Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Ares Prime

  1. Nie wiem czy oni poprostu byli mili czy też udawali aby przyjrzeć się tym dokumentom. Nie ważne. To nie ich sprawa. W żelaznym faktycznie było mnóstwi potrzebnego towary, ah! i są kłódki. Idealnie. Wziąłem taką którą łatwo się zamykało i otwierało i podszedłem do sprzedawcy. - Dzień dobry. - odparłem neutralnie. - Chciałem kupić tą kłódkę. I mam pytanie - czy wykonujecie na zamówienie jakieś konkretnie konstrukcje z metalu? - Kłódkę? może sobie pan wybrać - wskazał pomarszczonym kopytkiem na beczkę wypełnioną kłódkami - a specjalne zamówienie, mogę przyjąć, ale wyślę je dopiero wieczornym pociągiem do kowala w Canterlocie. - To nie macie tutaj kowala? - trochę się zdziwiłem. - No nieważne... potrzebne mi są kratownice na okna. Wymiary to 1,50 na 1,75. W liczbie 4 sztuk, najlpiej żeby były gęsto plecione z twardej stali. - podałem szczegóły zamówienia, i podszedłem do lady kładąc kłódkę. - Ile płacę za tą kłódkę? -potrzebne panu kraty na te okna co wybijają? a za kłódkę to dwa pieniążki. - To słyszał już pan? No racja, małe miasto to wieści szybciej się rozchodzą. - westchnąłem i zapłaciłem ile się należało. - A nie wie pan czy Peace Maker jest jeszcze w mieście - wie pan co... pojęcia nie mam.może poszedł do Cukrowego Kącika po ostatniego pączka? - Rany... czy wszyscy twierdzą że gliniarze nic innego nie mają do roboty tylko myśleć o pączkach. - westchnąłem. - No nic, dzięki za kłódkę. Kiedy mogę się spodziewać realizacji zamówienia?
  2. Ha, Caramel raczej nie lubi jak się nim pomiata. A zwłaszcza jak to robi ktoś taki jak Cheery Fizzy. To dobrze. Da się to wykorzystać. Zabrałem dokumenty i wsadziłem pod skrzydło aby łatwiej było mi je nieść. - Dzięki za pomoc panowie urzędnicy. Na razie. - pożegnałem się i wyszedłem z ratusza prosto do komendy. Muszę zostawić te dokumenty, później je przejrzę w wolnej chwili. Póki co, jak już je zostawię udam się do sklepu metalowego. Po kłódkę dla Cheerilee, i jeszcze jedno zamówienie.
  3. Ares Prime

