nich Fire. Jej też byłem winien podziękowania. Gdyby nie ona ci gwardziści nie mieli by kogo ratować. Jeszcze się uśmiecha... To nie było śmieszne! Ciekawe co by zrobiła gdyby to ona było jednorożcem i nie umiała by latać.
  9. Poczułem jak ktoś pomaga mi wstać. Miło z jego strony ale niepotrzebnie. Jak się tu znalazłem? Prawdy mu raczej nie powiem. - Jestem cała... dziękuje za troskę i ratunek. Gdyby nie wy on by mnie po prostu rozszarpał. - Mówiłem przestraszonym głosem. Był on lekko wymuszony ale pomagał mi fakt że faktycznie się bałem. Nigdy nie znalazłem się w takiej sytuacji, na leśne zwierzęta to raczej ja polowałem. Znowu gadają o tym Discordzie. Przydałoby się dowiedzieć kim on jest i jak Luna stała się człowiekiem. To byłby ogromny krok na przód.
  10. Natychmiast posłuchałem i padłem na ziemie koło kotary. Nie miałem pomysłu na co komu coś takiego w opuszczonym zamku ale teraz to nie było moim największym zmartwieniem. Nagle zobaczyłem jak zza zasłony wychodzi... kobieta? Co tu się dzieje? I jak mam zabić patykowilka? Dla mnie to nie wykonalne. Przynajmniej gdy nie mam przy sobie ludzkiej broni która oczywiście jest zabroniona przez Celestię. Szukałem możliwości by im pomóc ale nie widziałem żadnej opcji. Może przez to że się nie starałem ale to gwardia. Powinni sobie poradzić a ja im nie będę im pomagać. W końcu kiedyś będziemy walczyć przeciwko sobie ale jeszcze nie jestem gotowy. Ciekawe czy ta kobieta to Luna i w jaki sposób zamieniła się w człowieka?
  11. Odwróciłem głowę. Niestety był już tylko metr ode mnie. Jeśli nadal będzie mnie doganiał w tym tempie nie zdążę do tego zamku . Usłyszałem świst powietrza i zauważyłem Fire w locie nurkowym z kolejnym kamieniem. Co ona... bawi się w stukasa? Tym razem atak był bardziej udany i kamień trafił wilka w żebro. To zrobiło na nim większe wrażenie niż trafienie w łapę. Niestety nadal mnie gonił i byłem tylko trochę szybszy od niego. Niech go piekło pochłonie! Co on taki zdeterminowany, jakby od paru tygodni nic nie jadł tylko skąd on czerpie siłę na ten bieg. Tego nie wiedziałem. Zobaczyłem przed sobą półotwarte drzwi. Dzięki temu kto je otworzył. Gdyby tego nie zrobił mój los byłby raczej marny. Wbiegłem przez drzwi i zobaczyłem dwójkę gwardzistów. Nie przyglądałem im się długo ale byłem pewny że jeden z nich to jednorożec. - Panowie! Ja tu tylko na chwilę z małym problemem. - Powiedziałem z małymi przerwami na oddech. Biegłem dalej w głąb pomieszczenia. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem wchodzącego wilka.
  12. [Przedpole zamku dwóch sióstr] Biegłem dalej. Nie odczuwałem wyraźnego spadku sił, może dlatego że kuce są bardziej przystosowane do biegu niż ludzie. Ten stwór pewnie też ale to tylko drobny szczegół. Spojrzałem przed siebie i zauważyłem zamek. Wbiegnę do tego zamku i co? To coś wbiegnie za mną. Zastanówmy się, jest dłuższy ode mnie więc raczej powinien gorzej wchodzić w zakręty. Nie chciałem dać za wygraną. Nie tak wyobrażałem sobie swój koniec. Myślałem bardziej o jakieś samobójczej akcji w celu zabicia księżniczek.
  13. [Droga do zamku dwóch sióstr] Nagle usłyszeliśmy trzask gałązki, odwróciliśmy się a za nami stało zwierze złożone z patyków. Nie zastanawiałem się co to jest ale zacząłem wiać. Fire miała łatwiej po prostu wystartowała i poleciała a ja musiałem się męczyć na ziemi. Odwróciłem głowę i zdałem sobie że biegnę za wolno, o wiele za wolno. Gdybym miał jakąkolwiek broń palną lub znał się na magii trochę więcej niż wytworzenie strumyka zimnej wody czy światła. Teoretycznie światłem mogłem go oślepić na chwilę ale nie było to gwarantowane. Nagle pojawiła się Fire i zrzuciła tej żywej kupie patyków dosyć spory kamień na łapę. Powstrzymało go to dosłownie na dwie sekundy jednak biegł wyraźnie wolniej. Już mnie nie doganiał ale nadal poruszał się na tyle szybko bym nie był w stanie go zgubić. Nagle usłyszałem słowa. - Biegnij szybciej zwierzyno! Tak ona zawsze potrafi zmotywować. Nie odpowiedziałem jej nie chcą tracić czasu na mówienie. Wolałem go poświęcić na oddychanie.
