Skocz do zawartości

The Walking Dead: Ucieczka


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

Mężczyzna uruchomił samochód i wyjechał nim z garażu, po czym wysiadł i zamknął zarówno drzwi od garażu jak i od domu. Czyżby miał nadzieję, że jeszcze kiedyś wróci?

Wsiadł z powrotem i wyjechał na ulicę. Samochód - ze względu na to, że był terenowy - robił dość dużo hałasu, ale chorzy - czy też może umarli - zapewne usłyszeliby dźwięk silnika zwykłego auta.

Kiedy samochód miał minąć kolejną przecznicę, zarówno Sophie jak i James zauważyli przechodzącą przez ulicę postać. Była lekko przechylona do przodu i kuśtykała. James zatrzymał samochód na kilka metrów przed nią.

Zarażona - kobieta - miała jasne, krótkie włosy. Jej twarz była poszarzała i popękana w niektórych miejscach - zareagowała na dźwięk silnika i odwróciła się w stronę samochodu, żeby do niego podejść. Miała otwarte usta, dolna warga z której kapała ślina ukazywała poczerniałe dziąsła i zęby, na których były jeszcze ślady krwi.

Twarz Jamesa drgnęła. Wyglądał przez chwilę, jakby skamieniał. Wpatrywał się w umarłą, która próbowała podejść do drzwi z przerażeniem na twarzy. Gdy szok minął, z piskiem opon ruszył, żeby wjechać w jedną z bocznych dróg prowadzących przez pola.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 265
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Sophie na początku chciała się spytać co robi, ale po tym jak trochę przyjrzała się kobiecie, wolałaby tego nie robić. Siedziała cicho, sama przyglądając się chorej. Nie była pewna czy to kobieta ze zdjęcia, czy w ogóle to mogła być ona. 

Gdy nagle odjechali, dziewczyna spojrzała jeszcze w lusterko aby "odprowadzić" zombie wzrokiem. Musiała się jednak powstrzymać od pytań... chciałaby wiedzieć, ale to nie jest miejsce i pora aby zadawać takie pytania. Jeszcze nie. 
Odetchnęła głęboko, przymykając zmęczone oczy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomiędzy łanami zbóż czasem można było zobaczyć krowy, które zapewne przełamały ogrodzenie w którym się wcześniej znajdowały i teraz swobodnie pasły się na polach uprawnych.

James nie przestajac patrzeć na drogę wyjął ze schowka przed Sophie mapę samochodową i wręczył dziewczynie. Ręce trząsły mu się jeszcze bardziej, niż kiedy otwierał drzwi do swojego domu.

- W Madison podobno utworzono obóz. To tam ludzi zabierają helikoptery i myślę że tam będzie najlepiej się udać - powiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzała zmartwiona nie tyle co na mapę, ale na dłoń, która ją podała. Mimo wszystko rozłożyła mapę, na tyle aby nikomu nie przeszkadzała. Przejechała palcem na Appleton, zjeżdżając na południe w stronę Madison. Nachyliła się do mapy aby znaleźć miejsce w którym mniej więcej się znajdują . 
W Madison była zaledwie kilka razy, kilka mało ważnych spraw. To sprawnie zamazało się w pamięci Sophie. Jedyną rzeczą było to, ze przeważnie jechało się tam do 2 godzin... głównymi drogami. 

Spoglądając na drogę, położyła dłoń na przedramieniu James'a, dodając mu trochę otuchy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James wzdrgnął się, ale spojrzał na Sophie ciepło i się uśmiechnął. Na krótką chwilę. Odchrząknął.

- To była... znana mi osoba - wyjaśnił. Polna droga połączyła się z jedną z głównych dróg, ale zamiast skręcić w prawo, James pojechał w lewo. Jak się okazało chwilę później - na stację benzynową. Wysiadł z samochodu, z bagażnika wyjął dwa kanistry i zaczął nalewać do nich benzyny.

Z tylnego siedzenia dobiegło Sophie miałknięcie i Greebo przeszedł na przednie siedzenie, uwwalając się całym swoim ciężarem pomiędzy Sophie, a jej plecakiem. Wzrok kocura sugerował, że nie przyjmie sprzeciwów.

