Skocz do zawartości

Shey

Brony
  • Zawartość

    682
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Shey

  1. [shatter] - Ciesze się że jestem wolny jednak na czym niby będzie polegać ta obserwacja? Dwóch gwardzistów będzie za mną ciągle łazić? - powiedziałem lekko zaniepokojony tą wizją, nie podobała mi się jakakolwiek forma obserwacji. - Ile czasu to będzie trwać? Miesiąc czy rok? [Fire] Fire właśnie patrzyła jak szósty wózek tytanu w postaci drobnych ziarenek wysypują na trawę. Minęło dopiero sześć godzin czyli pracują z tempem sześciu wózków na godzinę. Dopiero się oswajali z nową pracą więc ta prędkość powinna wzrosnąć - Macie dobre tempo pracy - pochwaliła Fire kucyki ciągnące wózek. - Dzięki - odezwał się jeden z ogierów po czym dodał. - Jestem ciekawy nad jakim zadaniem teraz pracujesz. Jeśli masz chwilę wolnego czasu mogłabyś nam pomóc. - Eee, zadanie? - powiedziała lekko zakłopotana i po chwili namysłu znowu się odezwała - Kontroluję jakość wydobytego materiału - odpowiedziała dumna z właśnie wymyślonej, odpowiedzialnej posady. - Tak oczywiście, to w takim razie nie przeszkadzamy - rzekł ogier wiedząc że Fire najzwyczajniej mówiąc obija się.
  2. [Fire] Po śniadaniu wszyscy bez wyjątku, no może z drobnym w postaci Fire wzięli się do pracy. Musieli wydobyć dosyć dużą ilość tytanu na budowę bazy, która posiadałaby ściany i dach o grubości pięciu milimetrów. Solidne podpory i dosyć cienką podłogę o grubości zaledwie dwóch milimetrów. Oczywiście nie można zapomnieć o ogrzewaniu z powodu nadchodzącej zimy, o to zatroszczy się najprawdopodobniej turbina gazowa która oprócz ciepła przy okazji będzie produkować przydatną energię elektryczną. Dwadzieścia cztery jednorożce rozpoczęły magią oddzielać tytan od zanieczyszczeń a reszta transportowała urobek na miejsce bazy. Nie wszyscy sobie radzili z wydobywaniem, większość z nich nie miało doświadczenia które teraz musieli zdobyć. Ci, co kiedyś robili to na co dzień uczyli tych co się jeszcze z tym nigdy nie spotkali.
  3. [shatter] - Miło by było zobaczyć dowody które wskazują na to że brałem udział w tym zamachu. Nie będę się tłumaczył skoro jestem niewinny, na dodatek nie wiem z czego konkretnie mam się tłumaczyć - powiedziałem lekko zrezygnowanym głosem. Nie może być pewna że jestem zamachowcem skoro nie ma konkretnych dowodów, komu by uwierzyła na słowo? [Fire. Ranek, pewna lokalizacja na Ziemi] Fire otworzyła oczy i jej oczom ukazał się piękny wschód słońca, przeciągnęła się i po chwili wyszła z samolotu. Okazało się że ona obudziła się ostatnia chociaż poszła spać pierwsza. Wszyscy zebrani byli wokół dwóch ognisk i piekli ziemniaki. - Skąd macie ziemniaki? - spytała Fire. - Wykopaliśmy.. jest dziko rosnące pole 13 kilometrów na wschód - odpowiedział jeden z ogierów - - Niezłe osiągnięcie, znaleźliście coś jeszcze? - nie miała nic do ziemniaków ale nie chciała ich jeść cały czas - Z jedzenia to nic ale udało nam się znaleźć całkiem niezłe złoże tytanu, 450 metrów na północ jest osuwisko które je odsłoniło. - Czyli dziś bierzemy się za budowanie? - znowu spytała, tym razem niezbyt zadowolona Fire z powodu wizji ciągłego żywienia się ziemniakami. - Tak, tylko zjemy śniadanie. Ziemniaczka? - Odpowiedział ten sam ogier rzucając kartofla.
