Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. - Nie wiem... co znaczy, że nie jest to nic normalnego - odezwał się ostrożnie obserwując pnącza. - Coś je kontroluje - oznajmił i zaczął grzebać wolną ręką w kieszeni. Wyjął z niej garść białego proszku, który to połyskiwał czasem niczym brokat odbijający światło. Zacisnął go w dłoni i czekał na dobry moment na rzucenie nim i przeskoczenie kilkanaście metrów dalej. - Kiedy rzucę ten proszek w ziemię, znajdziemy się jakieś dziesięć metrów stąd. Gdy to zrobię, pędzimy przed siebie - szepnął do dziewczyny i obserwował pnącza dalej. Czekając na ich pierwszy ruch.
  2. Vasco odwrócił głowę i zerknął na dziewczynę zaskoczony. - Nie. To nie tylko o ciała chodzi - burknął dalej się rozglądając. Ten chłód. To ciało. To wszystko było złe. Coś było zupełnie nie tak. Dopiero po chwili się zatrzymał. Ten bezruch okolicy. Wziął głęboki wdech przez nos. Nie dla zapachu a dla magii. - Coś jest nie tak... smoków nie da się tak po prostu zabić... - odezwał się półszeptem szukając wzrokiem czegokolwiek.
  3. - Pozbawiłam kucyki ich indywidualności. To nie działało. Po prostu sądziłam, że działa - stwierdziła. - Taki koncept z natury jest utopijny i nie zadziała. Więc nie próbuj tego powtarzać. Dobrze ci radzę bo tylko się an tym przejedziesz - odezwała się otwierając oczy nieco szerzej. Potem ziewnęła - A życie po śmierci to nie brednie. Bez niego nekromancja by nie działała - dodała chwile później. - Wezwałeś tego swojego znajomego? - zapytała.
  4. - Poszłam spać zdecydowanie zbyt późno - burknęła po czym ziewnęła. Wzięła kilka łyków swojej kawy i wysłuchała twoich pytań, ale jej oczy dalej były ledwie otwarte. - Ten miecz... jest niebezpieczny... każdy z tych artefaktów jest niebezpieczny. Ich twórcy, a nawet ich pobratymcy. Każdy jest niebezpieczny. Nie można im ufać - odezwała się o również spojrzała tobie w oczy. - Są złośliwi, mściwi i przede wszystkim, znudzeni. Tylko, że nie mamy wyboru. Ten pegaz wszedł w konszachty z czymś potężnym. Dlatego musimy mieć coś mocniejszego. To wyścig zbrojeń. Wygra ten który przyniesie większą zabawkę - oznajmiła i wzięła kilka kolejnych łyków kawy.
  5. Chociaż nie była to już noc, nie był to jeszcze dzień. Powoli obserwowałeś jak niebo zmieniało kolor. Wcześniejszy ciemny granat i gwiazdy powoli był zamieniane malowniczym fioletem, wyglądającym jak rozlana farba. Fiolet ten powoli przechodził w coraz jaśniejsze odcienie, żeby po pewnym czasie przejść w pomarańcz, potem w żółć, pchając księżyc za horyzont. Zaprawdę malowniczy widok. Tak malowniczy, że nie zauważyłeś, nawet jak minęło ci kilka godzin, aż do siódmej rano. Gdy to nieco zaspana i rozczochrana Starlight też weszła na taras. - Dzień dobry - odezwała się, mając ledwo otwarte oczy i obserwując wstające słońce. Też jedząc. Bardzo, bardzo powoli.
