Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Golding Shield Dalej gładziłem Lust po grzbiecie słuchając ją w milczeniu. Musiałem przyznać, że i mi było teraz dobrze i nie miałem ochoty wychodzić. Nagle zmrużyłem lekko oczy na kolejne słowa Lust. A konkretniej na imię, które padło z jej ust. Anastazja? Czyżby jakiś podmieniec nas teraz obserwował? Ale gdzie niby jest i czego chce? Myślałem, że Lust kontroluje wszystkie, podmieńce w Canterlocie. Więc dlaczego po prostu nie powie żeby sobie poszła. - Kim jest Anastazja? - Spytałem od tak nie przerywając gładzenia jej grzbietu. Chciałem wiedzieć, co tak nagle ją zdenerwowało. Gwardia Manehattan Dowódca oddziału szeroko otworzył oczy w zdumieniu, gdy ta powiedziała jego imię. Ale jak? Skąd wiedziała? Gwardziści jednak nie tak bardzo się tym interesowali a bardziej tym, że ta wątpiła w nich. Sądziła, że jeden podmieniec może ich pokonać? Mieli ochotę jej pokazać jak się tym zająć. Jednak dowódca ponownie machnął na nich kopytem by się uspokoili. - Powodzenia, więc przy zabawie - odrzekł dowódca. To nie było ich zadanie. Mieli jasne rozkazy. To podmieńce miały się zająć tamtymi uciekinierami oni mieli tylko pomóc w miarę możliwości. Jak by z nich nie kpiła nie miał zamiaru narażać zadania tylko po to by coś jej udowodnić. Niech lepiej ona się tym zajmie skoro tak pewna siebie jest.
  2. Magus

    Quiz Rainbow Dash (v.4?)

    Jak do tej pory 3 razy
  3. Gwardia Manehattan Gwardzista, który zwracał uwagę dowódcy o tym jak nie podoba mu się obecna sytuacja nagle padł na ziemie i złapał kopytami gardło. Próbował coś krzyczeć jednak nikt nie był w stanie go zrozumieć. Gwardziści natychmiast ruszyli do towarzysza by sprawdzić czy wszystko z nim w porządku i co się z nim dzieje. - Co ci jest? - spytał dowódca gwardzistę, który nie był w stanie wypowiedzieć słowa. Gdy nagle wzrok wszystkich skierował się na podmieńca, gdy usłyszeli jej jakże znajomy głos. Wszyscy gwardziści się cofnęli kilka kroków widząc jej oczy. Mieli wrażenie, że to demon a nie zwykły podmieniec. Wszyscy się cofnęli oprócz dowódcy oddziału, który zmarszczył lekko brwi. Wpatrując się w tego podmieńca i słuchając każdego jej słowa. Nie mógł okazać strachu. Jeśli by to zrobił byłby na przegranej pozycji. Chociaż w duchu musiał przyznać, że obecnie robiła wrażenie. Choć nie było tego widać pod hełmami gwardziści wpadli we wściekłość na słowa klaczy. Strach zniknął a zastąpił jego miejsce gniew. Mieli naprawdę ochotę pokazać jej gdzie jest miejsce takich szkodników jak ona. Powoli zaczęli iść w jej kierunku. Lecz nagle dowódca podniósł kopyto wskazując im w ten sposób by się zatrzymali. Nie lubił podmieńców tak samo jak oni. Były dla niego obrzydliwym gatunkiem, z którym nie miał ochoty mieć nic wspólnego jak zresztą każdy kucyk. Lecz nie został dowódcą bez powodu. Minowano go dowódcą oddziału specjalnego, bo potrafił myśleć nie kierując się emocjami. A ta sytuacja wymagała logicznego myślenia. I jakby nie myślał wszystko było na korzyść tego podmieńca. To jego podwładny ją sprowokował swoimi słowami. Mieli jasne rozkazy. Złapać troje niebezpiecznych podmieńców i pomóc tym, które są po ich stronie w miarę możliwości. I co miał powiedzieć kapitanowi jak będzie składał raport? Że zabili sojuszniczego podmieńca, bo nie potrafił zapanować nad językiem podwładnych i całe zadanie zakończyło się porażką tak nie mogło być. - Przepraszam za mych podwładnych - powiedział dowódca. - Obiecuje, że się to nie powtórzy i już będziemy cicho. Ty możesz robić swoje w spokoju - nie łatwo te słowa mu przeszły przez gardło. Nie chciał by podmieniec miał racje, ale wszystko było po jej stronie. Jednak bardziej go interesowało, co zrobiła. Nieraz były już starcia z podmieńcami. A to, co zrobiła ona to było coś nowego. Spojrzał na hełm podwładnego. Ten nie był w żaden sposób uszkodzony. Więc jak to zrobiła? Nic nie widział. Ani on ani jego ludzie, wśród których były pegazy o naprawdę dobrym wzroku. Kiedy i jak doszło do ataku? Czy to była transmutacja? Nie to, co innego na pewno. W końcu nie miała materiału, który by mogła zmienić w knebel. A hełmu nie zmieniła. Więc co zrobiła? Te pytania chodziły mu po głowie. Musi po misji powiedzieć o tym kapitanowi. Lepiej się dowiedzieć, z czym mają do czynienia.
