Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Ares Prime

  1. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Nie pyskuj wiedźmo. Igranie ze mną to gorzej niż igranie z ogniem. - odciąłem się Moth nim mnie minęła. Sam zaś niechętnie wszedłem do środka, szukając wzrokiem rogu Sombry. - Ja za jedzenie i picie podziekuję, nie wiem jak moja koleżanka. O salamandrę się nie martw babciu, nie podpala niczego póki jej nie każę. - pogłaskałem po głowie Grzejnika. - Nie będziemy długo siedzieć, chcemy odebrać stąd ważną rzecz. A ty, pani babciu chyba wiesz co to jest.
  2. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Chodź Moth. - nakazałem wiedźmie. I razem z Grzejnikiem wszedłem do środka aby odszukać róg. - No, wreszcie odzyskamy twój róg Sombra. Jesteśmy kolejny krok na przód na drodze do naszej zemsty.
  3. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    Wyszedłem na przód, aż dziwne trochę że ta starucha nas wykryła. Podszedłem bliżej oświetlając sobie drogę kulą ognia. - Wielkie dzięki za zaproszenie babciu, ale raczej nie skorzystamy. Chcemy coś co jest w tej chacie. Daj nam jedną rzecz, a twoja chatka nie zamieni się w kupę dymiącego gruzu, babuniu. - uśmiechnąłem się złowieszczo, grzywa zapłonęła ogniem. - To jak będzie babciu?
  4. Sam nie wiem... przecież mój gatunek nie może zmieniać się bez wcześniejszejszego pobrania pozytywnej energii od innych. To nasz los, nasze przekleństwo żerować na innych. Ale może jednak... ja jestem inny. Miałem być pierwszy, lepszym z nowej generacji Changelingów. Zatrzymałem się i zadumałem. A może jednak jest dla mnie nadzieja że będę miał kiedyś normalne życie? Wziąłem głęboki wdech i skupiłem się mocno. Używając swojej mocy i magii próbowałem przybrać formę kuca o brązowej sierści i czarnej grzywie. Staram się ze wszystkich sił, może uda mi się zmienić.
  5. - Oh, mieć taką córkę to prawdziwe błogosławieństwo od niebios. - odparłem z uśmiechem kiedy klacz opatrzyła moje siniaki.- Twoja rodzina może być z ciebie dumna Clover. Przyznajm że i czasami ja tęsknię za swoją rodzinką, jużem ich ze trzy lata nie widział. Ciekawe co tam u nich w Rockbone słychać...
  6. - Hhmmmhhuu... o kurde.. - pomasowałem się po bolącym karku. Potem zobaczyłem swoje naturalne kopyto, a co za tym idzie prawdziwą formę. Znów byłem Changelingiem, potworem i bestią dla innych. Poczułem żal i runęła cała moja nadzieja. Nadzieja że kiedyś będzie lepiej. Czy to możliwe że mogłem się sam zmienić, bez pomocy dobrych uczuć? Nie wiedziałem, ale poczułem się źle, było mi smutno. Bo mogłem być kimś innym, kimś lepszym. Wstałem i wolno ruszyłem przed siebie, bez celu.
  7. - Ja już go widziałem... - stwierdziłem podchodząc bliżej istoty. Zachowałem jednak czujność na wypadek gdyby zechciał zaatakować. - Mówił o zniszczeniu Equestrii i naszej śmierci. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale ja.. ja chyba już walczyłem z podonymi stworzeniami.
  8. Postanowiłem iść jeszcze dalej w tym kierunku - skupiłem się mocniej aby zmienić barwę sierści na brązowy, a kolor oczu na pomarańczowy. Ta zmiana bez energii miłości byłaby wspaniałą możliwością. Może wreszcie mógłbym prawdziwie żyć, wśród innych istot. Kiedy mi się to powiedze, zdecyduję się na krok którego wcześniej bym nie zaryzykował - wyjdę z Everfree na mały spacer. Tak na obrzeża lasu, bez zbytniego oddalania się.
  9. - A dobrze całkiem, ni ma to jak skubnąć trochę łupów wojennych. - odparłem pozwalając opatrzeć tego sińca co wcześniej się napatoczył podczas walki. - Zdobyte uczciwie na pokonanym przeciwniku. - rzekłem z dumą. - No, ale chyba wom nie przeszkodziłem w gruchaniu do siebie gołąbeczki? - zaśmiałem się lekko. - Ale poważnie, gdzie jest reszta? No nie! - fuknąłem - To poszli na tych bandytów beze mnie?!
  10. Pewnie to jakiś bliski dla Twilight. Wygląda mi na wojownika. Ciekawe czy ten ktoś o kim mówił to też ten schwytany przez straże i wojsko. - Em.. cześć. - przywitałem się nieśmiało z tym nowym.
  11. Wypowiem się i ja. Jako że trochę się znamy, a ja człek jestem prosty i uwielbiajacy gatunek fantasy stwierdzam jednoznacznie - jest dobrze. Nawet bardzo dobrze. Miło wspominam czasy pisania Equestria Another Worlds, a ty masz głowę do pisania takich rzeczy. Od strony technicznej błędów nie widzę, jest ok. W każdym razie - czekam na kolejne rozdziały Jenny ;3.
  12. Ale jak to możliwe? Nie pochłonąłem żadnych uczuć, więc czemu się zmieniłem? Faktycznie się przeobraziłem, może to z powodu że poczułem szczęście będąc przy Fluttershy? Spróbowałem sie skupić i zmienić kolor grzywwy na błękitny.