  4. [Fire] - Nie wiem jak ty ale ja idę spać, mam dosyć na dzisiaj. - Powiedziała i wróciła ze skrzydła samolotu na ziemie. - Dobrze, idź. Ja spałem w trakcie lotu - odpowiedział jednorożec. Fire weszła do środka i położyła się na fotelu pilota. Po paru chwilach zasnęła. Jednorożec skończył naprawiać silniki i poszedł sprawdzić jak radzi sobie reszta. [shatter] - Nie potrzebuje kolejnej szansy by powiedzieć prawdę. Jestem ciekawy kto zdradził taką informację księżniczce - odpowiedziałem będąc prawie pewnym że nie mają na mnie żadnego mocnego dowodu - Dobrym pomysłem byłoby sprawdzenie wiarygodności źródła tej informacji.
  5. [shatter] - A co ja tam miałem robić? Po prostu stałem w tym tłumie i patrzyłem się na księżniczkę Celestię jak podnosi słońce. To wszystko - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - No wcześniej się jeszcze uczyłem magii ale to pewnie jest bez znaczenia. [Fire] - Jak tam silniki? Mocno są uszkodzone? - Fire spytała jednorożca który je naprawiał. - Nie jest źle chociaż były w lepszym stanie. Uszkodzenia nie są zbyt poważne i można je łatwo naprawić. Potem trzeba będzie je wymienić na takie zrobione z lepszych materiałów. To głównie przez to tak szybko się zniszczyły, paliwo kiepskiej jakości im też nie pomaga. - Grunt że dolecieliśmy, teraz musimy szybko zbudować jakiś dach nad głową. Tu jest trochę zimniej niż w Equestrii. - To prawda ale tu przynajmniej nie wpadnie gwardia z zapytaniem co my robimy. [Kopacze] Gdy poradzili sobie z trawą i korzeniami zaczęli kopać głębiej. Po czterech kolejnych godzinach byli w połowię pracy i uznali że zasłużyli na przerwę. Odłożyli łopaty na jedno miejsce i poszli zjeść parę jabłek rosnących na pobliskim drzewie, niektórzy Za pięć czy sześć godzin powinni skończyć robotę. [Grupa szukająca czegoś do jedzenia] Gdy skończyli budować wóz czekali na zwiadowców przeczesujących teren. Po paru następnych minutach zjawił się jeden z nich, niestety nic nie znalazł. Na szczęście chwilę potem przyleciał drugi który znalazł mały zbiór drzew z jabłkami. Jakieś trzy czy cztery kilometry na zachód. Grupa natychmiast wyruszyła w tamtym kierunku. [Grupa szukająca surowców] Zmienili strategie poszukiwań. Rozdzielili się i przeszukiwali obszar ziemi co około 25 metrów. Ta metoda wydawała się dużo szybsza i skuteczniejsza od skanowania całego terenu
  6. [Fire] Leżała na samolocie obserwując to co się dzieje dookoła niej, była zmęczona. Mimo to że miała najlepsze miejsce w samolocie nie mogła spać, musiała cały czas trzymać stery by przypadkiem się nie stało coś złego. [Kopacze] Piętnastoosobowej grupie kucyków kopanie na początku szło dosyć opornie. Powodem była trawa i korzenie, postanowili najpierw ją przenieść w jedno miejsce a potem kontynuować pracę ale znacznie szybciej. [Grupa szukająca czegoś co da się zjeść] Uzgodnili że ich zadanie będzie wykonywane efektywniej jeśli najpierw 8 kucyków zbuduje drewniany wóz a dwa pegazy polecą na zwiad. Jeden poleciał na wschód a drugi na zachód. Po kilkudziesięciu dłuższych chwilach pojazd został złożony w całość, był to prosty wóz o w miarę okrągłych kołach. [Grupa szukająca surowców] Skierowali się na północ przeczesując magią ziemie znajdująca się pod nimi. Po czterdziestu minutach przeszli około sto metrów i niestety nie natrafili na nic interesującego.