  14. Po jakimś czasie w lesie zrobiło się dużo ciemniej. Nie wiedziałem nawet gdzie jest ten zamek a nawet nie spytałem się czy Fire wie gdzie jest. - Zapomniałem spytać. Znasz drogę do tego zamku? - Eee daj chwilę. - Po tych słowach zaczęła biec a po paru metrach zaczęła machać skrzydłami i wzbijać się ponad korony drzew. Miałem wrażenie że nie startuje jak typowy pegaz a bardziej jak samolot. Po dłuższej chwili zobaczyłem jak ląduje. Ciekawe czy się wywróci jak ostatnio. Tego jeszcze nie opanowała do końca a ostatnio chyba nie ćwiczyła. Ku mojemu zdziwieniu wylądowała bez żadnych dodatkowych przygód. - I co się patrzysz? Jesteś zawiedziony bo się nie wywaliłam? - Spytała bardzo zadowolona Fire. - No wiesz... Udane lądowania w twoim wykonaniu to raczej rzadkość. - Szkoda że ty też nie jesteś pegazem. Założyłabym się że ty w tym momencie ledwo byś umiał latać nie mówiąc już o lądowaniu. Idziemy dobrze. Jeszcze dwa trzy kilometry do celu. - Wzięcie rozbiegu i parę machnięć skrzydłami. Przesadzasz, to nie może być takie trudne. Mam pewne obawy co do tego lasu. Jest w nim za cicho. - Jesteś przewrażliwiony. To po prostu zwykła cisza. - Może i tak ale nie czuję się tu bezpiecznie. Idźmy dalej.
  15. Impreza się trochę przeciągała więc postanowiłem wyjść wcześniej. Poszedłem w kierunku swojego miejsca pracy. Nigdy jakoś specjalnie za nią nie przepadałem. Nagle zauważyłem Fire. - Cześć. Znudziło ci się siedzenie w magazynie? - Nawet nie wiesz jak bardzo. Wiesz że księżniczka Luna zniknęła? Podobno zamknęła się w zamku w lesie Everfree. - No dobra ale co nas to obchodzi? Ten las pewnie jest i tak daleko. - Mylisz się. Widać go z tego miejsca. - Powiedziała i wskazała kopytem na linię drzew. - Nadal nie rozumiem co nam do tego. - Może poznamy księżniczkę? Zyskamy parę punktów zaufania a może coś więcej? Jeśli to zrobimy nic nam to nie zaszkodzi. - Dobra nie traćmy czasu na gadanie, idziemy do tego zamku. Po chwili razem skierowaliśmy się w stronę lasu.
  16. Co ja tu właściwie robię? Przecież i tak pogorszę sprawę bo nigdy jeszcze nikogo skutecznie nie pocieszyłem. Przez chwilę zastanawiałem się czy nie odejść, coś mi mówiło że tak będzie lepiej. A niech sobie płacze! To jej z pewnością nie zabije. Po cichu zszedłem ze schodów i poszedłem do bufetu. Zjadłem parę ciastek i zastanawiałem się co dalej. Trzeba się jakoś ogarnąć i zacząć coś robić. Nie wiem czy Travler się nadaje do nas. Jest zbyt odstający od reszty społeczeństwa. Za niedługo może zwrócić na siebie uwagę gwardii lub już to zrobił. W obu przypadkach jest niebezpieczny dla nas wszystkich. Ciekawe jakie kuce mają metody wydobywania informacji. Niby na pierwszy rzut oka są delikatne ale może mają do tego odpowiednie osoby. Druga sprawa. Przydałoby się w końcu nauczyć tej magii. Wolę technologie ale gdy jestem jednorożcem też się przyda. Powinienem się chyba powoli zbierać z tej imprezy. [stary magazyn. Fire. Z pierwszej osoby mi się lepiej pisze...] Zeszłam w po schodach w dół do piwnicy. Zobaczyłam w niej jakiego rodzaju maszynę, chyba obrabiającą drewno. Jest raczej bardziej wartościowa więc dlaczego ją tu zostawili? A może raczej była. Pewnie znajduje się tu parę dobrych lat skoro jest tak zakurzona. Koło niej widziałam wiele płaskich i cienkich płatów drewna. Na co komu coś takiego? Nie zastanawiając się dłużej wróciłam na górę i wyszłam z magazynu. Spojrzałam w kierunku Canterlotu. Kto normalny buduje miasto w takim miejscu?
