Skocz do zawartości

The Walking Dead: Ucieczka


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 265
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Sophie przez cały ten czas najwyżej przysypiała, wsparta łokciem o blat biurka, co jakiś czas wstając aby rozprostować się przy czym uwalniała energię jaka wzbierała się przy większym myśleniu gdzie jest jej matka. 

Po trzech godzinach znajdowała sie własnie poza wcześniejszym biurem chcąc poobserwować resztę ludzi, tak na wszelki wypadek. Wstała z cichym westchnieniem z zamiarem obudzenia James'a jeśli się nei obudził 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James prowadził przez kolejne ulice, by wydostać się poza miasto. Kolejny obóz miał być cichym osiedlem z domkami jednorodzinnymi. Teren również był odgrodzony i podobnie jak poprzednio, ogrodzenie to nic nie dało - w środku powoli przesuwały się szwendacze. Musiały się wedrzeć. James z kamienną miną spojrzał na ohydne kreatury ludzi i ponownie westchnął głęboko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja jestem ciekawy, jak w ogóle mogło do tego dojść. Mieli czołgi, mieli ogrodzenia. Przecież to nie może się tak szybko rozprzestrzeniać - stwierdził. Szli dalej, i jakieś pół godziny później, niedaleko kolejnego obozu, usłyszeli oboje kroki z bocznej uliczki i pokrzykiwania, a chwilę później nawet strzały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak jak mówił ten mężczyzna ... wystarczy jeden chory... ludzie się boją i wtedy trudno jest ich powstrzymać. - dodała odrywając wzrok od zombie.
Dziewczyna gdy tylko usłyszała strzały spojrzała na James, jakby chcąc go spytać czy chcą działać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Powoli i... cicho - powiedział. Ruszył w stronę, z której dobiegały dźwięki. Strzały wciąż rozlegały się w nieregularnych odstępach czasu. Już po chwili James i Sophie znaleźli się na rogu ulicy i mogli obserwować co dzieje się na jednej z szerokich, głównych ulic.

Stało tam mnóstwo samochodów - była to zapewne droga, którą ludzie próbowali wyjeżdżać z miast. Samochody były w większości opuszczone, a ci, którzy ich nie opuścili, już nigy mieli tego nie zrobić.

Stała tam grupka kilkunastu ludzi, otoczona przez hordę zombie, powoli odcinającą im drogę ucieczki. W pewnym momencie ktoś strzelił w kierunku Jamesa i Sophie - w zombie, które otaczały ludzi najcieńszą linią. Kilku z nich pobiegło w tę stronę, ale poza linię dotarły tylko dwie osoby.

Jedną z nich była wysoka blondynka, która już chwilę później leżała na ziemi, wrzeszcząc, kiedy jeden z trupów odgryzał jej nogę.

Drugą Sophie mogła rozpoznać. Hannah pobiegła przed siebie, prosto na Sophie i Jamesa, chociaż jeszcze ich nie widziała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Musimy im pomóc ... - odpowiedziała widząc grupkę ludzi - Wystarczy oczyścić im drogę ucieczki. - dodała widząc jak zombie rzucił się na kobietę po czym zaczął robić swoje. 
Jednak widząc dobrze znaną jej osobę, dziewczyna patrzyła się jedynie, wmurowana, ale jednocześnie móc rzucić pod wpływem impulsu jej na pomoc. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hannah! - krzyknął James. W całym zamieszaniu i tak nikt nie zwróciłby uwagi na jego głos. Kobieta odwróciła się i ruszyła w ich stronę tak szybko, że Sophie nigdy nie posądzałaby jej o taką aktywność i sprawność fizyczną.

- Mój Boże, nic wam nie jest! - powiedziała z ulgą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A Tobie? Nie zostałaś ugryziona? Zadrapana? - spytała, oglądając ją, być pewna, ze wszystko z nią w porządku . Jednak, odwróciła wzrok w stronę właśnie tego całego zamieszania. - Powinniśmy im pomóc - dodała chwytając swój kij. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak - odpowiedziała. - Tak, oczywiście... - nerwowo przełknęła ślinę, patrząc z nadzieją na Jamesa. Mężczyzna wyjrzał za róg.

- Sophie... Boję się, że nie mamy możliwości im pomóc. - Jego głos był chłodny i spokojny - jak zwykle. Dość nienaturalny wręcz, jak na kogoś, kto przed chwilą zobaczył rzeź kilkunastu ludzi, żywcem pożeranych przez chodzące trupy.

- Musimy uciekać do samochodu - stwierdził.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minęło sporo czasu, zanim w końcu dotarli do samochodu. Hannah była dość zmęczona, ale nie przeszkodziło jej to w opowiedzeniu, co się działo. Obóz trwał jeszcze kilka godzin. W nocy ktoś zachorował i zmienił się, a następnie zaatakował innych. Ludzie w panice zniszczyli ogrodzenia i uciekali, natrafiając na hordy zombie i ginąc. Jej udało się uciec, wraz z kilkoma innymi ludźmi. Kobieta wydawała się bardzo zszokowana ostatnimi wydarzeniami - trudno byłoby się jej dziwić. Na dachu samochodu siedział Greebo, wpatrując się z uwagą w trójkę ludzi. James otworzył samochód i usiadł za kierownicą.

- Jakieś propozycje, gdzie jedziemy? - zapytał. Przypadkiem zauważył bandaż na dłoni matki Sophie i próbował bezskutecznie nawiązać z nią kontakt wzrokowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna najwyraźniej była lekko podupadła na duchu przez bezsilność wobec tego wszystkiego, jednak jednocześnie była zadowolona z tego, że udało się jej znaleźć wraz James'em i to zupełnie przypadkiem jej matkę.
- Więc gdyby nie panika, obóz miałby szansę przetrwać.- podsumowała podchodząc do samochodu i wyciągając rękę do kota, po czym go pogłaskała. W końcowym etapie chciała go wziąć na ręce i włożyć go do samochodu. Przed tym jednak sięgnęła po mapę, wpuszczając swoją matkę na miejsce pasażera.
Rozłożyła kawałek papieru, spoglądając na to wszystko.
- Jakieś konkretne wymagania? Zawsze przyda się dostęp do wody... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Od dzisiaj. Od kilku godzin - odpowiedziała.

James zjechał z głównej drogi na leśną ścieżkę i zatrzymał samochów.

- Jeśli ropieje, to lepiej będzie, jak to obejrzymy i opatrzymy odpowiednio - stwierdził. - Sophie, apteczka powinna być za tobą, w bagażniku. Mogłabyś po nią sięgnąć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzięki - odpowiedział. Położył ją sobie na kolanach. Hannah położyła dłoń obok wajchy do zmiany biegów i odwinęła ją z bandaży.

Wokół stosunkowo niewielkich zadrapań pojawiła się opuchlizna i zaczerwienienie, a przy samych ranach zasinienie. zadrapania były wciąż wilgotne i faktycznie zbierała się w nich ropa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...