Brawo, Zegarze. Brawo.
Właśnie przepięknie pokazałeś, jak powinien wyglądać (prawie) idealnie napisany post pod publikę.
Jesteś osobą inteligentną, wiesz czego ludzie oczekują i za czym pójdą. Umiesz się też wykręcać z sytuacji dla Ciebie nieprzyjemnych, obracając je na swoją korzyść (co pięknie obrazuje Twój ostatni post), jednakże... Ciężko mi zrozumieć, co właściwie chciałeś mi (nam) przekazać.
Nie chcę zbędnie offtopować, dlatego z góry zaznaczam, że jest to mój ostatni post na ten temat. Od początku opisuję to, co widzę ja i to, co mi się nie podoba lub podoba. Nie obrażam, nie pomawiam. Wyciągam to, co widzę i omawiam tak, jak widzę i jak to odbieram. I żeby nie było – nie bronię nigdzie Fiska (choć pewnie tak to odbierasz, czytając mnie).
1) Postać Twoja, została mi przedstawiona w taki, a nie inny sposób. Zaznaczyłeś, że postać miała podpisany pakt z owym demonem, co wcale nie wyklucza, iż nie mógł w niej być od początku, ale nie o to chodzi. Po oberwaniu Elementami, dostała ona wybór (co Fisk zaznaczył). Ty tak pokierowałeś, żeby owy demon pozostał (choćaż używając minimalnej ilości logiki, powinien zostać odcięty, ponieważ elementy PRZYNAJMNIEJ naryszyły owe pieczeci) w Edwinie i zachował tyle mocy, żeby zagłuszyć słowa Tęczowego Maga. Jak dla mnie? OP AS FU*K.
2) Jakiekolwiek nawiązanie do czynności oponenta jest mile widziane i wpływa znacząco na podniesienie jakości pisanych postów. Przynajmniej w moim mniemaniu.
Porównajmy na szybko, do ilu rzeczy opisanych przez Ciebie nawiązał Fisk? A do ilu Ty? Odpowiedź na te pytania zachowaj dla siebie i wyciągnij z nich wnioski.
Hoffman jest organizatorem, nie uczestnikiem. Nie on uczestniczy w pojedynku, a Ty i Twój przeciwnik.
3) To nie jest sesja, drogi Zegarze. Nie ma tu mistrza gry, ani graczy mu podległych. Jest arena i dwójka zmagających się przeciwników. Podobne, ale zupełnie inne.
To tak jak porównać cegłę do kamienia. Z obudwu można zbudować dom i będzie równie stabilny, jednak są to zupełnie inne materiały o innych właściwościach.
(Co ma kamień do tego wszystkiego? Nie wiem. Tak mi jakoś pasowało owe porównanie.)
Błąd.
Przedstawione przeze mnie argumenty zostały wyciągnięte z tego, co sam przedstawiłeś, oraz z tego, co sam zaobserwowałem. Jeżeli prawda jest dla Ciebie domysłami i pomówieniami, to bardzo mi przykro, ale musisz się nad sobą zastanowić.
Również oczekiwałem po Tobie więcej. Smutne.
Nigdzie nie stwierdziłem, że czegoś się domyślam. Przedstawiłem sytuację, jak ją widzę. Owszem, nie siedzę w Twojej głowie, dlatego nie znam wszystkich planów względem postaci / pojedynku / Twojej kolacji, czy sposobu drapania się po brzuchu (cokolwiek ma to do rzeczy [wiem, że nic]).
I tutaj mamy poważny zgryz. Jestem osobą, która z wyboru nie ocenia nikogo w jakikolwiek sposób. Nie patrzę na nikogo z góry / boku / dołu / innego wymiaru, czy czegokolwiek, dlatego Twoje stwierdzenie jest inwalidą. Sądziłem, że znasz mnie na tyle, żeby to wiedzieć. Faktycznie, smutne.
Pamiętaj też, że nawet w plotkach jest ziarno prawdy, jednakże twierdzenie, iż oceniam na ich postawie jest błędne.
Also: "wonsy"
Lubię.
Pewnie teraz stwierdzisz, że specjalnie. Trudno. I tak lubię.
To stwierdzenie było tylko ciekawostką, nijak tyczącą się reszty. Nie oceniam szczerości postaci, a pojęcie "gra postaci" jest mi dobrze znane.
Dodam też, że całość owego "sporu" (że tak to nazwę) nie była dla mnie ani trochę śmieszna. Jeżeli Ty się z tego śmiejesz, to dobrze, albowiem dodatkowe endorfiny są wskazane dla Ciebie (przynajmniej z mojegu punktu widzenia).
Postać z ograniczeniami bądź nie. Co to ma do rzeczy w takich pojedynkach? Tu każdy może wygrać, bez względu na swoją moc. Tu głos ma publika, nie siła postaci.
Stwierdzenie typu "przegram z nim, bo zrobiłem postać z ograniczeniami, a on jest bogiem", jakie właśnie przedstawiłeś, stawia Cię w słabym świetle (przynajmniej dla mnie). Czyste zagranie psychologiczne, mające na celu zaskarbić sobie publiczność (nawet, jeśli nie celowe).
Lekko zbaczajac z tematu zaznaczę, iż ja bardzo nie lubię ludzi / postaci / czegokolwiek, co (kto) poddaje się na samym (lub prawie) starcie. Zwykłe biadolenie mające na celu zebranie atencji otoczenia. Tak, ja to tak widzę i jest to moje zdanie i w żadnym wypadku nie twierdzę, że widzi to tak każdy.
Tak na marginesie, nie wiem, dlaczego nawiązujesz do postów Dwaggiego. To zupełnie inna liga, ale skoro lubisz się z nim porównywać... Pozostawię to, jak i resztę Tobie.
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź pokazującą Twój punkt widzenia. Niestety, Twoje argumenty mnie nie przekonują. Nie widzę też sensu ciągnięcia tego dalej, albowiem Cię nie przegadam. Nawet nie chcę próbować, albowiem nie było to w moim celu.
Przepraszam moderację i Hoffmana oraz Trica za mały offtop w pojedynku. Jeżeli ktoś chce ze mną porozmawiać na owy temat – zapraszam na gg (numer w profilu).
Dziękuję i życzę dobrej nocy, oraz miłego dnia następnego.
Ciekawostka:
Zegarmistrz wysilił się bardziej przy odpowiedzi na moje posty (przynajmniej w moim mniemaniu), niż podczas odpowiadania w pojedynku. Nie powiem, miło, doceniam.