Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Golding Shield Moje oczy wbiły się w ziemie. Nie wiedziałem, co teraz mam zrobić. Nie mogłem tak zostawić Lust wiedząc, że grozi jej niebezpieczeństwo nie mógłbym się skupić na walce. Moje życie nie jest ważne. Ale ona była dla mnie bardzo ważna. Dlaczego nie może wrócić i być bezpieczna? Przecież to niema sensu. Gazety o tym trąbią jak można było do tego dopuścić? Nic nie rozumiałem z tej sytuacji. Byłem jak skamieniały. Najlepiej by było zbadać te sprawę i dowiedzieć się, co się stało z księżniczką. Ona zapanuje nad tym bałaganem. Tylko jak wprowadzić Lust do pałacu? Rozmyślałem wpatrzony w nią. Gdy nagle obróciłem się od pancerza idąc w inną stronę kierując się do szafy, z której wyjąłem folder. Były tam informacje o gwardzistach, których szkoliłem. Dostałem je, bo wciąż byłem ich dowódcą. Nagle wyjąłem zdjęcie klaczy o typowym wzroście jednorożca. Jej sierść była w barwie błękitu. Grzywa natomiast była średniej długości. Była typowo rozpuszczona. Jej oczy były w barwie zielonej. A cutie mark przedstawiał jakiś dziwny żółty kwiat. - To jest Breezy Orchid należy do mojego oddziału. Z tego, co wiem aktualnie niema jej w Canterlocie. Bardzo podobają mi się wszystkie formy, które przybierasz, ale w pałacu mogą być podejrzliwi na widok takiej klaczy jak tą, którą jesteś aktualnie. Twój aktualny wygląd sugeruje raczej byś szybko oddaliła się stąd jak najdalej. A jak będziesz gwardzistką nie zwrócą na ciebie uwagi. Mówiąc krótko chciałbym abyś chwilowo przybrała jej wygląd i poszła ze mną. Skoro nie możesz wrócić do swojej krainy to chce mieć, chociaż możliwość by móc cię chronić i być przy tobie. Żeby zapobiec całej tej sytuacji musimy znaleźć księżniczkę. A najlepszy trop to pałac i jej pokój. Nie mam pomysłu gdzie indziej zacząć. Chyba, że nie masz na to ochoty i wolisz zrobić wszystko po swojemu. Nie chcę cię do niczego zmuszać, ale nie chce ciebie też zostawiać samej - powiedziałem poważnie wbijając w nią wzrok. Gwardia Menehattan Kapitan zmrużył lekko oczy patrząc jak ta podmieniec go opuszcza. Miała w pewnym sensie racje. Kuce nie walczyły już tylko za siebie a o wolność wszystkich ras. Jednak nikt nie przyjdzie im z pomocą. Gwardia została sama w tej walce i muszą się z tym wszyscy pogodzić. Co by się nie działo to zawsze będzie ich wojna. Czy podmieńce przeżyją bez kucy? Szanse niewielkie. Chociaż nigdy za nimi kuce przepadać nie będą tak jak kieruje się to w drugą stronę. Kuce są potrzebne podmieńcom. Ludzie nie pozwolą im żyć, gdy dojdą do władzy. Powoli włożył hełm na głowę i zaczął opuszczać gabinet zostawiając kamień Mask na biurku. Później go pochowają jak należy. Czas wojny się zbliżał a on musiał przygotować siebie i swoich ludzi.
