Skocz do zawartości

Shey

Brony
  • Zawartość

    682
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Shey

  1. - Jestem gotowa. Tak poziom drugi mam już zdany. Proszę oto mój certyfikat - Powiedziałem i pokazałem klaczy kartkę która dał mi Golding Shield. Miałem nadzieje że nie jest problemem to że nie wydał mi go prawdziwy nauczyciel tylko bardziej uzdolniony jednorożec ode mnie. Raczej nie było to niezgodne z prawem. Gwardzista złamałby prawo? Szczególnie tamten osobnik nie wydawał się by mógł być w stanie to zrobić. [Fire] Skierowała się w kierunku domu handlowego. Znalazła sklep z materiałami dla pegazów i zaczęła oglądać dostępny towar.
  2. - Staram się o certyfikat na 3 poziom. - Odpowiedziałem jej. Ciekawie jak to będzie wyglądało. Tak samo jak nauka z gwardzistą? Miałem taką nadzieje. Oby na lekcje nie trzeba było być umówionym wcześniej. Inaczej mój pobyt w Canterlocie się wydłuży a przy odrobinie pecha znowu spotkam tego ogiera. Wolałbym tego uniknąć. Tylko dlaczego upatrzył akurat mnie? Nie jestem wcale taka ładna i nie wiem co on we mnie widział. W sumie nie wyszło mi to na złe. W końcu czegoś mnie nauczył całkowicie za darmo. Tu będę musiała zapłacić.
  3. [140 bitów. Lokalizacja: Canterlocka Akademia dla Uzdolnionych Jednorożców] Widać że to go trochę zabolało ale to nie była moja wina. To naprawdę by nie wyszło. Co ja się będę nim przejmować i tak mam kijowy humor. Czas się jeszcze bardziej podszkolić w magii. Akurat stałem pod akademią to czemu by nie spróbować? Nie będę tracił czasu. Wszedłem do środka budynku. Miałem nadzieje że pójdzie tak łatwo jak lekcja z gwardzistą. - Dzień dobry? - powiedziałem gdy byłem już w środku.
  4. - Nie chce cie ranić ale zostańmy przyjaciółmi. Tak będzie lepiej dla naszej dwójki. Nie chce sprawić że Equestria będzie dla ciebie mniej ważna niż jest teraz. Widać że jesteś jej oddany i zrobisz wszystko by przetrwała. Nie chce byś miał powód do zawahania się gdy będziesz ją ratować - oby się tylko nie załamał że pierwsza klacz do której cokolwiek poczuł powiedziała by zostali przyjaciółmi. Gwardzista zakochany w buntowniczce. To nie miało szans by coś z tego wyszło. Wygląda raczej na twardego więc nie powinno się tak stać. Z zresztą to nie moja wina że źle wybrał.
  5. - Jak dla mnie to imię jak każde inne. Dziękuje że poświęciłeś dla mnie swój czas - potem zaprowadził mnie pod budynek uniwersytetu. Teraz z pewnością tu trafię. Miał jeszcze ochotę się spotkać i zaczął być nerwowy. To zachowanie wydało mi się dziwnie znajome tylko wcześniej to ja byłem tym pytającym. Czyżbym mu się podobał? No bez przesady, gdyby wiedział kim jestem naprawdę to by od razu odrzucił ten pomysł. - Ja... nie wiem. Może pytanie będzie zbyt bezpośrednie i zadane zbyt szybko ale... Coś do mnie czujesz??
  6. - Rozumiem jednak i tak sądzie że jesteś dobrym nauczycielem. Faktycznie nie przedstawiłam się, przepraszam. Nazywam się Shatter. - Musiałem mu podać swoje imię. Na początku nie przedstawiłem się specjalnie ponieważ im mniej o mnie wie tym lepiej. Potem znajdę albo mi pokaże ten uniwersytet i będzie już z górki z tą magią... chyba. Im dalej tym będzie trudniej. [Fire] Zauważyła ogiera w towarzystwie klaczy która sprzedawała kwiaty w sklepie. Wyglądało jakby ten ogier ją podrywał. Przez głowę przemknęła jej myśl żeby przypadkiem w niego wlecieć i zepsuć tą próbę. To byłoby piękne.
