Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Ares Prime

  1. - Wała! - odparłem. - Jo nigdzie ni idę, do żadnego obozu dopóki ni odzyskam swojego siekierzyska. Idźta same, łaski bez. Odparłem nieco urażony, bo nawet żaden się ni zapytał o moje zdrowie, a przecie ja dla nich je narażałem. Toteż bez chwili wahania ruszyłem w stronę gdzie ostatnio walczyłem z tamtym Trihoofeńczykiem. Moim celem jest odzyskać Wybebeszczacza, moje ukochane toporzysko com je zostawić musiał samo w lesie. Oj pewie się boi biedna siekierka, tak sama, samotna, bez cudnego uścisku moich kopyt. A tamte nawet się nie zapytają co u Ola słuchać. Phi. Gbury jedne i tyle. No ale trza o nich dbać póki razem wędrujem bo toż to są gołowąsy.
  2. Częściowo ignorując różową psycholkę poszedłem na górę, aby wybrać lepszą koszulę. Zdjąłem tą co miałem na sobie, i wybrałem kolor możliwie najbardziej zbliżony do koloru oczu Rarity. Tak, to powinno ją nieco trochę podbudować na ego. Wszedłem na dół gdzie zostawiłem Pinkie. Specjalnie jednak nie zakładałem od razu koszuli, prezentując swoją nie naganną, dobrze utrzymaną i umięśnioną sylwetkę. Potem dopiero założyłem koszulę. - Nie masz nic innego do roboty Pinkie Pie? - westchnęłem. - Okna na razie takie zostaną, czekam na specjalne zamówienie z Canterlotu. Co? Że niby Rainbow jest deską? - parsknąłem. Cóż, nie powiem żeby tęczowa klacz miała najbardziej kuszące kobiece kształty. Określiłbym ją raczej jako żylasta i giętka, a z własnego doświadczenia wiem że i z takimi można się nieźle i interesująco bawić, choć wiadomo - ogier nie pies, na same kości nie poleci. - Nie, nie sądzę że Rainbow jest deską. Jak to się u nas, w Manehattanie mówi, każda klacz swój urok ma. Serio podobają ci się te kwiatki?
  3. - HAJDA NA... - ryknąłem przymierzając się do ataku a tu naglej JEB! Jak mnie nie oślepiło, i mną nie rzuciło tom się zatrzymał dopiero kilka metrów dalej. Ostatnio to miałem takie uczucie jak żem próbował podglądać klacze w gorących źródłach. Tyle że wtedy wiedziałem co mnie jebnęło w pysk, ale tutaj? Cholera wi. W jednej chwili błysk światła, a potem odrzuca mnie , a potem Onyksis stoi tam gdzie wcześniej wróg. A wroga ni ma. Czyli że ubity na śmierć. - Uhh... i weź tu bądź mądry z tą całą magią... - mruknąłem zdezorientowany całkowicie. Potem zjawili się oni. - Clover! Córuchna! Ależ ja żem się o ciebie mortwił! - zawołałem podnosząc się na równe nogi. Poddzedłem do klaczy, i z łatwością ją podniosłem w lekkim, acz mocnym uścisku. Po chwili ją odstawiłem na ziemię. - A tak żem się martwił że cię te Trihoofeńskie kundliszony dopadły, taką drobinkę. Rad żem żech jesteś cała. I rację mocie, bom głodny jak wilk dzewny.. - i palnąłem się w głowę. - Uh, ja brodaty durnowaty! Kaj jest mój topór, gdzie je mój Wybebeszacz?! - zawołałem. - O psia jucha, przecieżem go zostawił przy tamtym kundlu! Muszę ci ja po niego wracać!
  4. Equestria Girls wreszcie obejrzane.... cóż... jestem całkiem pozytywnie zaskoczony, o dziwo.

