Skocz do zawartości

Dżuma

Brony
  • Zawartość

    541
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dżuma

  1. - Nie musiałeś mnie o tym informować, my samice, jednak mamy ten zmysł lub wiedzę na ten temat i czasami wiemy więcej. - uśmiechnęłam się biegnąc koło Corry - To co sobie byś życzył na kolację? Łosoś, zając, albo poziomki lub borówki? W sumie Sierra jest już najedzona, Mougrim - sam wiesz, a reszta wsiąkła, więc zostałeś ty i ja bez kolacji. - gdy wybiegliśmy na centrum kotliny, niestety powitał mnie zimny powiew wiatru, który zapoczątkował lekkie dreszcze na grzbiecie.
  2. / @ Kage no to nam się wataha powiększy Nie, nie udało mi się przewrócić Corry, nawet go jakkolwiek ruszyć. Miałam go jakoś przewrócić, tylko to było bez sensu...... chociaż. - Dobra. - powiedziałam dając znać, że spróbuję jeszcze raz, ale teraz jak gdyby nigdy nic poszłam sobie za pobliskie skały. Corra był pewnie troszeczkę zdezorientowany. Po cichu weszłam na szczyt skały, która była za Corrą. Postanowiłam skoczyć na miejsce koło niego i momentalnie, podhaczyć wszystkie 4 łapy. Więc znów zrobiłam to co ustaliłam.
  3. - Tylko nie dawaj mi forów, jak mam się czegoś nauczyć to raz a dobrze - uśmiechnęłam się szykując swój jakikolwiek plan. (Z boku nawet nie będę próbować, nie opłaca się) - myślałam okrążając Corrę. -( A gdyby tak spróbować z innej perspektywy i wykorzystać że jestem mikrej postury). Ułożyłam plan. Miałam pobiec na Corrę, ale w ostatnim momencie zmienić tor biegu. Wtedy musiałam się odbić od skały i zaatakować trochę od dołu w klatkę piersiową z barku, podważając ciężar Coryy. Jak pomyślałam , tak zrobiła, ale czy to wystarczało...
  4. Tak, otóż w lewym górnym rogu mamy opcje polubić i tweetnąć forum. Niestety oba te przyciski nachodzą na siebie: Jeśli jest tak tylko u mnie, to przepraszam za kłopot.
  5. Przez chwilę wpatrywałam się w to co mój przeciwnik robi. Rozważałam po kolei opcje, ale było ich zbyt dużo. Niestety w ostatniej chwili zdałam sobie sprawę z tego co się dzieje. Później ogarnął mnie czysty strach. Przeszywały mnie fale dreszczy. Przed oczami zrobiło się ciemno oraz zalał mnie zimny pot. Wiedziałam co się za chwilę stanie. Posłałam jedynie jedną strzałę do przeciwnika, zanim według mnie oś zawarczało za moimi plecami. Odwróciłam się, a za mną stała hydra. Miałam z nią niemiłe wspomnienia, które teraz się na mnie odbijały. Trzęsąc się jak osika, powoli zaczęłam odruchowo iść do tyłu. Ale w chwili przebłysku zdrowego rozsądku, znalazłam rozwiązanie. Skupiłam się w ostatkach sił i narzuciłam na siebie wcześniejsze zaklęcie, które użyłam na przeciwniku. Unieruchamiało mnie one, tak abym nawet nie drgnęła. W moim wyobrażeniu hydra przyglądała się i co chwila udawała że mnie atakuje. Wywoływały one u mnie nagłe fale strachu, przy którym moje serce, dosłownie wyrywało się z piersi. W końcu, abym dosłownie mnie zabić samym strachem niby hydra rzuciła się na mnie. Leżałam na ziemi nie czując kończyn, chociaż widziałam, że nimi poruszam. Chwiejnie wstałam, wycierając pojedyncze łzy. Zaczęłam powoli iść w stronę przeciwnika, ale za każdym krokiem można było zobaczyć pęknięcia na skórze. Gdy byłam 2 od Red'a uśmiechnęłam się i dosłownie rozpadłam się w proch. Miało to go zdezorientować. Widownia patrzyła w ciszy. W pewnej chwili pojawiłam się za moim przeciwnikiem przewracając go. Wszelki kurz, jaki powstał w czasie walki zbierał się wokół niego, powoli dławiąc swoimi drobinami. Zmieniłam się z formy ziemnej, do formy cielesnej, zastępując skałę, tkankami itp.. Skupiłam się na swoim kopycie, po czym dotknęłam miejsca między łopatkami Red'a. Pojawił się tam znak róży, który wysysał ze swojego nosiciela energię życiową.
  6. Powoli zaczęłam się rozciągać na wieść o biegu. Może nie byłam w nim najszybsza, ale kochałam odbijać się od wszelakich skał podczas niego. Niestety humor zrzedł na wieść o zapasach, w których dosłownie nie miałam szans. Moją mikrą posturę łatwo było obalić. Po 2. nie miałam partnera jeśli Mougrim będzie ze Sjeną, ale teraz nie było to ważne. Rozciągnęłam się ostatni raz, sprawdzając czy żebra bardzo są przemęczone. Dostałam lekką odpowiedź, że do puki nie spadnę z 2m będzie dobrze. Pobiegłam lekkim biegiem, aby zorientować się gdzie dokładnie będę stawiąc łapy. Później przyspieszyłam do pełnego biegu, odbijając się od skał, co dawała mi wielką przyjemność. Po 15 minutach dobiegłam, lekko dysząc.
  7. - W sumie to kiedy zaczynamy ? - powiedziałam, patrząc się na Corrę. Później spojrzałam do góry, ale zobaczyłam coś kątem oka. To był zając. Zerwałam się do biegu. W ostatniej chwili, zanim schował się do jamy, chwyciłam go i udusiłam. Później zaniosłam zając przed Sierrę. - Proszę oto twoja kolacja, lub ogólnie kolejny posiłek nie związany z mięsem wilka. - uśmiechnęłam się po czym, usiadłam obok Corry - Raczej powinna się odzwyczaić, jeśli ma chęci...
  8. Niech nienawidzą, byleby się bali. >:D

