Wiele razy umierałam we śnie, najczęściej rozszarpana przez coś albo rozstrzelana lub rozjechana i zazwyczaj... hm, jakby to określić... opuszczałam swoje ciało i robiłam sobie restart, albo wcielałam się w inną postać. Swoją drogą, ciekawe było takie umieranie, dostajesz, leżysz bez ruchu, widzisz, że krwawisz i wiesz, że zaraz twój czas się skończy. Ale jednocześnie masz świadomość, że jednym pstryknięciem palców możesz to zmienić.
Nie śnię świadomie, choć od dziecka częściowo kontroluję swoje sny i wydarzenia w nich. Mogę zmieniać postać, stać się przedmiotem lub zwierzęciem, stać się niewidzialna, mogę latać i manipulować przedmiotami (co ciekawe, zależnie od snu mam problemy albo z kontrolą ognia, albo wody... z ogniem mam problem, kiedy nie potrafię wykrzesać z siebie dostatecznej "iskry", nie mam dość dużej motywacji, albo wręcz przeciwnie – presja mnie przerasta, a z wodą nie potrafię sobie poradzić, kiedy nie jestem dostatecznie skupiona). Mogę się teleportować (trochę czasu mi to zajęło, u mnie działa to tak, że muszę zmusić obraz do tego, by skręcił się w spiralę, a następnie skupić się na miejscu, do którego chcę trafić w momencie jego "rozkręcania"), mogę cofać czas, mogę wejść w tryb combo, ale zazwyczaj tego nie robię, bo najczęściej nie umiem tego dobrze kontrolować i umieram XD W każdym razie, dane umiejętności zależą od gotowego scenariusza snu – a na takowy wpływu nie mam. No i wykazanie się umiejętnościami zależy u mnie od woli, jak jestem skoncentrowana i mi zależy, mogę wszystko, a jak nie jestem do końca świadoma możliwości kontroli świata wokół mnie, umiejętności występują, ale nie wszystkie i w ograniczonym stopniu. Tak jakoś mam.
Tylko najgorsze są wyrwy pomiędzy snami, kiedy częściowo się przebudzasz, ale zaraz znowu zasypiasz i śnisz dalej ten sam sen. Wtedy fikcja totalnie miesza się z rzeczywistością i nie jestem w stanie odróżnić, co mi się śni, a co nie (kiedyś kilkanaście minut leżałam na łóżku bez ruchu, bo śniło mi się coś z wężami i czułam, że mam jednego przy poduszce... głupie, wiem).
A kiedyś śniło mi się, że sny wszystkich ludzi dzieją się w określonych miejscach, a te są umieszczone w bańkach zawieszonych w nicości wypełnionej koszmarami. Wnętrze danej bańki to zlepek jaźni aktualnie śniących. Oprócz tego w każdym śnie istnieją osoby, które decydują o jego przebiegu/mają wpływ na zmianę rzeczywistości a ich zadaniem jest obrona innych (ludzi z tła, którzy wałęsają się w naszych snach, a tak naprawdę są innymi śniącymi) przed stworzeniami z koszmarów. Każdy z obrońców jest obdarzony silną wolą i w wypadku jej osłabnięcia zostaje wymieniony przez kogoś innego, aż do momentu odzyskania sił. No i w moim śnie obrońcy prawili mi wyrzuty, że przez to, że niedosypiam, osłabłam i nie mogłam im pomagać wywiązywać się z obowiązków (co objawiało się między innymi tym, że w ostatnim czasie straciłam częściową kontrolę nad swoimi snami). Kazali mi wreszcie wziąć się za siebie i odpocząć.
Innym razem, niedługo po tym, śniło mi się, że trafiłam do tunelu łączącego wszystkie bańki. Niestety, w jednym miejscu został przebity i musiałam gonić koszmary, które przedostały się do wnętrza różnych baniek. Dopiero, kiedy wszystkie wyłapałam i zasklepiłam dziurę, mogłam się obudzić.
Nie, nie ćpam niczego przed snem.