  2. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    Że Apple Bloom zostanie sama w domu. Przynajmniej na chwilę
  3. Golding Shield Otworzyłem szeroko oczy na słowa Lust. Co ona właśnie powiedziała o barierze? Powoli podszedłem w jej stronę. Jednak zamiast ją objąć podszedłem do okna by zobaczyć to na własne oczy. Nie mogłem uwierzyć w to, co ujrzałem. Bariery nie było, ale dlaczego? Co się stało? Nic już nas nie chroniło. Zacząłem chodzić w kółko próbując to zrozumieć i znaleźć odpowiedź. Gdy nagle złapałem się kopytem za głowę. A w moich oczach pojawiło się przerażenie, jakiego Lust jeszcze nigdy u mnie zapewne nie widziała. To był sygnał magiczny przeznaczony tylko i wyłącznie dla gwardzistów w nagłych sytuacjach. Wiadomość zrozumiałem natychmiast. Ale nie mogłem w nią uwierzyć. Jak mogła tak po prostu zniknąć? Nagle zacząłem iść w kierunku swojego pancerza. Czas odpoczynku się skończył. Nastały ciężkie czasy, których tak się zawsze bałem. Zacząłem powoli podnosić pancerz by go włożyć i nagle odezwałem się w kierunku Lust. - Equestria już nie jest bezpieczna Lust. Proszę cię uciekaj do swojej krainy póki masz szansę. Zbierz podmieńce i uciekajcie jak najdalej możecie. Byle jak najdalej stąd. Zbyt bardzo cię... - urwałem wciąż nie potrafiłem powiedzieć tego słowa. Dziwnie się czułem, gdy miałem to powiedzieć na głos. - Zależy mi na tobie i nie chce by coś ci się stało. Jeśli już się nie spotkamy chce byś wiedziała, że ostatnie nasze wspólne chwilę były najcudowniejszymi w moim życiu. Dziękuje ci za wszystko - powiedziałem się wpatrując w nią. Nie chciałem jej zostawić samej. Chciałem być z nią podczas tego wszystkiego. Jednak gdzie miałbym się z nią udać? Wewnątrz mnie trwała walka. Część mnie chciała zostać z Lust i wspólnie z nią coś wymyślić. Druga zaś część mnie chciała bym zachował się jak na gwardzistę przystało i wykonał swoje obowiązki. Chronił Canterlot za wszelką cenę do ostatniej kropli krwi. Gwardia Manehattan Kapitan wpatrywał się w podmieńca w szoku. Po prostu zaniemówił. Czym ona była? Nic już z tego nie rozumiał. Życiowy cel tego podmieńca, który mu groził? Czyli to była nowa, Mask która nie dawno zginęła? Nie potrafił nic z tego zrozumieć. W jednej chwili oczy kapitan się otworzyły szeroko w przerażeniu. Nie mógł uwierzyć w to, czego się właśnie dowiedział. Jego róg zaczął kilkukrotnie migać. W ten sposób zaczął przekazywać rozkazy wszystkim gwardzistom w Manehattanie, gdy skończył znów spojrzał na podmieńca. - Więc powodzenia i cenna rada ode mnie. Wypłyńcie tym statkiem - powiedział patrząc na nią skupionym wzrokiem. W lochach gdzie przebywała Sandy zaczęło się istne szaleństwo. Gwardziści zaczęli wybiegać z lochów nie zwracając na nią większej uwagi. Wyglądało to tak jakby się ewakuowali przed zamachem bombowym. W pewnym momencie jeden z gwardzistów przebiegając obok celi Sandy zahaczył kluczem do jej celi o kraty i te zerwały się w jednej chwili i wpadły wprost do jej celi. Teraz na całym posterunku nie było już niemal nikogo. Unikanie gwardzistów nie powinno sprawiać większych problemów.
  4. Powoli szedłem dalej przed siebie. Słyszałem kolejne wybuchy z armaty informujące o kolejnych zgonach trybutów. Robi się coraz bardziej interesująco trzeba przyznać. Nie sądziłem, że aż tyle wytrwam. Być może mam jednak jakąś szansę by przeżyć? Gdybym się odpowiednio ukrył i unikał innych trybutów to być może sami się pozabijają a ja przetrwam dzięki temu igrzyska. Całkiem dobra myśl. Poza tym wciąż mam kuszę, którą mogę się bronić i jestem całkiem niezły w korzystaniu z niej. Amunicji w postaci ręcznie stworzonych bełtów też trochę mam. Więc szanse jakieś są. Bez Javelina i Katariny było jakoś cicho. Czyżbym się do nich przyzwyczaił? Sam już nie wiem. Powoli zacząłem docierać do plaży rozmyślając nad tym wszystkim. Gdy tam dotarłem dostrzegłem w okolicy gąszcz drzew. Schowałem się między nimi tak by nikt mnie nie zauważył. Następnie spokojnie usiadłem pod jednym z nich opierając się o nie plecami. Upewniając się, że nikt mi wcześniej nie zagraża. Jednak wciąż pozostawałem czujny z kuszą gotową do ataku gdyby pojawił się jakiś niespodziewany intruz.
