Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Ares Prime

  1. No ba! Olo nie przepuści okazji co by dać w mordę wrogom, napić się piwska, pośmiać się i przeżyc ciekawe przygody. Czyi ja gram dalej!
  2. Zacząłem węszyć i iść tropem najbardziej wyraźnego śladu. Dziwne... za dużo tu jego obecności. Nie możliwe zeby ruszał się tak szybko. Ruszyłem ku zaroślom gdzie wcześniej widziałem ten dziwny ruch.
  3. Ała... to już nieco zabolało. Potłukłem się i pokaleczyłem w paru miejscach ale jeszcze żyję. Pozbierałem się, i ostrożnie zsunąłem się z drzewa. Gdy już to zrobiłem, naszykowałem kusze do strzału i trójząb do walki. Następnie zaś ruszyłem najbliższym tropem prototypu.. czy cokolwiek to jest a posiada jego ślad i aurę.
  4. Ares Prime

    Utracone życie (Ares Prime)

    Kim jestem? Skąd pochodzę? Jak.. jak się nazywam? Nie wiem. Nie mam bladego pojęcia. W jednej chwili poprostu obudziłem się obok rozkopanego grobu, z kompletną pustką w głowie i dziwnym uczuciem... w duszy. Nie wiedziałem kim jestem. Byłem słaby, ledwo mogłem chodzić, o lataniu nawet nie wspominając. Nie miałem przy sobie nic, prócz tego dziwnego medalionu przedstawiającego sierp księzyca na nocnym niebie. Nie pamiętam nawet jak dokładnie tutaj trafiłem, ale miałem to szczęście że pewna klacz prowadząca ten bar czy raczej hotel, przygarnęła mnie pod swój dach. Tylko... nie mam żadnych pieniędzy, nie będę miał czym zapłacić za pobyt. W takich gorzkich myślach mijały mi całe godziny a nawet, bo bardzo rzadko wychodziłem z hotelu. Nightwing... Nightwing... kim on był? Czemu to imię wydaje mi się aż tak znajome i bliskie.
  5. Jeśli za bardzo zacznę jej słodzić, wyczuje to. Na głupią nie wygląda. Ale swojego typowiego zachowania też nie mogę jeszcze ujawnić, trzeba tu znaleźć złoty środek. Udałem zatem zakłopotanie i skuruchę. - Przepraszam że przeszkadzam, ale sporo myślałem nad tym co mi pani wcześniej powiedziała... i uważam że poniżej krytyki było by gdybym nie dotrzymał danego pani słowa. W końcu pani, jako jedyna klacz jak zauważyłem na przyjęciu, założyła naprawdę gustowną i elegancką suknię. Uznałem zatem że zamiast ślęczeć w tonach papierzysk, chcę dotrzymać złożonej obietnicy, i zaprosić panią na randkę. I jednocześnie przeprosić za wcześniejsze zachowanie. - tu ukłoniłem się przed nią. - Czy zgodzi się pani na wyjśnie, na ten wieczór?
  6. - Bright Hoof... - mruknąłem wstając na równe nogi z łóżka. Coś mi się zdawało że jeszcze kiedyś się z nią spotka. - Co za ''zbieg ololiczności''. Przyszłaś tu w jakimś konkretnym celu, niż tylko zakłócać spokój i mi ubliżyć? - spytałem klacz. Wkurzało mnie to że nadal uważano że w Siodłowej Arabii uważano haremuy za powszechność. Prawda była zgoła inna. Posiadanie haremu było zarezerwowane jedynie dla wysoko postawionych i bogatych obywateli. Ja owszem, mógłbym pozwolić sobie na posiadanie haremu, ale poprostu tego nie chciałem. To była jedynie mało już uczęszczana i wprowadzana w życie tradycja mojego kraju. - Uprzejmie proszę abyś opusciła ten pokój. - nakazałem stanowczo klaczy.
  7. Pod goliłem się trochę, wybrałem co lepsze ciuchy, przebrałem się, odświeżyłem i byłem gotów. Teraz tylko znaleść Rarity, sprzedać bajerę z preprosinami i mieć nadzieję że to łyknie i da się zaprosić na balety. Z takim oto planem ruszyłem na jej poszukiwania. Cel - jej butik.
  8. I znowu sam w tej dziurze. Eh, cholera i co mam teraz robić? Wymyję się i co potem? Siedzieć bezczynnie? Chociaż... Mam pomysł! A jak dobrze pójdzie to zabawię się dziś, lub chociaż miło spędzę czas. Randka z Rarity, w końcu jej obiecałem wyjście, zatem poszedłem na góre aby się wykąpać i wyszykować na wyjście.
  9. Mnie też byłoby przyjemnie jakbyś mi wymasowała plecy a potem zeszła niżej hehehe... - Ta, zdaje się że pora na prysznic - mruknąłem. - Pozdrów pannę nieśmiałkę ode mnie. - rekłem poczym ruszyłem do komendy. Ale myśl o cielesnych przyjemnościach pozostała.
  10. To uczucie kiedy wszystko idzie jak zaplanowałeś... Sweet! ;3