  6. Mephisto The Undying

    Odnośnie fanfica "Happy End"

    Pewnie dlatego, że jest bezbecki. Bo to nie jest czarny humor. To jest "HEHEHE, PATRZCIE, TAKI LOSOWY CZARNY HUMOR. HOHOHO". Ale tu nawet nie ma co twierdzić, że to może być dobre. To jest po prostu źle stworzony fanfic. Jego wartość może być tylko ironiczna. Faktycznie, coś słabego, bywa lepsze niż coś po prostu nudnego, ale tutaj miałem po prostu wrażenie, że chcesz zrobić coś w stylu Birdemic, absolutnie wiedząc. Ale dobre złe filmy wychodzą gdy są robione przypadkiem. To nie było. Nijak się to ma do twojego fanfica. Nie zapominajmy, że ten serial o kucykach był stworzony w taki sposób, że inne grupy niż ta docelowa, mogą zauważyć w tym sens. Tutaj po prostu sensu nie ma. Krawędziowy "czarny" humor który trafia najpewniej do krawędziowych i takich hehe, niestandardowych i innych niż reszta tego tchórzliwego społeczeństwa, nastolatków. TL;DR (chociaż szczerze nie napisałem sporo :d) Bezbeckie i słabe. 9/10 ~ IGN. (ej patrzcie, umiem zrobić recenzje na odwal się :D)
  7. Vasco stanął jak wryty gapiąc się na martwego smoka. Przez myśl przebiegło mu pytanie "czy to jest w ogóle możliwe?". Nie wiedział co mogło by do tego doprowadzić, ale nie było dobrze. Szybko dostrzegł, że przyczyna śmierci naturalna nie była, więc jego myśli były teraz pełne pytań. - Smok. I coś go zabiło. Nie wiem jak - powiedział nie odrywając wzroku od stworzenia, z... przerażonym wyrazem twarzy. Który to pojawił się na jego twarzy po raz pierwszy od bardzo dawna. - Musimy się ruszać. Szybko - oznajmił, chwycił dziewczynę za nadgarstek i ruszył dalej ciągnąc ją za sobą, starając się okrążyć ciało smoka i iść jak najbardziej ukrytą drogą. Przy okazji zerkał czasem na niebo i ciało, w nadziei, że czegokolwiek się dowie.
  8. Vasco raz na jakiś czas obracał się za siebie, żeby to upewnić się, że Taliyah nie zniknęła nagle. Zwłaszcza, że była tak zafascynowana kamieniami. W sumie dlaczego tak lubiła kamienie? Kamienie były nudne. Chociaż, ludzie byli dziwni i nudni. No, czasem zdarzali się ciekawi, jak na przykład ten Frejlorczyk z gigantyczynm mieczem. I jego żona. I ten łysy z wąsem. Widząc Vastajańskie drogowskazy wiedział, że obrał dobry kierunek. Więc na razie miał szansę na napawanie się powietrzem i śpiewem ptaków. - Pamiętaj, żeby połowę uwagi poświęcać też temu, czy na pewno idziesz za mną. Bo lepiej się tu nie zgubić - odezwał się zerkając na dziewczynę przez ramię.
  9. Po zebraniu, przygotowaniu i zapakowaniu całego ekwipunku jaki uznałeś za potrzebny, byłeś w zasadzie gotowy. Pogrążyłeś się też na jakiś czas w myślach. Myślach które były zaskakująco przerażające. Wizje porażki i przegranej, poczucie, że miecz wcale nie pozwoli ci na wygraną. Że twoja misja się nie powiedzie. W zasadzie nie wiesz nawet kiedy te myśli zamieniły się w sny. Które nie tylko były równie męczące a na dodatek pełne obrazów porażki. Zdecydowanie nie była to przyjemna noc. A obudziwszy się około czwartej nad ranem, byłeś absolutnie zmęczony. No i nie byłeś w stanie nawet zasnąć i dłużej się przespać. To będzie ciężki dzień.
  10. Przez ułamek sekundy, Vasco wyglądał jakby zwątpienie w jego dobre intencje go zabolało. Jednak szybko uśmiech wrócił na jego twarz. Chociaż nieco mniejszy. Oparł ręce o biodra. - Ta droga jest szybsza. Gdybyś była sama, to pewnie bym ją odradził, z racji, że nie znasz terenu i to sprawiło by, że pewnie byś się zgubiła. Ale, jestem z tobą ja. Nie tylko znam tę krainę, ale i mam z tutejszą magią połączenie jakiego nikt z twoich pobratymców. Jeśli twierdzę, że jakaś droga jest szybsza, będzie szybsza, dla kogoś kto wie jak stawiać kroki. A tak się składa, że ja to wiem. Klnę się na życie i język, że jest szybsza. Oszczędzisz tak kilka dni podróży - oznajmił z niespotykaną wręcz dla siebie powagą. - Ale jeśli wolisz iść tą ludzką drogą to pewnie, jest zaraz za tobą i kieruje się gdzie indziej niż twój cel - dodał.