  4. Golding Shield Sam nie wiedziałem, co właściwie spodziewałem się usłyszeć na pytanie, które zadałem. Być może było po prostu głupie. Dla mnie to coś nowego niesamowitego i nieznanego. Dla Lust to musi być całkiem normalne tak jak oddychanie. Przeżywanie wspomnień na nowo. Brzmi to trochę tak jakby ktoś wspominał po prostu dawne chwile. A jednak było to coś innego ostatnia mimika Lust o tym świadczyła. To wszystko było niezwykle interesujące. Na chwilę ujrzałem prawdziwe ciało Lust. Jednak jej wygląd ani trochę mi nie przeszkadzał. Wiedziałem, kim jest a jednak moje uczucia pozostawały bez zmian. Nie miało to dla mnie żadnej różnicy. Ona była jedyna w swoim rodzaju. Spojrzałem jak kamień ląduje na stoliku. Patrzyłem jak świeci delikatnym zielonym światłem, co było naprawdę piękne na swój sposób. Nagle poczułem kopytko Lust na sobie. A następnie głowę. Nie poznawałem czasami siebie, gdy ona była tak blisko mnie. Sam nie wiem. Miałem czasem wrażenie jakbym to nie był ja. Ale może, dlatego że do tej pory broniłem się przed wszelkimi uczuciami ze swojej strony by ich nie ujawniać. Teraz było zupełnie inaczej. Jednak nie przeszkadzało mi to. Zdjąłem kopyto z jej szyi przenosząc je na jej grzbiet by zacząć ją nim delikatnie gładzić. - Jeśli chodzi o naszą zagadkę to już ci powiedziałem, co według mnie należy zrobić. Powinniśmy jutro wyruszyć by to sprawdzić - powiedziałem i na chwilę zamilkłem jednak nie przerywając gładzenia jej ciała. - Co do obecnej chwili. Wybór pozostawiam tobie. Jeśli chcesz możemy tu po prostu leżeć i odpoczywać. Możemy się gdzieś przejść, jeśli masz ochotę na jakieś kolejne wycieczki lub cokolwiek innego. Jestem otwarty na sugestie. Chyba, że tak bardzo ci zależy na mojej opinii to spróbuje coś wymyślić - powiedziałem z delikatnym uśmiechem i zniżyłem swoją głowę by delikatnie ją pocałować w jej głowę. Gwardia Manehattan Gwardziści powoli dalej szli za Mask dokładnie rozglądając się po okolicy. Nie mieli ochoty być nagle zaskoczeni przez jakiegoś nowego stwora. Nie odpowiedzieli na słowa Mask. Jednak cieszyli się, że niedługo to wszystko się skończy i będą mieli podmieńce z głowy. Zarówno te, które im chwilowo pomagają jak i te, które ścigają. Nagle ciszę przerwał jeden z gwardzistów mówiący do dowódcy oddziału. - Nie podoba mi się to kapitanie - burknął z niezadowoleniem. - Co dokładnie? - To wszystko - Czyli? - Dlaczego się na to zgodziliśmy by z nimi współpracować - wskazał kopytem na Mask. - One nas upokorzyły. Gdyby nie ten człowiek nigdy byśmy nie poznali prawdy o klubach. Sam tam byłem parę razy. Jak tylko pomyślę, że zdarzyło mi się to robić z jednym z nich to aż mnie skręca w brzuchu z obrzydzenia. Na dodatek podobno tworzyły mieszańców łącząc naszą szlachetną krew z ich. To jest obrzydliwe. Mimo że tamten był sponyfikowany to, gdy tylko pomyślę, że mogłyby to zrobić z rodowitym kucykiem. Czasem myślę, że byłoby lepiej gdybyśmy się nie dowiedzieli prawdy o klubach - Przestań. Robimy, co