  5. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Zara się tym zajmę. - odparłem wstając i zapalajac róg żywym ogniem. - Cholera, nie proszeni goście. Grzejnik, siedź tu i pilnuj naszej towarzyszki. Po czym wyszedłem gotów do bitki i spalenia na wiór intruza. Ktokolwiek to jest źle zrobił zakłócajac nam sen. I tego pożałuje.
  6. Nie obejrzałem odcinków aż do tej pory. A jak obejrzałem... czysty opad szczęki, której potem szykałem 10 minut na podłodze. Świetny początek czwartego sezonu, Twilight pozostała sobą, przyjaźń to dalej magia, przezaje***ste retrospekcje dzięki którym poznajemy genezę NMM i pokonania Discorda. Cóż, można się kłócić że ta geneza pwstania NMM zburzyła dziesiątki fanowskich opowiadań... ale ta walka między Celestią a Nightmare Moon. No bombka poprostu. AJ widać przejęła mocno inicjatywę, ale jej stwierdzenie że Twi musi zostać w Ponyville bo jest księżniczką, było poprostu głupie. To wg mnie dość istotny cierń w odcinku. Las Everfree, no nareszcie! To jest potęga z którą należy się liczyć. I brawo za ciernie i rockodila. Uwielbiam takie bestyjki. Discord - chyba nie muszę mówić. Plus. Ze ślinotokiem czekam na następne odcinki. Mniam! Ares Prime Aprobuje 4 sezon jak nahbardziej!
  7. Ares Prime