  7. [Fire] Nareszcie dotarła na miejsce, ucieszyła się z tego powodu. Lewy silnik powoli zaczął odmawiać dalszej współpracy, lekko się dymił i wydawał inny dźwięk niż zwykle. Przed lądowaniem zatoczyła trzy szerokie koła by znaleźć odpowiednie miejsce do lądowania. Teren był dosyć mało płaski ale udało jej się wypatrzeć odpowiednią polanę. Po paru dłuższych chwilach samolot znalazł się w jednym kawałku na ziemi. Wszyscy od razu wyszli na zewnątrz, nie dlatego by poobserwować piękne krajobrazy ale dlatego że nie mogli dłużej wytrzymać w środku. Było po prostu za ciasno. Za nimi podążyła Fire, nie śpieszyło jej się. To właśnie ona miała najlepsze miejsce w tym samolocie. - Co teraz zakłada nasz plan? - Spytała Fire. - Najpierw zbudowanie bazy i znalezienie złoża tytanu - powiedział jednorożec a po chwili dodał. - Dziesięć minut odpoczynku a potem piętnastka bierze za łopaty i kopie dół o głębokości 80 centymetrów. Plan macie na tej kartce. - Wyjął z plecaka i podał jednemu kucykowi. - Dziesięć osób idzie znaleźć jakieś zapasy, nie możemy zdechnąć z głodu a to co przywieźliśmy ze sobą zostawimy na czarną godzinę. Pozostałe siedem jednorożców idzie szukać jakiegoś złoża tytanu a ja zajmę się naprawieniem silników.
  8. [Fire] Po paru godzinach, gdy już opuściła rejon Equestrii zrobiła skręt w jedną ze stron. Nie pasowało jej lecieć aż do samego bieguna, tam było zdecydowanie za zimno. Pogoda powoli zaczynała się zmieniać, stawała się bardziej naturalna. Nie była przez nikogo kontrolowana więc była zbliżona do pogody ze starej Ziemi. Na horyzoncie widziała zbierajacą się burze, na szczęście nie leciała w jej kierunku więc powinna ją ominąć. [shatter] - Nie rozczarowałem się... Tylko spodziewałem się czegoś innego. Shatter, Siergiej Ivan, 34 lata, Ponyville, kelnerka w restauracji ,,Pod kopytkiem'' - odpowiedziałem księżniczce. Nie wiedziałem po co mnie o to pytała. Nie miała tego w tym spisie sponyfikowanych?
  9. [Fire] Po parudziesięciu minutach lotu Fire widziała już Manehattan, nie zbliżyła się zbyt blisko miasta. Miała wylądować w konkretnym miejscu gdzie czeka na nią reszta, przed sobą w oddali widziała jedyne miejsce w którym mogła by wylądować. Zmniejszyła szybkość i wysunęła podwozie. Po paru następnych chwilach kółka samolotu dotknęły trawy a następnie się powoli zatrzymała na skraju polany przed grupką 24 kucyków z wozem. Gdy Fire mogła puścić stery wysiadła z samolotu. - Pakujcie się, niech jakaś dwójka zatankuje resztę paliwa i odlatujemy stąd. Tu niezbyt wiele zrobimy - powiedziała gdy zauważyła że jednorożec również wysiadł. - Sprawdzę w jakim stanie są silniki, mamy niezbyt wysokiej jakości paliwo i przy tym rodzaju silników sprawia że szybko się niszczą. - Objął swoją magią jeden silnik a potem drugi. Po chwili się odezwał. - Popracują jeszcze parę godzin, powinniśmy dolecieć. - Dolecimy - stwierdziła krótko Fire - Wszyscy wsiedli? - usłyszała parę potakujących odpowiedzi. Po chwili usiadła za sterami samolotu i wystartowała. Skierowała się w stronę jednego z biegunów by opuścić granicę Equestrii. Zamierzali dolecieć na niezamieszkałe tereny w jedno konkretne miejsce gdzie jest duża ilość potrzebnych im surowców.