  11. Znalezienie Spike'a nie było trudne. Młody smok większość dnia spędzał wraz z Elementami, doglądając Twilght. Powiedział ci też przy okazji o gościach którzy tu byli. Większość wczoraj, gdy szukałeś informacji i kilku dzisiaj gdy byłeś ze Starlight w bibliotece. Oprócz Rodziny Apple, Scotaloo, Sweetie Belle była też bardziej enigmatyczna osobistość. Władca Chaosu, Niszczyciel Równowagi, Wąż Który Topi Świat W Chaosie. Właściciel Rangera w O&O. Discord we własnej osobie. Odwiedzał Fluttershy. Nawet nie wiesz czemu, ale przełknąłeś wtedy dużą grudkę gęstej śliny. Zupełnie jakbyś czół strach. No ale Spike bez problemu wysłał list i powiedział, że da ci odpowiedź jak jakaś przyjdzie. Ty na razie udałeś się na górę.
  12. Vasco miał pełną świadomość tego jak jego zachowanie zadziałało na Shurimiankę. Zresztą, taki był jego zamiar, który to co prawda zły nie był, ale przecież Vastajanin był nieco psotną osobistością. No i barwną. Dosłownie i w przenośni. Ale dziarsko ruszył do przodu, nie zważając na zakłopotanie jakie wywołał. Jakby zupełnie nie zdawał sobie z tego sprawy. - Widzisz, standardowo droga prowadziła by do miasta ludzi. Ale gdzie jest zabawa w tym? - zapytał obracając się i idąc tyłem. - Ach, no i też tak było by znacznie dłużej, bo ludzie wolą budować szlaki tak, żeby było im wygodnie, nie próbują ani trochę zaszaleć - westchnął. - Moja droga prowadzi przez nieco bardziej górzyste tereny. Może też kamieniste. Trudniejsze, ale zabawniejsze. I szybsze. Ważne jest jednak to, żebyś trzymała się blisko mnie. Głównie po to, żebyś się nie zgubiła. No i każdy widział, że jesteś ze mną - wyjaśnił szczerząc się. Potem zmienił kierunek chodu i sprężystym krokiem, czasem nawet podskakując, okrążył Shurimiankę i po wykonaniu okrążenia ruszył w kierunku gdzie prowadziła jego ścieżka. Upewniając się, że ta jest blisko niego.
  13. - Cóż, możemy iść tędy - oznajmił cwaniacko oglądając mapę przy okazji opierając się brodą o głowę niższej od siebie Shurimianki. - Ale wiesz, jakby tak pójść tędy, tędy i tędy - nie użył dłoni do wskazania miejsc na mapie. Zrobił to ogonem. Pewnie z zamiarem popisania się. - będzie znacznie szybciej. Może trochę mniej bezpiecznie, ale za to, zdołamy oszczędzić kilka dni drogi. A z wiesz, znam okolice dość dobrze. Wiem też, że możemy zobaczyć znacznie więcej ciekawych rzeczy jak przejdziemy tym szlakiem - oznajmił cwaniacko i odsunął się. Wyprzedził Taliyie, obrócił w jej stronę i rozłożył ramiona szeroko - Pozostaje tylko to co wybierasz? - zapytał z uśmiechem na ustach.
  14. Starlight wysłuchała twoich słów z niepewnością wypisaną na twarzy. Po chwili jednak zatrzęsła głową. - Mogę najwyżej rzucić na niego jakieś zaklęcie po którym mu się odechce. Jeśli uważasz, że się przyda, to wezwij go. Potrafię sobie poradzić z natrętami. O ile nie mam wrażenia, że potrafią mnie zmieść z powierzchni ziemi. A ten tutaj raczej tego nie zrobi - stwierdziła. - Wezwij go. A ja przygotuję wszystko do podróży. Powiedz mu żeby się śpieszył - oznajmiła i wróciła uwagą do ksiąg.
