Skocz do zawartości

Lucjan

Brony
  • Zawartość

    696
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Lucjan

  1. Jack zaśmiał się i wyciągnął pistolet. - Niech kapitan stwierdzi. A i przypominam. Ja nie mam honoru. Straciłem go dawno. - I wystrzelił. Kula trafiła przed stopą bosmana. Gdy ten nie wiedział co się dzieje, Jack odskoczyła i zranił go w prawe ramię a następnie staną w bezpiecznej odległości.  - Przegrałeś. - stwierdził patrząc na niego z pogardą.

  2. Jack z łatwością odbił cios rapiera. - Problem z rapierem jest taki, że robisz krok do przodu i musisz się wycofać. A jedyną jego zaletą są kłucia a nie cięcia. - po tych słowach zaatakował zdziwionego bosmana cięciem po nogach. Jeśli się wycofa to będzie to Jack'owi tylko na rękę.

  3. Kate zaśmiała się. - Jestem z Rohanu. Oczywiście byłam inna niż wszystkie kobiety. Każda z nich ma po prostu rodzić i czekać na mężczyzn aż wrócą z wyprawy. A ja stwierdziłam że nie ma łatwo. Zaczęłam ćwiczyć walkę mieczem w wieku 19 lat zgłosiłam się do gwardii. Przyjęli mnie i od tego czasu jakoś żyję.  Nudy były straszne aż do teraz bo dostałam misję i ciekawego kompana. - powiedziała do niego z uśmiechem. 

  4. Jack zaśmiał się. 

    - Klasy społeczne są po to by jedni uważali się za lepszych od drugich. To, że byłem kapitanem nie znaczy, że to moja wina, że przegrałem bitwę z Czarnobrodym. Był po prostu lepszy. A co do załogi. Każdy z nich był utalentowany a tutaj? Połowa tych żeglarzy to mięso armatnie. Przy pierwszej walce połowa zginie. A w szczególności jeśli trafimy na Barbarossę. A o Czarnobrodym nie wspomnę. Znam się lepiej na piractwie niż ty szczurze lądowy. A tym co przed chwilą powiedziałeś przypieczętowałeś swój los. Wyczuwam Cię na walkę. Do pierwszej krwi. O to kto jest lepszy. Honor już dawno straciłem. - powiedziawszy to, wyciągnął szpadę i wycelował nią w bosmana.

  5. Jack poczuł jakby dostał z liścia w twarz. - O nie. Zwykły szczur nie będzie do mnie mówił pijaczyno. Nie pozwolę. Dlatego piractwo było lepsze. Nikt nie był wyżej lub niżej. Wszyscy byli równi. Nawet pierdolone kapitan mógł być przyjacielem majtki. A ty bosmanie pozwalasz sobie na zbyt dużo. - warknął i splunął mu pod nogi.

  6. Warg ku nieszczęściu dwójki zauważył ich i skoczył na Eldariona z rynkiem. Lecz w tym momencie rycerz zrozumiał Dastana gdy mówił, że Kate to maszyna do zabijania. Nad głową Eldariona przymknął cień i w tym samym momencie Warg upadł mu pod nogi z wbitym sztyletem w czaszce. A sztylet ten trzymała Kate. - Eh... Was na chwilę z oka spuścić i byście ginęli. - powiedziała wstając i wracając do ogniska. Wyglądała jakby to że zabiła Warga z Gundabadu obchodziło ją tyle co zeszłoroczny śnieg w Shire. Dastan tylko przełknął ślinę, pobierał drewno i ruszył do obozu. Gdy już ognisko było rozpalone i czekali na oddział orków Kate przerwała ciszę. - Eldarion. Powiedz mi coś o sobie. - poprosiła. Nie musiał się wstydzić. Dastan spał sobie oparty o drzewo. Widać było, że był mega zmęczony wczorajszym dniem.

  7. Jack spojrzał w dół. Wściekły na bosmana, szybko zszedł i stanął przed nim. - Zanim cokolwiek powiesz wiedz jedno. Za cholerę nie potrafisz kierować statkiem. Rykłem do ciebie, trzeba jakoś ominąć te głazy po stronie sterburty ale nie! Bo to kurwa strach posłuchać dawnego pirata. Ja wiem, że jestem tu krócej ale do mnie masz się też odzywać z szacunkiem tak bosmanie?  Czy zaczynamy sobie wymyślać ksywki to zacznę do ciebie mówić skretyniały debilu. - powiedział wściekły do bosmana i położył rękę na swojej szabli. Czuł, że na słowach się to nie skończy.