    Zapisy do Kapiego

    Uniwersum - Zmodyfikowane MLP - znaczy ten sam świat co serialowy, ale niechaj będzie więcej elementów fantasy, magicznych maszyn, stworzeń, epickich działań, akcji i przygód. Charakter sesji - Wyprawa połączona z epickimi przygodami, spotykaniem ciekawych postaci zarówno tych z serialu jak i wymyślonych. Bardzo mile widziany też jest shipping. Rodzaj sesji - Multisesja? BA! Jak najbardziej! Ale na pojedyńczą też się nie obrażę. Mnie tam za jedno. Doświadczenie - Stary wyjadacz który połamał nie jeden długopis i ma wyobraźnię zoorodowaną przez pomysły. Doświadczony jako MG i jako Gracz. Preferuję szczegółowe opisy w pierwszej osobie, doskonale potrafię wczuć się w postać przez siebie prowadzoną. Naczym ma się skupić MG - przede wszytkim opis świata, lokacji, i wydarzeń. Liczę na klimatyczne i mocne opisy wydarzeń, akcji, walki czy miłosnych uniesień.
  4. Zamurowało mnie jak to zobaczyłem. Timber nigdy jeszcze nie był taki grzeczny w stosunku do innych kucyków. Albo ich ignorował, albo warczał, lub uciekał... a tu ona jednym spojrzeniem sprawiła że siedział potulnie jak baranek. - Wow... niestamowite...- wyrwało mi się na widok tej sceny, ale zaraz oprzytomniałem i cofnąłem się o pół kroku od Fluttershy. - Zatem..em... widzi pani, Timber to w połowie oswojony wilk. Słucha mnie oczywiście, ale akurat tak wyszło że będę w mieście jeszcze przez kilka dni a nie chciałbym żeby komuś przeszkadzała jego obecność, dlatego potrzebowałbym jakiejś zabawki dla niego, i jeśli to nie będzie problem jakiejś karmy. - pogłaskałem wilka po głowie. Chyba się ucieszył na wieść o jedzeniu. - Tylko...um.. - cholera, nie wiem czy to przez jej spojrzenie, czy przez spojrzenie tego zająca jakoś trudno mi się wysławiać. Trochę wstyd mi było prosić ją o pomoc, ze względu na to że nia mam czym zapłacić za pomoc. -... ja.. ja nie bardzo miałbym czym zapłacić... nie mam pieniędzy..
  5. - W takim razie, podaj mi kopie zmian prawnych prawa lokalnego, spis świąt miejskich, i celebracji z ostatniego roku. Zapoznam się z nimi jak wrócę z patrolu. Co do akt personalnych, jak mi będą potrzebne to sam po nie przyjdę. Na razie trzeba zapoznać się z nowym rewirem. - odparłem. Czekajac na kopie dokumentów jednak upiłem lekki łyczek kawy - fakt, to była prawdziwa lura jakiej nawet nie dałbym najgorszej męcie z Manehattanu. I do tego jeszcze to była kawa rozpuszczalna. Błeh, paskudztwo. Prawdziwa kawa powinna być mielona, fusiasta, mocna, gorzka i czarna. Cóż poradzę że lubię kawę typu ''siekierezada''. Toteż po tył łyku odstawiłem kawę na biurko, i czekałem na wydanie dokumentów.
  6. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    No cóż... chyba i tak nie mamy zbytnio dużego wyboru. Albo Multi, albo ten cały M. Z dwojga złego, chyba to już wolę tę kulę. Dobra... - Księżniczko... chwyć mnie za kopyto. - podałem Lunie prawe kopyto. - Pójdziemy... z nim. Ale cokolwiek się stanie, pamiętaj że zawsze was obronię. Ciebie i Twilight.
  7. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    - A nie mówiłem! Nie zdawało mi się. - odparłem triumfalnie, i zacząłem się przyglądać kuli. Kurczę, znałem skądś te schematy kolorów. Na bank, tylko skąd? Ta kula musi byś naprawdę silna magicznie skoro tak mocno jest czuć od niej ozon, zapach magii. Starałem się przyjrzeć bliżej temu pyskowi wewnątrz sfery. - Kim ty jesteś? - spytałem kuli. Wiem że pora niezbyt odpowiednia na pytania, ale warto się upewnić zanim zawierzymy temu czemuś.
