Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Ares Prime

  1. - Śmieszy cię to? - nie ustępowałem w uzyskaniu odpowiedzi. - Poprostu nie widziałem jej ani razu kiedy byłem w Ponyville. A ona cóż... no wyróżnia się z tłumu i to bardzo. Daleko jeszcze?
  2. Moja kwatera w pałacu była przestronna, wygodna i zaciszna. Idealna do pracy, gdyż w tej chwili potrzebowałem skupienia. Jutro czeka mnie pierwsze spotkanie z legendarną ksieżniczką Luną, młodszą siostrą Celestii która powróciła po 1000 letniej nieobecności. Mówiono że słynie ze swojej urody, piękna i niezwykłej dobroci serca. Według pogłosek ma nieco archaiczne zachowanie sprzed stuleci, ale osobiście nie bardzo w to wierzę. Eh, padnięty już jestem wię połozyłem się na łóżku i zacząłem patrzeć na gwiazdy. Miałem na nie dobry widok przez okno. Ta najemniczka... czemu nadal nie dawała mi spokoju? Czego odemnie mogła chcieć? Wtedy usłyszałem jakiś krzyk... z oddali. Z miasta. Wstałem i zacząłem nasłuchiwać.
  3. Ach ten mój długi jęzor... - No.. tak, tak powiedziałem. - odwróciłem głowę czując goroąco na policzkach. Znowu. - A co?! Masz z tym jakiś problem?
  4. - Chodźmy. - odparłem i poszedłem za Twilight. Reszta została za nami, a ja postanowiłem spytać o coś Twi. - Słuchaj Twilight... ta Rainbow Dash. Nie widziałem jej wcześniej w Ponyville. To też twoja przyjaciółka? Piękna jest...
  5. Przez dłuższy moment gapiłem się na nią bez słowa, za to chyba z maślanym spojrzeniem. Naprawdę niezła z niej ślicznotka... Stałem tak i stałem gapiąc się na nią, dopóki sam się nie otrząsnąłem. - Więc... tak.. zanim ruszymy do tej wioski, będę potrzebował odwiedzić zbrojownię. Jak mówiłem, potrzebna mi będzie solidna kusza.
  6. Cierpliwość się opłaciła. Sama wygadała się kim jest - najemniczka. A wcale bym się nie zdziwił jakby ona próbowała polować na mnie. Za wiele podobnych do niej typów widziałem w życiu żeby teraz nie zachować ostrożności. Nie. Czas już opuścić ten lokal i towarzystwo tej klaczy. Pora wracać do pałacu, gdzie czekają na mnie obowiązki służbowe. - Z całym szacunkiem, ale nie potrzebuję pani usług najemniczki. - odparłem. - Umiem radzić sobie z niebezpieczeństwami i zagrożeniami podczas podróży. Miło się z tobą rozmawia, lecz na mnie już pora. Do widzenia. Zapłaciłem za swój drink, i oczywiście za jej wino po czym zabierałem się do odejścia.
  7. Coś za dużo pytamy. Oj nie ładnie koleżanko oj nie ładnie. Na dziennikarkę mi nie wyglądasz, ani na pisarkę. - Jestem tutaj tylko przejazdem. - odparłem spokojnym dyplomatycznym tonem. - I tak... dużo podróżuję. Bywałem jak wspomninałem w Zerbice, kilka razy w Imperium Gryfów, na Ziemiach Bizonów, ale głównie podróżuję do różnych miast w Equestrii. Lubię podróżować, ale zawsze pamiętam o domu i o ojczyźnie. Zawsze kiedy stawiam kopyta na gorącym piasku Siodłowej Arabii wiem że jestem w domu. Equestria to piękna kraina, ale jak dla mnie jest tu niezbyt ciepło, nawet w lecie. Ale w sumie trudno się dziwić komuś kto wychował się w kraju gdzie przez cały rok panuje gorąco i ciepła pogoda, a deszcze padają tylko kilka razy w ciągu roku. Hehehe...
  8. Oj kochana... trochę coś mi tu śmierdzi i to nie pozostałość zapachu po tym dziadku. - Bywałem w Zerbice dość często. Bardzo zacny naród z Zebr. Honorowy, gościnny i miły. - odparłem. - Ostatnio tam byłem rok temu, może zawitam tam jak będę wracał do ojczyzny. Póki co mam jeszcze trochę do zrobienia tu w Canterlocie.