    1. Arcybiskup z Canterbury

      Arcybiskup z Canterbury

      Chyba jednak nie do końca.

  11. Kolejne zdumienie spowodowanie transformacją w nietoperza, zostało zastąpione niemalże zachwytem. - O rany, ale ty uroczo wyglądasz jako nietoperz. - stwierdziłem ze śmiechem. - Normalnie prawie tak samo uroczo jak w prawdziwej postaci.
  12. Hm... spróbuję wyskoczyć na najbliższe drzewo, i stamtąd zsunąć się na ziemię. Muszę działać jednak szybko zanim stracę trop... czegokolwiek co teraz ścigamy.
  13. - Na dziś mam już trochę za dużo wrażeń i informacji. Zostawmy tą rozmowę na jutro. - odparłem z westchnięciem, i pomaswałem skroń. - Dla mnie już chyba pora spać. - wstałem, odpiąłem swoje dwie saberry, i ułożyłem się w fotelu, nakrywając się płaszczem.- Mało wygodny... ale ujdzie.
  14. - Ja... wierzę ci Grey Isane... jeśli to twoje prawdziwe imię. W końcu jakbyś chciała mnie załatwić, to już miałaś ku temu wiele okazji. - powiedziałem szczerze i poważnie. - Nie zrobiłaś tego, więc wiem że mówisz prawdę. I wiesz co? Ja.. też cię polubiłem. Bardzo. - powiedziałem z lekkim uśmiechem. Ale lepiej zachować trochę czujności. W końcu nie codziennie poznaje się ponad stuletnią wampirzycę.
  15. Zamurowało mnie. Naprawdę mnie zamurowało tak że przez kilka minut nie wiedziałem co powiedzieć. Właśnie siedzę i rozmawiam z wampirzycą. Z istotą którą uważałem za bajki i legendy. Za istoty złe i nikczemne. Ale kiedy z nią rozmawiałem, nie wyczułem złośliwości i krętactwa, a miałem w tym dużą wprawę. A ja siedziałem sobie z nią w jednym pokoju, rozmawiałem normalnie, i polubiłem ją bardzo. Hm... nie oceniaj nigdy po pozorach, jak mówił ten dziadek. - Więc.... jesteś wampirzycą... i masz 125 lat... - odparłem zamieszany i zakłopotany, ale nie zamierzałem uciekać. - Cóż... widać że dobrze się trzymasz. Heheh....
  16. - Tajemnica za tajemnicę... - stwierdziłem poważnie, i położyłem kopyto na sercu. - No dobrze, niech będzie. Daję ci moje słowo że nie zdradzę twojej. Może ja zacznę... - odchrząknąłem i powiedziałem z dumą i powagę. - Jestem Saladin Scimitar Al-Kurdi, Wysłannik Sułtana Zehira Pierwszego... i zarazem jego siódmy syn. Czyli w skrócie.. jestem księciem i należę do rodziny królewskiej.
  17. - Nic wielkiego... chodzi o dochowanie tajemnicy. - odparłem. - Bo wiesz... nie jestem takim znów zwykłym dyplomatą.
  18. - Znam Bluestreak od lat, przyjaciółka z czasów dzieciństwa. Bawiliśmy się dawniej, trochę się spotykaliśmy, nic wielkiego, normalne dzieciństwo. - odparłem. - Z tą różnicą że ona miała trochę bardziej elastyczny wybór życia, ja zaś... hm... zostałem podróżującym dyplomatą i wysłannikiem Sułtana Zehira z własnej woli, ale też dlatego że to był pewien wymóg. - rozejrzałem się po pokoju. - Słuchaj... spróbuję załatwić ci to spotkanie z księżniczkami jeśli ci na nim tak zależy. Ale chciałbym cię prosić o małą przysługę.