nam kazano. Kapitan chciał byśmy z nimi współpracowali jakiś czas, więc wykonamy jego rozkaz - powiedział dowódca. - Gdybyśmy nie dowiedzieli się prawdy o klubach to w końcu by nas osłabiły. Wykorzystały naszą walkę z buntownikami a potem by zaatakowały. Powinniśmy się cieszyć, że Canterlot dostał te informacje. Dzięki temu w porę zareagowaliśmy. Jeśli chodzi o resztę to na przyszłość trzeba po prostu uważać i nie pchać się do takich miejsc. Nie sądzę również by jakiś rodowity kucyk się w coś takiego władował. My nie myślimy jak sponyfikowani. Nie ufamy podmieńcom do tego stopnia. Jeśli to cię pocieszy to nie sądzę by i one były zadowolone z takiego zdobywania miłości. Same również się upokarzały by przetrwać. A niedługo będziemy mieli je z głowy. One pomogą nam skończyć zadanie i wtedy wrócą do swojej krainy a tam niech się o nie już martwi Chrysalis... - Nagle dowódca przerwał monolog, gdy zobaczył jak podmieniec nagle stoi a ziemia zaczyna się lekko trząść. Patrzeli w zdziwieniu i obserwując to, co się stanie będąc w gotowości do ataku.
  5. Szłam powoli rozglądając się po okolicy. Canterlot nie robił na mnie jakiegoś większego wrażenia. Miasto jak miasto z pewnymi różnicami, ale w pewnym sensie podobne do wszystkich miejsc, w których byłam. W milczeniu obserwowałam kucyki pochłonięte codziennymi sprawami aż w końcu dotarliśmy do peronu. Co prawda nie spodziewałam się jakiegoś specjalnego transportu, ale myślałam, że nas lepiej potraktują. Jedyny luksus, który nam zapewniono to wagon tylko dla naszej grupy. Czyli bardzo niewiele biorąc pod uwagę wagę naszej misji. Nagle dołączył do nas Mighty. Czyli jednak zdążył? Cóż to chyba dobrze. Jeśli ma być cała grupa na misji to lepiej by tak było. Powoli skierowałam swoje kroki na jedno z miejsc i spokojnie usiadłam wpatrując się w okno jak mijamy pociągiem kolejne miejsca. Wygląda na to, że czeka nas spokojna podróż. Nagle do mych uszu dotarły słowa ogiera. Czy on się kiedykolwiek potrafi wyciszyć i uspokoić? Nie mam pojęcia skąd w nim tyle ekscytacji. Jednak nic nie odpowiedziałam jak to zwykle ja wpatrując się dalej w okno i czekając na koniec naszej podróży.
  6. Golding Shield Misiek? Otworzyłem szeroko oczy na to słowo, które wyszło z ust Lust. Nie przeszkadzało mi ono. Po prostu nikt się tak do mnie nie zwracał nigdy wcześniej, co było dla mnie dość niespodziewane, gdy to usłyszałem od niej. Powoli się obróciłem w jej stronę i lekko uśmiechnąłem. - Skoro sama mi to proponujesz jak bym mógł odmówić? - Powiedziałem powoli kierując kroki w jej stronę. Gdy do niej podszedłem powoli położyłem swoje ciało obok niej jednak tak by dalej jej było wygodnie, gdy tak leżała a następnie objąłem ją kopytem wokół szyi. Sama to proponowała, więc raczej nie rozproszę jej w ten sposób. Moje oczy skierowały się na nią i jej kamień. - Jakie to uczucie, gdy to robisz? - spytałem zaciekawiony przyglądając się cały czas temu zjawisku, którego wcześniej nie miałem okazji zobaczyć.
