- Tak, cześć - powiedział w powietrze, Zacka już tam od paru chwil nie było.
Almur przyglądał się jeszcze aktom, próbując znaleźć coś ciekawego. Cokolwiek. Grzebał w najdrobniejszych szczegółach, jednak na próżno. Westchnął. "No cóż, czas chyba wracać. I to jak najszybciej, Kean wspominał coś o tym całym Franken Steinie." Odłożył papiery... "Cholera jasna, Zack! Skąd ty je wyjąłeś?!" Karcił siebie w myślach za odwrócenie wzroku akurat w momencie znalezienia przez kolegę dokumentów.
Odłożył w najbardziej prawdopodobne miejsce - nie był pewien, czy poprawnie. "Pozostaje się modlić; pieprzony idiota ze mnie! Jeśli to nie jest teraz na swoim miejscu, niemal na pewno wyjdzie na jaw, że ktoś tu rył!"
Kląc pod nosem, opuścił pokój, uprzednio spoglądając na zamkniętą szafkę przy biurku, którą Zack chciał wyważyć. "Hmm..."
Opuszczając szkołę tak cicho, jak to tylko było możliwe, natknął się na Isseia i Keana rozmawiających z... czy to był dyro? Przecież miało go dziś nie być.
Słuchał rozmowy w ukryciu. Kiedy skończyli, Almur schował się w najciemniejszym zakamarku, jaki tylko znalazł. Dyrektor wciąż mógł węszyć.
Przesiedział tam jakieś 15 minut, a kiedy nie słyszał w korytarzach absolutnie nic, wyszedł i jak najszybciej opuścił szkołę.
Biegł co sił do swojego mieszkania, rozbijając się na - ku jego zaskoczeniu - zamkniętych drzwiach. Westchnął i otworzył je kluczem. Udał się do swojego pokoju. Rzucił się twarzą w poduszkę. - IDIOTA - wrzeszczał w nią.
Wreszcie jakoś się opanował, siadając w normalnej pozycji.
Zaczął głęboko się zastanawiać, co jutro zrobi.
Wysłano przez Tapatalk