  17. - Trochę tego będzie a ja nie za bardzo wiem od czego zacząć. Nie sądzie by opowiadając dało się wszystko przekazać. Szkoda że nie skorzystałaś z okazji i nie zwiedziłaś byłej Ziemi. Przynajmniej gdy sytuacja między Equestrią a resztą świata nie była tak zła jak w ostatnich miesiącach. Postaram się opowiedzieć jak najwięcej ale niestety nie wiem wszystkiego. Ludzie byli bardzo podzieleni. Ludzkich krajów było ze sto siedemdziesiąt. Każde różniło się w mniejszym bądź większym stopniu kulturą. - Przerwałem mówić gdy zobaczyłem plącząca Pinkie. Po chwili dodałem: - Dlaczego ona płacze? - Szukałem wzrokiem towarzysza z którym tutaj przyszedłem. Nigdzie go nie widziałem. Pewnie nie spodobało mu się a główna organizatorka to zauważyła. Skoro urządza imprezę dla każdego nowego nie mogła się pogodzić że nie chce w niej uczestniczyć. On raczej nie lubi towarzystwa. Gdyby było inaczej nie przywitałby mnie i Fire mieczem. Po co tu przyszedł skoro i tak nie chciał tu być? Powinien od razu odmówić. - Travler... to pewnie przez niego płacze. Rozmawiałam z nim parę dłuższych chwil i od razu stwierdziłam że nie jest zbyt towarzyski a Pinkie to zupełna odwrotność.Wybacz że przerywam naszą rozmowę ale spróbuję ją jakoś pocieszyć - Po tych słowach skierowałem się w kierunku schodów i zauważyłem wchodzącego Travlera. Spojrzałem na niego gniewnym wzrokiem zmieszanym ze smutkiem. Wszedłem na górę i zapukałem do pokoju Pinkie. Nagle zacząłem się zastanawiać po co właściwie to robię. Nie powinno mnie to obchodzić! Co z tego że płacze, jestem gotów robić o wiele gorsze rzeczy przez które będą płakać setki jak nie tysiące a przejmuje się jednym płaczących kucykiem? Czyżbym zaczął mięknąć i zmieniać stronę?
  18. - Po prostu normalnie, nie wiem jak to wytłumaczyć. Chyba tak jak ty czujesz się kucykiem. Po prostu nim jesteś. Dłoni... podobnie jak z byciem człowiekiem. Po prostu się ich używa, jak dla mnie to nic szczególnego. Samochód to pojazd napędzany silnikiem spalinowym który wykorzystuje do swojej pracy benzynę. Nie trzeba go ciągnąć i rozpędza się do większych prędkości. Mieszkałam w Rosji a potem chwilę zanim pojawiła się Equestria przeniosłam się do Polski. - Odpowiedziałem na zadane pytania i zdałem sobie sprawę że nie wiem dużo o tej całej ojczyźnie kucyków. Szczególnie jaką technologią dysponują. Warto byłoby to poznać ponieważ ogranicza to ich sposoby obrony.
  19. Musi zadawać tak niewygodne pytania? Wolałbym nie kłamać... przynajmniej nie za dużo. - Tak kiedyś byłam człowiekiem. U ludzi nikt by nie urządził imprezy z powodu że jest nowy. - Powiedziałem i spojrzałem jej w oczy. Nagle sobie zdałem sprawę że może mieć obsesję na punkcie ludzi lub coś w tym rodzaju. Niestety było już za późno na zmienienie zdania. [stary magazyn] Drewno... Drewno... Więcej drewna... Ogólnie nic ciekawego. Postanowiła przeszukać inne pomieszczenie. Skierowała się w stronę czegoś co kiedyś przypominało gabinet.
  20. Nagle wszystko ożyło i dwie klacze których nie znałem zaciągnęły mnie do bufetu. Natychmiast spróbowałem jedno apetycznie wyglądające ciastko. Było dosyć słodkie, pewnie jak wszystko tutaj ale to nie sprawiało że było mniej smaczne. Nagle usłyszałem muzykę. Nie do końca była w moim stylu ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie słuchania trash metalu na tego typu imprezie. - Pinkie często urządzą imprezy dla nowych? Jestem Shatter jednak domyślam że moje imię już znasz. Głównie przez tą plotkę z.... w sumie nie ważne - Powiedziałem w kierunku klaczy w kolorze lekkiego akwamarynu. [stary magazyn] Fire nie mogła już dłużej siedzieć bezczynnie po tym jak Travler wyszedł. Zaczęła przeszukiwać magazyn mając nadzieje na znalezienie mniej lub bardziej przydatnych rzeczy.