  8. - Skąd takie podejrzenia? Większość kucy w Manehattanie z pewnością ucieszyła się że wyjechałem z miasta, zwlaszcza ta gorsza część społeczeństwa. - uciąłem bo nie miałem zamiaru wdawać się z nim w takie dyskusje. Za to za bardzo rzucał podejrzeniami. A to było dziwne. Był zbyt pewny siebie, a pewność siebie gubi. Kawę przyjąłem od Caramela ale nie zamierzałem pić tego świństwa. Wcale bym się nie zdziwił jakby dodano do tego środków przeczyszczających. Powąchałem kawę, i udałem że miałem już upić łyka gdy niby od tego odwiodło mnie pytanie Cheery'ego. - Chodzi mi raporty osobowe poprzedniego komisarza, Peace Markera. Wedle prawa Kodeksu Praw Equestrii, każdy komendant miejski nieważne jak małej mieściny jest zobowiązany pisać raporty z okresowego przebiegu służby. Coś jakby w stylu biurokratycznego pamiętnika. Ważność takich dokumentów wynosi 3 lata, a tym czasem w komendzie nie znalazłem takich raportów po moim poprzedniku. TY, mówisz odpowiadałeś za dokumentację... może powiesz mi gdzie mogą być. - spytałem poważnie. Co prawda pisanie takich O.R było w Manehattanie mało praktykowane, ale wiedziałem że w małych posterunkach i miastach już bardziej tego pilnowali. Taki raport spisywał komendant i zawierał w nim przemyślenia i własne metody działania. A to pomagało przygotować podkładkę do awansu lub pomagało wyśledzić istotny szczegół. Zaniedbywanie w pisaniu takich raprotów było naganne, a biada takiemu urzędnikowi który spróbowałby przywłaszczyć sobie takie akta.
  9. Na królika nie zwróciłem większej uwagi, bardziej starałem się skupić na pegazicy. Wygląda na strachliwą, i bardzo nieśmiałą. Ale poza tym jest bardzo ładna, prawie jak Derpy. EE nie, Derpy jest ładniejsza. Zdobyłem się na najłagodniejszy uśmiech i spojrzenie jakie potrafiłem zrobić po czym rzekłem do klaczy: - Dzień dobry panno Fluttershy. - odparłem łagodnie i z szacunkiem. - Przepraszam że przeszkadzam, ale czy...hmm... nie pomogłaby mi pani z moim pupilem? - wskazałem jej na Timbera który teraz obserwował żołtą pegazicę. - Spike mówił że zna się pani doskonale na zwierzętach.
  10. Kiepski z ciebie aktor Cheery... bardzo kiepski. Przeczucie mówiło mi że ty coś więcej wiesz o tym co cię stało. Albo sam miałeś w tym udział, albo ktoś to zrobił za twoim podjudzeniem. W końcu wiesz jak cię potraktowałem wtedy na dworcu. I miałem przeogromną ochotę rąbnąć cię w pysk za ten tekst o kłopotach i pączkach. Nienawidziłem stareotypu który mówił że gliniarze w dużych miastach zażerają się pączkami i piją hektolitry kawy. Myśmy nie mieli na to czasu, cały czas byliśmy w robocie dla bezpieczeństwa Manehattanu. Ten Caramel.. nie wiedzę żeby jakoś tak specjalnie z uprzejmości wykonał polecenie Cheery'ego. Chyba dobrze będzie z nim później pogadać. W oczekiwaniu na tą kawę, zacząłem się niby od niechcenia przyglądać ratuszowi, ale bardziej i dyskretniej przypatrywałem się urzędasowi. nie wyglądał na ogiera z przeciętną budową ciała, był nieco chudy i niezbyt umięśniony. Czyli krąg podejrzanych nam się powiększył. Pióro i włos mógł po prostu podrzucić. Obserwuję też jego zachowania, tiki nierwowe podczas rozmowy, gesty, i sposób wysławiania się - tak jak nas uczono w Akademii. To pomagało określić wstępnie czy podejrzany czegoś nie ukrywa. Ciekawe skąd wiedział o wybitym w komendzie oknie? Oczywiście mógł widzieć poprostu już fakt dokonany. - Żadna afera, tylko zwykły gówniarski akt wandalizmu. - odparłem krótko na temat incydentu. - A przyszedłem, gdyż zauważyłem że w aktach komendy są duże braki.
  11. Ares Prime

