-
Zawartość
877 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Wszystko napisane przez The Silver Cheese
-
Nie wiem czy to dobra pora - odpowiedziała różowa klacz, która opuściła wzrok, a włosy lekko utraciły swoją unikalną sprężystość - jest coraz gorzej dla mnie. Kolejna z bliskich mi osób odeszła i czuję się z tym mega źle. Czasem udaje mi się zapomnieć, ale ... nie da się nieskończoność .
-
- Zobaczymy ... - powiedziała Pinkie nie tracąc ze wzroku Rubby - czego jeszcze potrzebujesz?
-
LXXVIii Śląski Ponymeet - Nightmare Night Edition
wydarzenie skomentował The Silver Cheese The Silver Cheese w Śląskie
-
Pora nieco wdrażać część planów, które miałem realizować jak tylko będzie konwersja silnika. Dobrze wiemy, że ta nie nastąpi, a do nowego forum jeszcze daleko, zatem nie zamierzam kisić moich pomysłów niczym ogórków kiszących się w beczce. Dziś wam prezentuję moje rozkminy, przemyślenia oraz pewną naukę z pogranicza psychologii. Dlaczego tu? Pinkie zawsze chciała podnosić swoich przyjaciół na duchu, nie ważne czy by się waliło i paliło w Ponyville. Wiemy jednak, że niektóre jej czepialstwo sięgało apogeum oraz nie każdy był przekonany co do jej metod. Nie, sam tak nie będę stosował, ale wiecie już dlaczego seria wyląduje tutaj, a nie w offtopie . No to co? Lecimy z tym światem! - Nie oszczędzaj się Cheese, jestem tuż za tobą Dziś zajmiemy się kwestią bardzo powszechną. Ta, która spędza nam sen z powiek! Ta, która w gąszczu wielu różnych rzeczy dookoła ciebie i zajęć krzyczy, warczy, macha metaforycznymi rękoma w twoją stronę ... osoby leżącej w wygodnym,, ciepłym łóżku . Tak, dziś porozmawiamy sobie o tym co mogłeś zrobić wczoraj, ale postanowiłeś to olać i rozegrać kolejną rundkę w LoLa, lub też spotkała cię kolejna zajefajna impreza w akademiku, których każdego dnia nie brakuje . Zacznijmy od wyeliminowania przypadku, że byliśmy zmęczeni (tak porządnie, ok?). Jest to zrozumiałe, każdy ma takie dni, że wolałby po ciężkiej pracy wrócić do domu i jak najszybciej znaleźć się w już naszym wspomnianym łóżku. Mimo to takich dni jest mało, o uczniach i wielu studentach nie wspominając, którzy od groma czasu posiadają. Nie kłamcie, że nie mieliście dni, w których obiecywaliście, że zrobię dużo, będę produktywny, a w każdy Nowy Rok powtarzacie "Nowy Rok, Nowy Ja", aby następnego dnia wyleżeć swoje przed TV lub laptopem. Nie no, to ostatnie to już przejaskrawienie w celu humorystycznym, ale na pewno mieliście zastój, nie mogliście jakoś zabrać się za to zadanie domowe, albo pouczyć się gry na gitarze, która się kurzy w kącie, lub zamiast włączyć kolejną grę warto by było porobić jakieś referaty i prace na uczelnię / do szkoły ... przykłady te mnożą się niczym woda z wodospadu Niagara. Czemu nie chcemy? Też ci się nie chce, co? Pierwszy z powodów upatruję w obecnych czasach. Żyjemy w okresie, gdzie świat zdominowało wiele różnych nowych osiągnięć, a nasza konsumpcja jest o wiele większa, ale i groźniejsza. Nie mam na myśli jedzenia z McDonalda, bo