  21. Nagle zapaliło się światło. Zdałem sobie sprawę że jeszcze w życiu nie widziałem aż tylu balonów i konfetti. Z pomieszczeń obok wyszło sporo kucyków a ja już myślałem że nikt nie przyjdzie. Musiała to chyba odkręcić i jej uwierzyli więc sprawa chyba zażegnana. W sumie w dużej mierze sama się rozwiązała ale mi to nie przeszkadza. Nie wiedziałem jednak jak zareagować. Nikt mi jeszcze nie zrobił imprezy z takiego powodu. Może dla nich to normalne. - Dziękuje. Jesteś niesamowita... - Brakowało mi słów. Nikt mi nigdy nie urządził z takiego błahego powodu imprezy. Zaczynałem mieć wątpliwości czy dobrze robiłem walcząc za ludzkość.
  22. Po dłuższej chwili doszliśmy do cukrowego kącika. Miałem nadzieje że nie jesteśmy za późno ani wiele za wcześnie. Nie za bardzo wiedziałem która godzina ale raczej impreza się jeszcze nie zaczęła. Było za cicho chyba że kucyki preferują niezbyt głośną zabawę. Najwyżej pomożemy w przygotowaniach. Nie widziałem przeciwwskazań. Odwróciłem się do ogiera w kolczudze. - To chyba tutaj... W sumie mogłeś zdjąć tą kolczugę i mam nadzieje że nie masz tego miecza. Możesz przez to zrobić złe pierwsze wrażenie ale czym ja się martwię. To nie moja sprawa. Wchodzimy? Chyba nie będziemy tu czekać.
  23. Przez chwilę próbowałem sobie wyobrazić połączenie kucyka i filiżanki. Nie to po prostu nie miało szans się udać. Impreza? Ciekawe kto na nią przyjdzie oprócz mnie i Pinkie... W sumie warto spróbować. Jak już stwierdziłem gorzej nie będzie. Wydaje się trochę nietypowa. Organizuje imprezę dla każdego nowego? W sumie mi to chyba nie przeszkadza. Mogę udawać wzorowego obywatela Equestrii i nikt po mnie się nie spodziewa ataku na księżniczkę. Najciemniej jest pod latarnią. Nagle krzyknęła coś o kolejnym nowym, odwróciłem głowę i zdałem sobie sprawę że to ten ogier z mieczem. Spojrzałem znowu na Pinkie ponieważ chciałem zapytać o te imprezowe armaty. To słowo kojarzy mi się tylko z jednym i tego imprezą nazwać nie można. Była jednak już za daleko i nie wyglądało jakby jakakolwiek siła mogła ją zatrzymać. - To co idziemy? - Zwróciłem się do czarnego ogiera i nie czekając na odpowiedz powoli ruszyłem naprzód.
  24. A jednak słyszała ale nadal chce ze mną rozmawiać. Chyba można nazwać to przełomem. - Nazywam się Shatter ale można mówić do mnie Shey. Jak kto woli. - Powiedziałem lekko zaskoczony po czym dodałem: Jesteś pierwszą osobą która rozmawia ze mną normalnie od czasu gdy wszyscy uwierzyli w tą plotkę o filiżankach. Nie wiem co w niej takiego było ale to wszystko o filiżankach to kłamstwa. Niestety nie mogę im tego wyjaśnić bo nikt mnie nie słucha. - Powiedziałem to nieco ze smutkiem. Nigdy nie przepadałem za kucykami ale jeśli się żyje miedzy nimi to trochę to boli jak traktują cie z taką pogardą.
  25. Gdy byłem w drzwiach magazynu usłyszałem lekko stłumiony krzyk. To wystarczyło bym odwrócił głowę i spostrzegł tą różową klacz biegnącą w moim kierunku. Ciekawe co chciała ode mnie. Nie słyszała plotek? Raczej nie słyszała. W sumie co mam do stracenia pogadam z nią. Może uda mi się czegoś dowiedzieć i raczej nic nie stracę. Zawróciłem i poszedłem w jej kierunku spokojnym krokiem. Gdy byliśmy w miarę blisko odezwałem się. - Cześć. Co mówiłaś? Nie zrozumiałem przez te kwiaty...
×
×
  • Utwórz nowe...