    Equestria: Bounty Hunters

    - auć... zabolało. - syknąłem, ale postarałem się zignorować ból w skrzydle. Skuliłem je jak najbliżej ciała, na razie nie będę mógł z nich korzystać. Nie w wypadku przeciwnika który ma wprawę w celnym rzucaniu nożami. Tylne nogi miałem skrępowane, ale to nie znaczyło że są unieruchomione. Najpierw spróbowałem czy nie da się jakoś wykaraskać z tego łańcucha, a jeśli nie to poprostu szarpnę nim mocno tak aby przybliżyć do siebie przeciwniczkę. Wciągnąłem też do siebie pierwszy hak, ten którego uniknęła. Natomiast drugi, mam nadzieję że wbił się w jej ciało. Wtedy też nim szarpnę i to mocno. A wiem że kiedy taki hak zostaje wyrywany z ciała, bo wtedy piekielknie boli i krwawi.
  12. Za miło. Aż cukrzycy dostaję, ta jego uprzejmość jest za bardzo jowialna. To nie jest cecha urzędasów, trzeba uwarzać. - Cześć Cheery Fizzy. - tymrazem nie przekręciłem jego imienia, ciekawe czy zauważy. - Widzę że w urzędzie prać wre. Co, nie bardzo się chciało wstawać do roboty po imprezie? - dodałem nieco żartobliwie.
  13. - Dziękuję ci Spike. Naprawdę dzięki. - z uśmiechem poczochrałem lekko smoka po głowie. - Tylko jak możesz ty zapukaj do drzwi okej? Jakoś mój wygląd chyba niezbyt sprawa że chce się ze mną rozmawać. Spojrzałem na dom Fluttershy - wydrążony w drzewie, całkiem duży, a i widzę jest kurnik i chyba zagroda jakaś. No, faktycznie musi znać się na zwierzętach. Tylko czy na tak upartych i półdzikich wilkach jak Timber też? Nie przekonam się dopóki się nie zapytam. - No, chodźmy wilku. Spróbujmy coś dla ciebie znaleźć u tej pani Fluttershy. - po czym gwizdnąłem, i wilk posłusznie ruszył za mną. Wiedziałem że póki Spike będzie z tyłu zdołam obłaskawić Timbera. Niech on tylko zapuka, ja zajmę się resztą.
  14. Ares Prime

    "Wspomnienia" Ares Prime

    - No... nie wiem. Nie wiadomo jak daleko ciągnie się ta puszcza. Aż po horyzont, i jeszcze dalej. Równie dobrze możemy tak lecieć do utraty sił a i tak nic nie znajdziemy. Przed nami i pod nami bezkresna puszcza, a za nami wściekła Multi. Hmm.. spróbujmy polecieć jeszcze kawałek, potem znów rozważę propozycję tego głosu. Cholera, tylko kim on był? Znałem go? Multi to jego siostra? Kto to jest? To też brat Noca? Cholera, te ciągle rodzące się pytanie mnie dobijają!
  15. - Uparciszek z ciebie Timber. - westchnąłem kręcąc głową. Upiornie nie chciało mi się kłócić z wilkiem, ani się z nim szarpać. Byłem zmęczony, i już nieco głodny że nie wspomnę że to pierwsza noc od tygodni którą mam zamiar przespać w miękkim łóżku, i w czystej pościeli. Jakby wybrnąć z tego ambarasu... o chyba wiem! Podszedłem do smoka i powiedziałem do niego cicho: - Spike... byłbyś taki dobry i wyświadczył pewną przysługę? Stań za nami i poprostu mów nam którędy mamy iść dobra? Timber nie pójdzie za tobą jeśli będziesz szedł na przedzie... wilcza natura.
  16. No... to się naprawdę nazywa chytający za serce tekst. Mam nadzieje ze jeszcze go rozwiniesz bo jak na próbę wyszedł ci całkiem dobrze.
  17. Peace Maker faktycznie nie miał tu wiele do roboty.... toż to śmieszne, nawet najbardziej lichy posterunek w Manehattanie miał ciekawszą kartotekę kryminalną niż ta komenda. Ktoś ewidentnie chce mnie się stąd pozbyć. Ale nie nalezę do takich co się poddają, zwłaszcza pod wpływem gówniarskich zachowań i incydentów. Kto chce ze mną kosy, to kose mieć będzie! Wystarczy tego ktosia wytropić. Tu raczej nic nie znajdę, trzeba będzie się przejsć do ratusza po dokładniejszą kartotekę. Schowałem kamień, list i pióro do szuflady na górze, razem z włosem znalezionym wczoraj. Wziąłem notatnik, wyszedłem z komendy zamykając ją na klucz po czym poleciałem w stronę ratusza. Czas odwiedzić Cheery Fizzyego. Może i to urzędas, ale stare powiedzenie mówi - dobrze mieć znajomych na wysokich stanowiskach. Może on coś będzie wiedział... albo okaże się powiązany z tą całą sprawą. Zobaczymy.
  18. Darmowa sauna w pokoju i 50 zł w kieszeni. Chwalmy upały ;3