  10. [Fire. Podróż do Manehattanu 1/2] Patrzyła jak klacz odlatuje, nareszcie rejestracja dobiegła końca i można było się zająć własnymi sprawami. Wszyscy obecni na polanie wsiedli do samolotu, w środku powinno się zmieścić trzydziestka kucyków, przynajmniej tak zakładał projekt. Uruchomiła silniki i zaczęła startować, martwiło ją trochę to że ma trochę mało paliwa ale powinna dolecieć do celu. Po chwili samolot wystartował a Fire schowała podwozie. [shatter] - Witaj, myślałem że to księżniczka Celestia będzie mnie przesłuchiwać - powiedziałem lekko zdziwiony po czym usiadłem na leżącej poduszce. Miałem nadzieje że to przebiegnie szybko i z właściwym wyrokiem. Tak jak zwykle lekko się denerwowałem ale jak można tego nie robić gdy właśnie twoje życie może się gwałtownie zmienić.
  11. [Fire] - Wiem, mówiłam że nie projektował tego amator. Jeśli zbudujemy coś jeszcze z całą pewnością będzie to rejestrowane u ciebie. - powiedziała zadowolona Fire że prawie wszystko poszło gładko. Teraz tylko poleci do Manehattanu po resztę ekipy i można będzie zacząć się rozwijać na poważnie. Ciekawiło ją co jeszcze ten jednorożec wymyślił, był dobry w tym co robił ale nie pracował sam. Miał jednego pomocnika w Manehattanie ale Fire go dobrze nie znała. Po paru chwilach zamyślenia odezwała się znowu. - To wszystko? Rejestracja zakończona?
  12. [Fire] Z zadowoleniem spojrzała jak kontrola dobiega końca, nie usłyszała żadnych uwag na temat jego konstrukcji więc było wszystko w porządku. Wszedła do środka i usiadła na drugim fotelu i zapięła pasy. - Możemy startować? Tankowanie paliwa już skończone teraz trzeba tylko uruchomić silniki. - powiedziała i zobaczyła jak klacz skinęła głową na znak że się zgadza. Po chwili śmigła samolotu zaczęły się obracać, na początku dosyć wolno jednak szybko przyśpieszały. Jej ekipa miała lecieć z nią ale to tylko próbny lot. Potem po nich wróci. Maszyna zaczęła się ruszać z miejsca, Fire obserwowała jak prędkościomierz wskazuje coraz wyższą prędkość. Samolot oderwał się od ziemi przy zaledwie 150 kilometrach na godzinę, maszynę skierowała w stronę lasu Everfree. - Lata - Fire stwierdziła na głos - Myślę że próbny lot się udał. Jak chcesz to możesz spróbować tym wylądować - dodała gdy chowała podwozie by nie stawiało dodatkowego oporu aerodynamicznego. [shatter] - No nareszcie! Ile można czekać - powiedziałem z entuzjazmem, jestem niewinny więc nie mam powodu by bać się przesłuchania. Skoro nie brałem udziału w zamachu nie mogą mieć na mnie mocnych dowodów. - Takich sztuczek z kartami też nie można? Znam jedną...
  13. [Fire] Wylądowała na ziemi koło samolotu, usłyszała ostatnie zdanie gwardzisty i postanowiła na nie odpowiedzieć. - Czy jest wspaniała to się okaże dopiero po pierwszym locie - następnie zwróciła się do klaczy z którą rozmawiała wcześniej. - Latałam większymi, ten ma zaledwie dwa silniki. Teraz go zaciągniemy na w miarę dużą i płaską polane. Pani będzie go mogła skontrolować gdy reszta będzie pompować paliwo do zbiorników samolotu. - Po paru dłuższych chwilach dodarli na płaski otwarty teren. Wszyscy puścili liny a najmniej zmęczona czwórka pobiegła po drewniany wóz z paliwem. Nie było go dużo tyle by bez problemów wystarczyło na lot do Manehattanu. - Może pani go obejrzeć. Jakby były jakieś pytania pytaj tego jednorożca, On to wszystko rozrysował na papierze i wie najlepiej jak to jest zbudowane. - Powiedziała i wskazała kopytem jednorożca. Reszta w tym czasie zaczęła pompować paliwo do zbiorników samolotu.