    Sezon 4

    Słuchajcie jak mogę pobrać te pierwsze odcinki z YT, razem z napisami kiedy nie są wgrane w film? Zazwyczaj używam YT Downloadera, ale nie wiem czy pobierze napisy dodane przez YT.
  8. Imię: Wreckers Rasa: Jednorożec Płeć: Ogier Tatuaż na du... Znaczek: Koło zębate z kluczem Specjalny talent: technomagia. Ma duży poziom magii, ale używa jej głównie do zasilana swoich wynalazków. Jego talent techniczny pozwala mu budować zdumiejajace urządzenia. Nie ma takiej rzeczy której nie umiałby zreperować czy wysadzić w powietrze. Tworzy granaty, fajerwerki, petardy, miny, urządzenia bojowe, sprzęty techniczne, nawet broń, choć nie jest wojownikiem. Jego najwiekszym osiagnieciem jest tzw ‘’Uprząrz Architekta’’. To kamizelka mechaniczna wzorująca się na gryfich, chwytnych łapach. Jest ona pierwszym, prawdziwym osiagnięciem Wreckera. Dzięki niej może trzymać każde narzędzie bez używania ust, niczym człowiek. Uważa trzymanie narzędzi ustami za niehigieniczne. Poza tym jego największym marzeniem jest zbudować w pełni sprawną maszynę bojową, zwaną konstuktem o kryptoniemie F.E.R.O. Na razie ten projekt jest w trakcie tworzenia, i minie dużo czasu nim wogóle zacznie działać, ale ma wielkie szanse powodzenia. Wynalazki są zasilane na 2 sposoby - albo ciągłe użycie magii na nich, albo poprzez tzw Kryształy Bateryjne. Są to kamienie szlachetne, potraktowane alchemicznym roztworem dziękiczemu mogą przechowywać w sobie magię niczym baterię. Im większy kryształ tym więcej mocy w sobie pomieści. Wreckers potrafi takie tworzyć, ale musi mieć kamienie szlachetne. Rodzina i znajomości: Steam Arcane - ojciec Web Spell - matka Lyra Heartstring - kuzynka, najlepsza kumpela Twilight Sparkle - dawna koleżanka ze szkoły, niezbyt lubili się wtedy z Wreckersem, nie widzieli się od lat, choć Wreck słyszał o jej osiągnieciach Octavia - była dziewczyna, obecnie znajoma. Fancy Pants - ojciec chrzestny (choć nie jest z nim spokrewniony), bardzo dobre kontakty, można powiedzieć że FP to taki jakby jego powiernik tajemnic i drugi ojciec. Wygląd: Trochę wyższy niż przeciętny jednorożec, ciemnoszara sierść, brązowa grzywa i ogon, niebieskie oczy. Jego prawe ucho jest trochę urwane z powodu jednego z jego eksperymentów. Charakter: praworządny neutralny Historia: Wreckers pochodzi z rodziny szanowanych magików i czarodzieji z Canterlotu, któży są potomkami (a przynajmniej sami tak twierdzą) Starswirla Brodatego. Jego ojciec jest obecnie szanowanym Arcymistrzem i Dyrektorem SUJ, zaś matka była jedną z wyższych stopniem nauczycielek w tej szkolej. Ogólnie rodzice go kochali, ale też strasznie naciskali na jego naukę, przez co od małego Wreckers strasznie się przeciw temu buntował. Często zamiast spędzać czas z równieśnikami, musiał ślęczeć przy trudnych wzorach, recepturach i książąkach co nie podobało mu się. Wolał wiedzę zdobywać w praktyce niż z ksiąg. Powodowało to więc częste konflikty, zraziło Wreckersa do pilnej nauki nawet z jego dużym talentem. Cały okres szkolny jechał na trójach i dwójach, a czwórka była u niego najlepszą oceną. Trawło to tak dopóki nie zdobył swojego CM. Wtedy włamał się do warsztatu ojca, gdzie Arcymistrz opracowywał różne wynalazki, i tam samodzielnie złożył stosunkowo prostą konstukcję mechaniczną, bez pomocy instrukcji. Wtedy objawił się jego talent - konstukcja urządzeń magiczno-technicznych. Po tym wydarzeniu rodzice trochę złagodzili swój nacisk na jego naukę, i ich stosunki trochę się polepszyły. Kilka lat później Wreckers ukończył szkołę, po drodze zdobywając sobie opinię lenia, hulaki i idioty (to ostatnie niesłusznie!), a potem zaskoczył wszytskich egzaminatorów kończąc Akademię z celującymi ocenami. I niesety ku rozczarowaniu ojca, nie przyjął posady nauczyciela w Akademii i korzyści z tego płynących. Wyprowadził się na przedmieścia miasta, do starego warsztatu i tam urządził sobie pracownię i dom. Żyjąc z dnia na dzień, nie przejmuje się jutrem, Wreckers tworzy nowe urządzenia, albo częściej spędza czas ze znajomymi i ogólnei lubi się obijać jak akurat czegoś nie wysadza w powietrze. Na życie zarabia wykonując różne naprawy, remonty techniczne, tworząc fajerwerki bez atestów dla dzieci, i inne takie. Słowem - od dziesiątego do dziesiątego. Orientacja seksualna: Hetero Ew. towarzysz: Brak, po co mu zwierzaki żywe jak może sobie zbudować mechanicznego. cel: Zrealizować swój projekt F.E.R.O, znaleść dziewczynę i ogólnie przeżyć jakąś ciekawą przygodę. Klimat gry: Akcja, obyczajówka, epicka przygoda, shipping Equestria: Znana z serialu z większą domieszką magii.
  9. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Masz jeszcze mnie. Jakby co to skrzywdzić nie pozwolę. Zacząłem rozdzilać prowiant. Nic specjalnego, ot trochę chleba, owoce, kilka warzyw. Plus woda w manierkach. Iście postna kolacja, ale pożywna i zabijająca głód. Gdy już zjadłem, zacząłem sie szykować do snu. - No to dobranoc pani wiedźmo. Miłych snów.
  10. - Cóż tak w życiu bywa. Raz się zwycięża, raz przegrywa. Nie łam się, następnym razem pozamiatasz mną podłogę. - powiedziałem pokrzepiajaco, poklepując ją lekko po plecach. - No nie łam się, najważniejsze że walczyłaś bardzo dzielnie i walecznie. I masz rację, zakład to zakład. Śpisz w łóżku, ja na dywanie. - powiedziałem po czym skierowałem się na posłanie i ległem obok Timbera. Nie, nie będę się prosił o tego buziaka. Raz że to akurat mówiłem dla żartów, dwa że sama klacz nie wydaje się tym zbyt zachwycona, a trzy... dziwnie byłoby mi potem rozmawiać z Derpy.
  11. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Jak obudzi nas krzyk intruza któremu właśnie pali się dupa, lub twarz to będzie znaczyło że Grzejnik pierwszy go dopadł. Spokojnie skarbie, jak każde zwierzę ma instynkt ostrzegawczy. Jak ktoś tu choćby wleźć spróbuje to zarobi poparzenia trzeciego stopnia. Mam rację Grzejnik?