nie chodzi mi o konsumpcję jedzenie, ale o czynności oraz działań, które otaczają nas i dają nam złudne pozytywne odczucia. Tu wspomniana gra na komputerze, korzystanie z mediów społecznościowych - Facebook'a, Snapchata, Instagrama, Twittera. Nie zapominajmy o używkach, czy także i papierosach i alkoholu, choć te scenariusz są już ekstremalne, to i tak zdajemy sobie sprawę, że ludzie mają różne nałogi oraz problemy. Rodzi się jednak pytanie - czemu znaczna część ludzi siedzi przed ekranem telewizora lub tabletu z włączoną grą, wyrzuca tonę pieniędzy w produkty takie jak alkohol, papierosy lub też inną złą formę? Odpowiedź jest prosta. To po prostu łatwe! Facebook to nie książka z tysiącem stron. Gra komputerowa nie daje nam grubej instrukcji obsługi przed jej rozpoczęciem. Dostęp do produktów jak i alkoholu jest śmiesznie łatwy i nie wymaga jakiś pozwoleń w urzędzie. Mógłbym powiedzieć, że standard życia bardzo się jednocześnie polepszył, ale też stał się zbyt wygodny jak i niebezpieczny w popadnięciem w nałóg. Może to nie jest wygodne, ale przecież samo się nie naprawi co nie? Słyszymy przecież, że czytanie książek to dobra sprawa, granie na instrumencie to rozwijające hobby, czy popularne w naszym fandomie rysowanie lub też komponowanie muzyki, albo i tworzenie fan ficów. Czemu jest takich osób tak nie wiele? Te rzeczy nie wymagają wyłącznie zaangażowania, a określę to lepiej - poświęcenia. Tu zaznaczę drugą rzecz w mojej analizie. Bycie artystą / modelarzem 3D / gitarzystą / pisarzem / piosenkarzem wymaga od ciebie wysiłku, treningu oraz własnego udoskonalenia się w tej dziedzinie. Wspomniałem przy analizie jednego odcinka o jednym z najbardziej znanym anime jakim jest Naruto. Główny bohater pragnie zostać od małego przywódcą wioski, tzw. Hokage. Nie wie jednak, że ta posada to nie tylko latanie, bieganie oraz obrona wioski i wykonywanie niebezpiecznych misji, ale spora odpowiedzialność w kwestiach administracyjnych i pokojowych wobec innych wiosek w regionie. No i tego drugiego najbardziej brakuje naszemu bohaterowi, aż tak, że nie zamierza myśleć o czymś takim jak "nauka" i zdecydowanym krokiem ją omija. Podają jednak słowa "Nie ma drogi na skróty, aby zostać Hokage". Nie istnieje czarodziejska różdżka, która po sekundzie zmieni nas w 100% harujących ludzi. Nie znajdziemy siły oraz motywacji od tak, aby potem ją przerobić w czyn. Musisz powiedzieć sobie jasno - potrzebujesz planu, dyscypliny, bo nowe nawyki nie wejdą w jeden dzień. Nie od razu Rzym zbudowano, nie oczekuj wiele, ale pamiętaj, że systematyczność to droga, która pozwoli ci się rozwijać. Motywacja, marzenia i chęci po prawej! Po lewej mój sposób wykonania! Inny powód, trzeci, który przywołam. Podświadomie boimy się próbować nowych rzeczy. Chcemy mieć dobrą sylwetkę, ale uświadamiamy sobie, że co to będzie za obciach wejść na siłownię? Rysujemy, ale uważamy, że nasze prace to dno i chyba twój pies / kot jest w tym o niebo lepszy od ciebie? To są obawy, które możliwe, że nam