Po kilku minutach James wrócił i zasiadł ponownie za kierownicą. Włączył silnik i samochód opuścił stację, kierując się tym razem do Madison.

Edytowano przez Oksymoron Greyjoy
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rozumiem. - powiedziała cicho, już się nie odzywając, nie miała po co . 
Wsparła się na łokciu , wpatrzona w drogę , co jakiś czas przerzucając wzrok na mapę. Gdy tylko kot niespodziewanie się przeniósł, Sophie nie pewnie pogłaskała kota.
- Póki co to ty masz więcej korzyści z tego wszystkiego, prawda? - spytała, przestając drapać kocisko za uchem . Widząc jak James wraca do samochodu, znów zaczęła się sama nad sobą użalać. Przydałoby się jej prawo jazdy samochodem, niby coś potrafiła z czasów nastoletnich gdy się tego zaczęła uczyć, tak po prostu, ale ostatecznie skończyło się na motorze. Jeśli mężczyzna będzie zmęczony, nie będzie miała go jak zastąpić, jeśli oczywiście nie będzie pamiętała czegokolwiek z prowadzenia samochodów, co jest bardzo prawdopodobne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James spojrzał na kota i pokręcił głową z lekkim uśmiechem.

Dopiero po upłynięciu pół godziny milczącej jazdy mężczyzna się odezwał.

- Gdzie teraz? - zapytał, zatrzymując samochód na skrzyżowaniu. Ostatni drogowskaz mówił o 97 milach do Madison, ale kolejne nie wspominały o stolicy Wisconsin.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sophie uważnie śledziła mapę, aż do teraz. Martwiła się o brak znaków. Jeśli chodzi o jazdę do tak dużego miasta, powinno być ich pełno, szczególnie na skrzyżowaniach. 

- Wydaje mi się, że zboczyliśmy z trasy... - dodała jeszcze raz śledząc palcem wcześniejszą drogę - Daj kobiecie mapę, na pewno dobrze Cię poprowadzi.  - dodała znów w myślach - Jechaliśmy główną drogą od stacji ... eh jestem okropna, nie potrafię odszukać sie na mapie. - przesuwała palcem po mapie. Według niej powinni jechać na południe, czyli tak jak teraz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James obserwował starania Sophie ze znalezieniem swojej lokalizacji na kawałku papieru. Skorzystał z tych kilku minut, żeby odpocząć. Oparł ręce o kierownicę i położył na nich brodę, wciąż obserwując drogę przed sobą. Był zmęczony, bardzo zmęczony. Ostatnio działo się zbyt wiele. Nie dość, że w życiu, to jeszcze na świecie, jakby własne problemy nie wystarczały. Z drugiej strony, chyba straciły ostatnio na ważności. Szkoda tylko, że wciąż pozostawała pamięć. Boże, dlaczego nie można tak po prostu przestać się martwić?

Wciąż czekał na odpowiedź Sophie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Coś czuję, że jeśli ja w aktualnej chwili mam 2 prawdopodobne miejsca gdzie mogą się znajdować, to moja postać będzie wiedziała jeszcze mniej. ) 

 

Sophie jeszcze chwile temu pamiętała numery dróg jakimi jechali, teraz  miała mętlik w głowie .  Jeśli dobrze pamięta powinni być na 45 lub przynajmniej blisko niej . Jeśli tak mogli zboczyć na zachód. Jadąc jednak dalej na południe , powinni dostać się na 151 , wtedy prosto aż do Madison. Gdyby to było takie proste. Musiała w końcu się przyznać, że nie ma zielonego pojęcia gdzie dokładnie są, przynajmniej w aktualnej chwili, bo szczerze nie pamiętała. 
- Jeśli jechaliśmy 45, prawdopodobnie pojechaliśmy wgłąb Wisconsin, dlatego nie ma znaków... i... i ... poddaję się . - powiedziała ostatecznie - Eh jeśli będę dalej taka nie uważna, szybciej zostanę zjedzona przez te .... tych... chorych ludzi. Nie potrzebnie mnie brałeś ze sobą, nadaję się najwyżej na przynętę. - mruknęła, wyrzucając z siebie to co aktualnie myślała o sobie, cały czas wpatrzona w mapę. - Najlepiej będzie jak ja choć trochę jeszcze wysilę swoje szare komórki, których najwidoczniej mi brakuje, a ty trochę odpoczniesz. Nie chcę abyś sie przemęczał. - dodała już trochę spokojniejsza, tak nie była osobą, która radzi sobie ze stresem. Jej życie było za proste, by teraz tak się plątać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Orientacja godna stereotypowej kobiety :v)