  14. [Magazyn] - Myślę że już możemy wynieść samolot na zewnątrz, tamci powinni się zaraz zjawić - powiedział jednorożec i magią otworzył szerokie drzwi magazynu. Reszta przymocowała liny do podwozia samolotu i powoli zaczęli go ciągnąć. Mimo to że drzwi były duże jednak mieli mały margines błędu, tylko piętnaście centymetrów. Po paru minutach samolot już był na zewnątrz. Nagle zjawiła się oczekiwana grupa sześciu kucyków. Jeden z nich się odezwał. - Witajcie. Widzie że sami sobie doskonale radzicie. - Witaj towarzyszu. Ta wyciągnęliśmy go tylko parę metrów z magazynu teraz trzeba go przetransportować z kilkaset metrów z tego miejsca, a jednak lekkie to nie jest. Sami sobie nie poradzimy - odpowiedział jednorożec i miał uczucie że czegoś zapomnieli przynieść. Po chwili nagle sobie przypomniał. - Paliwo wzięliście ze sobą nie? - Tak czeka na polance koło Ponyville, uznaliśmy że nie będziemy tego targać do samego magazynu i potem to paliwo targać jeszcze raz z powrotem. - W sumie to był nawet dobry pomysł. Dobra nie czas na gadanie, musimy dać ten samolot do skontrolowania gwardii. Fire lada chwila powinna wrócić z rejestracji. - po tych słowach pozostała szóstka dołączyła się do ciągnięcia samolotu. Po parudziesięciu dłuższych chwilach byli na skraju Ponyville. Popatrzyli się na budkę w której gwardzista kontrolował kucyki. Nie samolot tam się nie zmieści... - Ej my mamy coś większego do skontrolowania, co z tym? - spytał się głośno ogier. [Fire. Podróż 5/5] - Nic dziwnego że nie ma ich na niebie skoro zwykle lataniem interesują się pegazy a po co mają latać samolotem skoro same są w stanie polecieć szybciej. Co innego gdyby można było stosować silniki odrzutowe. - Powiedziała dolatując do skraju Ponyville. Zobaczyła jak jej grupa wyciąga samolot z magazynu. Nie było sensu by przechodziła kontrolę więc zmieniła kierunek lotu by wylądować na dość płaskiej łące. - Moja ekipa już wyciąga samolot, najpierw musi przejść kontrolę gwardii czy nie zawiera czegoś co jest nielegalne.
  15. [Wejście do Ponyville] - A no tak przepraszam, zapomniałem o tym - powiedział jeden z nich i cała szóstka poszła do budki na kontrolę. Pokazali wszystko co mieli czyli mniej więcej... nic. [shatter] - Trochę szkoda ale poproszę, to lepsze niż nic. - powiedziałem trochę zawiedziony ale nie miałem zbyt powodów do narzekania. To było zrozumiałe że zaklęć uczą tylko instruktorzy. Gdyby niektóre zaklęcia nie wyszły tak jak powinny mogło by być nieciekawie. [Fire. Podróż 4/5] - Dobrze, z tym raczej nie powinno być problemu. Dziękuje... Gdyby nie pani teraz pewnie bym siedziała i zdawała testy które dawno już opanowałam. To byłoby mnóstwo straconego czasu a samolot by tylko zbierał kurz.