towarzyszą ilekroć zamierzamy coś opublikować, ale też kiedy pragniemy wejść w nowe hobby. Każdy od czegoś zaczynał, od czegoś możliwe mało efektywnego, ale na tyle dobrego, że go zadowoliło na początku jego wędrówki. Nie bój się marzyć, nie bój wyjść i być innym. W końcu można w 3 lata osiągnąć taki efekt (autorka obu obrazków VanillaGhosties): a rozpoczynało się od takich bazgrołów : Dla ciekawskich zostawiam artykuł na Equestria Daily, w którym redakcja przeprowadziła wywiad z wymienioną autorką: https://www.equestriadaily.com/2018/10/from-newb-to-amazing-artist-interview.html. Parę rad od siebie również dała. Poruszamy dość ważny temat, który dotyka większości społeczeństwa, ale także i nas. Pewnie nie jeden był oszołomiony artyzmem różnych prac czy figurek 3D. Ktoś może został literacko natchniony po przeczytaniu bardzo ciekawego i wciągającego fan fica. To co jednak jest ważne, aby zrobić pierwszy krok, ten pierwszy, który ma Cię przekonać do czegokolwiek i podjąć to co może siedzi Ci w głowie od niedawana. Tym krokiem jest ... uświadomienie sobie tego! Pewnie to wiesz, możliwe, że brzmi to tak słabo, że powiesz "To oczywiste". Skoro oczywiste, to dlaczego nic nie robisz, że coś może nie wychodzić i kolejny dzień leci, a ty możliwe odpalasz kompa i robisz "jeszcze jeden level" lub też coś co nie daje ci czegoś co by Cię interesuje i chciałbyś to rozwijać? Przytoczę dość mądry cytat z bardzo znanej amerykańskiej książki dla dzieci. Tytuł książki to "Lorax" napisany przez Dr Suess'a: Tłumacząc na polski, czy raczej przytaczając tłumaczenie z adaptacji filmowej: "Jeśli ktoś taki jak ty nie zacznie się przejmować, nic się nigdy nie zmieni". Uświadomienie to ważny element jeśli naprawdę chcesz ruszyć swoje leniwe ciało do roboty i pobudzić swoje szare komórki. Zdaję sobie sprawę, że pewnie jest wiele innych powodów, dla których nie chcemy czegoś zrobić, jednak uważam, że te 3 są dość kluczowe i najczęściej spotykane na naszej drodze (nie będzie to łatwe, wymaga to od ciebie wysiłku, poświęcenia czasu oraz zaparcia, abyś nie przestraszył się swoich rezultatów). Jak ktoś takie ma to zapraszam do podzielenia się nimi w komentarzu. A tak widzimy się (miejmy nadzieję niedługo). w kolejnej części..
-
- Hej ... - szepnęła Pinkie, która dosłownie nanosekundę temu była przy barze. Ta z niebywałą szybkością przeniosła się za plecy nowo przybyłego gościa, z poczuciem lekkiego powiewu wiatru. Włosy Pinkie utraciły sprężystość, a część z nich opadła na ramiona cwaniaczki - masz wybór! Albo przeprosisz mojego klienta oraz opłacisz nie swój trunek, albo zobaczysz twarz, którą zapamiętasz na całe swoje mierne życie ... Zdenerwowana klacz miała się już tłumaczyć, lecz Pinkie nie dała szansy powiedzieć jej ani słowa, mówiąc: - To nie ma znaczenia, skoro zniżyłaś się do poziomu tamtego. Tylko ten chociaż mi zapłacił. Należało mu się? Możliwe, ale teraz ty narobiłaś problemów ... - mówiąc to Pinkie odsunęła się. Jej włosy powoli wracały do spokojnej, sprężystej formy.