  7. Twilight myślała że jest zazdrosna o Gildę
  8. Szeroko otworzyłem oczy w zdumieniu gdy usłyszałem głos Lust. Była w stanie ładować kamień i wiedzieć, co się dzieje wokół niej? Zaskakiwała mnie na każdym kroku. Nie sądziłem, że ma tak podzielną uwagę. Pokręciłem chwilę głową w milczeniu. - Ja nie chciałem cię po prostu rozpraszać - powiedziałem spokojnie. - Chciałem się dokładnie przyjrzeć jak to wygląda. Jakby nie patrzeć dla mnie to nie jest codzienne zjawisko. Pierwszy raz jestem świadkiem czegoś takiego - po tych słowach opuściłem lekko wzrok kręcąc kopytem po podłodze. - Chciałem się również przyjrzeć tobie. Ta ostania twoja reakcja przypomniała mi jedną z ważniejszych dla mnie chwil no i lubię na ciebie po prostu patrzeć - powiedziałem z lekkim rumieńcem. Czy ja naprawdę to powiedziałem na głos? To jest do mnie zupełnie niepodobne. Sam nie wiem, co o sobie mam myśleć. Powoli się odwróciłem by wrócić na fotel by uwolnić się od tej sytuacji.
  9. Magus

    Quiz Applejack!

    W odcinku "Konkurs talentów"
  10. Golding Shield Nic nie odpowiedziałem Lust. Tylko rozmyślałem w milczeniu nad tym, co usłyszałem. Wydawało mi się, że Lust zna mnie teraz na wylot. A jednak jest zupełnie inaczej. Co do kolejnych jej słów też nie mogłem zaprzeczyć. Ona zawsze dawała wybór. Nie zmusiła mnie bym zawiązał z nią sojusz. Sama zaryzykowała tamtego dnia, kiedy się przede mną ujawniła. Mogła skończyć w lochu lub gorzej a jednak zaryzykowała. Powiedziała mi kilka rzeczy, które na mnie wpłynęły. Ale to ja podjąłem wybór nikt mi nie kazał. Tak samo w smoczej krainie to ja podjąłem sam z siebie wybór by oddać część siebie Lust by wtedy ją ratować. Nie żałuje tych decyzji. Lust naprawdę wiele dla mnie znaczyła. Chciałem coś powiedzieć, gdy skończyłem rozmyślać, ale nie zdążyłem, bo Lust zaczęła proces ładowania kamienia. Przyglądałem się temu niesamowitemu zjawisku z uwagą. Pierwszy raz coś takiego widziałem. Uśmiechnąłem się lekko na dogryzanie Lust. Te jej cechy właśnie oddawały jej charakter w pełni. Który był jedną z rzeczy, które naprawdę mi się u nie podobały. Tych rzeczy było znacznie więcej jednak. Nigdy do nikogo nie czułem takiego uczucia jak do niej. Czy to było dziwne? Może. Nie obchodziło mnie to jednak. Nagle spostrzegłem mimikę Lust i usłyszałem jej cichy jęk. Powoli się podniosłem z fotela podchodząc do nie bliżej. Byłem kilka centymetrów od niej nie przerywałem jej jednak. Miałem nadzieje, że też jej nie dekoncentruje, gdy stoję tak blisko niej. Chciałem się temu po prostu lepiej przyjrzeć. Dla mnie to było coś zupełnie nowego, dlatego tak bardzo obserwowałem całe to zjawisko. Gdy patrzyłem tak na Lust jej mimika przypominała mi noc w smoczej krainie gdzie wszystko się między nami zmieniło. Z pewnością tego nigdy nie zapomnę. Zbyt wiele ta chwila dla mnie znaczyła. Zostanie ze mną do końca życia.
  11. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    Pokłóciły się o znaczenie posągu Discorda co doprowadziło do jego uwolnienia
  12. - Nie widzę przeciwwskazań - powiedziałam kiwając głową na słowa gryfa. Tak będzie najlepiej pomyślałam. Nie sądzę by przydzielono nam jakiś specjalny transport. Więc im szybciej wyruszymy na ten pociąg tym lepiej. Co do tamtego kucyka Girgo zapewne też miał racje skoro miał tyle energii to raczej nie sprawi mu problemu dogonienie nas a nawet, jeśli to tylko jego winą by było, że wybiegł tak nagle nie czekają aż wszystko się spokojnie przemyśli. Powoli się podniosłam pokazując w ten sposób, że jestem gotowa wyruszyć choćby zaraz.