  19. Ta... to właśnie była największa bolączka mojego zawodu. Wiele podróżowałem, i poznawałem nowe kuce, ale osobie mojego pochodzenia i statusu, nie wypadało spędzać nocy w taki sposób i zawsze tego żałowałem, bo bądź co bądź jestem ogierem, facetem z normalnymi potrzebami. Wcześniej bywałem bardziej wyluzowany w tych sprawach, ale szybko się przekonałem jak one mogą niekorzystnie odbijać się na arenie politycznej. Dlatego niesety z bólem musiałem odmawiać takim propozycjom... - Tak, jutro... jakoś znajdę czas. Do zobaczenia Blue. - pożegnałem się z przyjaciółką. Westchnąłem ciężko, i usiadłem na łżóżku obok Grey. - Czasem nie cierpię być dyplomatą... ej, gdzie idziesz?
  20. Hm.. ta wiocha ma jeden bardzo duży plus - jest w czym wybierać jeśli chodzi o ploty i klacze. Normalnie do wyboru do koloru. Dobra, trzeba teraz... bum! O rany znowu ta różowa wariatka się przypałętała do mnie. I jak zwykle zaczęła gadać z szybkością automatycznej kuszy... chociaż wiem czym skutecznie zatkałbym jej jadaczkę. Czymś długim, nażyłowanym, twardym i zadowalającym nie jedną klacz. Hehehe... - A byłem poprostu na siłowni odreagować trochę stres poprzez boks. To pomaga. - odparłem. - Hhm... umyła byś mnie? A nie wstydziła byś się? - zaśmiałem się uznają to za żart.
  21. - Bluestreak?! A co ty tutaj robisz? - spytałem zdumiony. Bluestreak była moją przyjaciółką z lat szkolnych, córką zarządcy Gildii Kupieckiej. Uczyła się aby w przyszłości zarządzać interesami kupców.. fakt byliśmy przyjaciółmi za młodu, i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Ale nie widziałem jej już od dobrych 4 lat. - Kurczę, no kopę lat... ale się zmieniłaś. - wyładniała znacznie, nadal była niższa niż ja. Chociaż jakbym miał porównywać ją a Grey... no to Grey ma w uroku większą przewagę. Głupio mi było że tak trochę weszła bez pukania i zapowiedzi, więc musiałem wybrnąć jakoś z tej sytuacji. Odstawiłem Bluestreak od siebie i przedstawiłem ją Grey. - To jest Blustreak, moja przyjaciółka z dzieciństwa. - przedstawiłem ją Grey Isane. - Klacz dobrego serca i wielkiej lojalności wobec przyjaciół. A to jest Grey Isane. - przedstawiłem wcześniejszą rozmówczynię. - Młoda podróżniczka, o wielkich marzeniach, odwadze i wrażliwości.
  22. Wsłuchałem się w jej opowieść. Dokładnie i z wyczuciem. Tak jak uczono mnie na szkoleniu, odsiewać słowa rozmówcy jak plewy od zboża tak i ja starałem się przesiać słowa Grey aby stwierdzić czy kłamie czy mówi prawdę. Wywnioskowałem że część historii może zawierać prawdę. Wielce prawdopodobne że ta o śmierci rodziców, ale nie byłem do końca przekonany. Mimo to czułem że ta klacz przeszła wiele. Zrobiło mi się jej