  16. [Wejście do Ponyville] Szli dalej w kierunku Ponyville i zatrzymali się dopiero gdy znaleźli się na niewidzialnej granicy którą stanowiła linia łączące dwie wieże. Synchronicznie popatrzyli na strażnicę po ich prawej a następnie po lewej. Nagle jeden z nich się odezwał. - Chyba musimy znaleźć wejście do miasta i zostać skontrolowani nie? - No raczej tak... - Po tych słowach skierowali się do wejścia do miasta. *Po 5 minutach* Znajdowali się już przed wejściem i czekali na swoją kolej do skontrolowania. Po paru dłuższych chwilach przyszła pora na nich. - Dzień dobry, mamy ładny dzień prawda? - odezwał się jeden z ogierów. [Fire] Nadal sprawiała wrażenie mocno nie pewnej i to wszystko przez jeden głupi nie udany żart. - Mam pytanie, trzeba pokazać plany budowy maszyny czy trzeba koniecznie sprawdzić jak to jest faktycznie wykonane? To by się wiązało ze zdjęciem wewnętrznej strony poszycia - szczerze mówiąc nie chciała rozbierać tego samolotu, mogło im się coś nie spodobać. Na planach to zawsze wygląda lepiej. [shatter] - Książka faktycznie by się przydała... - powiedziałem myśląc nad wyborem - Macie coś o Magii? Dla jednorożców które opanowały trzeci czy czwarty poziom. Najlepiej z poszerzonym zakresem. Przygotowałbym się do zdania kolejnych poziomów magii i być może dowiedział się czegoś więcej - powiedziałem mając nadzieje że więźniowie mogą wypożyczać książki o takiej tematyce.
  17. [Fire. Podróż 2/5] - Spokojnie. Podczas drugiej wojny światowej ludzie produkowali samoloty z drewna i podczas walki się nie rozlatywały. Były nawet dość odporne na uszkodzenia co sprawiało że trzeba było się trochę postarać by je zestrzelić. Ten samolot nie został zaprojektowany przez amatora, ma dużo doświadczenia, po za tym znam go i wiem że do czegoś takiego by nie dopuścił. - Powiedziała starając się zapewnić klacz że ta maszyna jest bezpieczna dla pilotów i najbliższego otoczenia. [Ponyville. Wieże Gwardii] Na łące od strony Manehattanu gwardziści na wieżach mogli zobaczyć grupkę sześciu kucyków zmierzających do starego magazynu w Ponyville. Wyglądali na trochę zmęczonych ale mimo to było słychać ich głośną rozmowę. [shatter] - Ta ciekawy... Byłem tam tak jak ona ale to święto cieszy się niemałą popularnością. - powiedziałem i zrobiłem krótką przerwę - To źle że próbuje nie być ignorantem i uczestniczyć w ważnych wydarzeniach dla kucyków? W sumie w tym wypadku na tym bym dużo lepiej wyszedł.
  18. [Fire. Podróż do Ponyville] Widziała że klacz się trochę tym nieudanym żartem przejęła. Ta klacz nie mogła zginąć z jednego prostego powodu, Fire zginęła by razem z nią a do tego nie dopuści. - Spokojnie, nie rozleci się a nawet jeśli to ja będę pilotować ten samolot. W żadnej mojej przeżytej kraksie nie miałam ciężkich obrażeń, co najwyżej parę siniaków i głębszych zadrapań. Od zawsze mocno się trzymam życia a to że teraz jestem kucem niczego nie zmienia. Jak faktycznie się rozpadnie pozwolę ci odreagować ten stres na tych co go składali a szczególnie na tym kto go projektował. - powiedziała ze spokojem i wystartowała w kierunku Ponyville. [shatter] - Uzbroić się w cierpliwość... Ta jasne. W tym czasie mogę robić milion innych ciekawszych rzeczy a nie siedzieć tutaj bo ktoś powiedział moje ludzkie imię, Siergiej Ivanow. Siergiej to jedno z częściej występujących imion w Rosji, z resztą z moim nazwiskiem nie jest lepiej. Pewnie po prostu wymyśliła to i trafiło na mnie. - powiedziałem z lekkim zdenerwowaniem. - Właściwie ile ja już tutaj siedzie? Jeśli mnie uniewinnią dostane coś w zamian za ten stracony czas?