  13. Moje oczy rozbłysły białym światłem a chmura nagle zaprzestała dalszego latania za przeciwnikiem i wzniosła się w górę znikając z naszych oczu. Na razie starczy tej zabawy. Mam nieco lepszy pomysł. Być może później jej użyje. Moje jednak rozmyślania zostały szybko przerwane. Czułem jak grunt pod moimi nogami się trzęsie. Całkiem ciekawa sztuczka pomyślałem patrząc na spadające na mnie bloki skał. Mogłem uciec, lecz, po co? Zabawa dopiero się rozkręca. Stałem w miejscu patrząc jak skały na mnie spadają. Woda w tym samym momencie, która tworzyła ścianę pomiędzy mną a mym przeciwnikiem zmieniła się w oleistą kałuże. Teraz mój przeciwnik mógł zobaczyć zamiast mnie tylko skały, które zmiażdżyły moje ciało. Dłuższą chwilę nic się nie działo. Mógł wręcz pomyśleć, że jego ostatni atak mnie zabił. Nagle jednak z gruzu, który mnie zmiażdżył spadł mały kamyk a za nim zaczęły spadać kolejne. Cała arena zaczęła się w jednej chwili trząść a potem nagle doszło do potężnej eksplozji energii. Wszystkie skały zaczęły lecieć w różne kierunki areny. A ja sam znów stałem w miejscu, w którym stałem zanim skały mnie zmiażdżyły. Moje ciało otaczała czarna bańka energii, która wręcz pulsowała mocą. Jednak to zjawisko było chwilowe, bo ta zaczęła zaraz znikać pochłonięta prze me ciało. Jednak coś się zmieniło w moim wyglądzie a mój przeciwnik mógł to zobaczyć. Kula, w której było zamknięte powietrze całkiem pękła, więc te zaczęło się ulatniać. Ale nie tylko to uległo zniszczeniu. W miejscu, w którym powinno być oko u mnie był tylko pusty oczodół. Maska, która również uległa pewnemu uszkodzenia zamiast pokazać me usta pokazała tylko kilka trupich zębów. Rękawica w okolicach palca wskazującego też była zniszczona w jej miejscu był teraz kościsty trupi palec. W miejscu uda była wielka dziura gdzie wystawały kolejne kości. Mój but, który również uległ zniszczeniu w niektórych miejscach też odsłaniał kilka gnatów. Co ciekawe wszystkie moje kości były czarne a w miejscu ran zamiast krwi kapało coś czarnego i bardzo oleistego podobnego do mojej ostatniej ściany wodnej. Machnąłem ręką a mą dłoń otoczyła czerń. W jednej chwili moje ciał zaczęło przyjmować dawną formę taką jak na początku pojedynku. Nie było ran ani dziwnej substancji. - Teraz już wiesz, czym jestem. Nie czuje smutku. Nie czuje radości. Nie czuje miłości. A tylko bezgraniczną nienawiść, która końca niema. Jednak takie zabawy jak nasza obecnie daje mi coś, co można by nazwać radością. Lecz w moim przypadku wygląda ona inaczej - dotknąłem dłonią serca - Me serce w mroku skąpane - następnie dwa palce położyłem na głowie. - Mój umysł pochłonęły cienie - teraz obie dłonie położyłem na klatce piersiowej - A ma dusza w ciemności tonie - Gdy skończyłem formułkę moje dłonie skąpały się w czerni, która zaczęła rozrastać się po całej arenie. Aż został tylko jeden świetlisty punkt ten, w którym stał mój oponent. Ten jeszcze chwilę mógł mnie widzieć. - Ciemność i cień mi bratem i sprzymierzeńcem. Jednak czy będą i twymi sojusznikami? - spytałem jednak nie czekałem na odpowiedź oponenta. Cofnąłem się do tyłu i w jednej chwili zniknąłem. Nie można było nawet zobaczyć blasku mych oczu, bo te jakby zgasły. Nie było słychać nic. Ponieważ moje ciało nie wydawało dźwięków a ja poruszałem się bezszelestnie. W jednej chwili nagle ze wszystkich stron w mego przeciwnika poleciały shurikeny, co ciekawe wszystkie w tym samym momencie. Różniły się jednak od tych poprzednich. Te były wielkie. Na tyle wielkie, że jedno ich ostrze mogło obciąć kończynę. Im bardziej się też zbliżały do przeciwnika tym bardziej przyśpieszały.