  9. Hm... ta klacz jest dziwna. Na pewno nie jest miejscowa bo żaden z mieszkańców Canterlotu nie nosi płaszczy zakrywających całe ciało. Poza tym jej tatuaże... widziałem już podobne u dużo mniej przyjemnych typów spod ciemnej gwiazdy. Chyba jednak wezmę sobie do serca radę tego staruszek i będę ostrożny podczas rozmowy z tą panią. - Przepraszam, gdzie moje maniery... - pokręciłem głową, po czym wstałem ze stołka uścisnąłem lekko kopytko klaczy i nawet ucałowałem je. Bądź co bądź to klacz. - Jestem Saladin Scimitar Al-Khurdi. Ale większość kucyków mówi mi Saladin. Miło cię poznać Bright Hoof. To ładne imię. I tak, zgadłaś pochodzę z Siodłowej Arabii. A ty też chyba nie jesteś tutaj miejscowa, prawda?
  10. Gdy tak wędrowałem przez Ponyville przypomniała mi się moja wioska. Zazwyczaj o tej porze razem z ojcem i kilkoma innymi ogierami już pracowaliśmy w pocie czoła w kopalniach minerałów. To była ciężka i długa praca, a potem wracaliśmy na obiad do domu. Potem cóż, mieliśmy trochę czasu dla siebie. Ja wtedy bawiłem się ze swoim młodszym bratem, lub pomagałem ojcu w pracach domowych. Ciekawe co u nich słychać... jak im się żyje po tym jak opuściłem wioskę? Tęskniłem za nimi. Zwłaszcza za młodszym bratem, Boreasherm. No ale niedługo chyba do nich wrócę... z pewną wiadomością. Hehehe... Nigdzie nie mogłem jej znaleść. Derpy. Hm... ciekawe gdzie też ona może być? Zanim spytałem Timbera czy nie pomógłby jej wtyropić pojawiła się znowu Pinkie. Ona mnie śledziła? Jak słowo daję co za klacz... I jeszcze miała siłę aby prowadzić mnie za kopyto. - Hej hej, nie jestem już małym źrebakiem żeby mnie prowadzić za kopyto! - stwierdziłem z lekkim uśmiechem i puściłem się klaczy.- Sam pójdę... choć chwilowo jestem trochę zajęty Pinkie. Szukam Derpy... to naprawdę nie może poczekać?
  11. Ach to jest kawa... Mocna, czarna i aromatyczna. Naprawdę jest świetna, pomoże w przekopywaniu się przez te śmieci urzędowe. To na początek sprawdźmy zmiany prawne z ostatniego roku.
  12. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    - Tak... dzięki. - mruknąłem otwierając księgę i zagłębiłem się w jej lekturę. Może tam dowiem się czegoś o sobie, i o tym kim dokładnie byłem. Co robiłem, jak działaem... czytałem wszytsko pilnie i z fascynajcją że wreszcie poznam odpowiedzi na pytania.
  13. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    Biblioteka była ogromna... musiał zgromadzić tutaj mnóstwo wiedzy. Niesamowite miejsce. Usiadłem na jednej z poduch i zamyśliłem się na moment. - Cóż... może zacznijmy od początku? Chciałbym się dowiedzieć co było potem... potem jak księżniczka Luna przygarnęła mnie z ulicy? Wiem że to może mało istotne, ale dla mnie wszytsko co dotyczny mojej przeszłości jest ważne.
  14. Dziwny ten staruszek... Kilka razy w życiu spotkałem takich wieszczów i wiele razy okazywali się pijaczkami chcącymi poprstu zarobić na flaszkę. Ale jednocześnie przeczucie kazało mi uwzględnić to co mówi. Przynajmniej cześciowo. - Tak.. jasne, dzięki za radę dziadku. - powiedziałem z pół uśmiechem podając mu z sakiewki parę groszy. - Masz na drinka, ja stawiam. Odczekałem chwilkę, a potem zwróciłem się do klaczy. Sam jej widok, tych tatuaży... no wyglądały egzotycznie. I niebezpiecznie. - Witam panią. - zagadnąłem pogodnie i ostrożnie, acz z mojej twarzy nie schodził pogodny lekki uśmiech. - Niech pani nie zwraca uwagi na tego dziadka, widać że wiele w życiu przeszedł i niewytrzymał psychicznie. Czy mogę zaproponować drinka dla Pani?
  15. Nie powiem żeby takie miejsce w pełni mi odpowiadało. Przywiodła mnie tu ciekawość i chcęć rozerwania się po długiej podróży z Siodłowej Arabii. Tak, bowiem pochodzę z tej odległej pustynnej krainy. Nazywam się Saladin Scimitar Al-Kurdi. Dybplomata, delegata, podróżnik i siódmy syn władcy Arabiii. Lubię swoje życie, choć czasami ono wystawia mnie na ciężkie próby. Jak teraz na przykład. Niby z pochodzenia jestem arystokratą ale nie specjalnie zwracam uwagę na takie szczegóły. Życie swoje nauczyło. Lokal cóż, pijałem i bawiłem się w lepszych karczmach i wiele razy spotkałem podobnych obdartusów do tego co się do mnie przysiadł. Szkoda mi ich było, żeby tak marnować sobie życie. Przynajmniej występ estradowy był na poziomie- piosenkarka naprawdę miała talet do śpiewu. Zaklaskałem dla niej z uwagą i aprobatą po czym wróciłem do picia swojego drinka o wdzięcznej nazwie ''Nadzieja Wójta''. Smakowało jak wzmocnione wódką wino brzoskwiniowe. Całkiem niezły jak na taki sikacz. Zacząłem się przyglądać tej wokalistce.