  5. Gwardia Manehattan Kapitan spojrzał w szoku na podmieńca. Co to miało być? Ona ma rozdwojenie jaźni? Nie to było, co innego. Na pewno. Spojrzał instynktownie w sufit. Musiał przyznać całkiem dobre zagranie. Znów spojrzał na podmieńca i kamień, który mu dała, na którego widok się wzdrygnął. Czy ona myśli, że naprawdę będzie trzymał na półce lub handlował czyimiś zwłokami? Które na dodatek mogły być całkiem niedawno jego dobrą sąsiadką? Co to na pewno nie. Jeśli już to zakopią to w dole jak należy. Zwłoki to zwłoki niezależnie jak by wyglądały należy im się pogrzeb. Znów spojrzał na podmieńca z ogłupiałym wzrokiem. - Kim jesteś? - spytał wpatrując się w nią. Pierwszy raz coś tak go zainteresowało. Choć jeszcze chwilę temu chciał by wyszła.
  6. Magus

    Nowy quiz o Rarity

    W odcinku "Ostatnia gonitwa"
  7. Gwardia Manehattan - Nie porównuj dwóch różnych sytuacji. Kluby i to, co ty chcesz zrobić to zupełnie dwie różne rzeczy. Moja żona nigdy by się nie zbliżyła do ciebie. Jeśli pojawisz się, choć raz przy niej szybko tego pożałujesz. Ona by mnie nigdy nie zdradziła z czymś takim jak ty. Odpowiadając na twoje ostatnie pytanie. Nie wiem, co miałbym czuć. Aktualnie jedyne, co czuje to jak najszybsza chęć pozbycia się twojego towarzystwa. Skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy a ty nie masz zamiaru mnie atakować tylko irytować bez końca to sądzę, że ta rozmowa dobiegła końca. Opuść mój gabinet przez dziurę czy jak ci się podoba. Nie obchodzi mnie to. A jeśli jutro nie pojawisz się na statku i znów zostaniesz złapana w Equestrii dopilnuje byś już nigdy nie opuściła lochu. Pamiętaj raz zostałaś złapana i można to szybko powtórzyć - powiedział wściekle. Miał już zupełnie dość jej towarzystwa.
  8. Gwardia Manehattan Kapitan szeroko otworzył oczy w zdziwieniu i spojrzał instynktownie na pozostałości po Mask. To była ona? Ale jak mógł się nie domyślić. Nie ona kłamie. Kłamstwem się kieruje i próbuje go wciągnąć w tę grę. Spojrzał na długopis, który zrzucił na ziemię i szeroko otworzył oczy, gdy ten się ślizgał. W tym nie kłamała. Ale jak? Wezwie kogoś zabije go zanim przybędą inni. Rozejrzał się po pokoju i nagle na jego pysku pojawił się lekki uśmieszek, który momentalnie zniknął jakby nie chciał by go zobaczyła. Znów zmarszczył brwi. - Zapewniam cię, że żaden ogier nie tknąłby was 2 metrowym kijem gdyby wiedział, kim jesteście. Jedynie, kto tu może czuć obrzydzenie to my względem was. Patrzyłaś ostatnio w lustro? - powiedział kpiąco - Ty nikogo nie przelecisz jak to określiłaś. Chcesz celu? Zaraz ci go znajdę. Jutro o tej porze nie będzie tu ciebie ani żadnego z twojego gatunku. Dopilnuje byście wsiadły na ten statek choćby siłą. A tam zabawiaj się, z kim ci się podoba. Powiem prosto w Equestrii niema dla ciebie miejsca. A do mojej żony na pewno się nie zbliżysz - nie chciał mówić tak gorzkich i wrednych słów. Starał się z nią rozmawiać na poziomie. Ale przesadziła od pierwszej chwili, gdy tu przyszła. A teraz przelewała czarę goryczy. Po ostatniej rozmowie z tą, Mask myślał, że jest coś więcej w tych podmieńcach. Teraz jednak wiedział, że to stworzenia, które są wynaturzeniem.
  9. Magus

    Quiz Applejack!