  12. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Hahaha! - doceniłem lekki żart z jej strony, nawet jeśli dotyczył trupa. - Mówi się że dzieci to błogosławieństwo tego świata. Ta jasne. Pieluchy zmieniaj, karm, wstawaj w nocy, chodź do lekarza, i inne takie. Nie, ja również za dzieci w przyszłości podziękuję. Raz, to same problemy a dwa to się do tego nie nadaję. Spojrzałem cieplejszym wzrokiem na wiedźmę. Hm... czy ona kłamie, czy mówi prawdę... chyba coś tam ze sobą wspólnego mamy. - Więc, może coś przekąsimy? - zaproponowałem, przelewitując tu torbę z jedzeniem.
  13. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Tak z ciekawości. Swoich staruszków nie widziałem odkąd wywalono mnie z Gwardii. Na do widzenie jeszcze się mnie oboje wyrzekli, także dla mnie są już od dawna martwi. Należeli do tego typu kucyków, dla których nieważne co robisz, jak się starasz, to nigdy ich nie zadowolisz. Ojciec był starym żołdakiem, matula zaś pokojówką w pałacu. Rodzeństwa nie miałem, jestem jedynakiem.
  14. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Jasne że tak. Jak zaobserwowałem przez lata, im dłużej salamandra jest aktywna w dzień i wygrzewa się w słońcu, to później ma więcej energii żeby działać w nocy. Choć chyba to należy do tych dziko żyjących osobników, bo zazwyczaj Grzejnik kładzie się spać razem ze mną. Zwija się w kłębek jak kot, i śpi przy mnie ogrzewając jednocześnie. Coś jak termos stosowany podczas gorączki. Salamandra chyba dalej była zajęta polowaniem na swoją dzisiejszą kolację. - Hm... Moth, a Ty masz jakąś rodzinę?
  15. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Zatem rano się wykopie dziurę i się to zagrzebie. No co, ostatecznie chyba każdy tam zasługuje żeby gnaty w ziemi zakopać. - odparłem i ściągnąłem swoją zbroję. Moth miała zatem okazję zobaczyć mnie pierwszy raz w całej okazałości, wszystkie mięśnie, blizny i miejsca po dawnych poparzeniach. Przeciągnąłem się, aż mi kości zatrzeszczały. - Oohh... o wiele lepiej. - westchnąłem kładąc się na swoim niewielkim śpiworze. Wziąłem niewielką kupkę patyków, i prostym zaklęciem podpaliłem je. Teraz w kryjówce było ciepło i całkiem przytulnie.
  16. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Przynajmniej nie będzię nam na głowy padać. - odparłem stawiając toboły w kąt. - Grzejnik, ty masz kolację z głowy. Tyle smacznego mięska, ale chaty nie podpal chuncwocie. - Salamandry lubią od czasu do czasu chapnąć mięsko, a te szczurki chyba powinny mu zasmakować. Zwłaszcza pieczone. - O proszę, a jednak kipnął na eremickiej diecie z korzonek. - mruknąłęm patrząc na szkielet. - Hm... będą ci te gnaty do czegoś potrzebne? Ponoć umiesz czytać z kości?
  17. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Trochę to zaniedbane... ale za to jaka dzielnica. - zaśmiałem się, i otworzyłem drzwi do chaty, jednocześnie szykując swoją magie do działania. Nie wiadomo czy ktos tu nie nocuje, a nie powinien nocować.
  18. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Niedaleko stąd powinna być opuszczona pustelnia jakiegoś eremity który żył tu kilkanaście lat temu. Została po nim jedynie ziemianka, bez wygód i sprzętu, ale parę razy tam nocowałem, nie będzie nam padać na głowy, i jest gdzie rozpalić ognisko. Znam to miejsce, nikt tam nie chodzi a już na pewno nie w nocy. To będzie gdzieś w tamtym lasku. - wskazałem jej duży zagjnik po zachodniej stronie. - To jeszcze jakieś 40 minut marszu. I będziemy na miejscu. No chodź, ''mądra, i urodziwa wiedźmo''. - rzekłem żartobliwie. - Chyba że chcesz żeby cię trochę ponieść, taki ładny plot aż przyjemnie było by nieść. I ruszyłem kierując się do tej pustelni, o ile ona jeszcze stoi.
  19. Stęknąłem mocno gdy żelazo przydzwoniło mi w kopyto. Zabolało, ale nie tak jużem w życiu obrywał. Zacisnąłem zatem zęby mocniej, skupiłem się chcąc ocenić sytuację. Na Onyksisa nie mam co liczyć, bo próbuje bawić się w czary zamiast stanąć jak prawdziwy ogier do walki. No nic, tera trza pozbyć się tego Trihoofeńskiego ścierwa. - Cholera! Weź że się rusz Onyksis a nie stoisz tyłem jak jakaś kuśka na weselu! Moja prawa noga była uszkodzona, nie miałem pewności czy jej nie nadwyrężę jeśli nią zadam cios. Ale lewa była nadal sprawna, więc ciągle mogłem się bić. Nie dałem wrogowi czasu do namysłu i ponownie ruszyłem na niego aby sprawę definitywnie zakończyć. Prawego kopyta staram się użyć do obrony, za to lewego do ataku. Mym celem jest zadanie tylko jednego ciosu, potężnego lewego prostego wymierzonego prosto w tchawicę wroga. Jeśli trafię, to powinno już być po walce bo jeszcze żem nie spotkał takiego twardziela który by przeżył cios w tchawicę zadany kastetem i przeżył.
  20. Pośpieszyłem czym prędzej na komendę aby chociaż na 15 minut wstawić kwiaty do wody. Powinny się choć trochę podnieść. Kwadrans powinien wystarczyć, akurat zdążę się nieco odświeżyć, założyć lepszą koszulę, i wrócić do Rarity. Chyba powinna już być gotowa, ale znając ogólne zamiłowanie klaczy do mizdrzenia się przed lustrem lepiej się przygotować na dodatkowe czekanie. Cóż, najważniejsze aby kwiaty wyglądały dobrze i zdrowo. To pierwszy krok do miłego wieczoru, który mam nadzieję na oglądaniu przedstawienia, i wspólnej kolacji się nie skończy. Pierwsze co robię po przyjściu na komendę to wstawić kwiatki do wody.
  21. - Mówisz pan? To byłaby całkiem niezła miejscówka na spektakl. - sam lekko się uśmiechnąłem. Z dala od innych kucy, z niezłym widokiem i dźwiękiem. Chociaż ta część z zabawianiem się byłaby najciekawsza, to jednak Rarity nie wydaje się taką klaczą co by dała za dobre miejsce. Znaczy przyjemnie byłoby umoczyć, ale dobrze i miło spędzony czas z taką laską też by wystarczył... poniekąd. - Dobra, zrobimy tak panie bileter. Zależy czy moja towarzyszka będzie chciała stać przy scenie czy na wierzy ratuszowej, to załatw pan miejscówkę na wieżyczce, dobra? Rozumiemy się?
  22. Pijcie wódkę, jedzcie śledzie a będziecie jak niedźwiedzie!