  15. Starlight przeanalizowała twoje słowa i zamyśliła się na moment. - Cóż... twój Kapitan, brat Twilight, to Książę Shining Armor, prawda? Jeśli tak, to on odpada. Ma trochę zbyt wiele rzeczy na głowie, a i musimy postarać się, żeby ta misja była raczej bardziej dyskretna. Bo widzisz, te artefakty nie są do końca akceptowalne przez Celestie oraz Lunę. Dlatego, nie mówi nikomu innego co wyruszymy szukać. Co do zaś tej drugiej osoby... - westchnęła. - W pewnym sensie, w podróży jest ważne też to, żeby grupa nie próbowała się wzajemnie pozabijać. Jeśli jesteś przekonany, że się nada. Możesz spróbować go wezwać - stwierdziła.
  16. - Tak, też się udam. Nie przydam się tutaj jako pielęgniarka, tym zajmie się inna osoba wezwana przez Twilight, która zna się na tym lepiej. Więc na razie jest nas dwóch. Nie mam jednak nikogo w planach, jako osoby która wyruszyła by z nami. Jeśli masz jakiegoś zaufanego kucyka, pewnie, zaproś go. W przeciwnym wypadku, będziemy we dwójkę. Tylko pamiętaj, żeby był to ktoś kto umie się sam obronić - oznajmiła i zerknęła na swoje księgi - dowiedziałam się trochę o zaklęciach które mogły by coś takiego zrobić, więc oprócz szukania tego artefaktu, udam się też z tobą na poszukiwanie tego kuca - dodała chwile potem.
  17. Jun szybko skojarzyła Midnight. Skojarzyła też, że wolała jej pierwotny kostium. Chociaż ten też był niezły. No, ale starała się nie pokazać po sobie, że była w jakikolwiek sposób zainteresowana. Jednak na wieść o wyjściu nieco zainteresowania już pokazała, które jednak znowu spróbowała bardzo szybko ukryć. Po prostu udała się do szatni, z absolutnie obojętnym i kamiennym wyrazem twarzy. Przebrała się, rzuciła zawistne spojrzenie reszcie osób w szatni i wyszła, kierując się na plac. Ignorując innych którzy się tam znajdowali i po prostu zatrzymując się z rękoma w kieszeniach, rozglądając się próbując wywnioskować co będą tam robić.
  18. Starlight na moment oderwała się od swoich ksiąg i zerknęła na tą którą przyniosłeś. Przeczytała całą stronę. Po ruchach oczu wywnioskowałeś, że takim tempem jak Twilight. - Bezsłoneczne Krainy są tajemnicze. Wyprawa może być trudna, ale z pewnością jest możliwa. Potrzeba będzie sporo rzeczy. Jesteś co do tego pewien? Bo nie mamy czasu na przerywanie wyprawy w połowie - oznajmiła.
  19. Informacje znalazłeś nawet w samej księdze. Chociaż może nie były tak dokładne jakbyś tego chciał. Oprócz dowiedzenia się, że został pochowany wraz z ostatnią użytkowniczką miecza, dowiedziałeś się mniej więcej gdzie powinieneś go szukać. W krainie na dalekim południu, daleko poza ziemiami zebr i smoków. Za pasmem gór o enigmatycznej nazwie "Bordiura" leżały ziemie o nazwie równie tajemniczej i wywołującej pytania "Bezsłoneczne Krainy". Mapy były raczej niedokładne, ale całość zaczynała się Puszczą Błyszczącego Ognia. Poznałeś też imię ostatniej czempionki i posiadaczki tego miecza. "Sirris".