  16. Coś w jej spojrzeniu i zachowaniu... spodobało mi się. Nie bała się. Nie czuła strachu nawet po tym co usłyszała. Uśmiechnąłem się do niej. Rany... ależ ona jest piękna. - Wiesz co Rainbow Dash? - spytałem podejrzliwie. - Z jakiegoś powodu ci wierzę, że dasz sobie radę.
  17. - Tak tęczowa ślicznotko. - odparłem patrząc na pegazicę. - Uważam że to zadanie może was przerosnąć.
  18. - Szczerze? To ja myślę że ta szóstka klaczy nie powinna brać udziału w tym polowaniu. - wyraziłem swoją opinię. - Są na to za młode, za wrażliwe i za śliczne. A wątpię czy widok porozrzucanych wnętrznosci i mózgu na ścianach jest tym co chcą widzieć..
  19. - I dużo bardziej inteligentny, więc chyba nie jest już bezmózgą rozszalałą bestią. To znaczy że jest jeszcze groźniejszy niż kiedy ostatnio go widziałem. Bardzo niedobrze... ale i tak go dopadnę i osobiście wytnę mu serce. Nie ważne co potrafi, nie spocznę dopóki nie dopadnę tego potwora!
  20. - Wiadomo w jakim składzie była ta karawana? Chodzi mi o gatunek tych kucyków. Jeśli ten brakujący trzeci kuc, byłby jednorożcem... ale to możliwe? Czy Prototyp X miałby możliwość przemiany w inne istoty? Nie zaobserwowałem wtedy u niego żadnych magicznych cech.
  21. - Może to być zdolność polimorfii. Znaczy że mógł przybrać postać jednorożca, a potem na powrót zamienić sie w swoją prawdziwą formę. A zniknięcie ciał... nie wiem, mógł je poprostu pożreć. Ale wcześniej nie przyjmował żadnego pokarmu, kiedy próbowalismy go karmić w Otchłani. Nic, tylko pił wodę. Nie jadł nic. Nagle nabrał ochoty na mięso? A ta karawana... mówiłaś Luno że kuce z tej karawany zostały zabite, ale ciała pozostały na miejscu prawda?
  22. - Ta... bestia po zabiciu zazwyczaj rozszarpywała i robiła straszne rzeczy z ciałami. Hm... ale ta wieść o braku jakichkolwiek ciał. Jednorożec zaatakował, a potem pojawiły się wielkie odciski stóp. - zamyśliłem się głęboko. - Mam chyba nawet teogię...
  23. - Rainbow Dash... śliczne imię. - mruknąłem ledwo słyszalnie. - Cóż... - zastanowiłem się. - W dużym skrócie to żywa, chodząca maszyna do zabijania. Nie zna litości i jest zdolny do wielkich okrucieństw. - rzekłem grobowym głosem.- Wiem że można go zabić... sam byłem bliski dodkonania tego czynu. Ale los w moim przypadku był wyjątkowy cholernie złośliwy.
  24. Otrząsnąłem się i poszedłem za Nocną Księżniczką. Niebawem zbliżyłem się do klaczy i cóż... trochę niezręcznie się poczułem będąc jedynym ogierem w tak licznym towarzystwie klaczy. I nadal trudno było mi oderwać wzrok od tej tęczowogrzywej klaczy. Poczułem lekkie gorąco na policzkach... o żech cholera! Ja się rumienię?! Ale kwas...
  25. Super... znowu trzeba się gapić na to wyniosłe oblicze jaśnie pieprzonej Celestii z tłustym plotem. Eh... Powierniczki Elemetów, cóż je znałem a przynajmniej większość. Twilight, Fluttershy, Rarity, Pinkie Pie. Tą kowbojkę kojarzyłem z targu, za to ta niebieska pegazica - jej nie znałem. Przyjrzałem się jej bliżej i... o rany. Ależ ona jest śliczna. Ma taką ładną, niezwykle kolorową tęczową grzywę. Oczy o barwie rubinu, jest bardzo zgrabna i widać że nie obcy jest jej wysiłek fizyczny. Piękna jest. A ja teraz poprostu stałem i gapiłem się na nią.
×
×
  • Utwórz nowe...