    1. ad0n

      ad0n

      Zacznij jezdzic pociagiem bedziesz miec codziennie XD

    2. Zodiak

      Zodiak

      Mhm. 6 godzin w cenie 3.

  19. - Hm... wilki mają to w swojej naturze że traktują wrogo tych którzy nie należą do watahy. Może to że cię nie lubi nie jest odpowiednim określeniem. On chyba uważa cię za potencjalnie słabszego osobnika, a co za tym idzie uważa się za silniejszego i lepszego. Trudno jest zdobyć zaufanie wilka, ale wystarczy trochę cierpliwości i pokazać mu że jest się jego przyjacielem. Wiem co mówię. Poprostu staraj się go nie denerwować, a będzie dobrze mały. Jeśli przyzwyczaił się do Twilight i Derpy, to do ciebie też się jakoś przyzwyczai. - odparłem pogodnie do smoczka i poklepałem go po głowie. - To chodźmy do tej Fluttershy. Prowadź Spike. Po czym gwizdnąłem na Timbera żeby ruszył za nami. Timber z pewnością jakby chciał to by z łatwością pokonał tego młodego smoczka. Ale mały jest sympatyczny i pomocny, szkoda trochę że tak boi się Timbera. No ale teraz trzeba iść do tej Fluttershy, i skombinować dla wilka coś do zabawy, i może do jedzenia.
  20. Nie chcą mnie tutaj? Ha! Sam bym się bardzo chętnie stąd wyniósł i wrócił do MH, ale nakaz naczelnika obowiązuje mnie przez następny rok. Nawet gdybym chciał, to stąd nie wyjadę bo to dla mnie znaczy automatycznie wywalenie z policji. Chyba że chodziłoby o urlop albo wyjazd służbowy to co innego. W dodatku ktoś tu miał chyba lufę z ortografii bo nie potrafi dobrze napisać czyjegoś imienia. - Doprawdy... niezwykle przyjazne miasto z tego Ponyville. - odparłem bardziej do siebie niż do klaczy. Usiadłem na krześle, odkładając pióro i list na biurko. Jeszcze nie zdążyłem się dobrze nikomu narazić, a już mi rzucają kamieniami w okna. Zacząłem się zastanawiać nad tym do kogo mogło należeć takie pióro. Rainbow ma podobne umaszczenie, ale raczej to nie ona. Słowa Pinkie... miały jakiś sens. Kamień faktycznie musiał być rzucony z bliska, sam to stwierdziłem przyglądając się odłamkom. Znaczy że musiał nim rzucić ktoś kto nie ma za dużej siły fizycznej. A to by wykluczało Rainbow, bo co jak co, ale jako pogodomistrzyni musi być wysportowana i mieć siłę. Różowy włos, błękitne pegazie pióro... może w aktach personalnych w dokumentach będzie coś więcej o kucykach o takich barwach... - Co? - odcknąłem się z zadumy gdy AJ weszła do środka. - Nie Applejack... nie trzeba mi pomocy. - odparłem siląc się na spokojny ton, bo w gruncie rzeczy byłem wkurwiony na tego kto to zrobił.