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [3 więcej]
    2. Dżuma

      Dżuma

      tak pewnie, zapisy cały czas będą otwarte

    3. Socks Chaser

      Socks Chaser

      Towarzyszko!To jak ^^?Zaczynasz temat "Fallout Equestria V.2"?

    4. Socks Chaser

      Socks Chaser

      Postaci aż tak mało nie jest ale dużo też nie.Moim zdaniem warto zacząć już dzisiaj :3.

  9. Gdy Sierra jadła, nasłuchiwałam komunikatu Mordimera, a później Corry. Z chęcią poszłabym z Mordimerem, ale miałam obowiązek tak jakby zająć się tą wilczycą. Gdy zauważyłam, że Sierra ledwo jadła rybę, powiedziałam: - ... jak nie chcesz nie musisz. Przecież to coś nowego w twojej diecie, więc małymi krokami trzeba do tego podchodzić. - po czym wstałam i się otrzepałam - Choć ja zdam "raport" lub jak kto woli po prostu porozmawiam z Corrą. Później zobaczymy jak tolerujesz owoce, a po tym wszystkim poczekamy na rozpoczęcie treningu. - powiedziałam i potruchtałam wraz z wilczycą do skały gdzie było Corra. - Corra, już wszystko wiem... - powiedziałam wskakując na skałę obok niego - Miała ona tylko ojca i braci, którzy teraz nie żyją. Jest również kanibalem z przymusu, więc łatwiej jej będzie się przyzwyczaić. To raczej wszystko... Będę jej pilnować jakby, chciała kogoś zjeść. - uśmiechnęłam się po czym, zeskoczyłam ze skały - Ah... byłabym zapomniała, zgłaszam się na trening...
  10. Moja karta jedna z lepszych ? Jakim prawem ? Mniejsza z tym, dziękuje za takie pozytywne ocenienie, jak i gratuluję innym. Nie no jeszcze raz przeczytam twoją opinię, bo wierzyć mi się nie chce
  11. Słuchałam zdań Sierry bez słowa, aby wszystko podsumować. - ... powiem tyle, przykro mi z tego powodu, że straciłaś rodzinę, tak samo jak ja i powiem ci, że połowa watahy tak samo... - zaśmiałam się - Każdy został rozdzielony przez śmierć, głupotę lub przez dyplomację, ale to już przeszłość i jej nie zmienimy. - powiedziałam stukając pazurami o skałę - Pamiętaj póki nas nie zjesz, masz dokąd uciekać. - uśmiechnęłam się po czym wstałam - Skoro nie jadłaś już 4 dni, to czas to nadrobić. Zobaczymy czy tolerujesz rybę... - uśmiechnęłam się jeszcze raz , po czym pobiegłam nad strumień. Teraz miałam szczęście i złowiłam 3 duże ryby w 30 minut. zaniosłam je dla Sierry. Położyłam się przed nią, aby zobaczyć jej reakcję na mięso z ryby.
  12. Wilczyca podążyła za mną bez słowa. W końcu doszłyśmy do wcześniejszej półki gdzie się wylegiwałam. - Nooo to ... może się przedstawię, jestem Nasza, a w tym stadzie pełnię funkcję... , w sumie nie mamy określonych funkcji. - powiedziałam z mała irytacją - A w twojej watasze jak było ?
  13. Niebieski gronostaj o tęczowym futerku oraz czerwonej sierści. Ma on jechać na szczoteczce wystylizowanej na RD. Obok będzie leciał Discord polany keczupem. Gronostaj zaś będzie mał okulary kujonki oraz ibrany w sweterek z Harrego Pottera . będzie również trzymał balonikowy mieczyk i tarczę.
