-
Zawartość
2960 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
12
Wszystko napisane przez Dead Radio Man
-
Nagle jakiś głos zaczął przebijać się do mojego umysłu. - Po co to robisz - Mówił - Po co to robisz. Przecież nic to ci nie da. Nie wiedziałem skąd dochodził ów głos. Ale był stanowczy i przypominał mi jeden. Tak jak by to był głos demona który próbował mnie opętać, ale to było niedorzeczne.
-
Siedzieliśmy z Zefirem na kamieniu. Nagle znikąd zachciało mi się śmiać. Spojrzałem na Zefira. Też uśmiechał się do mnie jak głupi do sera. Wstałem, on zrobił to samo. Zaczęliśmy iść w dziwnym kierunku kierując się w sam środek wyspy.
-
- Na wszelki wypadek zablokuje jej też umysł - Po czym wypowiedziałem po raz kolejny inkantacje - Nie wiem czy to koniec - Usłyszałem jak gruzy się zaczynają poruszać.
-
Poczułem zmianę w umyśle Wava'a. Usunąłem bariery i podszedłem do młodszego. - Przepraszam cię że tak to musiało wyglądać, no ale. Wiesz gdzie ona jest a i poczekaj założę ci ochrony czar na umysł żebyś nie stał się zombie jak poprzednio - wypowiedziałem zaklęcie - No i już. Dobra szukamy Almy.
-
- No dobra jak mnie nikt nie atakuje to zabezpieczę Wava'a. - Zacząłem szeptać zaklęcia i po jakimś czasie Wave został unieruchomiony i zamknięty w barierze z filarów połączonych łańcuchem.
-
Nagle wszystko jak ręką odjął - pomyślałem i podniosłem moją broń. - Ariel - Syknąłem i związałem ponownie Wave'a. - Niestety bracie musisz poczekać. Założyłem na nowo ochronę magiczną na umysł. Odwróciłem się w stronę Almy ale jej już tam nie było.
-
Poczułem wibracje w całym ciele. Ariel wyślizgnęła się z mojej ręki przybierając znowu postać sztyleta. Upadłem na ziemie. Cały świat wirował, zamiast normalnego widoku wszystko zmieniało kolory. Podniosłem się i oparłem o pobliski budynek.
-
Poczułem zakłócenia przy pieczęci. Otworzyłem oczy i pobiegłem w ich stronę. - Nie - Powiedziałem i położyłem rękę na ostatnim filarze wprowadzając energie duchową i odtwarzając pozostałe filary po przez łańcuch. - Przykro mi ale muszę cie unieruchomić - Wyszeptałem kolejne zaklęcie które znieczuliło mięśnie Wave'a i jego układ nerwowy. Przestał się szarpać. Gdy się odwróciłem Alma stała za mną z wycelowaną we mnie kuszą. - Will - Powiedziałem ze strachem.
-
Uderzył z impetem w budynek niszcząc go prawie całkowicie. Nagle zewsząd zaczęli pojawiać się jego dawni przyjaciele. Victo poleciał w duł i upadł na jednym z większych kamieni po budynku. - Niech to - Zamknąłem oczy i wstałem. Zszedłem z gruzowiska i czekałem na ciosy.
-
Ciągle szepcząc słowa unikałem ciosów, każdy czynnik mógł zaważyć nad życiem lub śmiercią. - Jest - Nagle w Wave'a wbiły się cztery złote płaty, każdy lecący z innego kierunku. Wave upadł na ziemię a wokoło niego wbiły się same 8 filarów połączonych łańcuchem. Spojrzałem na Alme i na wszelki wypadek założyłem na sobie ochronny czar który bronił dostępu do umysłu. Wystrzeliłem w stronę jak strzała Almy.
-
Moje oczy zapłonęły od nadmiaru energii. - Ariel - Powiedziałem cichym sykiem i miecz powiększył się. - Atakujemy? - Zapytałem z rozwagą. Zauważyłem że atakuje mnie Wave. - Zapieczętuje go żeby nam ani sobie nic nie zrobił - Zacząłem szeptać słowa inkantacji. W powiększonej formie wygląda tak :
-
- Ruszajmy, czyli tak mamy do pokonania Alme i jest jeszcze coś?
-
To albo to
-
-Wyszedłem z jaskini - Podałem nowemu karabin - Masz to "GP-37" nieulepszony.
-
- Eee nie. Mam tylko broń. Loki dał mi dla rekrutów i tyle. Jak chcesz to te pułapki z granatem możesz zrobić. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Ok, nie pamiętam jak się nazywało to działko :P/
-
-Spokojnie - Zatrzymałem Gandzie - Mamy na wszelki wypadek mały zapas broni jak mi mówił Loki gdy wyruszałem żeby stworzyć małą bazę. Choć sobie wybierzesz co będzie potrzebne. - Poprowadziłem Gandzie do baraku w którym pesus chował już dokumenty. Odsunąłem szafę i naszym oczom ukazała się klapa z kłódką. Wyjąłem wisiorek z kluczykiem i otworzyłem klapę. Zeszliśmy do małego tunelu. Zapaliłem światło i naszym oczom ukazała się nam mała zbrojownia. Było tam 15 kombinezonów bojowych, bronie snajperskie i szturmowe. A także po dwie sztuki rpg-u7 i Karabiny Guss'a. - Weź co potrzebujesz i wychodzimy.
-
- Jak się dowiedzieli - Spojrzałem na zdyszanego Gandzie - Jak oni mogli się dowiedzieć o tym miejscu. Dobra, mniejsza z tym. Pakujemy się. Gandzia, pesus chodźcie za mną musimy spakować dokumenty i spływamy. A reszta niech zbiera swoje rzeczy, no już nie ociągać się.
-
Wstał ponownie od ogniska i popatrzył po zebranych. - Więc kto jest gotowy na obchód wokoło bazy. Trzeba to zrobić żeby potem nie było problemu. ~~~~~~~~~~~~~~~~~ Wiem piesze to teraz ale zaczniemy jutro . Koło 18:30
-
- Czyli nic tu nie jest bezpieczne, ok. Przynajmniej już wiem żeby nie pić wody.
-
Wysłałem moje bazgroły, i tak nie spodziewam się wynagrodzenia .
-
- Ja tu nie dowodzę. Ale jak chcesz to mogę cie zaprowadzić do dowództwa Tau, jeżeli cie to usatysfakcjonuje. - Spojrzałem po Q - Czyli jesteś piratem, no nic jakoś to przeboleje. A może byś coś zjadł?
-
Wychodząc spojrzałem w stronę wody, wydała mi się dość zwyczajna. - Czy tutaj można pić wodę z tej rzeki? Stanąłem obok Will'a
-
- Nie wiem, odesłałem swoją straż przyboczną do światostatku. Ja będę pomagał tutaj w walce z nekronami. Jeżeli chcesz mogę ci zapewnić bezpieczną podróż na jakąkolwiek planetę zechcesz wyruszyć. Jeżeli zostaniesz bardziej mi się przydasz, widać po tobie że wiele walczyłeś i że masz doświadczenie niezbędne do prowadzenia oddziału. Będziemy wspierali Tau jak długo się da.