    W odcinku "Spike do usług"
  10. Gwardia Manehattan Kapitan mrugnął kilkukrotnie na jej słowa. Te podmieńce nie mogły żyć. Wszyscy łącznie z tymi podmieńcami zostali pochowani przez kuce. Zawsze tak robiono nie zależnie, kto zginął w wojnie kuce chowały wszystkich by oddać ostatnie honory. Jednak nie wierzył ani trochę w jej słowa i groźby względem niego. Sądzi, że ona może go zabić od tak? Z pewnością nie skończy swego żywota z kopyta pierwszego lepszego podmieńca. - Skoro tak jest to, czemu nie atakujesz? Czyżbyś się wahała? Myślisz, że ten kieliszek mnie przeraża - wskazał kopytem na naczynie - Nasz kodeks zakłada sprawiedliwość. Zabójstwo kapitana w tak trudnych czasach jest zbrodnią równą wojnie. Jesteś podmieńcem i to wystarczy. Skoro Chrysalis nie potrafi nad tobą zapanować nie powinna cię wypuszczać z Changei. Błąd jednego poniesie za sobą karę na innych. Ja w tej chwili widzę dla siebie 5 dróg, z czego dwie nie zapewnią ci ani trochę bólu. Najlepszym wyjściem dla ciebie jest opuszczenie mojego gabinetu i tego posterunku i poszukania sobie sensu życia. A jeśli naprawdę tak chcesz walki to udowodnij mi, że to, co mówisz to prawda a nie tylko to, co ci ślina na język niesie - powiedział bardzo pewnym siebie głosem. Jeśli zaatakuje, jako pierwsza zyska według niego przewagę, którą wykorzysta natychmiast.
  11. Gwardia Manehattan Kapitan szeroko otworzył oczy, gdy pocisk go niemal musnął. Jest szybka trzeba przyznać pomyślał ledwo coś dostrzegł. Nie może sobie pozwolić na kolejny taki błąd. Jego magia wciąż była skupiona w rogu czekając tylko na odpowiedni moment do ataku. Jednak ten jeszcze nie nadszedł. Miał pewien plan jak szybko skończyć te walkę. Może nie tak jak by chciał, ale jednak z odpowiednim wynikiem dla niego. Czasem trzeba schować dumę niestety. - Całkiem nieźle - przyznał jej szczerze. - Jednak mówisz tylko to, co ci ślina na język przyniesie. Chyba minęłaś się z powołaniem. Tamte podmieńce już dawno nie żyją i nigdy już nie wrócą. Więc te bajki zachowaj dla siebie. Pytanie teraz do ciebie. Sądzisz, że twoje zabawki - wskazał kopytem na broń podmieńca. - Będą szybsze od mojej magii? Jakież to żałosne. Raz ci się niemal atak udał drugiego razu nie będzie. Dwa razy nie popełniam tego samego błędu. Porywać się na wroga nic o nim nie wiedząc? Zanim ty strzelisz we mnie ponownie ja zdążę użyć każdego z zaklęć w moim arsenale. Więc radzę ci ustąpić dopóki jeszcze masz okazje. Gdybyś jeszcze mogła widzieć przyszłość to już byś to zrobiła, bo wiedziałabyś jak się skończy to starcie i zrezygnowała. Możesz myśleć, że coś o mnie wiesz, ale to błąd ty nic nie wiesz - powiedział wściekle się w nią wpatrując. - Nieważne czy cię wygnają czy nie. Myślisz, że ile będziemy znosić przestępstw od twojego gatunku słysząc to samo tłumaczenie twojej królowej? Czy cię wygna czy nie będzie to oznaczać wojnę. Pora by wzięła za was odpowiedzialność albo skończy się to tak a nie inaczej. Jeśli jednak masz gdzieś swą krainę i siostry to proszę bardzo - powiedział z wyczuwalnym wyzwaniem w głosie. Był gotowy na jej atak wiedział, co zrobi, gdy ponownie strzeli.