-
do27 października, okazał się być dobrą datą dla tych co chcieli meet'a, więc dlaczego by nie zrobić? Jako, że jest to już blisko Halloween to postaramy się nieco urozmaicić atmosferę i zaplanować coś ciekawego :-). Jak jesteś nowy, przewiń nieco niżej, to przybliżymy Ci co i jak odnośnie meet'a. Kiedy meet? 27 październik o 12:00 (ekipa jak zwykle od 11:00); Gdzie wszystko ma miejsce? Katowice, Silesia City Center na Placu Letnim (stoliki przy Subway'u); Czy mam coś ze sobą wziąć? Piniądz, planszówki, humor, nieśmiałych znajomych. No i to co uznasz za niezbędne :-). See you later until 27 October :-)! //--------------------------------------------------------- DLA NOWYCH //--------------------------------------------------------- Jeśli będziesz 1 raz na Śląskim Ponymeecie to warto zapoznać się z ogólną tematyką jaka u nas panuje: 1. Spotkania są luźne, można by rzec, zwykłe spotkanie ze znajomymi. Wspólnie gadamy, śmiejemy się, gramy w planszówki, etc. Szału nie ma, bo nie mamy możliwości wynajmu w każdym miesiącu szkoły. 2. Nie bój się podejść i zapytać. Zdarzały się przypadki, gdzie nowo przybyły zaczął krążyć wokół nas, nie wiedząc czy to jest ta grupka nienormalnych ludzi xD. Wygląda to komicznie z naszego punktu widzenia, dlatego nie bój się i podejdź. My Cię nie znamy, więc tak na dobrą sprawę Ty powinieneś nam się przedstawić. My chętnie przyjmiemy każdego nowego uczestnika. 3. Spotkania są mocno oparte na integracji. Zarzuć jakimś tematem lub dołącz do wspólnej gry. Trochę boli jak ktoś przychodzi i przez całe spotkanie wyłącznie słucha i siedzi na uboczu. 4. W razie jakichkolwiek innych pytań pisz do - @The Silver Cheese
-
A grałeś w planszówki Arlix? To też jest niezła zabawa. A czuję, że Mare oraz Baron chętnie się dołączą - po tych słowach Pinkie wzięła od Mare złote monety, rozciągliwymi włosami chwyciła za 3 babeczki, aby następnie kopytkiem popchnąć Arlixa - i żadnych wymówek, spodoba wam się to , a te trzecia babeczka na koszt gospody - dopowiedziała, usadowiła podmieńca na ławie, obróciła oraz nieco rozpromieniła gości i szybko wybrała jedną z planszówek z okrągłego stolika. - Chińczyk wydaje się być oklepaną grą, ale ktoś mi ostatnio przyniósł ciekawą i kolorową grę. Nazywa się "Kanagawa". Wiecie, objaśniłabym wam zasady, ale mam lepszy pomysł - po tych słowach spod ławy wyciągnęła dwie dębowe deski, które odkryły dziwną taflę, która przybierała różne obrazy - poczekajcie, tylko nastawię ... JEST! Obejrzyjcie sobie, moi znajomi ze świata ludzi wam objaśnią wszystko. Aaa i zasuńcie potem belki dębowe jak zobaczycie, ok ? (nie musicie oglądać, to tylko dodatek jak i wizualizacja prawdziwej planszówki)
-
Chciałabym, aby nikt nie musiał ginąć, ale ... najwidoczniej to jedyny sposób - powiedziawszy to Pinkie uroniła łzę, którą natychmiast wtarła w blat. Zwróciła się potem do drugiego klienta - A babeczki miała z jeden dzień, a potrafią zachować swój smak i aromat nawet do 2 dni. Jakości im nigdy nie brakowało .
-
PInkie doszła do stolika, gdzie siedzieli nowi klienci, przynosząc przy okazji po kawałku piernika. Następnie przysiadła się, nieco nadal z lekkim pochmurnym humorkiem, po ostatniej rozmowie z Dianą. Pinkie rozpoczęła historię: - Pamiętam, że wielu moich przyjaciół się przewinęło w mojej gospodzie przed pierwszym zebraniem na Wzgórzu. Twilight się zjawiła, w pośpiechu, bo wspominała coś o lekcjach w jej szkole i potrzebowała wiele łakoci. Zajęłam się tym od razu, a przy okazji przyleciała Spitfire w towarzystwie Rainbow, która zachęciła ją aby tu zajrzeć, gdyż dostaję świeżą dostawę cydru. Nie pogardziły także i wzięciem ciasta i babeczek na wynos, choć Spitfire niejednokrotnie krzyczała, na Rainbow, że za duże zjada, i pogorszy swoje wyniki. - Pinkie na chwilę przerwała, wzięła głęboki oddech, aby przy okazji przypomnieć sobie każdą osobę, która się pojawiła przed ogłoszeniem Zecory. - Tak, pojawiła się też Trixie. Tak bardzo przejęła się swoim występem, że aż poprosiła o podwójną porcję ciasta marchewkowego i parę muffinek. Parę godzin później pojawiła się jeszcze Colgate, która dziwnym trafem wzięła ten sam towar co Trixie., choć w nie aż tak dużej ilości. Potem już przewijały się mniej dla was znane postacie. A skąd wiem, że o te wam chodzi? - zapytała Pinkie, która z lekko opadniętą głową i wytrzeszczem, spojrzała na gości. Nastała cisza, klienci lekko się odsunęli od nieco szurniętej gospodyni. Po chwili, Pinkie jakby za dotknięcie czarodziejskiej różdżki, wróciła do pierwotnego stanu z rozmowy, uśmiechnęła się do reszty słuchaczy, po czym odeszła od ławy i skierowała się do baru, dodając: - Mój zmysł wie wszystko. Powiedziałabym nawet, że się wyostrzył od ... - Pinkie miała dokończyć zdanie, ale się powstrzymała. Radosna opowieść z nieco dziwnym akcentem, przeszła znowu w myśli o niedawno spalonej Fluttershy jak i Wzgórzu. Spochmurniała i usiadła na krześle barowym i zajęła się czyszczeniem blatu.