  14. Zastanawiałam się chwilę nad czymś innym, ale pytanie Mordimera oraz Corry wyrwało mnie z zamyślenia. - Tak... pewnie... poradzimy sobie - uśmiechnęłam się serdecznie do trochę przestraszonej wilczycy - Taa... pewnie omówicie sobie to COŚ - uśmiechnęłam się szyderczo po czym zaprosiłam wilczycę aby poszła za mną.
  15. Gdy skończyłam jeść, ze smakiem się oblizałam. Rozglądałam się po watasze. Jacob z Bećką gdzieś poszli, a Wave spał . Zauważyłam Mordimera i Corrę, więc postanowiłam do nich podbiec. Podbiegłam do nich, po czym uśmiechnęłam się serdecznie do wilczycy. - Pomóc wam w czymś chłopcy? - zapytałam się oglądając wilczycę - To jedna od tych kanibali? tak?
  16. Po małym odpoczynku, nie wiedziałam co znów ze sobą zrobić. Postanowiłam się wykąpać - to był jedyny dotychczasowy pomysł. Znalazłam mały strumyk, który nadawał się idealnie. Woda była lodowata, ale to bardziej mnie ożywiło. Po kąpieli z przyjemnością stwierdziłam, że futro stało się gęstsze i bardziej gładkie. Może przez to, że w końcu zaczęłam o siebie dbać, jeśli można było to tak nazwać. Rana na pysku też się zagoiła, nie zostawiając po sobie nic. Nawet brak ogona nie był aż tak rzucający się w oczy. Na koniec dopiero po 30 minutach udało mi się złowić rybę, aby zabić lekki głód. Po raz kolejny wróciłam do watahy, ale w lepszym humorze. Położyłam się z moją niewielką zdobyczą koło małego krzewu i zaczęłam jeść...
  17. Próbowałam uwolnić się z uścisku kreatury, która mnie trzymała, a w dodatku szykowała się aby mnie zjeść. W końcu przestałam się rzucać aby zebrać myśli. Miałam plan, który mógł się powieść. Po dłuższym zmaganiu uwolniłam rękę, ale wąż powoli zaczął mnie dusić. Nie minęła chwila, jak usłyszałam trzask jednego z żeber. Skupiłam się, myśląc nad zaklęciem. Nazywało się Kowadło Prometeusza. Po dłuzszej chwili, moja ręka była czerwona, jak rozjarzona stal. Przyłożyłam ją do ogona wodnego węża. Można było usłyszeć syk wody, zamieniającej się w parę. Wąż podrzucił mnie do góry, abym spadła i w końcu przestała się ruszać. Poddałam się grawitacji, ale ziemia była ze mną. Wbiłam się w ziemię, a dwa bloki skał dosłownie zmiażdżyły węża, posyłając resztki wody na widownię i mojego przeciwnika. Wyszłam z małego krateru, gdy bloki opadły. Przeklinałam wczesniejszego węża, łapiąc się za żebra. Użyłam czaru znieczulającego abym nie odczuła bólu podczas walki. - Ugh... od razu lepiej - uśmiechnęłam się. Od razu przeszłam do ofensywy. Posłałam zaklęcię, które powodowało unieruchomienie przeciwnika, jakby został wtopiony w żelazo. Gdy skończyłam, posłałam dwie wiązki energi. Wirowały one po całej arenie, mijając się kilka milimetrów od siebie. Zbliżały się one do przeciwnika, aby gdy dostatecznie się nakierują, zderzają się w nim. Wiedząc iż mój przeciwnik coś wymyśli, przyszykowałam swój łuk. Wystarczyło, tupnąc nogą, a z ziemi wyłonił się łuk. Grzbiet wykonany z piaskowca, a cięciwa z połączonych ziarenek piasku. Budził on przeważnie mieszane uczucia, bo jak piaskowiec może być giętki, a ziarenka piasku nie rozsypać się. Jedyne wytłumaczenie, znają magowie ziemi, którzy widzą większą uniwersalność skał.