  19. [shatter] - Pistoletu z jednym nabojem... To by było na tyle - odpowiedziałem a po chwili przerwy odezwałem się znowu. - A tak serio to raczej nic nie potrzebuje. Do szczęścia wystarczy mi wyjście z tego więzienia a bez przesłuchania raczej nikt mnie nie wypuści. [Fire] - Unikat? - nie zmartwiło jej to że samolot będzie łatwo rozpoznawalny przez gwardie, nawet go nie zobaczą gdy będzie atakować. - Taki numer może się zdarzyć gdy już się oderwie od ziemi i w tym wypadku faktycznie raczej tego nie przeżyjesz - powiedziała a po chwili zorientowała się że klacz z którą rozmawia może nie wziąć tego za żart - To miał być dowcip, który raczej mi nie wyszedł - dodała patrząc prosto na nią - Tak Ponyville jest niedaleko. Podróż nie potrwa zbyt długo. - Po chwili podpisała książeczkę swoim imieniem.
  20. [Fire] - Pół godziny? Nie mam innego wyjścia, muszę zaczekać - powiedziała bardziej do siebie niż do klaczy z którą rozmawiała. - To cudo złożyliśmy w Ponyville, jest tam taki stary magazyn który przerobiliśmy na hangar. Samolot składa się praktycznie z samego drewna. Tylko silniki, podwozie i parę innych rzeczy jest z metalu. Dysponowaliśmy ograniczonymi materiałami ale dzięki temu złożyliśmy go praktycznie za darmo. Żadna część nie została kupiona. Dwusilnikowy drewniany samolot o rozpiętości skrzydeł wynoszącej prawie dwadzieścia dwa metry, latałaś kiedyś takim? - powiedziała idąc za klaczą.
  21. [Fire] - Poparzenia? W świecie ludzi nie było pegazów więc nie miały komu przeszkadzać - powiedziała z lekkim zmartwieniem. W głębi duszy jednak ją cieszyło że ten rodzaj silników jest niebezpieczny dla pegazów. Właśnie taki mają zamiar zbudować tylko muszą polecieć do Manehattanu zebrać resztę ekipy. Potem znaleźć odpowiednie miejsce gdzie gwardia nie będzie patrzyć im na kopyta. Akurat znała takie miejsce, można tam dostać wszystko co jest potrzebne do zbudowania takiego samolotu. Nie będzie tak łatwo jak z tym drewnianym. Jeśli gwardia ich odkryje to koniec. - Dobrze, możemy już lecieć? Wspomniałam że zależy mi na czasie. Nie mogę się już doczekać by wykonać pierwszy lot.
  22. [Fire] - Tak to prawda, właściwie czemu w Equestrii takich nie ma? Silniki odrzutowe są zabronione? Co w nich jest takiego złego? - spytała nie znając odpowiedzi na to pytanie. - Bo są wynalazkiem ludzi a prawie wszystko co zostało przez nich zrobione to zło? Napęd odrzutowy ma praktycznie same zalety. Co do samolotu... Jestem w stanie zapewnić że nie ma żadnych wad, świeżo złożona maszyna. W locie też się będzie dobrze zachowywać, jest zrobiona na podobieństwo IŁ-28 tylko z innymi silnikami. Nie wpłynie to znacząco na stabilność w locie, będzie tylko wolniejsza. Powinna rozwinąć prędkość 700 km/h czyli jakieś 200 kilometrów wolniej od pierwowzoru.
  23. [Fire] - Głównie samoloty z napędem odrzutowym, dużo tego było. - Odpowiedziała nie chcąc drążyć za bardzo tematu. Przecież jej nie powie że latała na samolotach wojskowych, mogła to zaznaczyć w jakiś papierach i jak zaczną się ataki będzie mogła być pierwszą podejrzaną a tego nie chciała. - To co teraz? Mogę już wracać do Ponyville i wykonać pierwszy lot samolotem? [shatter] Przewróciłem się na drugi bok co okazało się być błędem o fatalnych skutkach. Spadłem z łóżka jednak nie to było najważniejsze. Zastanawiało mnie ile ja już tu gnije. Przesłuchanie miało być za dwa dni, miałem wrażenie że ten czas coś się wydłużał. - Ej wy tam. Kiedy będzie to moje przesłuchanie? - krzyknąłem mając nadzieje że strażnicy mnie usłyszą.