  7. [shatter] Cieszyłem że mi się udało a kolejne zaklęcie też było przydatne. Nareszcie jakieś postępy. Przygotowałem się do rzucenia zaklęcia. Wróciłem do zwykłej pozycji i uniosłem lekko głowę. - Ja też się ciesze że mi się udało. Nie myślałam że uda mi się za pierwszym razem. Mam nadzieje że kolejne też mi wyjdzie. - zrobiłem małą przerwę i spróbowałem rzucić zaklęcie: Hollowly
  8. Na pewno nie będę tak uzdolniony jak Sombra. Chwilę zastanawiałem się kiedy powinno się używać tego zaklęcia. - Myślę że w sytuacji obrony koniecznej. Przykładowo gdy ktoś ci grozi lub bronisz się przed patykowilkiem. Pozycja obronna z wyciągniętym rogiem do przodu i w myślach wypowiadamy Relinque Maxima. - ostatnie zdanie praktycznie powtórzyłem za gwardzistą po czym spróbowałem rzucić zaklęcie celując w pustą przestrzeń by nikt przypadkiem nie oberwał. Wymówiłem w myślach Relinque Maxima i czekałem na efekt. Miałem nadzieje że się uda. To by mi poprawiło humor.
  9. Na całe szczęście się zgodził. Równie dobrze mogłam pójść na uniwersytet ale mogli by mnie wyśmiać że tak mało umiem. - Dziękuje! Będę wdzięczna za każdą pomoc. Możemy zacząć tutaj? Czy musimy szukać odpowiedniejszego miejsca? - rozejrzałem się po parku. Wydawał się całkiem odpowiednim miejscem do tego. Tak byś mogła się bronić... gdzieś już to chyba słyszałem ale w lekko zmienionej wersji. Co się wtedy działo? Pewnie nigdy nie będę tego pewna ale raczej nie było to dla mnie za miłe.
  10. [shatter] - A pan mógłby by mnie czegoś nauczyć? Trochę się boję. Pewnie będzie tam dużo osób które będą mi się przyglądać - powiedziałem lekko przestraszonym głosem. Tak naprawdę się nie bałem ale nigdy nie lubiłem być w centrum uwagi. Po prostu tak miałem. [Fire] - Można było się spodziewać że w dzień będzie zamknięte. Trochę szkoda. Chętnie bym zobaczyła jak to wygląda. - Po tych słowach odwróciła się i poszła w kierunku domu handlowego.
  11. [shatter] - Niestety nie przypominam sobie. Chętnie zobaczę Canterlot. Na pewno też wiesz gdzie znajduje się tutaj szkoła magii dla jednorożców. Jestem beznadziejna z magii i chciałabym umieć coś więcej - Zacząłem się zastanawiać czy ten gwardzista nie ma takiej samej dziury w pamięci jak ja. Podczas tych paru godzin wydarzyło się coś ważnego? Nie byłem pewny. Wolałem się tego wyprzeć. Tak było po prostu bezpieczniej. [Fire] Fire wylądowała przed klubem niestety wyglądał na zamknięty.
  12. Zaczyna się robić ciekawie on też ma to samo uczucie co ja. To nie może być przypadek. Przez chwilę się zastanawiałem czy warto mu o tym powiedzieć. Zdecydowałem że bezpieczniej będzie najpierw go trochę poznać i potem ponownie rozważyć tą decyzję. Feniks? Myślałem że takie stworzenia to czysty wymysł ludzi a jednak okazuje się że jest inaczej. - Nie wprawiłeś mnie z zakłopotanie. Po prostu mam zły dzień. Nie wydaje mi się że się znamy. Mieszkam w Ponyville, w Canterlot jestem tylko chwilowo by załatwić parę spraw. - nadal mówiłem niezbyt wesołym głosem. Po prostu nie miałem powodów do szczęścia.