  13. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Mogę cię zaraz związać, podrzucić pod drzwiami i będziesz robić za przynętę! - syknąłem tracąc powoli cierpliwość. - Równie dobrze mógłbym spalić tą budę, a ze zgliszcy wyciagnąć to co mi potrzeba. Choć trochę racji możesz mieć. Dobra, Grzejnik. Podejdź do tych drzwi, postukaj ogonem i schowaj się. A ty wiedźmo droga schowaj się w krzaki. Ja zajmę się resztą.
  14. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Hohohh... chyba zaraz zrobimy komuś wjazd na chatę. - uśmiechnąłem się upiornie. - Taki bez zapowiedzi, no chyba przyjmą w gościnę parę podróżników? Przygasiłem nieco swój ogień, żeby zarazu nie dać się wypatrzeć. - To tutaj? Wyczuwasz tam róg?
  15. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Wrr... - przeszedłem przez strumień. - Gdzie ta ścieżka? A tu jest. - i wyszedłem na przód. - To coś musi tu być w pobliżu. Wiem to.
  16. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    Precyzja, Somba. Precyzja. - Szukamy tu pewnego... przedmiotu. Nie osoby. Ah, i nie musimy się zbytnio ukrywać. - wzmicniłem trochę bardziej swoje światło. - Czuję... że gdzieś tutaj jest. Znajdę to choćbym miał wypalić wszystkie drzewa i zwierzaki w okolicy! - zacząłem szukać, węszyć i przeszukiwać wszytsko. Muszę znaleść ten róg!
  17. - A to wy pierony kochane. - odparłem z ulga widząc Onyksisa i Clover. - A już żech myślał że to te Trihoofeńskie psy. W każdym razie, ja miołem owocną wyprawę. - poklepałem Wybebeszacza, i pokazałem kuszę i zakoszony topór. - Znalazłem mojego kamrata, na szczęście wiedział żeby nie oddalać się bez swojego pana, i parę fantów też. Kusze na drzewach nie rosną, podobnie jak forsa. Niesety tamtego drugiego ścierwojada nie znalazłem. Co dziwne trochę jest, bo to wyglądało jakby ktoś pomógł mu dać dyla, bo sam nie uciekł bo miał nogę przeze mnie potrzakaną. Ej, a gdzie reszta tej naszej zgrai?
  18. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Jeśli będzie trzeba, to tak. Będziemy wędrować całą noc. - odparłem oświetlając rogiem drogę. - Przygotuj się wiedźmo, jesteśmy blisko celu. To jest gdzieś tutaj, pewnie przy strumyku. - zacząłem iść ku wodnemu szlakowi oświetlajac nam drogę. - No dalej, dalej... już blisssko, blisssko.
  19. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Dobra Moth, chyba możemy pozbyć się na chwilę tych przebrań. Chociaż tobie ładnie w różowym. Grzejnik, złaź. - poleciłem obojgu. - Czeka nas teraz dalsza wędrówka traktem, aż do rozgałezienia dróg, potem pójdziemy między wzgórzami. Jesteśmy już blisko. Szliśmy aż spotkaliśmy cmentarz. Kolejny znowu.
  20. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Oh, świetnie. Wreszcie jakieś konkrety, królu. - odparłem w myślach. - Dobrze, dobrze. Niebawem odzyskam ten róg dla ciebie. Mów, gdzie go konkretnie wyczuwasz. Aż się nie mogę godzekać ażeby coś spalić. Oh, jak ja dawno nikogo nie spaliłem żywcem. Brak mi zapachu spalenizny. - westchnąłem tęsknie.
  21. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    Im szybciej tym lepiej. Poszedłem w tą stronę razem ze swoimi kompanami. Minąć bramę i wreszcie opuścić tą dziurę.
  22. Również i ja wyszedłem z pojazdu. Rozejrzałem się po ogrodzie ale nie wzbudził u mnie takich emocji jak u Twilight. - No ładny jest. - stwierdziłem. - Ale ogród to ogród, chociaż pewnie ładniej wyglądałby nocą. - po czym podszedłem do obu klaczy. - Gdzie teraz idziemy? To już jest Canterlot, tak?
  23. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    W Canterlocie takie zachowanie straży byłoby ukarane miesięcznym szorowaniem lochów, polerowaniem zbroi, ostrzeniem włóczni i mieczy, oraz słuzbą w kuchni. Pewnie jakbym przeszedł w swojej przwdziwej postaci przez bramę, też by strażnicy nie zareagowali. Ale co się dziwić jakie miasto, taka straż. - Już na byle bagnie jest ładniej niż w tej zawilgoconej norze. Dobrze siostro, chodźmy w stronę drugiej bramy, trzeba przejsć to ''miasto''.
  24. - Przesłuchać... - to słowo też zdawało mi się jakoś znajome. - Eh, wszystko dzieje się tak szybko, głowa mnie boli trochę. - westchnąłem ciężko, masując skronie. - Daleko jeszcze? Nie chcę marudzić, ale szybciej pewnie doleciałbym na własnych skrzydłach.
  25. - Ale przecież powinniśmy jakoś stanąć do walki. Potężni czy nie, nie można tak poprostu czekać aż po nas przyjdą i zrobią to samo co w tym całym Cesarstwie. - odparłem z dziwnym przekonaniem w sobie, że trzeba stanąć do walki z tymi Perosjanami.
×
×
  • Utwórz nowe...