  14. Magus

    Pinkie Pie Quiz V2

    W odcinku "Z kronik znaczkowej ligi"
  15. Czas leciał spokojnie. Jak na razie nie zanosiło się na to by mieli nas zaatakować. Tworzyłem w milczeniu kolejne drewniane bełty, które mogą się przydać. Nagle jednak przerwałem, gdy ujrzałem Katarinę przed sobą, która nic nie mówiąc dała mi puszkę z zupą. To było całkiem miłe z jej strony, ale i zarazem całkiem logiczne. Głodny i zmęczony na niewiele im się przydam. Spojrzałem na łyżkę. Normalnie bym się być może przejmował zarazkami i nie bardzo bym chciał używać sztućców po kimś, kto dopiero jadł i nawet ich nie umył. Jednak w obecnej chwili takie problemy były tylko błahostką. Podniosłem łyżkę i zacząłem powoli jeść. Nie należało to do idealnych posiłków, ale nie miałem powodów by narzekać. Taka strawa lepsza niż żadna. Nagle na moim czole pojawił się pot. Miałem dziwne wrażenie, że zrobiło się strasznie gorąco. Znacznie cieple niż do tej pory. Przetarłem dłonią czoło. Coś było nie tak. Nagle otworzyłem oczy w przerażeniu na widok płomieni. Tego nie przewidzieliśmy. Organizatorzy starają się nas przepędzić z tego miejsca. Przekląłem w myślach na ten widok i zacząłem szybko wstawać pakując swoje rzeczy. - Prędko musimy się schować przed tym piekłem! - Wrzasnąłem do towarzyszy chowając się za jedną ze skał by nie trafił mnie żaden płomień. To była kiepska kryjówka, ale w tej chwili nie mogliśmy sobie pozwolić by organizatorzy nas rozdzielili. Obserwowałem cały czas Katarinę i Javelina czekając na to, co zrobić i pomóc im, gdy zajdzie taka potrzeba.
  16. Golding Shield Słyszałem wszystko, co mówi Lust. Ale jej nie odpowiadałem. Odpowiedź mogła poczekać aż zejdę na dół i będę mógł z nią bezpośrednio porozmawiać. Powoli wyjąłem z jednej z szuflad biurka duży klejnot. To było to, czego aktualnie szukałem. Zacząłem schodzić na dół do salonu gdzie aktualnie powinna być Lust. Nagle ją zobaczyłem jak leży na kanapie. Wyglądała niesamowicie, gdy tak leżała spokojnie na kanapie. Powoli podszedłem starając się nie zdradzać tego w żaden sposób przybierając typową dla siebie minę. Położyłem delikatnie kamień Lust na stole a sam usiadłem na fotelu. - To bardzo miłe, że się tak o mnie troszczysz. Zaczynam myśleć, że nasze rolę się zmieniają. Do tej pory to ja byłem tym troskliwym - powiedziałem ze szczerym uśmiechem. - Znasz mnie jak nikt inny. Więc pewnie wiesz na ile mogę sobie pozwalać w gwardii. Aktualny stan jest niebezpieczny. Do tej pory tkwiłem w Canterlocie, bo nie miałem powodów go opuszczać. Jednak dużo się zmieniło odkąd zagościłaś w moim życiu. Nie będzie problemów z wyjazdem. Możemy wyruszyć jutro po południu. Wystarczy, że powiem dowódcy o możliwości buntu w tych okolicach i że chce zbadać te sprawę. Dostanę pozwolenie. Gwardziści często mogą sobie na to pozwolić. W moim przypadku zawsze było też zaufanie do moich działań. Więc na pewno je dostanę. Jeśli będziesz tylko chciała wyruszyć wystarczy powiedzieć - powiedziałem i na chwilę zamilkłem myśląc nad kolejnymi jej słowami. - Nie jestem w stanie powiedzieć czy coś tam znajdziemy, ale to jedyny punkt zaczepienia, jaki aktualnie przychodzi mi do głowy. Jeśli masz lepszy pomysł to powiedz a ja chętnie go wysłucham - powiedziałem spokojnie jednak cały czas się w nią wpatrując.