  12. Gwardia Menehattan Gwardzista ponownie chwilę wpatrywał się w Sandy aż w końcu na jej słowa kiwnął tylko głową. Skoro nic jej nie dolegało to jego możliwości dobiegały tu końca. Tak samo nie miał zamiaru jej zmuszać do żadnej rozmowy. Jak będzie czegoś chciała to sama ich zawoła. Powoli odszedł od jej celi znów zaczynając chodzić po lochu w towarzystwie innych gwardzistów. Nie można było usłyszeć by o czymś rozmawiali. Wszyscy chodzili w milczeniu pilnując lochów tak jak im kazano.
  13. Gwardia Menehattan Gwardzista chwilę wpatrywał się w Sandy, po czym bez słowa odszedł od celi. Jakiś czas go nie było można wręcz było pomyśleć, że nie wróci. Jednak było to błędne myślenie wrócił po pewnej chwili niosąc tacę ze szklanką i czystą wodą na tacy. Podszedł do krat i za pomocą magii przeniósł szklankę do Sandy. - Proszę - powiedział bez emocji i znów na nią chwilę patrzył. - Dobrze się czujesz? - spytał ponownie ich nie okazując. Mieli się nią zając, więc nie mogli pozwolić by coś jej się stało do czasu przesłuchania.
  14. Gwardia Menehattan Gwardzista tylko lekko zmrużył oczy. Jego mina ponownie nie wykazywała żadnych emocji. Nie wyglądał jakby rozmawiał na siłę. Nie wyglądał również jakby go to interesowało. Nic nie dało się po nim wyczytać. Obrócił się na chwilę patrząc na innych gwardzistów pilnujących tych lochów i obrócił się ponownie w stronę Sandy. - Nie mam pojęcia. To kapitan tu rządzi my tylko słuchamy rozkazów - powiedział bez emocji kontynuując dalej - Jesteśmy wyprani z emocji. Zarówno jak i wszyscy, którzy cię tu pilnują. Pozbawiono nas ich ze względu na was. Często wykorzystujecie nasze emocje przeciw nam. Teraz słuchamy tylko rozkazów. Takie życie. Nawet już nie pamiętam czy nas do tego zmuszono czy sami się zgłosiliśmy. W sumie niewiele pamiętam. Nikt ci nie broni mówić. Masz do tego prawo. Jeśli to pozwala ci się czuć lepiej to proszę bardzo. Nikt ci w tym przeszkadzać nie będzie. Nie dostaliśmy rozkazów by ci tego zabronić - znów odrzekł bez emocji cały czas na nią patrząc.
  15. Gwardia Manehattan Gwardzista tylko wzruszył ramionami na odpowiedź Sandy. Nie było po nim widać żadnych emocji. Można było wręcz uznać, że jest jak robot pozbawiony uczuć. Z pewnością różnił się od agresywnych gwardzistów z Canterlotu. - Skoro tak twierdzisz i niczego nie żałujesz to nie masz się, czym martwić. Siedź spokojnie i czekaj na przesłuchanie, które będzie miłą odmianą. Nie ode mnie zależy czy popełniłaś błąd czy nie. To twoje życie i tym nim kierujesz i ty decydujesz - odrzekł bez emocji cały czas ją obserwując.