  21. No to teraz oficjalnie się wkurwiłem. Kolejny atak na komendę nie będzie tolerowany! Dopadnę tego dowcipnisia i pokażę mu co potrafi wściekły zły gliniarz. Oj już ja go przesłucham, tak jak tylko ja potrafię. Wybita szyba to nie problem, ale to powoduje zmniejszenie szacunku do przedstawicieli władz. Bo jak tu szanować policjanta który pozwala aby w biały dzień wybijano mu okna w komisariacie?! Nie można, ot co! Wziąłem od Pinkie pióro, z kamieną twarzą. - Straszyć? Nie Pinkie. To miało na celu upokorzyć w biały dzień komendanta, i pokazać bezkarność huliganów. - odparłem chłodnym jak lód głosem. - Ale tak nie będzie póki ja tu rezyduję. Zwróciłem się teraz do tłumi i władczym stanowczym głosem oznajmiłem: - Obywatele, Proszę rozejść się i nie robić zbiegowiska. Wracajcie do swoich zajęć. To już sprawa policji. Następnie wracam do komendy, aby odszukać ten kamień. Czas zacząć działać jak na gliniarza przystało.
  22. - Oj, coś mi się to nie podoba... - mruknąłem do siebie po czym rozłożyłem skrzydła i poleciałem w stronę swojej komendy. To miasto jest dziwne - w cholerę ślicznych klaczy, mało ogierów, a nowy komendant jest traktowany doniczką w głowę już pierwszego dnia. Wcale nie zdziwiłbym się jakby ktoś próbował obrzucić komendę błotem, albo wymalować na niej jakieś obraźliwe napisy. W każdym razie - najpierw sprawdzę co jest powodem takiego zgromadzenia przed budynkiem władzy.
  23. Oho... Timber nie warczyłby i nie szczerzyłby zębów bez powodu. Coś mi tu nie do końca pasuje. - Timber, chodź. - poleciłem łagodnie wilkowi. - Czapka jest twoja, nikt ci jej nie odbierze. Odwiedzimy jeszcze jedno miejsce i wracamy do biblioteki. Zgoda? Pogłaskałem wilka po grzbiecie aby się uspokoił. Poczekam na reakcję wilka po czym zwracam się do Spike'a. - Hej hej, spokojnie mały kolego. Timber nie zrobi ci krzywdy. Ja Znam swojego wilczego brata na tyle dobrze żeby wiedzie kiedy jest na nich naprawdę zły. Powiedz prawdę - co się stało że Timber cię gonił i teraz na ciebie warczy. Tylko szczerze proszę.
  24. Ares Prime

    Equestria: Bounty Hunters

    Dobra! Pora kończyć tą farsę. Widząc że rzuca we mnie nożami, rozłożyłem szybko skrzydła wzbijajac się nieznacznie do góry starajac się uniknąć ostrzy, a następnie przyciagnąłem oba haki do siebie aby użyć ich w bezpośrednim starciu. Moim celem było wykonać szybki sus z powietrza, aby powalić przeciwniczkę na ziemię i ją definitywnie przygwoździć do podłogi. Ze złamaną nogą, lub obolałą noga ciężko będzie jej wykonać unik.
  25. Ekhem... nie wiem jakim cudem jeszcze tego nie spstrzegłem... może i jest nieco walnięta, ale nadrabia to z nawiazką swoją urodą ta Pinkie Pie. NIE! Cholera, to ja tu jestem złym gliniarzem! Nie będzie mi mózgiem rządził fiut! Nigdy nie myślałem, ani nie będę myślał rozporkiem. Szybko opanowałem skrzydłozwód, i ruszyłem z kamienną twarzą ku sklepowi. Weź się w garść Barricade! Ty tu jesteś gliniarzem! Jestem na służbie, przyjemności mogą poczekać.
×
×
  • Utwórz nowe...