Skocz do zawartości

[Gra][Human] Star Wars [Kontynuacja]


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

-Obstawić pokój, zabezpieczyć wszystkie wyjścia, odesłać statek, skontaktowa się z innymi oddziałami. Czekamy na nawiązanie walki po czym ruszamy, tymi drzwiami, ja prowadzę.

 

Zabrak wskazał drzwi, z tego co mniej więcej pamiętał prowadziły ku archiwom. Miał nadzieję że Jedi nie wyczują jego i reszty. Teraz jednak mieli czas, wzmocnił więc medytacje starając się ukryć obecność wszystkich w pokoju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Avain

- Poinformuj mnie, gdyby miał przejąć nad tobą kontrolę, bo stojąc z tymi dwoma mieczami i morderczą miną trochę mnie przerażasz...

Avain poczuł w głowie ukłucie. Wyczuwał coś dziwnego, zakłócenie... W Akademii przebywał ktoś, kogo być tam nie powinno...

Eomeer

Pierwszy bar na który natrafił był zamknięty. Podobnie z drugim i trzecim. Godzina była dość wczesna, to prawda, ale żeby wszystkie tego typu miejsca były zamknięte?

Ragnesh

Niemal od razu zaczęła kaszleć, więc zanim nawet robot zdąrzył się odwrócić, założyła maskę.

- Niewygodna rzecz - skomentowała.

Tandekhu

Klony rozeszły się po budynku, aby wykonać zadania. W Akademii nie było dziś wielu Jedi, Tandekhu wyczuwał to.

Przy wejściu do archiwum siedział człowiek, starzec. Wyglądał jakby spał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cień oraz dwie bestie zaczęły szukać holokronów należących do Sithów, inne ich zupełnie nie interesowały. Klony zaś dostały rozkaz nie otwierania ognia bez rozkazu. Sam zaś Tandekhu podszedł do starca, nie ujmując broni, czy nawet nie mając wrogich zamiarów3. Nie było mu to potrzebne, nie chciał walki, nie w tak ważnym miejscu. Cała ta wiedza, Jedi czy Sithów, po prostu nie mogła się zmarnować.

 

-Starcze, czy mógłbyś się obudzić? Byłbym wdzięczny. Chciałbym odzyskać swoje dziedzictwo, coś co nie należy i nie powinno należeć do tej akademii. Mógłbym po prostu to wziąć i się stąd oddalić, nie wezmę nic więcej ani nic nie zniszczę, bowiem nie jestem zainteresowany waszymi skarbami, a jedynie tym co powinno należeć do naszych uczniów. Myślę że to pokojowe rozwiązanie będzie dla nas obojga najkorzystniejsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eomeera zdziwił fakt, że o tak wczesnej porze bary były zamknięte. 

Cholera coś tutaj naprawdę jest nie tak. Padawan rozejrzał się lekko niespokojnie. Przeczuwał, że coś się zaraz zdarzy. Nie wiedział tylko co. Wiedział natomiast, że musi się czegoś w końcu dowiedzieć. Zaczął rozglądać się w celu znalezienia jakiegoś budynku rządowego. Liczył na to, że tam uda mu się czegoś dowiedzieć. Jednak był ostrożny. Co jakiś czas rozglądał się i był przygotowany aby błyskawicznie złapać i aktywować miecz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Avain

- Ta którą masz teraz. Chwila, tutaj, na tej sali? - Nem wstała szybko i rozejrzała się po pomieszczeniu.

Tandekhu

Starzec zamrugał oczami i patrzył na Dartha jakby nie wierząc w to, co widzi.

- Jak ty się tu dostałeś, co? Idź, weź te swoje zabawki. Dla mnie nie mają wartości. Jestem stary, ale życie mi miłe - szepnął i otworzył drzwi do archiwum.

- Szybko.

Eomeer

Przez kolejne pięć minut nie wydarzyło się kompletnie nic. Po nich zaś poczuł szarpanie za rękaw.

- Jesteś Jedi? - zapytał ciemnowłosy, brązowooki chłopiec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darth posłał cień, obie bestie oraz ruchem dłoni dwa klony by wzięli do dziesięciu najwartościowszych holokronów sithów. Miał nadzieję że znajdą coś ciekawego. Cień ponadto miał wziąć w razie możliwości jakiś artefakt Sithów. Zabrak chciał by jak najwięcej wiedzy, kultury oraz tajemnic rasy, nacji i zakonu Sithów powróciło z nim na Korriban. Miał nadzieję na szybką akcję, zaś starcowi nie uczynił najmniejszej krzywdy. Ten na to nie zasłużył. Był stary i przysłużył mu się, zasłużył na długie i spokojne życie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eomeer błądził przez chwilę. Do czasu aż poczuł, że ktoś go szarpie. Obrócił się i już sięgał po miecz. Jednak powstrzymał się. Przyjrzał się chłopakowi.

