Skocz do zawartości

The Walking Dead: Ucieczka


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 265
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Udało jej się przespać kolejne dwie godziny, kiedy obudziło ją delikatne szturchnięcie.

- James, możesz nas zostawić?- zapytała Hannah. Mężczyzna kiwnął głową i opuścił pokój, podczas gdy matka Sophie poddźwignęła się na rękach, by spróbować usiąść i porozmawiać z Sophie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna wstała chwiejnie przecierając szybko oczy. Póki co, musiała przetworzyć to co właśnie usłyszała. Gdy tylko to zrobiła, rzuciła swoje mamie pytające spojrzenie. 
- Coś... coś się stało? -spytała po pewnej chwili lekko zakłopotana. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiesz... myślę, że to przez to zadrapanie. Nie czuję się najlepiej... - Powiedziała, jakby jeszcze nie było to oczywiste. Wstrzymała na chwilę oddech.

- Mam nadzieję, że to zwykła grypa, ale... Ale nigdy nie czułam takiego bólu w kościach. Kręci mi się w głowie, nie widzę wyraźnie zbyt wielu rzeczy... Wiesz, chodzi mi o to, że mógł mnie faktycznie zadrapać któryś z zarażonych i że jestem chora.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mógł, ale nic nie jest przesądzone - powiedziała, siadając tak by móc złapać jej dłoń i przy okazji sprawdzić czy temperatura ustąpiła choć trochę. - Równie dobrze tak silne symptomy mogą być spowodowane całym tym... stresem. - pocieszyła swoją mamę, uśmiechając się do niej pokrzepiająco. Nie wiedziała czy chce oszukać samą siebie, czy teraz sobie wmawia, że wszystko będzie dobrze. -  W każdym razie, musisz odpoczywać i co najważniejsze nie martwić się, pomimo sytuacji jaka się dzieje na świecie. - dodała co raz to bardziej zniżając głos, aż w końcu westchnęła ciężko, tak jakby miała dwa przeraźliwie ciężkie kamienie zamiast płuc. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ręka kobiety wciąż była ciepła. Bardzo ciepła.

- Skarbie, chciałabym, żebyś dalej walczyła i nie zamartwiała się, gdyby to nie była tylko grypa i stres. Wiesz, nigdy nie reagowałam w ten sposób, i.... - Urwała nagle. Westchnęła ciężko i przetarła twarz dłonią. Wbiła na chwilę wzrok w sufit, chcąc przemyśleć to, co miała dalej mówić.

- Masz się nie poddawać - dokończyła krótko. - I nie przejmować za bardzo. Ja... myślę, że będę to wszystko widzieć. Nie chcę widzieć cię smutnej, rozumiesz?

Greebo umościł sobie posłanie obok stóp Hannah.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sophie słuchała słów swojej mamy, jednak w głowie posiadała własne przemyślenia na ten temat. Próbowała jakoś tłumić swoje uczucia oraz obawy. Gdyby nie to, że była dalej zmęczona oraz po prostu sytuacja w jakiej się znajdują jest zwyczajnie "niewygodna", pewnie dawno rozpłakałaby się jak małe dziecko. Najgorsze w tym wszystkim było, że jeśli faktycznie Hannah "zachoruje" nie będzie miała się komu wypłakać. 
- Rozumiem, ale sama dobrze wiesz, że tak nie potrafię. - wydukała, opuszczając wzrok swoich brązowych oczu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Świetnie - odpowiedziała i uśmiechnęła się słabo. Widać było, że jest bardzo zmęczona.

Przez kolejne godziny temperatura nie spadała ani na trochę, ale coraz trudniej było utrzymać kontakt z Hannah. Majaczyła, aż w końcu zupełnie nie można było się z nią porozumieć.

James siedział obok łóżka przygaszony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sophie przez ten czas gdy tylko nie czuwała obserwując lub słuchając swojej mamy, zamierała jak widać mając własne przemyślenia. 
Aktualnie siedząc tyłem do James'a i Hannah, z opuszczoną głową , lekko przygarbiona kończyła ostatni kawałek kanapki. Głód jak widać się odezwał,  obok siebie miała cały czas przyszykowaną wodę, tak na wszelki wypadek. 
Najwyraźniej nie była skora do rozmowy. Odwróciła się do obojga ludzi , jednym ruchem poprawiając włosy, jednocześnie zaczesując je do tyłu. 
- Nie cierpię takiej bierności. - odezwała się w końcu, nie chcąc aby przerodziło się to w rozmowę, po prostu głośno myślała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Chciałbym jakoś pomóc, ale... nie mam jak - odpowiedział James, też nie mając zbytniej ochoty na dyskusję. Hannah straciła przytomność, a dwie godziny później przestała oddychać.

James wpatrywał się przez kilka sekund w jej ciało, po czym ruszył, żeby sprawdzić, czy oddech faktycznie ustał. Po dziesięciu sekundach bez żadnej reakcji, ściągnął kobietę na podłogę i zaczał uciskać klatkę piersiową.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie - zaprotestował. - Oddechy ratunkowe nie są wymagane. Nie są niezbędne. Nie chcę, żebyś ty też była chora - powiedział, nie przerywając masażu serca. Hannah nie reagowała na próby ratowania życia jeszcze przez kolejne dwadzieścia minut. Potem otworzyła oczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hannah? - zapytał James, wpatrując się w nią z kamiennym wyrazem twarzy. Zwróciła twarz w jego stronę, ale nie odpowiedziała. Niebo rozjaśniało się - był świt, ale wciąż było dość ciemno. Hannah oddychała ciężko, chrapliwie.

- Sophie... - odezwał się James. Przełknął ślinę, a serce biło mu, jakby miało zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej. - Nie czuję pulsu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Odsuń się, proszę - odpowiedział James. Jak na zawołanie, Hannah zazgrzytała zębami i rozpoczęła próby powracania do pozycji siedzącej. Kiedy James spróbował ją powstrzymać, chwytając za ręce i przyszpilając do podłogi, zaczęła wścielke charczeć i syczeć, a potem spojrzała na Sophie, cały czas marszcząc nos i makabrycznie wykrzywiając twarz. Miała zupełnie inne oczy, jakby wyblakłe, rozmyte na brzegach tęczówki. To nie były już oczy jej matki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sophie odsunęła się od razu, bez mniejszego sprzeciwu cała się trzęsąc. Wiedziała, że może kiedyś to nastąpi, że Hannah ją opuści, ale żeby teraz widzieć ją jako zombie, przerosło dziewczynę. 
Szukała dłonią łóżka i gdy tylko to zrobiła odwracając w końcu swój wzrok od rzucającej się kobiety, przeszła przez łóżko. Chwytając swój plecak. Podeszła z nim obok James. otwierając kieszonkę z nożem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie... może to nie jest już moja Hannah , ale jednak kiedyś nią była.. - próbowała powiedzieć to jak najbardziej spokojnie lub chłodno, ale jednak głos przy niektórych sylabach się załamywał.
Wyjęła nóż, łapiąc go w pozycji ostrzem do dołu gdzie na trzon położyła drugą trzęsącą się dłoń. Jeden sprawny ruch . 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostrze na początku sprawiało opór. Trudno było przebić kość, zwłaszcza z tak bliskiej odległości. Po chwili wysilania się jednak czaszka pękła z nieprzyjemnym strzyknięciem, a metal zagłębił się w miękkiej tkance mózgu. Na skórze pojawiły się krople krwi, które zaczęły wypływać z rany. Hannah znieruchomiała i opadła na podłogę, tym razem już zupełnie bez życia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...