    1. Anathiela
    2. WilczeK

      WilczeK

      nie... rozwaliłeś mnie.

      tak na zakończenie dnia :D

    3. black_scroll

      black_scroll

      Co za bzdura. Przecież wiadomo, że niedźwiedzie śledzi nie jedzą...

  23. Dobra robota Onyksis z tym czarnym mieczem. Wróg jest ranny i krwawi, może nie tak jak zarzynane prosię ale przez upływ krwi spowolni się jego refleks.Trzymałem ja ci w kopytach jego tarczę. Pasy pourywane, ni jak chyba nie będę mógł się nią posługiwać jeśli się ich nie naprawi. Widząc chwilowe rozkojarzenie przeciwnika i Onyksisa, zamachnąłem się i cisnąłem tarczą niczym dyskiem, celując we wroga. Uniknie, odbije tarczę, czy też cokolwiek zrobi, ja ponownie na niego ruszę z moim kastetami i swoją niesamowitą siłą. Tera to ni ma przeproś, pierę go po pysku aż będą zęby i krew leciały na wszytskie strony.
  24. Ares Prime

    Ogłoszenia

    Jestem za. Im nas więcej tym weselej, tylko ciekawe czy nasz kochany MG się wyrobi.
  25. Ares Prime

    Equestria: Płonąca zemsta

    - Dobra, idę. - westchnąłem ciężko bo zdecydowanie to było nie na kopyto. Co mnie obchodzi że woda w tym jeziozie jest słona, słodka czy gorzko-oleista. Nie miał baba kłopotu, zaczęła szukać strumyka...
×
×
  • Utwórz nowe...