Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Ares Prime

  1. Castlevania Lord of Shadows - let's play!

  2. Już miałem oddalić się dyskretnie kiedy pochłonąłem resztę jabłka, kiedy usłyszałem ten głos w mojej głowie. To byrzyszło tak nagle i niespodziewanie że zaskoczyło mnie kompletnie, a jako że stałem na gałęzi drzewa straciłem równowagę i spadłem na dół. Wysokość może duża nie była, ale za mało czasu miałem żeby kompletnie zaamortysować upadek i wylądowałem plecami na twardej ziemi. Niemal zobaczyłem gwiazdy bólu kiedy wyrżnąłem łbem o ziemię. - Ała.... - jęknąłem próbując się podnieść.
  3. Co za przedziwna klacz... może i stuknięta, ale chyba nieszkodliwa dla otoczenia a i dobrą się wydaje. Tyle że dobrych kuców nie ma. A jak są to długo nie żyją. Zabrałem kwiaty, portefl z pieniedzmi, popsikałem się jeszcze dezodorantem i niezwłocznie ruszyłem ku butikowi Rarity. Randkę czas zacząć...
  4. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Pustelnicy zazwyczaj nie mają królewskich standardów. - odparłem wchodząc za wiedźmą do środka, i nie omieszkałem trochę pogapić się na jej tyłeczek nim się położyła. Sam też się uwaliłem na swoje posłanie, Grzejnik położył się obok mnie, od razu zrobiło się cieplej. - No to dobranoc Moth, do rana. - powiedziałem towarzyszce i sam usnąłem.
  5. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Meh tam.. - odparłem i magią zacząłem w skupieniu rzeźbić napis ''Tu spoczywają kości pewnego pustelnika''. Trochę to trwało aż róg mnie zaczął piec, ale wreszcie pracę ukończyłem. - No pierwszy dobry, zdaje się uczynek od miesiąca. Dobra wredny duszku, załatwiliśmy twoim gnatom wieczny spoczynek, ładnie przykryliśmy kołderką z ziemi, nawet nagrobek dostałeś normalnie full serwis, to teraz łaskawie odczep się od nas i daj nam spać w spokoju dobra?
  6. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Ta gotowe. - wrzuciłem gnaty do dołku, zasypałem ziemią i przydeptałem. Następnie zaś magią przelewitowałem głaz i ustawiłem jako nagrobek. - No całkiem to nie gorzej wygląda. Przydała by się jeszcze jakaś dedykacja czyj to grób, ale tym ja się zajmę. - mój róg zaświecił na ognisto-czerwono. - Wypalę na kamieniu napis, masz jakiś pomysł? Moze poprostu ''Pustelnik-wrednik''?
  7. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Dobra wiedźmo, zrobimy po twojemu. Ale jak potem się od nas nie odwali, to spalę mu ten kurnik który za życia domem nazywał. Następnie chcąc nie chcać wróciłem go chaty i magią przelewitowałem wszytskie kości jakie były w środku. Wychodzę z pustelni, odstawiłem kości, po czym zacząłem ostożnie magią wykopywać dół, znaczy się grób na te gnaty.
  8. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Nie wiem, nie pamiętam to było dawno temu. Cholerny duchu, jak rzucisz choćby kamykiem w mojego kumpla czy towarzyszkę, to spalę ci tą budę a z kości spalę tak że nawet popiół po tobie niezostanie. Mimo wszytsko starałem się przypomnieć czy aby faktycznie czasami nie zrobiłem coś złego temu pustelnikowi. Nie żebym żałował, ale wolę mieć pewność o co się mnie tu oskarża, nawet jeśli oskarżajacym jest umarlak.
  9. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Cholera jeszcze z umarlakami mam się po nocach użerać... szlag by to trafił. - mruknąłem wkurzony. - Słuchaj no duchu parszywy! - powiedziałem stanowczo. - My tu chcemy tylko na jedną noc przenocować, a rano się wyniesiemy. Chcemy tylko odpocząć. Ty dasz nam spokój, a mu potem tej twojej ziemniance. Kto wie, może nawet pochowamy te twoje gnaty w ziemi i nagrobek ci postawimy. Ale coś za coś, my chcemy się tylko przespać na dziś w nocy. A jak dalej będziesz rzucać w nas kamieniami to z tej chałupy nawet popiół nie zostanie. Rozumiemy się?