szkoda. Wstałem z fotela, i usiadłem na łóżku przy niej. Objąłem ją i przytuliłem chcąc dodać otuchy. - Już już... nie płacz. Przykro mi z powodu twoich rodziców, naprawdę. Ale to że znalazłaś w sobie siłę aby sprostać tej stracie i iść dalej przez życie uważam za naprawdę godne podziwu. Jesteś silniejsza niż na to wyglądasz. Cóż ja mogę powiedzieć o sobie...hm.. Jak wiesz pochodzę z Siodłowej Arabii, i jestem wysłannikiem tamtejszego władcy, Wielkiego Sułtana Arabii Siodłowej, Zehira Pierwszego. Ciężka to praca, bo niemal cały czas jestem w podróży, a i w domu bywam krótko bo ciągle mnie gdzieś wysyłają. Nie powiem, lubię podróżować ale źle się czuję kiedy za długo nie oglądam piękna mojej ojczyzny.
  23. Noo... hick... to było naprawdę miłe przyjęcie. Zawsze uwielbiałem zawierać nowe znajomości i zawiązywać przyjaźnie. Uff... od dawna się tak dobrze nie bawiłem. Nawet chyba do Timbera też się przekonali, bo wilk choć trzymał się na uboczu to nie warczał na nich, a kilkoro z nich nawet próbowało go pogłaskać. Ale wiadomo - wilk to nie pies. Tolerował ich obecność, ale dotykać się nie pozwolił. Przynajmniej nie wszystkim. No.. dobra. Pora pokazać że jest sie prawdziwym ogierem, i ma się jajca między nogami. Na szczęście Timber dzielnie przez ten czas pilnował bukietu. Cholera... troszeczkę przewiędłe, ale nadal ładnie wygląda. Chyba... Wziąłem głęboki wdech i nieco stremowany podszedłem do Derpy ukrywając za sobą bukiet. - Cześć Derpy... - przywitałem się będąc leciutko doprawiony ponczem. - Właśnie ciebie przez cały dzień szukałem... chciałem ci coś powiedzieć. Wtedy wyjąłem bukiet i wręczyłem go jej. - To dla ciebie... dla najprzepiękniej klaczy jaką w życiu spotkałem. Derpy... ja.. ja naprawdę widziałem wiele w życiu, ale tak pięknej, dobrej i niewinnej istoty jeszcze nie spotkałem. Derpy... jak cię kocham. Odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem, zakochałem się w tobie po same uszy.
  24. Cóż mogę powiedzieć... dawałem rady, sugestie, pomysły, ale przede wszytskim to dzięki twojemu kwitnącemu talentowi pisarskiemu już na wstępnie odniosłeś sukces. Gratuluję przyjacielu! Szczerze wierzę że na jednym rozdziale nie poprzestaniesz, bo opowiadania ma potencjał, charakter i niesamowity klimat. Tak trzymać!
  25. - To... nic takiego. Naprawdę. - odpowiedziałem, kiedy klacz wtulała się do mnie. Pocałunek był całkiem przyjemny i miły. Pogłaskałem ją po grzywie po czym delikatnie uwolniłem się z jej uścisku. W pokoju znajdował się fotel, toteż usiadłem w nim i użyłem swojego płaszcza jako koca. Niezbyt to wygodny nocleg będzie dla moich pleców... ale nie raz spało się w gorszych warunkach. - Hm... opowiesz mi coś o sobie Grey? - spytałem klaczy, aby dowiedzieć się o niej czegoś więcej.
×
×
  • Utwórz nowe...