  13. [shatter] Nagle zaczepił mnie jakiś ogier. Miałem dziwne uczucie że nie spotykamy się pierwszy raz jednak nie mogłem sobie przypomnieć. Urokliwa? Chyba w snach. Myśli że jestem brzydka to łatwo mnie poderwie. Gdyby jeszcze wiedział że tak naprawdę nie jestem klaczą -Eee - nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. - Wcale nie jestem taka ładna - powiedziałem lekko przygnębionym głosem. [Fire] Wzbiła się dosyć wysoko w powietrze, tak by widzieć większą część miasta. Chwile szukała wzrokiem wyróżniającego się budynku. Znalazła tylko jeden który by się nadawał. Miał odpowiednie logo
  14. Nareszcie dotarliśmy na miejsce. Szukałem wzrokiem miejsca na odpoczynek i zauważyłem park. Idealne miejsce. Skierowałem się tam powolnym krokiem. Nie byłem w najlepszym humorze. Cały czas odczuwałem smutek i przygnębienie. Najgorsze w tym że było to widoczne. Dobrze że nie jestem w Ponyville i nie spotkałem Pinkie. Ona by mnie już próbowała pocieszyć. Odwróciłem się i zauważyłem jak Fire wzbiła się w powietrze. Najpewniej zaczęła szukać tego klubu. Mi było wszystko jedno czy go znajdzie czy nie. Nigdy nie byłem częstym gościem takim miejsc.
  15. [Droga z Ponyville do Canterlotu. Aktualny postęp: 6 z 7] Ta podróż zaczynała mnie już męczyć. Po co ja sie wybrałem na pieszo? Nagle odezwała się Fire. Chyba myślała o tym samym. - Nie sądzisz że pociągiem byłoby szybciej? - Tylko troszeczkę. Miałem ochotę się przejść, po za tym więcej bitów zostało w kieszeni. - Czasami jesteś za oszczędny. - Tylko troszeczkę. Zaraz będziemy na miejscu. Uważaj by nie zwrócić na siebie uwagi. - Myślisz że jestem głupia? Wiem że mamy być wzorowymi obywatelami Equestrii.
  16. [Droga z Ponyville do Canterlotu. Aktualny postęp: 5 z 7] Canterlot był coraz bliżej. Z daleka wyglądał na mniejszy niż był w rzeczywistości. - Ale nie idziesz do klubu go go? Podobno mają taki w Canterlocie - Fire zmieniła temat. - Co? Celestia wyraziła na to zgodę? Nie kłam. - Chcesz się założyć? - Pewnie a o co? - byłem całkowicie pewny że Celestia nie wyraziłaby na to zgody. - Nie wiem potem coś się wymyśli.
  17. [Droga z Ponyville do Canterlotu. Aktualny postęp: 4 z 7] Podniosłem się. Nie bolało aż tak bardzo jednak się przewróciłem. Fire i jej ten cały sposób stawiania ludzi na nogi. - Nie mów tak więcej. To da się zrobić. Każdy ma chwilę zwątpienia ale to tylko chwilowe. Przejdzie ci. A teraz idziemy dalej. Właściwie po co idziesz do Canterlotu? - Załatwić parę spraw. - Wiedziałem że ma racje ale nie byłem wstanie w to do końca uwierzyć. Brakowało mi pewności siebie. W ogóle brzydszą klaczą nie mogłam być. Nie żeby mi zależało na tym ale... dość. Ogarnij się. Chyba faktycznie mam depresje. Zastanawiałem się nad jeszcze jednym. Jak ona jest w stanie najpierw kogoś uderzyć a potem normalnie kontynuować rozmowę jakby nic się nie stało?