  10. Wnioskując po stanie jej (po pyszczku, i krztałtnym boku stwierdziłem że to musi być klacz) snu musi spać tutaj już od dłuższej chwili. Pewnie jest zmęczona, nie będę jej przeszkadzał. Okrążyłem ją kilka razy a potem poleciałem przed siebie nie tracąc z oczu miasta. Z góry wszytsko wydawało się takie jakieś inne... mniejsze, bardzie widoczne. Wspaniałe uczucie, chociaż chba bardziej wolałbym latać nocą niż w dzień. Słońce i czarna sierść niezbyt do siebie pasują. Po kilku chwilach znalazłem się nad dużym skupiskiem drzew owocowych. Wiedziony instynktem poleciałem tam, i wylądowałem obok jednego z drzew. Rosły na nim duże, soczyste, czerwone owoce. Nie mogłem się oprzeć i zerwałem jedno na spróbowanie. MMMmm... przepyszne!
  11. Z dziką ochotą i furią rzuciłem się z zawziętym milczeniem w stronę gdzie był ten typek. Kuc czy nie, jak będzie stawiał opór to na dusze moich kompanów, mój trójząb dziś posmakuje krwi! Ruszyłem między krzaki przecinając drogę trójzębem.
  12. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Ktoś tu se ze mną w cilula leci! Grzejnik, wyczuwasz tego ktosia? A ty moja śliczna wiedźmo, rusz tu swój nadobny tyłeczek i weź się do pracy. Ponoć ilizje to twoja specjalność, więc jeśli nasz nieproszony gość używa takowej to może byś ją przełamała albo zdjęła co?
  13. - Wszystko w porządku proszę pani? - spytałem z powątpieniem. Czyżby ona się mnie bała? Ale dlaczego, przecież nic jej nie zrobiłem, nawet jej nie znam wcale. Nawet nic nie powiedziałem takego co mogłoby ją przestaszyć, więc czemu się tak zachowuje? Ah... no tak. Czarna sierść. No jasne, kuce nie tolerują czarnej sierści. Spojrzałem przelotnie na swoje ciało żeby to zrozumieć. Trudno, nie będę jej dalej straszył, po prostu bez słowa odszedłem, i wzbiłem się w górę. Może w przestworzach znajdę trochę ukojenia. Oh... tak dawno nie czułem powiewu wiatru na sierści i na skrzydłach, zapomniałem nawet jakie to uczucie.
  14. Przez dłuższą chwilę przypatrywałem się tym pegazom, w nadziei że w ten sposób przypomnę sobie ich zwyczaje. Wydają się być pracowite, ruchliwe, w ciagłym ruchu i pracy. Nikt z nich nie lata samotnie, prawie zawsze poruszają się w grupach. Ta maślana ze zwierzątkami jest intrygująca. Ciekawe jak poskromiła tego niedźwiedzia? Przecież to są drapieżniki, a ten zachowuje się jakby... jakby był oswojony? Dziwne. Zacząłem ostrożnie zbliżać się do pegazicy zbierającej kwiaty. - Em... przepraszam panią?
  15. - No... rozumiem. Chyba. - podrapałem się w głowę. - Nakierować mówisz? Dziwny jesteś koleś. Słuchaj... czekam obecnie na kogoś ważnego, jakąś szychę co ma się ze mną spotkać i nie chcę się spóźnić, muszę wracać już do miasta. Więc mówisz że jeszcze się spotkamy? Dobrze więc, to do następnego. Po czym odwróciłem się i oddaliłem się od tego kuca i miejsca. Wracam do miasta bezzwłcznie, z całym tym mętlikiem w głowie.
  16. - Jesteś... dziwny. - stwierdziłem. Mówił jakoś nienaturalnie, jakby nauczył się tych słów na pamięć. To co mówił nie miało dla mnie zupełnie sensu. Jak niby mogłem być martwy, przecież żyję, oddycham, jestem ciepły i normalnie jem i w ogóle. Coś mi mówiło żeby nie mówić mu za wiele, trzeba zachować ostrożność gadając dalej. - W jakich planach, i czyich planach? Kto... mnie zabił?