  8. Napiszę krótko. Spodobało mi się więc daję 9/10.

     

    Ok. Ostatnio tak sobie pomyślałem. Uważacie, że tylko Behemoty itp mogą grać prawdziwy black metal? Nic bardziej mylnego. Utwór który zaraz usłyszysz przesiąka black metalem ale również takim jakby osamotnienia co pasuje idealnie na spacery wieczorem po lesie. Oto A Perfect Circle i ich utwór The Doomed

     

     
     

  9. Jack popatrzył na statki. - Mają rozmach skurcybyki. - mruknął sam do siebie i rozejrzał się. No nie źle. W końcu opuścił ten nudny ląd i wrócił do domu, do morza, do wolności, do adrenaliny. Tęsknił za tym jak mewa za lotem. A teraz w końcu znowu płynie. Znowu jest wolny.

  10. Po jakiejś godzinie jazdy dotarli pod granicę wielkiego ładu na południu Rohanu. - Tutaj ostatnio był widziany duży oddział orków. - powiedziała do towarzyszy Kate. Dastan rozejrzał się po ziemi. Nagle się schylił i dotknął trawy. - Hmmm. Wgniecenie jest duże i głębokie. Nie zrobił to żaden znany mi gatunek orków. Ale wyczuwam w tym górskie trolle. Odczekajmy kilka godzin i wejdziemy tam o zmroku. Wtedy na pewno będą przechodzić. Pdsłuchamy ich rozmowy to może się czegoś dowiemy. - powiedział ef siadając w cieniu drzewa.

  11. Jack uśmiechnął się szeroko do Troya. - Idę na obserwatora. Przynajmniej nie będę musiał non stop słuchać bosmana. - wyszeptał ze śmiechem i ruszył się przebrać. Gdy już miał na sobie mundur, wyszedł spod pokładu i ruszył na miejsce obserwatora. W skrócie "bocianów gniazdo". Gdy już tam się znalazł, zaczął pykać swoją drewnianą fajkę. Tytoniu powinno mi starczyć. pomyślał zaciągając się dymem i spoglądając na horyzont.

  12. Dastan tylko się zaśmiał. - Chodźmy bo nasz zabije.  - powiedział i ruszył przodem. Po minięciu kilku domów stanęli przed Kate która pilnowała trzech koni. Brązowego, czarnego i białego. - Biały dla ciebie Eldarion. - powiedziała. Konto był osoidłany i miał wszystkie rzeczy rycerza. Na czarnego wskoczył Dastan a na brązowego Kate. - Ruszajmy. - powiedziała i ruszyła galopem przez bramę. - Zawsze taka jest. - powiedział mężczyzna do Eldariona ruszając za nią.

  13. Jestem byłym piratem. I nigdy nie myślałem o wybiciu całej "zarazy" ale jest jedną pluskwa która mi nie daje spokoju. Moim celem jest Czarnobrody. I dopiero jak go zabiję własną szpadą... wtedy dopiero uwierzę w Boga. - powiedział patrząc kapitałowo w oczy. Właściwie w oko xD

  14. Jestem Jack Destripador. I przyciąga mnie morze. Ale też pieniądze. Pirata nigdy nie oduczysz. - powiedział z uśmiechem i podał rękę mężczyźnie. Następnie wziął łyk rumu i podał kompanowi. - Chcesz? - zapytał pokazując na rum.

  15. Jak tylko prychnął na słowa bosmana. A jak kurwa miałem wyglądać? Jak dziwka? pomyślał pogardliwie. - Ja ci dam pucowanie pokładu. A co do wyznania. Jestem teistą. Nie wierzę w Boga. Zbyt dożo zła widziałem. - powiedział podnosząc opaskę pod którą na bosmana patrzyła pustka. Mężczyzna nie posiadał oka. - Widzimy się potem. - powiedział i wszedł na pokład. Gdzie niby tera? Chyba pod pokład... Albo nie. Poczekam na kapitana. pomyślał opierając się o sterburtę i patrząc w dal. 

  16. Noc. Impreza w Mieście pod Górą. Wiesz, te królestwo krasnoludów na zachodzie. Idę sobie miastem i widzę ją. Czerwonowłosa piękność w sukni, z szklanką winą w dłoni. Źle zrobiłem myśląc, że to kurtyzana. Kilka machnięć sztyletami i gdyby nie refleks i reakcja Bimbra to by mnie tu nie było. Ten krasnolud wyciągnął mnie z nie jednej opresji. Jedyny normalny co ze mną gada no ale gdy zostałeś wyrzucony z rodzinnych stron bo przyjaźń z krasnoludem to zdrada to odszedłem i żyję teraz w królestwie Rohanu i pomagam zwalczać orkową zarazę na tych ziemiach. - powiedział krótko Dastan zapijając ostatni kęs mięsa winem. Zadowolony poklepał się po brzuchu  uśmiechnął do Eldariona. 

×
×
  • Utwórz nowe...