  18. [Droga z Ponyville do Canterlotu. Aktualny postęp: 3 z 7] Fire wylądowała i wyrównywała swój krok ze mną. - Ja nie wiem... czy nie zrezygnować. Księżniczki są takie... mądre. Przecież żyją 1000 lat! Wiedzą bardzo dużo, do tego są potężne jeśli chodzi o posługiwanie się magią. Jeszcze do tego mają gwardie. Ich nie da się zabić. Skoro tyle... - I co z tego? - przerwała mi w połowie zdania - Jak to co z tego? Są niepokonane. - Na pewno jest jakiś sposób - była jak zwykle pełna optymizmu. . Nie widzie możliwości. - W tym momencie otrzymałem dosyć silne uderzenie kopytem. Przewróciłem się i leżałem na trawię. To był błąd. Ta cała walka. Powinienem był wtedy umrzeć. - Masz depresje czy co? Ogarnij się! Jeśli nadal będziesz tak mówił nie wstawaj. Oberwiesz jeszcze raz...
  19. [Droga z Ponyville do Canterlotu. Aktualny postęp: 2 z 7] Nie wyglądało to dobrze. Chciałem obalić księżniczki ale jak to zrobić? Nie znam dokładnie historii Equestrii ale wiem że panują długo. Ponad tysiąc lat. Czyżby były nieśmiertelne? Miałem nadzieje że tak nie jest. Uznajmy że można je zabić ale jak? Są najsilniejsze jeśli chodzi o magię a wokół siebie mają jeszcze gwardzistów. Byłem zmęczony ta walką. Dlaczego tak po prostu się nie poddam? Nagle usłyszałem głos. Tak to ona. - Heja! Co tam? Czemu jesteś taki smutny? A przynajmniej na takiego wyglądasz?
  20. [140 bitów. Droga z Ponyville do Canterlotu. Aktualny postęp: 1 z 7] Nie pojechałem pociągiem ale wybrałem drogę na pieszo. Tak było taniej i miałem czas by się zastanowić co się w ogóle stało rano. Nie mogłem stać tam cały dzień. Miałem dziwną dziurę w pamięci. Nigdy nie narzekałem na pamięć. w swoim poprzednim życiu musiałem mieć ją bardzo dobrą więc nie wierze żebym od tak po prostu zapomniał cały dzień. Nagle przypomniałem sobie że nic nie powiedziałem Fire gdzie idę. Trudno i tak mnie znajdzie. Ma ciekawą zdolność pojawiania się tam gdzie potrzeba. W dodatku robi to z zaskoczenia. Nie wiem gdzie się tego nauczyła ale była to przydatna umiejętność.
  21. [120] Tak szczerze ta praca mnie nudziła ale bity skądś trzeba mieć. Przywitaj, udawaj miłego, przynieś zamówienie, posprzątaj. To chyba tyle obowiązków. Kucyki które tu przychodzą są takie spokojne. Nawet nie pomyślą że najchętniej dosypałbym cyjanku potasu do takiego ciasta. Weszli kolejni klienci. Na szczęście było ich coraz mniej. Miałem tej pracy dosyć. To jeden z powód dlaczego jestem tu tak rzadko. Poczekałem aż dojdą do pustego stolika po czym dałem im chwilę na zastanowienie się co chcą tym razem. - Witam pana. Co pan sobie życzy? - Cydr albo nie... muszę być trzeźwy, poproszę kawę i ciasteczka. - Już idę... - przestawałem już być miły, miałem dość. Po chwili wróciłem i przyniosłem mu to czego chciał. Niestety ciasteczka były bez posypki z cyjanku. Nie powiedziałem nawet słowa a po chwili obróciłem się i zacząłem sprzątać inne stoliki ze zbędnych naczyń. Tak naprawdę to był na dzisiaj chyba ostatni klient. Na całe szczęście miałem rację. Kolejnych 30 minut bym raczej nie wytrzymał. Wyszedłem z kawiarenki i skierowałem się do Canterlotu. Musi być tam jakiś nauczyciel magii. Niestety nie czułem się najlepiej... nie miałem chęci na nic jednak się przymuszałem.