  17. - Moje imię... Nightwing? Nightwing... czyli mnie znasz?! - powiedziałem niemal z euforią. - Wiesz kim jestem? Nie chciałem cię urazić ani nic z tych rzeczy, przepraszam. Znaczy no... dziękuję że mi powiedziałeś, ale chwila. Co to znaczy że... że sprowadziłeś mnie z martwych Razor?
  18. - Co? Kto tu jest?! - spytałem rozglądajac się doookoła. Dziwne, ale sam się nastroszyłem i napiąłem mięśnie na całym ciele. To samo się stało. Jak wtedy kiedy po raz pierwszy mierzyłem się z tamtymi patyko wilkami. Ten głos, był jakby znajomy. Ale pojęcia oczywiście nie miałem do kogo mógłby należeć. - Kim jesteś? Czego chcesz ode mnie? Cielesny... to moje imię? Znasz mnie, wiesz kim jestem?
  19. Las jak las, wiadomo że tam mogą być dzikie zwierzęta. Cóż dałem sobie radę z tamtymi potworkami, to chyba... chyba dam sobie radę z tymi tam. Wiedziałem że potrafię się bić, i zrobić sobie krzywdy nie dam. Wszedłem do lasu próbując znaleść tego pająka. Nie chciałem jednak za bardzo zapuszczać się w ten las. Jeśli w ciagu 10 minut go nie znajdę, wracam z powrotem do miasta.
  20. - Dobrze, w takim razie pójdę trochę... - miałem zamiar powiedzieć że idę polatać, ale zauważyłem tego pająka. Znowu. O nie, teraz to już mnie zaczynało wkurzać że w jakiś sposób on mnie śledzi. Zacząłem iść za tym pajakiem starając się do złapać i wyśledzić. Cholera wie co to jest, ale nie zamierzam ot tak tego zostawić.
  21. - Wszytsko w porządku Rainbow? Jesteś cała? - spytałem klacz, ostrożnie podchodząc do krzaków z zamiarem sprawdzenia co tam się czai, i jak będzie trzeba to przyszpilę go trójzębem.
  22. - Za bardzo to ona się jednak nie rozpisała. Miło jednak że tu przybędzie...hm, sama księżniczka tak? Władczyni Equestrii. - stwierdziłem sprzątając. - Dość dziwne, biorąc pod uwagę że jedyne co mnie wyróżnia spośród innych to czarna sierść i ten medalion. No jeśli też licząc pamięć jak czysta kartka papieru. Westchnąłem i podszedłem do okna obserwując Ponyville. Wszędzie spacerowały już inne kuce. Same kolorowe, z pastelowymi grzywami. I co dziwniejsze... zauważyłem że przeważa tutaj ilość klaczy niż innych ogierów. Dziwne to trochę. Skupiłem się jednak na czyms innym. Mianowicie na niebie. Było czyste, i przejrzyste. Oh, nie pamiętam nawet kiedy ostatnio latałem. Poruszałem trochę skrzydłami, czując ruszające się pod skórą mięśnie. - Kiedy ta księżniczka się zjawi? - spytałem. - Chyba mogę wyjść na dwór trochę polatać?