-
Zrobię co w mojej mocy, aby ci pomóc, jak i witam Cię serdecznie w skromnych progach Smutnego Arlekina - odpowiedziała Pinkie, odkładając kufle z cydrem, aby skupić się na nowo przybyłym jegomościu.
-
Doceniam twoje chęci Diana, ale ... nie wiesz jak to jest, usłyszeć jak któregoś dnia jeden z moich przyjaciół może spłonąć, bo został ... - PInkie przerwała, bo nie chciała drążyć tego tematu, zwłaszcza jak przyszło na myśl, że winny może być jej ktoś bliski - prowadzę to miejsce, bo dzięki temu mogę o tym wszystkim zapomnieć, nadal próbować zapewnić radość i uśmiech pozostałym w mieście. Wolałabym, aby to się nigdy nie stało, ale ... co ja wiem? Nie wiem jak mogłabym tutaj pomóc. - to mówiąc, Pinkie odeszła od stolika, aby wrócić do stanowiska przy barze, aby obsłużyć nowych gości, których wyczuła swoim zmysłem. Mimo, że jeszcze nikt nie wszedł przez drzwi to czuła, że za niedługo ktoś się pojawi. Jak zawsze PInkie dopnie swego i zapewni wszystko, aby nowy klient był szczęśliwy z obsługi.
-
Pinkie odpowiedziała nowo przybyłemu już znanym powitaniem. Wraz z czasem i przenikliwym wzrokiem gościa, Pinkie nie mogła lekceważyć dalszego takiego zachowania, gdyż zaciekawiło ją to. Wzięła dwa talerzyki z ciastem, aby podać jedno z nich tajemniczej, zakapturzonej postaci, i zwrócić się do niej słowami: - Powiedz skąd jesteś, gdyż dawno nie było u nas tak mało rozmownego gościa? Pamiętam, że ilekroć ktoś przyszedł to brał od razu muffinkę oraz kufel cydru, po paru godzinach planszówkę, aby się rozweselić ... zresztą to też możemy zrobić, a niedługo kolejny wieczór, to dojdą jeszcze nowe kucyki, a nowe kucyki to zawsze masa frajdy i .... - Pinkie wciąż wymieniała, aby nagle uświadomić, że gość może być tym nieco zirytowany. Włosy jej lekko opadły, wciąż zachowując lekką sprężystość, aby kontynuować rozmowę: -wybacz, rozkręciłam się. Pewnie nie potrzebnie. Jednak chciałabym wiedzieć po co tutaj przyszedłeś? Po zadanym pytaniu nastała głucha cisza. Gospodyni czekała na odpowiedź nieznajomego. Za ten czas dało się słyszeć szum wiatru oraz za drzwiami tawerny rosnącą gawiedź w Ponyville, która zbierała się i ustalała fakty związane z ostatnimi wydarzeniami.
-
Nie no teraz to widzę, tylko jakimś dziwnym sposobem, źle zinterpretowałem ten fragment i inne kombinacje przychodziły mi do głowy.