  24. [Fire] - Nie kułam... Ja to po prostu wiem - Odpowiedziała pełna dumy. Poszła za klaczą do pomieszczenia gdzie znajdował się symulator lotów. Była zaskoczona widokiem tej maszyny, myślała że kucyki są trochę mniej rozwinięte. Wszedł do środka i usiadła na fotelu, nic nie trzeba było poprawiać. Wygląda na to że dobrze trafiła albo piloci niezbyt różnią się gabarytami. Rzuciła wzrokiem na przyrządy, akurat nie musiała się z nimi zapoznawać. Doskonale już je znała, ludzkie samoloty się dużo nie różniły wyglądem kokpitu. Pod tym względem były praktycznie identyczne. Ciekawiło ją dlaczego tak jest. Dwie różne niezwiązane ze sobą cywilizacje robią tą samą rzecz w prawie identyczny sposób. Po chwili zapięła pasy i założyła kask. Miała nadzieje że to nie będzie lotnisko polowe bez żadnego oświetlenia. - Bardziej gotowa niż teraz nie będę! - krzyknęła tak by klacz ją usłyszała. Następnie zobaczyła przed sobą lotnisko jakieś dwa i pół tysiąca metrów od niej, była na wysokości pięćdziesięciu metrów i leciała z szybkością trzystu pięćdziesięciu kilometrów na godzinę. Widziała mniej niż by chciała ale musiała wylądować, inaczej będzie musiała przejść cały żmudny proces nabywania licencji od samego początku a tego nie zamierzała robić. Parę razy poruszyła sterami by zorientować się które lotki są uszkodzone, okazało się że nie jest źle. Gdy pociągnęła drążek do siebie samolot zareagował słabiej niż powinien. Nie przeszkadzało jej to, po prostu nie może zbyt gwałtownie zmieniać wysokości. Zmniejszyła wysokość do piętnastu metrów a prędkość do dwustu dwudziestu kilometrów na godzinę. Czuła jak walczy z bocznym wiatrem, samolot leciał pod lekki ukosem w stosunku do kierunku lotu. Będzie musiała uważać by nie zahaczyć końcówką skrzydła o powierzchnie lotniska. Opuściła podwozie, zmniejszyła ciąg silników i wysunęła klapy by zwiększyć opór powietrza generowany przez skrzydła . Po chwili prędkość samolotu wynosiła zaledwie sto osiemdziesiąt kilometrów na godzinę, wszystkie trzy koła samolotu dotknęły płyty lotniska gdy nagle poczuła silny poryw wiatru z prawej strony. Prawe koło straciło kontakt z podłożem a lewa końcówka skrzydła zaczęła niebezpiecznie zmniejszać odległość do ziemi. Fire zareagowała prawie natychmiast, przechyliła ster w prawo i włączyła hamulce. Zdążyła uratować sytuacje praktycznie w ostatniej chwili. Siła nośna zaczęła maleć wraz z prędkością i samolot stawał się coraz mniej czuły na silny wiatr. Po paru następnych chwilach Fire zatrzymała maszynę i odetchnęła z ulgą. Przez moment zapomniała że to tylko symulacja. - Zdałam? - Krótko stwierdziła ponieważ znajdowała się na lotnisku a samolot był cały. Nie było powodów by nie zaliczyła tego testu.
  25. [Fire] - To idziemy? Pani nie musi tego sprawdzać, wszystko jest dobrze. - powiedziała mając całkowitą i zasłużoną racje. W tym wypadku części praktyczna będzie trudniejsza ale powinna dać radę. Lądowanie przy burzy z uszkodzonymi lotkami mogło być trochę problematyczne ale powinna dać radę. Po paru minutach widząc że klacz sprawdziła test spytała. - To możemy iść na tą symulacje?
×
×
  • Utwórz nowe...