  23. Znów ten zamek. I to oko które wręcz wlepiało we mnie to spojrzenie. Brr... wspomnienie tegoż jegomościa napawało mnie obrzydzeniem i odrazą. Błeh, dobrze że już jest po nim a przynajmnie mam taką nadzieję. Ale wiedziałem że i tak czeka mnie później wyprawa do tego zamku, bo kości Shivy. Obiecałem jej że jej szczątki zostaną pochowane z szacunkiem, w Jaskini Przodków w mojej krainie. I słowa dotrzymam. - Ah... wielkie dzięki Spike za śniadanie. - odparłem po wylizaniu michy do czysta. - Naprawdę nieźle gotujesz... beeek. - odbiło mi się głośno. - No przyjęło się jak należy. Usiadłem z młodym przy stole i zastanowiłem się. - Cóż, no trochę się po świecie szlajało przyznaję. Nie raz i nie dwa życie było w niebezpieczeństwie, ale zawsze dawałem radę wykaraskać się z tarapatów, czy to sam czy z pomocą innych istot które poznałem podczas wędrówki. I ty możesz w taką podróż się wybrać, ale jesteś jeszcze za mały. Podrośnij, nabierz masy, siły i doświadczenia i rusz w świat. Pytasz czy spotkałem inne smoki. Po prawdzie tak... czekaj niech no sobie przypomnę gdzie to było. Ah tak wiem! Zrobiłem efekciarską pauzę, odkaszlnąłem i zacząłem opowiadać. - Było jakiś rok temu, na zachód od Zebrici. Pamiętam że wtedy wędrowałem sobie spokojnie poprzez stepy, kierując się ku kolejnemu celowi podróży, do rozległej puszczy Cervidas, gdzie żyją jelenie-druidzi. Bardzo chciałem zobaczyć lasy które uchodzą za najstarsze i najpiękniejsze na świecie. Niesety miałem pecha natknąć się na bandę zbójców, uzbrojonych po zęby. Byłem sam, nawet nie miałem przy sobie noża, a nawet ktoś z moją siłą nie da rady w pojedynkę pokonać 10 bandytów. Musiałem uciekać. Wrogowie znali jednak te tereny o wiele lepiej niż ja, i zapędzili mnie w kozi róg. Nie miałem jak uciec. Pomyślałem sobie wtedy, trudno, będę walczył do póki zdołam. Już żem się szykował na walkę, a tu nagle wszystko ogarnia wielki cień. A na niebie żadnej chmury. I JAK NAGLE COŚ NIE RYKNIE! - rzyknąłem dla efektu. - Smok wielki jak to drzewo, cały czarny, skrzyła chyba na 30 metrów szerokie. Oczy barwy rubinowej, paszcza pełna kłów, no istny potwór. Bandyci mało gaci nie pogubili kiedy uciekali. Ale ja smokowi nie zdołaem się wymknąć. Spojrzał na mnie przenikliwie, miałem wrażenie że i mnie zaraz pożre. Zauważyłem jednak w nim coś dziwnego. Bowiem był jakiś taki smukły, a jego oczy miały rzęsy. I jak się okazało to była smoczyca. Potrafiła mówić i spytała mnie wtedy czy ci bandyci nie zrobili mi krzywdy i inne takie. Była bardzo miła i życzliwa, zabrała mnie do swojej jaskini... o matulu, tyle złota i skarbów nigdy w życiu już pewnie nie zobaczę. No więc zostałem u niej na całe dwa dni, trochę porozmawialiśmy, pośmialismy się, to była naprawdę miłą smoczyca. - uśmiechnąłem się do swoich wspomnień. Bo cóż... jak się okazało smoczyca interesowała się też magią i posiadła zdolność polimorfii w piękną klacz. No i że tak powiem doszło do więcej niż jednego zbliżenia, ale tego Spike'owi nie powiedziałem. - W każdym razie tak zyskałem przyjaciółkę w postaci smoczycy imieniem Ambrosiavelstrasza. A dla przyjaciół Ambi. Ty jesteś drugim smokiem jakiego spotkałem do tej pory.
  24. - I weź tu chłopie klacze zrozum? - powiedziałem wszem i wobec spoglądając za otwartym oknem. - Wszytskie pegazy są takie dziwne? - podręciłem głową, i ułożyłem się ponownie obok Timbera. Rozmyślałem nad tym co się stało. Czemu ona jednak zgodziła się na ten pocałunek, przecież widziałem że sama nie lubi tego. Z tym lekkim zakłopotaniem zdjąłem z łóżka koc i okryłem siebie i Timbera po czym obaj położyliśmy się na podłodze. Czas dospać trochę i wreszcie porozmawiać z Derpy na serio.
  25. - Nie, nic mi nie jest. Dzięki za troskę. - powiedziałem z ulgą przyjmując fakt że skrzydła już się odprężyły. - Poprostu... poczułem że trzeba działać. Pojęcia nie mam jak to zrobiłem. Tak szybko te księżniczki dały odpowiedź? Co napisały? - spytałem pomagając ogarniać cały ten bajzel na kółkach.
×
×
  • Utwórz nowe...