-
Eee ... no nie, bo teraz w sumie to nie wiadomo co taki człowiek reprezentuje, i jak wpierw mówi, że jest hetero, aby potem zobaczyć, że to jednak homo, no to wychodzi, że jest bi. Czyli mam zbiór bi, który zawiera już % homo i hetero, aby nagle się okazało, że jest osobny zbiór hetero, skoro mówisz, że też mogę być? To się nie trzyma kupy, po coś te terminy wymyślono, i w ten sposób jak to napisałaś to nie działa, bo to tak jakbym ktoś był bi, czyli do obu płci ma pociąg, ale jest jeszcze hetero, który dosadnie terminuje, że tylko pociąg do przeciwnej płci ... That no makes any sense! ^ | Mea culpa, źle zinterpretowałem, faktycznie trans hetero/bi/homo może być. Whut o_O? Pisałem, że we wczesnej szkole nie powinno się poruszać tematów odnośnie tożsamości płciowej. Skąd info, że nauki gender na poziomie studiów już w przedszkolu, skoro piszę takie coś u dołu? Co do 4 postulatu, to tu nie chodzi o wymówkę, że trzeba się zająć tymi, a tymi, a przecież osoby trans też umierają na depresję i też trzeba im pomóc. Tu już rządzi statystyka i rozsądek na poziomie "co będzie najbardziej opłacalne dla społeczeństwa", czyli na chłopski rozum trzeba coś wybrać, mógłbym określić mniejsze zło, bo nie da się każdemu dogodzić. Trans to niewielki procent przypadków jak i procent w społeczeństwie i nie, nie dyskryminuję tutaj. Trzeba jednak zauważyć, że rozwój na polu genetyki, leczeniu raka, usuwaniu wadliwych genów, aby uniknąć okropnych zespołów u dzieci jest celem w samym sobie, aby rozwijać to i przekazywać na to pieniądze, bo leczenie osób trans nie daje w moim przekonaniu rozwoju na polu medycznym, a w dobry rozwój trzeba inwestować, nie mówiąc już, że problem trans to mikry procent wszystkich innych problemów medycznych i psychicznych. Czyli co, mają dostać, najbardziej krzyczą, ale już ktoś z zespołem Touretta nie ma takiego samego prawa (no chyba ma, co nie)? Może zaczną przekazywać procent także i na takie osoby, jednak trans to nie tylko i jedyny problem w społeczeństwie, który należy też zwalczyć. Tego jest więcej i nie warto być krótkowzrocznym.
-
DZIENNIK SMUTNEGO ARLEKINA - 11 października Mimo nikłego blasku słońca, w Ponyville panowała duszna atmosfera. Większości trudno było uwierzyć o powrocie Koszmaru, który na dodatek rozdzielił się i stał się częścią tych, którzy żyją wśród nas. Jedzą z nami, piją, rozmawiają, aby pewnej nocy pozbawić kogoś szczęścia i radości. Chciałabym pomóc, ale mam związane ręce. Zecora jest chyba jedyną, której możemy ufać, oraz jedyną która ma na tyle odwagi, aby stawić czoła złu, które wyszło z ciemności. To okrutne, na samą myśl o tym przechodzą mnie dreszcze, momentami chcę płakać. Tylko to jest konieczne. Także i jak muszę stawić czoła przeciwnościom. Dam z siebie wszystko. Trzeba oczyścić raz jeszcze Equestrię z powracającego spaczenia.
-
No i nadrobione w czas. Tak teraz wszystkie obrazki życiowo mi się skojarzyły: Dzień 8 (Stars seem to be unreachable, but with some effort and work each day, we can be one step closer to them) Dzień 9 (The most precious thing in our world, is a our life. Life that we use to live and to share it with others) Dzień 10 (Panta rhei!)
-
To już 8 lat tej dzikiej jazdy. I jeszcze się tak prędko nie zakończy !
- Pokaż poprzednie komentarze [7 więcej]
-
Słowo "normalny" jest nadużywane i większość użyć jest niewłaściwa.