  20. Jun nie zdobyła absolutnie żadnych punktów za pomoc innym. Każdy z jej punktów pochodził ze zniszczonych robotów. Co nie zmieniało faktu, że była z tego absolutnie dumna. Zgarnęła najwyższy wynik w klasie samą siłą. Zdążyła oczywiście pochwalić się Johnnemu, który to podzielał entuzjazm Jun. Dumni byli też jej rodzice. Chociaż nie znała nikogo z osób z którymi to miała się uczyć, już teraz wiedziała, że będzie najsilniejsza. Czy oni tego chcieli czy nie. Jej podejście nie zmieniło się przez kolejne dni, tak więc, gdy już zaczęła się nauka, szła przez korytarze z wysoko podniesioną głową. Nie żeby mogła spojrzeć na kogoś z góry. Ale była dumnym chochlikiem. Gotowym wybyć zęby każdemu kto zakwestionował by jej wygraną. Zajmując swoje miejsce w klasie, mniej więcej na środku sali, ze względu na wzrost, zajęła się czymś na telefonie do czasu aż nie przybędzie nauczyciel. Do tego zakładając słuchawki odcięła się od rozmawiającej klasy, która i tak jej nie obchodziła.
  21. Na zewnątrz nikogo nie było. Więc na całe szczęście uniknęliście wpadki. - Nie jestem pewna czy cieszy mnie jego adoracja. Nie wiem czy też to czułeś ale... czułam od niego takie uczucie... niepokoju. Nie w sensie, że był jakiś nachalny. Czułam od niego taką... moc... jakby gdyby tylko chciał mógł zmieść nas z powierzchni Equestrii. W pewnym sensie, czułam też coś takiego gdy spotkałam Celestie, ale przy nim czułam jakby naprawdę mógł to zrobić dla zwykłej rozrywki - stwierdziła i wzdrygnęła się. - A co do pomocy. Cóż, dam sobie radę. Ale ty, lepiej przeczytaj tą swoją księgę dokładniej. Jeśli chcemy pokonać tego pegaza, będziemy potrzebowali czegoś potężnego, a te bronie, są potężne. Musimy którąś z nich zdobyć - oznajmiła. Kiwnęła ci głową i odeszła.
  22. - Masz racje, wybacz, że pytałam - odezwała się Starlight zabierając ze sobą kilka grubych ksiąg - to chyba wystarczy. Chodźmy - odezwała się i ruszyła w kierunku wyjścia z alejki. Prawie natychmiast natrafiając na Bibliotekarza. W pewnym sensie powtarzając rytułał który ty wykonałeś gdy wyporzyczyłeś swoją księgę. Potem ruszyła do wyjścia. Gdy już stanęliście przy portalu ta zerknęła na ciebie. - Używa krwi do zbierania podpisów. Pewnie po to by móc wytropić każdego kto wyporzycza księgi magią krwi. - powiedziała i przeskoczyła przez portal.
  23. Starlight zaśmiała się cicho pod nosem. Wyglądała też na zamyśloną przez moment. - Tak, to pewnie byłam ja. Ale teraz z tego co wiem, już ścigana nie jestem - stwierdziła. Potem zerknęła na twoją reakcje. - Jesteś okropnym kłamcą Moonlight. Nawet gdybym blefowała, teraz właśnie byś się wydał - stwierdziła. - Ale widziałam twój bok gdy spałeś dziś rano... To magia, czy po prostu nigdy nie zdobyłeś znaczka? - zapytała.
  24. - Niezby dobrą... Wręcz złą - oznajmiła dalej przeglądając księgi. - Bo widzisz... Założyłam miasto, z ideologią gdzie każdy był równy i zabierałam kucykom ich znaczki... - dopowiedziała. - Do czasu aż Twilight i reszta mnie nie powstrzymały. Potem jakoś zrozumiałam swój błąd i ostatecznie zostałam uczennicą Twilight. Mieszkałam nawet w zamku - wyjaśniła. - Zauważyłam coś gdy spałeś Moonlight - dodała i spojrzała na ciebie. - Nie masz znaczka?
  25. Starlight spojrzała na ciebie nagle, jakby chciała zapytać cię "bo?". Na jej fioletowej twarzy, zobaczenie różowych rumieńców łatwe nie było, ale i tak je dostrzegłeś. Klacz tylko burknęła krótkie "nieważne" po czym ruszyliście na poszukiwanie, alejki. Znaleźliście ją jakiś czas później, teraz Starlight po prostu zdejmowała poszczególne tytuły z półek i przeglądała je. - Około rok, poznałyśmy się gdy byłam niezbyt... Dobrą osobą - oznajmiła dalej szukając.
×
×
  • Utwórz nowe...