  18. / kameleon ty mnie dobijasz / Po tym jak wszyscy się rozeszli, nie wiedziałam co z sobą zrobić. Spać, nie chciałam, jeść - nie chciałam, polować - nie mogę, a pomocy - nikt nie potrzebuje. Zawsze podróżowałam i nie miałam czasu wolnego. Teraz gdy go mam nie wiedziałam co począć. Po dłuższym namyśle, postanowiłam pozwidzać nasz teren, ewentualnie poćwiczyć. Po zwiedzeniu terenu, który był bardzo obiecujący, postanowiłam poćwiczyć. Znalazłam sobie bardzo ładne miejsce, ze żródełkiem oraz kilkoma, różnymi w wielkościach skałami. Sprawdziłam moje dotychczasowe obrażenia. Grzbiet ładnie się zagoił, pozostawiając bliznę, która pokrywała się powoli futrem. Żebra tutaj musiałam potwierdzić, że zbytnie przemęczanie się nie ma sensu. Łapa nawet dobrze się sprawdzała, a reszta była w porządku. Rozciągnęłam się, po czym pobiegłam na skały. Ćwiczyłam dotychczasowe umiejętności jaki i próbowałam nowych technik. To odbijałam się, to wspinałam, a czasami wskakiwałam na nie... Po lekkim treningu, położyłam się na pólce skalnej, odpoczywając i nasłuchując odgłosów z centrum kotliny, gdzie znajdowała się wataha.
  19. Uśmiechnęłam się lekko, na widok ataku, który dla mnie nie był grożny. Lekko fioletowa skałka, została oderwana przeze mnie od paska. Skupiłam się lekko, ściskając ją w dłoni. Po chwili miałam ręce, całe z niej zbudowane, a ja mogłam przystąpić do działania. Włożyłam ręce w wirujące tornado, rozrywając je na pół. Szczątki oraz odłamki poleciały w strone mojego przeciwnika. Wdzięczna skała na moich rękach, wydała z siebie kilka chrupnięć i błysków, po czym przemieniła się w lekki kurz. Obtrzepałam się lekko z niego, po czytm przystąpiłam do mojego rychu. Bardzo lubiłam magię żywiołów, ale sympatią darzyłam magię ziemii. Mimo wielu przeszkód opanowałam ją do perfekcji. Mimo iż znałam inne zaklęcia, bądź uroki, lubiłam się nia posługiwac. Powiedziałam krótką formułkę w staro equestriańskim. - Gajo, któraś nam dała nam co najważniejsze, pomóż mi. - po chwili uderzyłam pięścią o ziemię, lekko zielona poświata powędrowała falą po arenie. Gdy dotknęła rośliny, zatrzymywała i skupiała się w jej wnętrzu. Mój przeciwnik, dając mi wcześniej wytworzoną florę, ułatwił mi zadanie. Jedno z drzew, zaczęło wyciągac korzenie i powiększać się. Po dłuższej chwili znajdowało się przed przeciwnikiem, zaciskając na nim swoje korzenie oraz ciernie które rozrywały przeciwnika, powoli acz skutecznie.
  20. Ehh... chyba tylko ja lubię styl biały na forum... ._.