Po prostu nie wiem po co takie rzeczy zapamiętywać xD
-
Ja to sobie liczę dla zabawy... pokazuje mi jak bardzo mnie to wciągnęło i ile czasu już mi z życie wyleciało.
-
Aaa, nie, nie dam się tak łatwo. Z Drooling'iem będę miał problem, ale się też zrobi (kiedyś xD). Dzień 4: Dzień 5: Dzień 6 (SoonTM): Dzień 7:
-
Moje 4 spóźnienia są w drodze, ale znając mnie dokończę je dopiero jutro
-
Przez wilgotne, lekko różowawe drzwi słychać było wrzaski oraz biesiadę. Za dnia cicho, choć niedobitki się pojawiały, ale w ciągu nocy, teraz, wielu mieszkańców przychodziło w gościnne progi „Smutnego Arlekina”, aby pogrążyć swoje smutki i zmartwienia w przepysznym cydrze sprowadzonego z farmy Apple oraz specjalnych wypiekach od Pinkie Pie. Ta prowadziła lokal 24 na dobę, z niewielką pomocą w postaci kelnerki, próbując nie myśleć o złych rzeczach jakie mogą się stać, po usłyszeniu wieści od Zecory oraz powrotu plugastwa jakie opętało kiedyś Rarity. Chciałaby nie myśleć o tym strasznym miejscu jakim jest Wzgórze Ognia: * * * Wnętrze tawerny było wszechstronne. Wchodząc przed główne drzwi na wprost dostrzegło się bar, za którym lekko frasobliwa stała i poprawiała gotowe wypieki Pinkie Pie. Przed barem były usytuowane 3 kolumny drewnianych, zrobionych z lipy ław, a każda mogła spokojnie małą grupkę sześcioosobową pomieścić. Gdzieniegdzie były także ustawione okrągłe, bukowe stoliki dla mniejszej brygady uczestników. Na końcu baru, po prawej stronie były drzwi na zaplecze, pewnie do piekarni, gdzie były robione wypieki, według sekretnej receptury gospodyni. Za barem był wejście na 1 piętro, ale te podobno nigdy nie było dostępne dla gości. Patrząc na ściany już lekko poszarzałe, na których prawie można było dostrzec kolorową tapetę z babeczkami, były powieszone obrazy, a na jednym Pinkie, która wraz ze swoimi przyjaciółkami są na pikniku z okazji 110 rocznicy ich pierwszego spotkania. Na suficie wisiał dodatkowo żyrandol, lekko już zdrętwiały, i wypełniony błękitnymi oraz blado-żółtymi świecami. Bywalcy powiadają, że te nigdy nie przestają się święcić. Przy jednej ze ścian stał stolik, na którym pozostawiono gry planszowe oraz kartki z ogłoszeniami. Każdy miał prawo umilić sobie wieczór, nie tylko trunkiem i jadłem, ale też dobrze się zabawić przy dobrej grze, choć Pinkie surowo zabrania hazardu grając w klasyczne karty. Ilekroć ktoś przechodził przez próg, Pinkie, nie ważne jak dobrego lub złego humoru nie miała, zawsze mówiła do nowo przybyłego kucyka: Witaj w Smutnym Arlekinie. Baw się najlepiej jak tylko możesz, w razie kłopotów lub czegoś na ząb, zwróć się do mnie.
-
Zastój macie ? Oby nie, bo ja się łatwo nie poddam . Idziemy do lasu, na kiełbę. Dzień 3, trochę spóźniony:
-
Ja będę musiał wstawić jutro dwie. Dzisiaj zostałem wytrącony z weny twórczej, która przyszła do mnie w dobrym momencie, ale oczywiście mama przychodzi, bo mam wyjść po moją siostrę, bo jest 21:30, ciemno, etc. Czy nie wspominałem, że moja siostra jest starsza i ma 25 lat ?
-
-
A też ciekawa praca. Ja się pewnie będę kierował proponowaną listą, bo wtedy mogę zobaczyć jak kto interpretuje zadany temat.
do