-Tak jestem padawanem jedi.- Nie chciał kłamać. Jednak ucieszył się widząc kogoś żywego w tym opustoszałym miejscu. - Możesz mi coś powiedzieć? Co się tutaj stało? Czemu na ulicach nie ma nikogo a wszystkie bary i inne tego typu budynki są zamknięte? - Wypytywał chłopaka. Musiał się czegoś dowiedzieć. Jednak dla bezpieczeństwa odsunął się trochę od chłopaka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tandekhu

Chwilę po jego wejściu do środka drzwi zatrzasnęły się. Starszy mężczyzna subtelnie oddalał się od archiwum, by poinformować o pewnym niebezpiecznym gościu.

Eomeer

- Nic nie wiesz? Panuje choroba! A wy, Jedi, umiecie leczyć! Proszę, chodź ze mną! Mój brat umiera! - Chłopiec wyglądał na przerażonego i zdesperowanego.

Ragnesh

- Potajemnie opuścić to miejsce. Nie zamierzam tu siedzieć beczynnie i czekać na śmierć - odrzekła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Dobrze prowadź.- Powiedział lekko niepewnie Eomeer.- Chociaż nie jestem medykiem. Zobaczę jednak co się stało.

Choroba? Tutaj. Nie wygląda to dobrze. Będę musiał zaraz powiedzieć mistrzyni. Pomyślał padawan czekając aż chłopak zaprowadzi go na miejsce. Sprawdził czy ma przy sobie coś do zasłonięcia ust na czas spotkania. Wolał nie ryzykować zarażenia się czymś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sith zastąpił drogę mężczyźnie.

 

-Otwórz proszę archiwum. Niech moi ludzie wyjdą, tak jak powiedziałem. Nie chce wszczynać tu bitwy więc daj zabrać co do was nie należy.

 

Zabrak był wyraźnie poirytowany że jego ludzie zostali zamknięci w archiwach i nie miał zamiaru ich tam pozostawiać. Mimo zbroi i maski widać było jego złość. Najwyraźniej następnym razem nie miał zamiaru jedynie upominać starca.

 

-Zabierzemy co nasze, po dobroci albo siłą. Jak wolisz...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cień zabrak pojawił się za starcem, złapał go za jedną dłoń by swoją drugą zabrać mu komunikator i podciąć kolana od tyłu by staruszek padł.

 

-Ja chciałem być tym miłym. A zapłacą ci krwią i bólem niewinnych jak mi się sprzeciwisz.

 

Zabrak złapał starca za głowę, spojrzał mu prosto w oczy i wysłał impuls. Tak, manipulacja. Jego specjalność, jego konik i ulubiona zabawka. Zaczął przymuszać starca do ponownego otwarcia archiwów, starając się zmodyfikować jego myśli, tak aby myślał że Sith i klony mają zabrać te rzeczy w bezpieczne miejsce, a on się jedynie przewrócił.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eomeer

 

Chłopak doprowadził go do jednego z szeregowych, niewielkich, ale ładnych domków porośniętych pnączem o ciemnozielonych liściach. Otworzył drzwi i wszedł do środka.

- Matko? - zapytał i pokonał ciemny korytarz, aby wkroczyć do bardziej oświetlonego pokoju. Tam, na szerokim łóżku leżał chłopak na oko w wieku Eomeera. Był bardzo blady, miał sine usta i podkrążone oczy. Wyglądał na przytomnego. Co bardziej niepokojące, na cienkiej tkaninie którą był przykryty, widniały plamy krwi. Niewielkie, ale były.

Obok łóżka, na drewnianym krześle siedziała kobieta w średnim wieku, o czarnych włosach, śniadej cerze i brązowych oczach.

- Yarin! Czemu przyprowadziłeś tego człowieka do domu? To niebezpieczne!

 

Tandekhu

 

Mężczyzna opierał się przez chwilę, zaskakująco, jak na takiego starca. Siłą woli Sitha była jednak silniejsza, więc już po chwili drzwi do archiwum stanęły otworem. Tym samym Darth usłyszał strzały gdzieś w odległej części Akademii - klony zapewne zaczęły odwracać uwagę.

 

Loki

 

Sith zaatakował, ale zamiast ataku z przodu, jak się tego spodziewał płatny zabójca, atak padł od tyłu. Darth wykorzystał umiejętność tworzenia iluzji i ugodził mężczyznę kolanem w plecy, powalając go na ziemię i przygniatając do ziemi Mocą. Stanął teraz nad nim i chwycił za włosy, aby móc spojrzeć mu w twarz.

- Czy to już koniec? Mogę w spokoju zabić cię i oddać się wypełnianiu moich codziennych obowiązków? - zapytał.