  17. Grupy zwiadowcze/Pegaz Kolejne przeczesywanie terenów nie dawało żadnych rezultatów. Ani śladu żywej duszy. Nie licząc miejscowej niezbyt przyjaznej fauny. Na szczęście skutecznie dawano radę jej unikać. Jednak dalszy brak śladów buntowników coraz bardziej irytował gwardzistów. Gdzie oni mogą być? Zastanawiali się pokonując kolejne kilometry. Jak daleko ten samolot, który wtedy napotkali oddalił się od bazy? Takie pytania krążyły w ich głowach. Ale odpowiedzi wciąż nie było. Pozostawała im jednak nadzieje, że wkrótce to się z mieni i coś w końcu znajdą. Pegaz pomimo ran pokonywał kolejne kilometry odległości. Teraz wleciał w duży masyw chmur, których końca nie widział. Jednak lot w nich mu nie przeszkadzał ani trochę. Było przyzwyczajony do takich lotów. Nie mógł się już doczekać aż ujrzy Canterlot. Jednak dziękował w duchu, że jego podróż odbywała się spokojnie.
  18. Grupy zwiadowcze/Pegaz Gwardziści powoli zaczęli kończyć swój krótki postój. Nie mogli zwlekać do wieczora. W nocy poszukiwanie dla nich byłoby zbyt utrudnione. Dlatego musieli wykorzystać światło dnia. Powoli zaczęli pakować swoje rzeczy i przygotowywać się do lotu. Tak jak ponownie podzielili się na grupy. Część z nich wzniosła się ku niebu chowając się w chmurach. A kolejna grupa poruszała się bliżej ziemi. Poszkodowany pegaz leciał jak najszybciej. By dostarczyć wieści do Canterlotu. Poruszał się wśród chmur by nie rzucać się w oczy. Co prawda nie sądził by spotkał tu jakiś wrogów, ale wolał nie ryzykować. Nie miał ochoty na walkę. Wolał jej unikać. Brak jednego kopyta, mimo że tylnego nieco go ograniczał. Dlatego miał nadzieje na spokojny powrót.
  19. Chrome Star Czas płynął a klacz była pochłonięta tylko jedną myślą by jej samolot stał się lepszy niż kiedykolwiek. Sama przy nim tkwiła bez niczyjej pomocy. Jednak nie było tak, że nikt jej pomóc nie chciał. Kilku gwardzistów, co jakiś czas podchodziło patrząc z zainteresowaniem, co ona wyprawia. A nawet kilku z nich ofiarowało jej swą pomoc. Jednak ta za każdym razem odmówiła. Uważała, że będą ją spowalniali w pracy, bo nie mieli jej wizji. Wiedziała, że dziś czeka ją najwyraźniej dzień, kiedy nie zmruży oka. Jednak nie martwiło ją to. Dla niej ten projekt ją wystarczająco pobudzał by móc pracować cały czas o pełnych siłach. Grupy zwiadowcze/obóz Gwardziści pokonywali kolejne tereny dalej z marnymi rezultatami. Grupa na niebie minęła właśnie chmurę w kształcie zadu muła. Jednak nie zwracali na nią większej uwagi. Nie mieli na to czasu. Chmura jak chmura. Teraz mieli ważniejsze sprawy. Grupa na ziemi minęła właśnie jakiś połamany krzak i niewielką kałuże wody poza tym nic specjalnego. W końcu po przeleceniu 100 km od bazy uznano, że czas chwilę odpocząć i zregenerować siły. Pegazy wylądowały w wąwozie, który otaczały góry, które skutecznie ich zasłaniały. Następnie zaczęli odpoczynek skutecznie rozdzielając zapasy między siebie by starczyły im jak najdłużej. W obozie gwardzistów właśnie przygotowywano i żegnano rannego towarzysza, który teraz miał polecieć do Canterlotu na zasłużony odpoczynek i powiadomienie dowódców o odkryciach na tych terenach. Co stanie się dalej będzie zależało już tylko od nich. Po pożegnaniu i spakowaniu się opuścił obóz. Gdy już się od niego wystarczająco oddalił wzniósł się wysoko lotu obierając kierunek na Canterlot.
×
×
  • Utwórz nowe...