 

- Przesadzasz - odparł, patrząc na nią. - To ja tu jestem kierowcą, więc ja powinienem wiedzieć gdzie jedziemy. Jeśli zabłądziliśmy, to moja wina. Co do chorych ludzi... Zaczynam odnosić wrażenie, że to nie są ludzie. Dobra, zawrócimy do ostatniego znaku - powiedział, jednocześnie odrzucając propozycję odpoczynku. Powoli zaczynało się ściemniać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Tak. Właśnie tak. Dobrze, że pod innymi względami tak nie jest... chociaż pewnie sie mylę, jak zawsze. ) 

 

Sophie pomimo lekkiego pocieszenia, dalej kombinowała z mapą. 

- Jednak to ja mam mapę i to ja powinnam tobą pokierować, zamiast znów dawać pokaz mojego zmysłu orientacji w terenie. - napomknęła, zanim znów nastała cisza z jej strony.

Szczera prawda, Sophie nie należała do tych, którzy potrafią wszystkiego po trochu. Może to wina zmęczenia, jej organizm może po prostu tak reagował. 

- Jak dziecko  - warknęła w myślach na samą siebie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Nikt nie myli się zawsze)

 

Samochód się zatrzymał. James położył rękę na mapie trzymanej przez Sophie i spojrzał jej w oczy.

- Myślę, że przyda nam się odpoczynek. Jeśli w Madison jest obóz, poczeka do jutra - stwierdził. Stali akurat w małym, opuszczonym miasteczku na ulicach którego panował chaos. Wybite szyby w sklepach, śmieci walające się po ulicach, a nawet kilka trupów w niezbyt zaawansowanym stadium rozkładu - na szczęście, żaden z nich się nie ruszał.

James zaparkował samochów równolegle do chodnika.

- Wychodzimy? - zapytał.

Edytowano przez Oksymoron Greyjoy
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzała na ulicę. Nic nie wskazywało aby gdzie zza zaułka mogło wyskoczyć, ale jej wygląd na pewno nie wyglądał zachęcająco.
- Według mnie powinniśmy się choć trochę rozprostować, ale nie jestem pewna ... do tego wszystkiego. - skinęła na to co się działo na ulicy - Zawsze można znaleźć coś bezpieczniejszego. - dodała, podnosząc swój kij - Tylko co z nim. - wskazała na burego kota. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To jest ten typ, który przeżyje wojnę nuklearną bez zbytniego wysiłku. Poradzi sobie - powiedział i wyszedł z samochodu. Najbliższy budynek wyglądał, jakby na jego drugim piętrze były mieszkania.

- Chodźmy spróbować szczęścia tutaj - powiedział James i otwarł zdezelowane drzwi. Ze środka  nie dobiegł ich żaden dźwięk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sophie uśmiechnęła się słysząc o Greebo, jednak nie pewnie zamknęła za sobą drzwi od samochodu. Złapała  w połowie swój kij, idąc u boku James'a. Dźwięk zniszczonych drzwi wywołał grymas na twarzy dziewczyny. 
- Z moim szczęściem... - mruknęła jakby rozbawiona, chwytając tym razem za rączkę kija, tak na wszelki wypadek .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Greebo wymknął się, gdy Sophie wychodziła z samochodu i teraz radośnie pognał zwiedzać okolicę.