  22. [100 bitów. Kawiarnia ,,Pod kopytkiem"] Byłem zdezorientowany. Ostatnie co pamiętałem to jak szedłem w kierunku swojego miejsca pracy. Niby normalne ale dlaczego jest wieczór a chwilę temu był ranek? Nie mogłem cały dzień stać w jednym miejscu. Na pewno mam ciekawsze zajęcia. Poszedłem w kierunku kawiarni ,,Pod kopytkiem". Dawno mnie ta mnie widzieli i wypadało by się tam pokazać. Po chwili jak wszedłem zobaczyłem swoją szefową. - Dawno cie nie było. Już prawie zapomniałam że tutaj pracujesz. - Przepraszam po prostu byłam zajęta. - Rozumiem jednak wolałabym gdybyś pojawiała się trochę częściej. - Ok postaram się. Już idę pracować. - Odetchnąłem z ulgą. Na szczęście była dosyć wyrozumiała. Wszedłem na główną salę i zauważyłem wchodzących klientów. - Dzień dobry państwu. - powiedziałem i chciałem zrobić facehoofa. Przecież mamy wieczór! Trudno może tego nie zauważą. Po chwili dodałem: - Tamten stolik będzie odpowiedni. - Wskazałem pusty stolik dla dwóch osób przy oknie. Idealny dla tej pary. Gdy doszli do stolika przez chwilę przeglądali menu. - Co państwo zamawiają? - Poprosimy gofry ze śmietaną i herbatę. - Zapamiętałem zamówienie i poszedłem do kuchni. Po chwili byłem z powrotem. - Proszę - powiedziałem i podałem gofry i herbatę w... filiżankach. Popatrzyli się na mnie dziwnie. Wiedziałem że i tak ten niesmak chociaż tylko śladowo pozostanie. Zająłem się innymi klientami a po jakimś czasie wróciłem posprzątać stolik który obsłużyłem na początku. Herbaty nawet nie ruszyli. Czas się chyba zbierać z tej pracy... (Te wcześniejsze dwa zadania z tych losów się już zakończyły? Moja postać wpadnie w depresje mniej więcej w następnym poście)
  23. Ja informuje że mnie (DANIELPL) nie będzie prawdopodobnie na treningu w niedziele. (Wyjazd w góry)
  24. [shatter] Żal mi było patrzeć na tego poniżającego się gwardzistę. Byłem raczej pewny że zrobił co mógł a on przepraszał i czuł się winien. Ciekawe jak przebiega szkolenie na gwardzistę. Taka postawa raczej nie kształtowała się sama. Chyba że mam do czynienia z wyjątkiem. Ciekawe co z nami będzie. Celestia nie jest raczej zadowolona z takiego obrotu sprawy. Pogłoski że Luna zmieniła się w człowieka nie wpłynie korzystnie na spokój w Equestrii. Chyba nas nie zabije? Nie widzie innego sposobu na zlikwidowanie potencjalnych plotek. Raz już umarłem. Nie zamierzam robić tego drugi raz w tak małym odstępie czasu. Zacząłem rozważać różne plany ucieczki. Niestety nie wyglądało to najlepiej.
  25. Podłoga zaczęła lekko drgać. Trzęsienie ziemi? Celestia również zmieniła układ płyt tektonicznych? No tak. Czymś musiała zasypać morze Bałtyckie. Nagle pojawiła się księżniczka Celestia. Nie spodziewałem się jej tu tak znienacka. Zobaczyłem jak gwardzista się jej ukłania. Nigdy nie zamierzałem tego robić ale sytuacja tego wymagała. Jeśli się gra to przynajmniej trzeba robić to dobrze. Pokłoniłem się. Fire zrobiła to samo jednak z większymi oporami. Nie czułem się jej poddanym. Nawet jeśli na niego wyglądam. Celestia ruszyła na schody. Gdzie teraz jest ten ogier pilnujący tych zdradliwych schodów by nikt nie zginął? Niech ratuje księżniczkę! No nic. Bohaterów z reguły nie ma kiedy są potrzebni. A niech złamie nogę. Nie będzie mi jej szkoda.
×
×
  • Utwórz nowe...