 

Ragnesh

 

- Ludzie na zewnątrz chorują. Siedząc tutaj, nijak im nie pomogę. Tak przynajmniej poszukam sposobu, aby akoś polepszyć ich sytuację. Wszyscy tutaj zajęli się odbijaniem Naboo. Planeta znów jest w republice. I co dalej? Wszyscy przygotowują się na przybycie Mary, zamiast pomóc mieszkańcom - odparła. Wstała i skierowała się ku wyjściu z sali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstał gwałtownie, podbiegł do niej złapał za rękę odwrócił po czym złapał za drugą by móc ją przytrzymać, spojrzał jej w oczy i powiedział.

- Jak ma sens im pomaganie jak jedynie nasi uzdrowiciele mogą jedynie złagodzić ból jaki odczuwają my po prostu nie możemy nic zrobić, a jeżeli medycy republikańscy nie mogą znaleźć leku to jest to coś poważnego. A twój zapał do szukania kogoś kto może pomóc nie ma sensu bo jak opuścisz planetę możesz zarazić jeszcze więcej osób z innych planet i wtedy będziemy mieli przesrane jak się dowiedzą ,że chory jedi zaraził kogoś z poza Naboo. Musisz też zauważyć ,że sama Mara ryzykuje swoje zdrowie tu przybywając....

Dihri proszę zostań, wiem ,że bezsilności boli ale mi się serce też kraja s tego powodu, powodu tej bezsilności

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eomeer szedł spokojnym krokiem za chłopakiem aż dotarł do domu. Przyjrzał mu się.

Ładna dzielnica. Ale dziwnie cicha. Muszę się zaraz skontaktować z mistrzynią. Rozmyślał wchodząc do środka. Po chwili wszedł do pomieszczenia. Zobaczył leżącego chłopaka i kobietę siedzącą obok niego. Uśmiechnął się i skłonił.

-Witam. Nazywam się Eomeer Norik. Jestem padawanem Jedi. Przybyłem wraz z moją mistrzynią na tą planetę w celu rozwiązania pewnego problemu.- Powiedział spokojnie i stanowczo. Nie chciał powiedzieć jaki jest dokładny cel jego wizyty. Postanowił się jeszcze trochę dowiedzieć co się tutaj dzieje a później musiał powiadomić mistrzynię.

- Pański syn zaczepił mnie na ulicy i poprosił bym z nim tutaj przyszedł.- Popatrzył na chłopaka leżącego na łóżku.- Nie za dobrze to wygląda. Czy czujesz się na siłach aby powiedzieć mi co się stało, że wylądowałeś w łóżku?- padawan zastanawiał się skąd się wzięły te plamki krwi ale postanowił nie pytać wprost. Miał nadzieje, że chłopak będzie wstanie udzielić mu tych informacji.

( Oksymoron jest sprawa. Bo miałem format i nie mam pliku gdzie miałem kopię karty postaci. Dlatego nie jestem pewny czy nazwisko mojej postaci jest poprawne. Jeśli masz możliwość sprawdzenia i podesłania mi go jeśli się pomyliłem to będę wdzięczny)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tandekhu

 

Udało się zdobyć dziewięć holokronów, artefakt nie został znaleziony. Darth mógł o tym nie wiedzieć, ale jeden z holokronów, holokron Belii Darzu, przechowywała obecnie foshańska jedi, również przebywająca w Akademii. Na korytarzu prowadzącym do archiwum pojawiło się kilkunastu członków straży, w tym niewysoka, jasnowłosa kobieta, od której emanowała dziwna aura...

 

Mandus

 

Pierwszym na co natrafił, był niewielki oddział droidów B-1. Skąd znalazły się w Akademii? Kierowały się w stronę centrum budynku.

 

Ragnesh

 

- Nie zamierzam opuścić planety. Zamierzam opuścić ten statek i zostanę przy moim zamiarze, czy tego chcesz, czy nie. Co z tym zrobisz to twoja sprawa - odpowiedziała chłodno, odsunęła ręce Ragnesha i wyszła z pomieszczenia, podążając w kierunku wyjścia ze statku.

 

Eomeer

 

- Ja... ni... - wypowiedź przerwał gwałtowny atak kaszlu, a kolejne, małe krople krwi zabarwiły pościel.

- Nie robił nic nadzwyczajnego - odezwała się kobieta. - Dziękuję, że przyszedłeś, ale proszę, zrób coś. Jest coraz gorzej.

 

Loki

 

Sith usiadł nieopodal, wciąż przygważdżając Lokiego do ziemi. Ciężar narastał i narastał tak, że mężczyzna sądził, że zaraz go zmiażdży. W pewnym momencie jednak nacisk osłabł nagle i zniknął. Szaroskóry mężczyzna upadł na ziemię, zapewne przez działanie trucizny paraliżującej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...