James trzymał w dłoni nóż. Szedł przodem, trzymając Sophie za rękę - tak na wszelki wypadek. W pewnym momencie z pomieszczenia na dole dobiegł ich dźwięk kroków.

Zombie, które wyszło z pokoju musiało leżeć tam już kilka dni. Mężczyzna miał podarte ubranie i szarą, obłażącą ze skóry twarz. Trup był głodny, co okazywał charczeniem z głębi gardła i widoczną chęcią pożarcia któregoś z dwójki ludzi.

James oddychał głęboko.  Podszedł bliżej i zanim zombie zdołał chwycić go, wbił mu w serce nóż. O dziwo, trup tylko zatoczył się i kontynuował swoje "polowanie".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sophie patrzyła jak niewzruszony przebiciem serca wraz jego komorami chory... zombie, chciał dalej dobrać się do ich jeszcze żywych tkanek.  
- To powinno już dawno go zabić, przecież to... śmiertelny cios dla ciała. - mruknęła do siebie, odsuwając trochę James'a od chorego teraz nie można było nazwać tego człowiekiem .

Można też było zadać kolejne uderzenie. Kończyny czy tułów nie był celem, potrafiły one sobie bez nich poradzić. Pozostała więc głowa, może porządne uderzenie potrafi chociaż je ogłuszyć. 

Edytowano przez Dżuma
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uderzenie w łeb potwora spowodowało, że runął na ziemię i już nie wstał więcej. Było wystarczająco mocne, by go obezwładnić, ale jeszcze go nie zabiło...

Stwór wciąż ruszał się, teraz próbując doczołgać do dziewczyny. James stał jak zamurowany, patrząc na trupa, który trupem powinien być. Podniósł nóż leżący na ziemi i po chwili wahania wbił go w czaszkę zombie i wyciągnął, wciąż głęboko oddychając.

- Cholera - mruknął tylko w przerażeniu. - Pierwszy za nami. - Próbował ukryć trzęsące się z nerwów ręce. Mimo iż z zewnątrz wyglądał na spokojnego, wcale taki nie był. Był przerażony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sophie jedynie wsparła się o ścianę, sam widok czy zapach nie był przeszkodą. Zakręciło jej się w głowie gdy tylko umysł uświadomił sobie, że zabito właśnie coś co było człowiekiem. Dziewczyna pozbierała sie od dziwo szybko, potraktowała to jak postrzelenie przestępcy-czasami nieuniknione i nieostatnie. 

- Musimy zapamiętać, że celem u ... nich...  jest głowa . - mruknęła, patrząc na swój kij, który nie jest już w idealnym stanie. 

Stanęła na przeciw James'a chwytając jego wolną rękę, by mogła się przestać trząść. 
- Chodźmy dalej - dodała na tyle spokojnie ile potrafiła, by jakoś wesprzeć mężczyznę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Widziałem w swoim życiu wiele trupów... Ale... Ale zawsze były martwymi ciałami... - powiedział lekko drżącym głosem. - To nie są już ludzie. Czymkolwiek są... - nie dokończył. Puścił rękę Sophie, wytargał trupa na ulicę i zamknął drzwi. Dopiero póżniej ruszył za dziewczyną na wyższe piętro. Tam nie było już żadnego zombie. Była za to jedna sypialnia i mały pokój, oraz łazienka, wszystkie w idealnym porządku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwowała go w milczeniu, zastanawiając sie na czymś. Sophie potrafiła tak w pewnych chwilach sie zamyślić.
- Mamy jednak szczęście. - podsumowała oglądając pokoje. - Zostajemy? - spytała, stając przy schodach. Liczyła na to, ze zdąży jeszcze zejść na dół po swoje rzeczy.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ulica dalej była pusta i cicha. Gdy otwarły się drzwi, znikąd pojawił się Greebo i wlazł do środka budynku, ocierając się o nogi Sophie. Po zabraniu niezbędnych rzeczy i zamknięciu samochodu Sophie mogła wrócić do mieszkania.

James stanął nad łóżkiem i padł na nie z głośnym westchnieniem. Leżał twarzą do materaca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...