    1. Fikus

      Fikus

      Mnie za bardzo jedzie po oczach ;__;

    2. Ryś Raindrops

      Ryś Raindrops

      Mnie też, wolę czarny bo bardziej przypomina mi poprzedni wygląd C:

  21. Dżuma

    Dawniej czy teraz?

    Mi teraz bardziej wygląd przypadł do gustu. Ale o czym my teraz mówimy, nowszy silnik jest, pieniądze wydane - wydane, a użytkownicy przyzwyczają się, prędzej czy później. Każda zmiana jest trudna do przyswojenia, ale wierząc naszym osobom, którzy naprawdę wkładają dużo w to forum, abyśmy się lepiej czuli, to nie robią czegoś na złe. Nie musimy od razu odrzucać czegoś co nam nie pasuje. Gdy zagłębimy się w i tak bardziej wszechstronne opcje forum, polubimy je. Dobrze też wiemy, że korekta będzie wprowadzana powoli, a skutecznie, więc nie ma czego się bać, a brać co dają. Cud, że w ogóle chcą sprostać naszym wymaganiom. Takie malutkie PS: Jedną rzeczą która mi nie pasuje to że muszę przesówać dolny suwak aby zobaczyć cały post, lub stronę .
  22. - Nie boję się o to że mnie zarazisz... chociaż to by było pół biedy, ale oto że to Ty jesteś chory... . To nie jest zwykłe plucie krwią jak byś miał wyłamanego zęba, to krew z płuc a tego nie można ignorować. - powiedziałam stanowczym, ale łagodnym głosem. - Masz w tej chwili iść do Mordimera, albo ja cię tam zaciągnę... - powiedziałam, wpatrując się troskliwym, ale zażartym wzrokiem.
  23. Moja świątynia spokoju, jak i chaosu została pogrzebana D: off-top'ie gdzie jesteś?

  24. Szczerze nie wierzyłam, że stanę w szranki z kimkolwiek, nie wierzyłam, że w ogóle się dostanę... . Idąc korytarzem, w którym było słychać widowanie, uspokajałam chwilę swoje kończyny. Ustabilizowałam tętno i mogłam wejść na arenę. Zauważyłam, że mój przeciwnik już czakał i jak widać było, przygotowywał arenę do swoich potrzeb. Pomachałam widowni, po czym skupiłam się. Zaprzestałam przemiany areny, ale zachowałam delikatne przejście między budowlą, a roślinnością. - Pozwól ... - powiedziałam, po czym machnęłam ręką na znak szacunku - Witam oraz powodzenia w walce... - powitałam się krótko - Panowie przodem... - uśmiechnęłam się, poprawiając pas z różnymi skałami.
×
×
  • Utwórz nowe...