  16. Gwardia Manehattan Wygląd pyska kapitana się całkowicie zmienił po tym, co Shady do niego powiedziała. Nie było można już na nim znaleźć spokoju czy zdenerwowania, które niedawno stworzyła Shady swoim szantażem. To, co było można było teraz ujrzeć to był gniew w najbardziej czystej postaci. Teraz zdecydowanie przeholowała. Szantaż to jedno, ale groźby to już zupełnie, co innego. Chyba zapomniała, z kim rozmawia. Nie obchodziło go to, co zrobiła przed chwilą ze swoją martwą koleżanką. Chyba musi dać jej coś do zrozumienia. W jednej chwili jego róg otoczyło światło o barwie szkarłatu a on uderzył kopytem w biurko, które całe się aż zatrzęsło. Nagle przemówił a jego głos się zupełnie zmienił. Próżno w nim było szukać tego dawnego spokoju i rozwagi. Teraz był twardy wręcz mógł jego tonem kogoś przerazić. - Dość! - wrzasnął wściekle. - Próbowałem być dla ciebie miły ze względu na to, co przeżywasz. Traktować cię na równi z kucykiem. Nie zwróciłem uwagi na twoje próby szantażu. Ale groźby skierowane w kierunku samego kapitana gwardii królewskiej nie przechodzą od tak. Nie obchodzi mnie, co przed chwilą zrobiłaś i jak się zmieniłaś. Walczyłem już wiele razy z twoimi pobratymcami a wynik zawsze był taki sam. Ja wciąż tu jestem. Groźba sama w sobie jest już karalna, gdy jest skierowana we mnie. A atak na mnie idzie pod najgorszą zbrodnie. Spróbuj tylko a pokaże ci, jaka jest różnica między mną a zwykłym gwardzistą. Jednak pamiętaj, że jeśli skończy się to twoją porażką to wylądujesz w takiej samej celi, jak Sandy a na dodatek wszystkie twoje siostry pożałują tej próby. Jeśli mnie jednak zabijesz nic ci to nie da. Myślisz, że mój pysk wystarczy? Wszyscy mnie zobaczą i zaczną się kłaniać jak przed księżniczką Celestią? Mylisz się by się dostać do lochów trzeba podać hasło gwardzistom a te umieszczone bezpiecznie w mojej głowie, do której nie masz wstępu. Poza tym, jeśli nas zaatakujesz. Equestria uzna to za akt agresji i cała twoja kraina pozna, czym jest wojna i litości nie Bedzie. Więc radzę ci to przemyśleć dopóki masz możliwość odwrotu - warknął wściekle wpatrując się w Shady jak by chciał ją zabić wzrokiem. Jeden z gwardzistów w lochu usłyszał najwyraźniej słowa Sandy i powoli skierował do niej swe kroki. Z jego pyska nie dało się wyczytać żadnych emocji tak samo nie można było ich wyczuć. - Co teraz? - spytał. - Wkrótce cię czeka przesłuchanie a potem zostanie wydany wyrok na ciebie jak i na twoich przyjaciół. Zmarnowałaś swoją szansę. - powiedział bez emocji wpatrując się w nią.
  17. Na pytanie Girgo na chwilę obróciłam się w jego stronę i tylko pokręciłam głową w milczeniu. Co miało wskazywać, że nie jestem zainteresowana. Ponownie obróciłam swój wzrok w stronę szyby obserwując zmieniający się krajobraz, który obecnie najbardziej mnie interesował. Lubiłam się wpatrywać w szybę i obserwować jak wszystko się za nią zmienia przy okazji dzięki temu mogłam spokojnie pomyśleć. No i raczej nie przepadałam za grą w karty. Strasznie kojarzyła mi się z hazardem, którego szczerze nie znosiłam. Zastanawiałam się, kiedy dotrzemy i co nas tam czeka. Najpewniej przygoda tego mogłam być pewna.
  18. Gwardia Manehattan Kapitan obserwował wściekłość podmieńca starając się nie okazywać emocji. Niestety wszystko, co powiedziała to prawda. Miała go w tej chwili w szachu. Nie miał nic, czym mógłby się obecnie wyratować. Jeśli wszystko się wyda to będzie skandal, jakich mało. Wiedział, jakie będą tego konsekwencje. Jednak nie bardzo chciał jej wydać te, Sandy. Widząc jej wściekłość domyślał się, że to się dobrze nie skończy. Na jego pysku pojawił się nerwowy pot. Zaczął rozmyślać, co zrobić w obecnej sytuacji. Gdy nagle usłyszał jej kolejne słowo. Być może pojawiła się jakaś iskierka nadziei. - Co chociaż? - spytał nie kryjąc zainteresowania. - Skoro zaczęłaś to powiedz - zastanawiał się, co ta znowu mogła wymyślić.
  19. Gwardia Manehattan Kapitan szeroko otworzył oczy na widok zdjęć. Zabrała mu wszelkie argumenty. Pierwszy raz poczuł taką bezradność. Nikt nigdy go jeszcze nie szantażował. A na pewno nie w ten sposób. Nie wiedział już, co może zrobić. Najlepiej by było pozbyć się szantażystki a dowody zniszczyć. Mimo wszystko on tak jednak nie postępował. Chwilę wpatrywał się w zdjęcia starając się zmrużyć oczy a potem znów spojrzał na klacz. Postanowił spróbować inaczej do niej dotrzeć. - Nie mam pojęcia skąd to masz i chyba wolę nie wiedzieć - powiedział ciężko wzdychając. - Czy nie możemy się jakoś dogadać? Czy jest coś, co mogę dać zamiast tej Sandy? - spytał starając się zachować spokój w głosie, choć można było wyczuć w nim lekkie nerwy.
  20. Gwardia Manehattan Kapitan szeroko otworzył oczy na jej słowa. Ale jak? Skąd niby mogła wiedzieć? Nikt o niczym nie wiedział. Musiał spokojnie pomyśleć jak wyjść z tej sytuacji. Najpierw próbowała grozić atakiem a teraz to. Miał coraz mniej pomysłów jak odwieść ją od tego pomysłu. Postanowił znów spokojnie odpowiedzieć. Jego oczy ponownie lekko się zmrużyły jakby nie słyszał tego, co powiedziała wcześniej. - Nie mam pojęcia, o czym mówisz. To, że spotkałaś już wiele ogierów o takich zainteresowaniach nie znaczy, że każdy taki jest. Nie masz dowodów na poparcie twojej teorii. Poza tym nikt w to nie uwierzy. Proszę, więc ciebie byś okazała cierpliwość i dała nam trochę czasu nic więcej - powiedział spokojnie łapiąc oddech. .
  21. Magus

    Pinkie Pie Quiz V2

    Dodała proszku do pieczenia
  22. Gwardia Manehattan Sytuacja wyglądała nie ciekawie. Wszelkie argumenty, jakimi starał się do niej dotrzeć kapitan nie trafiały w nią. Nie było możliwości by do niej dotrzeć. Nie mógł jej wydać więźnia, jaki by nie był. Każdy zasługiwał na uczciwy proces. Skończy się to jednak kolejnym rozlewem krwi, której w ostatnim czasie i tak już za dużo się przelało. Musiał uważać w słowach by nie zdenerwować jej. Jeśli całkowicie wpadnie we wściekłość to najpewniej możliwość porozumienia szybko się skończy i będzie musiał ją spacyfikować. Zmrużył oczy na słowa tej klaczy. - Jeśli rzeczywiście szanujesz nasze zasady to pozwól jej wyczekać do procesu albo, chociaż aż będzie gotowa do przesłuchania. O tyle cię proszę. A ja spróbuje uszanować twoje zasady - powiedział poważnie na nią patrząc. To jedyne, co mu przychodziło w tej chwili do głowy. Kupić trochę czasu by wymyślić, co zrobić dalej.
  23. Gwardia Manehattan Kapitan spojrzał na klacz, która właśnie weszła do jego gabinetu. Dobrze wiedział, kto to jest. Miał nadzieje, że jednak się pozbiera i wyjdzie z posterunku a on uniknie z nią rozmowy. Jak widać życie musi wiecznie rzucać kłody pod nogi. Miał już dosyć tego dnia. Po zachowaniu klaczy wiedział, że nie będzie to łatwa rozmowa. Musiał jednak uważać, co chce powiedzieć. Jeśli ta Mask miała racje przy pożegnaniu to teraz podmieńce są szczególnie niebezpieczne. Co prawda nie sądził by jeden podmieniec go pokonał. Ale nie miał ochoty walczyć z nią w tej chwili. Na jej prośbę szeroko otworzył oczy. Widać było, że się zastanawiał, co powiedzieć. - Nie mam pojęcia, co w tej chwili czujesz i wątpię bym był w stanie to zrozumieć - wskazał kopytem na to, co pozostało z Mask. - Zgaduje, że nie była ci obojętna. Jednak, co ci to da? Nie ożywisz jej tym. Ani jej ani żadnej z ofiar tej Sandy. Zabiła mi również moich gwardzistów. Z czego jeden miał rodzinę i dwa dorastające źrebaki. I co też powinienem ją oddać na łaskę jego rodziny by poczuli chwilę satysfakcji? Zemsta jest drogą, która nie prowadzi nigdzie. Powiedz mi, co się stanie. Zabijesz ją i co dalej zrobisz? Czy to nada sens twemu życiu? - spytał spoglądając jej w oczy. Przy okazji będąc w gotowości na niespodzianki ze strony swojego niepewnego gościa.
×
×
  • Utwórz nowe...